Specyfiki na odchudzanie

[unter]

... [od marca do chwili obecnej kolejny rozmiar odzieży w górę].

Zacznij liczyć kalorie, wyreguluj przemianę materii i zaaplikuj sobie dużo więcej ruchu niż dotąd, a z czasem wrócisz do poprzedniego rozmiaru.
Z czasem...
Cudowne diety, w 100% sprawdzone, pomagają tylko i wyłącznie ich producentom Nikomu więcej.

A propos przemiany materii, tutaj pomocna może być zaprzyjaźniona pielęgniarka ze szpitala codziennie nagabująca pacjentów (jak katarynka) pytaniem o stolec. Quzwa, jakby nie było innych tematów na dzieńdobry
Nie było stolca? A wiec za chwile zaaplikuje środek na pobudzenie. Bo... bo właściwa przemiana materii a wiec całego organizmu jest niezwykle ważna w procesie leczenia.
Podpytaj co aplikuje pacjentom.
W końcowym efekcie chodzi o wymuszenie na organizmie codziennych wizyt w WC, odwrotność dotychczasowych 3,4 dni.
Dobrze, prawidłowo działający organizm kobiety liczny jest ilością "razy" w ciągu dnia. Powinno być 2.

Więcej ruchu sprzyja chudnięciu, a dokładnie przemianie materii , tja...
Nie tylko nasze panie widza to trochę inaczej.
Będąc na jednej z praktyk poznałem ziomala z Poznania, fakt, był z innej dzielnicy, ale wiedział, ze zamiast dzień dobry należy się zwyczajowe: tej. Kiedy poznaliśmy się ważył 138 kg przy 175 wzrostu, i miedzy wierszami narzekał na trudności w poruszaniu się, a pracował na produkcji. Kiedy zapytałem dlaczego po pracy spędza czas na kanapie przed telewizorem - strzelałem - odpowiedział, ze w robocie ma wystarczająco dużo ruchu.
Na to ja, wskazując na jego brzuch: i dlatego tyjesz?...
Ponad rok później dostałem od niego @: mam 98 kg!
Odpisałem: szacun!

[Novaja]

@unter
Sic! Nie chodziło tu o mnie. Ja od 2017 obrałam konkretny rozmiar, że tak powiem, a konkretniej z S/M na M, muszę to tylko "wyrzeźbić"

To matka mojego Gada ty je na potęgę, je na potęgę, nie rusza się prawie w ogóle - a co najdziwniejsze, nie widzi w tym problemu, poza znalezieniem rozmiaru w sklepach z tanią odzieżą.

Edit: Fakt, ruch ruchowi nie jest równy. Można wstawać co dwie minuty z kanapy po kostkę ptasiego mleczka na drugim końcu pokoju, a mimo to tyć mimo częstego ruszania się

[lee]

Patrząc z "pewnej perspektywy" na to jak żywimy się na naszym podwórku to nasuwają mi się dwie uwagi - jemy zbyt dużo naraz i jedzenie jest zbyt smaczne.
Wiadomo, w dzisiejszym pędzie życia nie ma zbyt wiele czasu żeby przyrządzać kilka posiłków dziennie i łapać po nich chwilę odpoczynku. Kiedy zdajemy się na żywienie "z zewnątrz" to porcje z kolei są duże, a żarcie smaczne przez co zajadamy się nie do zaspokojenia głodu ale do zaspokojenia zmysłów smaku.

A jakby tak zaproponować obiadek o nieco niższym poziomie smakowo-estetycznym...?

[Novaja]

Jemy zbyt dużo i zbyt szybko - zgadza się.
Czy nie ma czasu na przyrządzanie posiłków? Polemizowałabym. Wszystko zależy od organizacji - czasu i nie tylko.
Jeśli chodzi o estetykę podawania potraw czy wpływ wielkości talerza na wielkość porcji - jest to kwestia osobnicza. Sama zjem mniejszą porcję, która jest estetycznie podana aniżeli puree rzuconego na talerz. Ponadto, zdecydowanie mniej zjem mając małą porcję na dużym talerzu niż identyczną na małym, do którego chętniej sięgnę po dokładkę.
Ale to jestem ja, często nie pasuję do "ramek"

[unter]

...A jakby tak zaproponować obiadek o nieco niższym poziomie smakowo-estetycznym...?

Jesssu, to nie jest poziom, @lee, to jest Tortura!
Kuźwa, już Francuzi lepiej karmią, np. pieczona wieprzowina z dwoma prostackimi pom frites ale za to z truflami
2 smętne paski wieprzowiny bez kiszonej kapusty, tak jak się należy Ale pod względem artystycznej optyki, światowy Top!
Tam można schudnąć i to już od pierwszego rzutu oka na rachunek

Jemy zbyt dużo i zbyt szybko - zgadza się.
Czy nie ma czasu na przyrządzanie posiłków? Polemizowałabym. Wszystko zależy od organizacji - czasu i nie tylko...

Tak, wszystko zależy od priorytetów, @Novaja, od tego co jest ważne w życiu rodziny, a co można pominąć. Jeśli przyjmiemy, ze zdrowie jest na pierwszym miejscu, to zamiast 3 sutych posiłków dziennie będzie 5 ale ze zrównoważoną ilością kalorii.
Przy tym główny posiłek, obiad, nie powinien być jedynie okazja do napełnienia żołądka, a okazja do rodzinnych rozmów o wszystkim i o niczym, a to rozkłada się w czasie...
U nas trwa około godziny

Kalorie, kalorie...
Te należy bezwzględnie i do końca życia liczyć, aby później nie okazało się, ze na "rynku" zaistniała następna grupa zatłuszczonych grubasów wierzących w cuda super diet, w międzyczasie terroryzujących otoczenie urojona choroba - tylko kilka procent otyłości znajduje korzenie w chorobach, reszta w ten właśnie sposób ukrywa ptasi móżdżek oczekując współczucia i oczywiście wszelakiej pomocy najbliższych.
Obrzeżając się ptasim mleczkiem.

[arlesska]

Ja teraz zaczęłam drugi miesiąc diety, która daje super efekty, oczywiście całkiem zrezygnowałam ze słodyczy, i efekty są super

Jedyne, na co sobie pozwalam, to czerwone wino,półwytrawne, które podobno nawet jest wskazane przy odchudzaniu. Jeden kieliszek.

[Novaja]

Obrzeżając się ptasim mleczkiem.

Przyznaję, mam słabość do ptasiego mleczka
Jednym opakowaniem mogę delektować się tygodniami, sięgając po dwie- trzy sztuki co kilka dni...

[anyway90]

Co do głównego pytania tego wątku - jestem zdania, że nie ma cudów. Żeby schudnąć, trzeba mniej i zdrowiej żreć, a do tego się ruszać. Gdyby istniały cudowne tabletki,nie byłoby problemu otyłości, nadwagi. Więcej warzyw, owoców, ograniczenie słodyczy, przetworzonego jedzenia, zmniejszenie ilości węglowodanów w jadłospisie Jak już było wspomniane, dietetyk dla wielu będzie pomocny, zgadzam się.

Ja teraz zaczęłam drugi miesiąc diety, która daje super efekty, oczywiście całkiem zrezygnowałam ze słodyczy, i efekty są super

Powodzenia! Początki są najtrudniejsze, a potem to już z górki. A najważniejsze to chyba to, by zmienić nawyki żywieniowe na dobre, a nie tylko na jakiś czas.

Przyznaję, mam słabość do ptasiego mleczka
Jednym opakowaniem mogę delektować się tygodniami, sięgając po dwie- trzy sztuki co kilka dni...

@Novaja to i tak nieźle... nawet bym tego chyba słabością nie nazwała... ja się za ptasie mleczko nawet nie zabieram, nie uchowałoby się u mnie przez kilka dni dlatego z bólem serca pozostaję przy swoich batonikach daktylowo-kokosowych

[unter]

Ja teraz zaczęłam drugi miesiąc diety, która daje super efekty, oczywiście całkiem zrezygnowałam ze słodyczy, i efekty są super

Super, życzę Ci wytrwałości!
I nie tylko na czas trwania diety, a do końca życia, bo cały dowcip z odchudzaniem polega na tylko i wyłącznie na właściwie zbilansowanym (świadomym) liczeniem spożywanych kalorii.
Tutaj nie ma cudów, jest natomiast tylko niechlujstwo zaniedbania.
I żeby nie było, ze nie wiem o czym mówię: swego (dość swawolnego) czasu przez kilka lat żywiłem się w restauracjach - w kuchni miałem dwie lewe ręce - i mimo codziennych porannych kilkukilometrowych przebieżek, tenisa i pływania i tak przybierałem na wadze. Nie było tragedii, bo jednak jestem facetem, ale garnitury zaczęły się w jakiś tajemniczy sposób kurczyć...
Złą garniturowa passe przerwało pojawienie się w moim życiu Czarownicy. To jedna z tych co twierdzą, ze tłuszcz jeśli pójdzie w piersi jest mile widziany, ale kiedy w biodra... tja... to wy********j Od pierwszego dnia, a raczej pierwszej nocy zaprowadziła w domu barbarzyński, muzułmański, sposób żywienia. Szlag trafił tłuste sosy, diabli wzięli wieprzowe, pieczenie/gotowane golonki, pizze, kebaby, nawet boga ducha winne żeberka z makaronem zapijane mlekiem czekoladowym. Zniknęła coka, fanta i wszystkie super energetyczne drinki. Piwo tylko 1 litr tygodniowo i żadnych restauracji.
Katastrofa!
W zamian miałem/mieliśmy na stole kopy zieleniny przetykane cholernie smętnymi okruchami mięsa. I do tego dziesiątki przystawek z piekła rodem. Bez kartofli - w poznańskim podstawa wyżywienia, we Włoszech warzywo dodawane do pizzy.
Katastrofa!
Ale po 3 miesiącach oboje schudliśmy o kilka kilogramów
I ten stan trwa do teraz, oczywiście bez zrzucania kilogramów, ale za to ze ścisłą kontrola ilości kalorii. Fakt, Czarownica korzysta z jakiejś piekielnej mieszanki ziół znajomej zielarki i pewnie również my wszyscy, ale i tak efekty widać gołym okiem.
Tj, kiedy ona jest gola

[Novaja]

Wolę to - choć nie było łatwo to osiągnąć - niż jak za czasów nastoletnich, wciągnąć tabliczkę czekolady na jedno posiedzenie, nawet co kilka dni
Mam też inne słabości, do których od czasu do czasu daję sobie dojście, np. naleśniki z czekoladą i bananami (jedyne, co ich broni - bez dodatku tłuszczu, smażone na suchej patelni) czy bułeczki maślane

[unter]

..bez dodatku tłuszczu, smażone na suchej patelni) czy bułeczki maślane

Masz racje, to jest straszne, ba, to jest wręcz nieludzkie!
Jednak tak długo jak durny tłuszczyk nie idzie w piersi...

[anyway90]

@Novaja, brzmi bardzo rozsądnie i świadomie nie można tez popadać w skrajność, od czasu do czasu trzeba sobie zrobić dzień oszusta

Masz racje, to jest straszne, ba, to jest wręcz nieludzkie!
Jednak tak długo jak durny tłuszczyk nie idzie w piersi...

Właśnie nie idzie @unter. A wiesz, co jest w tym wszystkim najstraszniejsze???? Że wraz z dietą te piersi zanikają nie dość, że trzeba się katować, to jeszcze coraz mniej narzędzia, żeby odetchnąć „pełna piersią”

[lee]

Jednak tak długo jak durny tłuszczyk nie idzie w piersi...

Eeee tam, wcale nie musi. Mniejsze piersi też są faaajne

[anyway90]

Eeee tam, wcale nie musi. Mniejsze piersi też są faaajne

Oooo, to, to, to, dzięki za otuchę

To jest dramat, gdy biust maleje, jako efekt uboczny diety
Trzeba wybierać. Przede wszystkim ważne jest to, by czuć się dobrze w swoim ciele. Osobiście za nic nie oddałabym rozm.S, nawet w zamian za miseczkę C czy D

[lee]

Przede wszystkim ważne jest to, by czuć się dobrze w swoim ciele.

Absolutnie się z tym zgadzam natomiast uważam, że kobiety zbyt mocno "podejrzewają" mężczyzn o preferowanie większych rozmiarów piersi.
To trochę taki mit jak z rozmiarem męskiego przyrodzenia, że koniecznie musi być nieskończenie dłuuuugie.

Osobiście za nic nie oddałabym swojego małego rozmiaru, nawet na rzecz miseczki C czy D

I bardzo słusznie. Atrakcyjność piersi nie zależy od literki alfabetu ale od uroku osobistego właścicielki tychże