To o dojrzewaniu trochę choć ja swoje już mam daleko za sobą...
Teraz widzę, że problemy dojrzewania osobiście to nic w porównaniu z problemami rodzica dorastającego nastolatka.
Dyskusja dla dorosłych raczej.
Mam syna (obecnie 11 lat), który dojrzewa po prostu. To co dla mnie jest takie już oczywiste i nieistotne wręcz to dla niego może być prawdziwym dramatem. Był problem stulejkowy i pojawiającego się owłosienia. I tak kiedyś w luźnej rozmowie "pół żartem, pół serio" moja żona palnęła: No przecież ojciec ma to samo - niech Ci pokaże. Zatkało mnie i oniemiały dłuższą chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. W końcu obróciłem to w jakiś żart...
Ale od tamtej pory nurtuje mnie taka wątpliwość czy takie właśnie obnażenie nie przyniosłoby więcej szkody młodemu rozwijającemu się umysłowi niż pożytku. W naszych rodzinach nie ma doświadczeń naturystycznych ani nic podobnego. Ja swoja wiedzę o ciele, seksie zdobywałem sam latami. Brak było rozmów na ten temat z rodzicami. Nie było agresywnego porno-internetu i panoszących się wszędzie porno-czasopism (i może dobrze). Teraz inne czasy i teraz dobro mojego dziecka jest najważniejsze a temat (tematy) niezwykle kłopotliwy i trudny. To naprawdę dużo trudniejsze z pozycji rodzica niż dziecka. Moim zdaniem oczywiście.
Teraz pytanie o Wasze doświadczenia dotyczące nagości w relacjach dzieci - rodzice. Ja na ten przykład nigdy nie widziałem nagich rodziców a swego syna od kilku lat już nie. Co innego, gdy dziecko jest wychowywane w rodzinie naturystów czynnie uczestniczących np w opalaniu nago itp. W sumie uważam, że takie dzieci mają łatwiej pod tym względem. Nagość w pewnych sytuacjach jak plaża, sauna jest dla nich naturalna i nie ma szoku przy poznawaniu różnic budowy ciała kobiety i mężczyzny, starszego i młodszych. Ci "tekstylni" mają o jeden (albo i więcej) stres więcej do pokonania...
Teraz widzę, że problemy dojrzewania osobiście to nic w porównaniu z problemami rodzica dorastającego nastolatka.
Dyskusja dla dorosłych raczej.
Mam syna (obecnie 11 lat), który dojrzewa po prostu. To co dla mnie jest takie już oczywiste i nieistotne wręcz to dla niego może być prawdziwym dramatem. Był problem stulejkowy i pojawiającego się owłosienia. I tak kiedyś w luźnej rozmowie "pół żartem, pół serio" moja żona palnęła: No przecież ojciec ma to samo - niech Ci pokaże. Zatkało mnie i oniemiały dłuższą chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. W końcu obróciłem to w jakiś żart...
Ale od tamtej pory nurtuje mnie taka wątpliwość czy takie właśnie obnażenie nie przyniosłoby więcej szkody młodemu rozwijającemu się umysłowi niż pożytku. W naszych rodzinach nie ma doświadczeń naturystycznych ani nic podobnego. Ja swoja wiedzę o ciele, seksie zdobywałem sam latami. Brak było rozmów na ten temat z rodzicami. Nie było agresywnego porno-internetu i panoszących się wszędzie porno-czasopism (i może dobrze). Teraz inne czasy i teraz dobro mojego dziecka jest najważniejsze a temat (tematy) niezwykle kłopotliwy i trudny. To naprawdę dużo trudniejsze z pozycji rodzica niż dziecka. Moim zdaniem oczywiście.
Teraz pytanie o Wasze doświadczenia dotyczące nagości w relacjach dzieci - rodzice. Ja na ten przykład nigdy nie widziałem nagich rodziców a swego syna od kilku lat już nie. Co innego, gdy dziecko jest wychowywane w rodzinie naturystów czynnie uczestniczących np w opalaniu nago itp. W sumie uważam, że takie dzieci mają łatwiej pod tym względem. Nagość w pewnych sytuacjach jak plaża, sauna jest dla nich naturalna i nie ma szoku przy poznawaniu różnic budowy ciała kobiety i mężczyzny, starszego i młodszych. Ci "tekstylni" mają o jeden (albo i więcej) stres więcej do pokonania...
Skomentuj