Witajcie,
Od razu zaznaczę, że poczytałem już trochę wątków na tym forum ale wydaje mi się, że rozwiązania w nich zawarte nie sprawdzają się u mnie jak na razie.
Sytuacja wygląda tak, że jestem już „starym” prawiczkiem, 28 lat na karku i dopiero od kilku miesięcy w prawdziwym związku. Niestety mój brak doświadczenia w sprawach łóżkowych spowodował same problemy.
Jakiś czas temu z dziewczyną poszliśmy pierwszy raz do łóżka. Stres mnie zeżarł kompletnie, milion myśli w głowie, walenie serca i kompletny brak erekcji.
Kilka dnia później była druga próba – wypiliśmy trochę wina aby zahamować stres (oczywiście w moim przypadku, dziewczyna miała kilku partnerów przede mną) nie powiem – czułem się nieco pewniejszy ale dalej zżerał mnie stres. Erekcja częściowa była, ale przy próbie penetracji już kompletnie zanikła.
Po tym udałem się do urologa, nie powiedział mi nic czego nie wiem i przepisał Sildenafil. Wczoraj próbowaliśmy trzeci raz, wziąłem jakieś 30 minut przed pół tabletki (50 mg) ale stres znów mnie zżerał, erekcja częściowa była. Ale po kilku ruchach znów prawie całkowicie opadł, partnerka próbowała mnie oralnie pobudzić ale bez efektów. Wtedy pod wpływem emocji, szczerze jej powiedziałem, że jeszcze seksu nie uprawiałem. Wcześniej jej o tym nie wspominałem, mówiłem tylko, że się stresuje. Dziewczyna jest wyrozumiała ale obawiam się, że taki stan może wiecznie nie trwać..
Zaczynam się poważnie niepokoić, wierzyłem że wzięcie tej tabletki pomoże mi się przełamać w tej kwestii i przy kolejnych razach pójdzie już z górki. Do tego tak naprawdę podczas tych kilku chwil penetracji jak i seksu oralnego nic nie czułem, żadnej przyjemności, jakichkolwiek bodźców czy w ogóle jakichkolwiek „ruchów” na członku. Dodam tylko, że przez stulejkę w dzieciństwie jestem obrzezany. Myślę, że to może przez to? Jakieś 15 lat masturbacji zrobiło swoje i mój członek działa już tylko na mocniejsze bodźce jak ręka. Może przy kolejnej próbie spróbować użyć jakiegoś żelu intymnego? Podczas masturbacji oczywiście używam jakiejś oliwki czy żelu. Aczkolwiek zakładałem, że podczas seksu wystarczy naturalne „nawilżenie” mojej partnerki. Nie sądzę żeby w takich USA pół kraju, które jest obrzezane używało dodatkowego nawilżenia podczas seksu.
Nie wiem już szczerze mówiąc co robić. Sprawy nie ułatwiają mi kompleksy (wg różnych porównań ledwo mieszczę się w średniej albo jestem poniżej niej jeżeli chodzi o „wymiary”) i nieśmiałość w stosunku do kobiet. Dodatkowo mimo, że oboje jesteśmy już w miarę dojrzałymi osobami – zarówno ja jak i partnerka mieszkam jeszcze w domach rodzinnych więc wielu okazji do seksu (a przynajmniej jak na razie do jego prób) nie mamy. Dodam tylko, że gdy np. jestem u niej czy ona u mnie, leżymy i delikatnie się pieścimy czuję, że erekcja jest silniejsza, a ja nie odczuwam stresu. Tak jakby świadomość, że ktoś jest za ścianą i do niczego nie dojdzie mnie uspokajała. Natomiast gdy wiem, że jesteśmy sami i zaraz będzie zbliżenie ogarnia mnie stres.
Na domiar złego w ogóle już od dłuższego czasu czuje jakbym miał mniejsze libido, nie czuję takiego podniecenia, parę lat temu co rano miałem poranny wzwód albo często nocne polucje, a obecnie nie przypominam sobie kiedy coś takiego miało miejsce. Prowadzę raczej aktywny tryb życia, staram się chodzić na siłownię czy basen, chorób przewlekłych też żadnych nie mam. Nie wiem już powoili co robić.
Zastanawiam się czy nie iść znów do urologa czy też nawet seksuologa. Aczkolwiek może tu też ktoś z Was będzie miał jakieś cenne rady.
Wybaczcie za tę długą rozprawkę i dziękuję Wam za odpowiedzi.
Od razu zaznaczę, że poczytałem już trochę wątków na tym forum ale wydaje mi się, że rozwiązania w nich zawarte nie sprawdzają się u mnie jak na razie.
Sytuacja wygląda tak, że jestem już „starym” prawiczkiem, 28 lat na karku i dopiero od kilku miesięcy w prawdziwym związku. Niestety mój brak doświadczenia w sprawach łóżkowych spowodował same problemy.
Jakiś czas temu z dziewczyną poszliśmy pierwszy raz do łóżka. Stres mnie zeżarł kompletnie, milion myśli w głowie, walenie serca i kompletny brak erekcji.
Kilka dnia później była druga próba – wypiliśmy trochę wina aby zahamować stres (oczywiście w moim przypadku, dziewczyna miała kilku partnerów przede mną) nie powiem – czułem się nieco pewniejszy ale dalej zżerał mnie stres. Erekcja częściowa była, ale przy próbie penetracji już kompletnie zanikła.
Po tym udałem się do urologa, nie powiedział mi nic czego nie wiem i przepisał Sildenafil. Wczoraj próbowaliśmy trzeci raz, wziąłem jakieś 30 minut przed pół tabletki (50 mg) ale stres znów mnie zżerał, erekcja częściowa była. Ale po kilku ruchach znów prawie całkowicie opadł, partnerka próbowała mnie oralnie pobudzić ale bez efektów. Wtedy pod wpływem emocji, szczerze jej powiedziałem, że jeszcze seksu nie uprawiałem. Wcześniej jej o tym nie wspominałem, mówiłem tylko, że się stresuje. Dziewczyna jest wyrozumiała ale obawiam się, że taki stan może wiecznie nie trwać..
Zaczynam się poważnie niepokoić, wierzyłem że wzięcie tej tabletki pomoże mi się przełamać w tej kwestii i przy kolejnych razach pójdzie już z górki. Do tego tak naprawdę podczas tych kilku chwil penetracji jak i seksu oralnego nic nie czułem, żadnej przyjemności, jakichkolwiek bodźców czy w ogóle jakichkolwiek „ruchów” na członku. Dodam tylko, że przez stulejkę w dzieciństwie jestem obrzezany. Myślę, że to może przez to? Jakieś 15 lat masturbacji zrobiło swoje i mój członek działa już tylko na mocniejsze bodźce jak ręka. Może przy kolejnej próbie spróbować użyć jakiegoś żelu intymnego? Podczas masturbacji oczywiście używam jakiejś oliwki czy żelu. Aczkolwiek zakładałem, że podczas seksu wystarczy naturalne „nawilżenie” mojej partnerki. Nie sądzę żeby w takich USA pół kraju, które jest obrzezane używało dodatkowego nawilżenia podczas seksu.
Nie wiem już szczerze mówiąc co robić. Sprawy nie ułatwiają mi kompleksy (wg różnych porównań ledwo mieszczę się w średniej albo jestem poniżej niej jeżeli chodzi o „wymiary”) i nieśmiałość w stosunku do kobiet. Dodatkowo mimo, że oboje jesteśmy już w miarę dojrzałymi osobami – zarówno ja jak i partnerka mieszkam jeszcze w domach rodzinnych więc wielu okazji do seksu (a przynajmniej jak na razie do jego prób) nie mamy. Dodam tylko, że gdy np. jestem u niej czy ona u mnie, leżymy i delikatnie się pieścimy czuję, że erekcja jest silniejsza, a ja nie odczuwam stresu. Tak jakby świadomość, że ktoś jest za ścianą i do niczego nie dojdzie mnie uspokajała. Natomiast gdy wiem, że jesteśmy sami i zaraz będzie zbliżenie ogarnia mnie stres.
Na domiar złego w ogóle już od dłuższego czasu czuje jakbym miał mniejsze libido, nie czuję takiego podniecenia, parę lat temu co rano miałem poranny wzwód albo często nocne polucje, a obecnie nie przypominam sobie kiedy coś takiego miało miejsce. Prowadzę raczej aktywny tryb życia, staram się chodzić na siłownię czy basen, chorób przewlekłych też żadnych nie mam. Nie wiem już powoili co robić.
Zastanawiam się czy nie iść znów do urologa czy też nawet seksuologa. Aczkolwiek może tu też ktoś z Was będzie miał jakieś cenne rady.
Wybaczcie za tę długą rozprawkę i dziękuję Wam za odpowiedzi.
Skomentuj