Miała na imię Agnieszka. Była śliczną blondynką średniego wzrostu. Niedawno skończyła 24 lata.
Wyszła za mąż za Marka z miłości, ale po roku mąż zmienił się nie do poznania. Zaniedbywał ją, stał się oschły. Całkowicie poświęcił się pracy. Kariera stała się dla niego najważniejsza. Miał 30 lat i kiedy stał się szefem działu sprzedaży pewnej amerykańskiej firmy, myślał tylko o pracy.
Zarabiał dużo, wiec Agnieszka nie musiała pracować. Robiła tylko jakieś niewielkie zlecenia od czasu do czasu – projekty dla firm reklamowych. Z wykształcenia była specjalistką ds. marketingu i reklamy.
Ogólnie była już lekko znudzona codziennością, więc kiedy Marek oświadczył jej, że jedzie do Stanów na coroczne spotkanie firmowe, wymusiła na nim żeby zabrał ją ze sobą. Zawsze będzie to jakaś odmiana.
W Stanach już była podczas studiów, po angielsku mówiła chyba lepiej niż Marek. Mąż powiedział jej że będzie to coroczny Sales Meeting, a potem bal. Firma była spora, miała oddziały na całym świecie, więc Agnieszka wiedziała, że nie może przynieść wstydu mężowi. Namówiła go na zakupy przed wyjazdem. Sukienka, którą kupiła znakomicie do niej pasowała, była jednocześnie elegancka i seksowna ale w bardziej subtelny sposób.
Przylecieli do Nowego Jorku dzień przed meetingiem. Na miejscu firma zapewniała wszystko. Zatrzymali się w hotelu, bal i spotkanie miało być w eleganckiej restauracji na dolnym Manhattanie.
Trochę się spóźnili, ponieważ Agnieszka za długo się przygotowywała. Marek był zły bo nie lubił się spóźniać, chociaż jako szef działu miał do tego prawo i nikt nie zwracał mu z tego powodu uwagi.
Wysiedli z taksówki i udali się do wejścia do restauracji. Przywitał ich portier i wskazał drogę do środka.
Kiedy weszli kilku mężczyzn podeszło z uśmiechem w ich kierunku. Byli nienagannie ubrani w modne garnitury.
Agnieszka poznała jednego z nich. Marek pokazywał jej zdjęcia z właścicielem firmy.
- Witamy, witamy – odezwał się i wyciągnął rękę do Agnieszki
- Dobry wieczór – odrzekła z nienagannym brytyjskim akcentem – pan musi być Tom Delaware
- Tak, witam….. no Mark nie chwaliłeś się masz tak piękną żonę – dodał i obrzucił wzrokiem blondynkę.
Była ubrana w prostą czarną sukienkę na ramiączkach, z otwartymi plecami i z dość dużym dekoltem, który w nieco tajemniczy sposób dawał do zrozumienia, że jest posiadaczką niezwykle pięknych i jędrnych piersi.
Sukienka sięgała jej nieco przed kolana doskonale opinając jej zgrabną talię i niewielką pupę. Na zgrabnych długich nogach miała czarne delikatne szpilki zapinane na pasek. Upięte do góry włosy odsłaniały jej smukłą szyję. Zrobiła olśniewające wrażenie.
- Agnieszka, moja żona – rzucił jakby od niechcenia Marek przedstawiając ją mężczyznom.
Dwóch pozostałych to byli globalni managerowie.
Agnieszka i Marek zostali poprowadzeni do stolika. Restauracja była duża, ich stolik znajdował się na samym środku. Siedzieli przy nim tylko w piątkę co podkreślało fakt jak ważnym człowiekiem dla firmy był Marek. Po kolacji Marek i dwóch menedżerów zaczęli dyskutować na temat pracy. Marek widząc, że Agnieszka nie jest tym zainteresowana powiedział żeby poszła do baru. Dziewczyna stwierdziła że to niezły pomysł spróbować kilku egzotycznych drinków.
Siedziała przy barze i sączyła drinka. Po jej obydwu stronach siedziało jeszcze dwóch innych facetów, ale na tyle daleko że raczej nie wykazywali zainteresowania. „Raczej”, ponieważ kilka razy dziewczyna zauważyła, że zerkają na nią i na jej zgrabne nogi założone jedna na drugą. Po kilku drinkach zaczęło to ją nawet bawić a może schlebiać… Marek już od dawna nie wykazywał zainteresowania jej osobą….
- Dlaczego taka piękna kobieta siedzi sama przy barze? – usłyszała nagle męski głos. Odwróciła głowę i zobaczyła Toma Delaware.
- Przecież pan wie, panie prezesie, mój mąż zajął się już interesami pana firmy a mnie to w ogóle nie interesuje – uśmiechnęła się. Mężczyzna usiadł obok na barowym stołku. Był starszym facetem, około 60-tki, sprawiał wrażenie dystyngowanego ale na jego twarzy można było zauważyć „szelmowski” uśmiech.
- A co ciebie interesuje Agnes ? – zapytał używając angielskiego odpowiednika imienia, bo już wcześniej wymówienie słowa „Agnieszka” sprawiało mu mały kłopot.
- No wie pan, różne rzeczy…. Kiedyś lubiłam podróżować, lubię też reklamę, zresztą kształciłam się w tym kierunku…
- Pracujesz?
- Jestem wolnym strzelcem – uśmiechnęła się – Nie mam etatu, robię tylko niewielkie zlecenia.
Mężczyzna zaczął sączyć zamówioną whisky z lodem. Czuła na sobie jego wzrok i poniekąd schlebiało to jej, że zainteresował się nią sam prezes, właściciel firmy, szef wszystkich szefów…
- Może mogłabyś pracować dla mnie? – rzucił tak jakby od niechcenia. – Twój mąż szybko rozkręca firmę, być może niedługo będzie musiał przenieść się na stałe do USA, a ja potrzebował bym speca od reklamy.
Mężczyzna spostrzegł, że ta wiadomość poruszyła blondynkę. Marek nigdy jej o tym nie wspominał.
- Czy mogę zadać ci osobiste pytanie? – rzucił sącząc whisky. Agnieszka kiwnęła głową.
- Wydajesz mi się zaniedbywaną kobietą, może moja propozycja wprowadziła by trochę życia do twojej codzienności ?
- Nie umiałabym pracować z Markiem
- Nie musiałabyś, podlegałabyś bezpośrednio pode mnie – dodał z uśmiechem. – Zlecenia przychodziły by ode mnie i robiłabyś je dla mnie.
- Zawsze marzyłam o pracy tego typu – westchnęła.
- Czyli jesteś zainteresowana ?
- Jeśli tylko pan prezes mnie zechce, to tak – dodała i uśmiechnęła się zniewalająco.
- To już zależy tylko od ciebie Agnes – szepnął i delikatnie położył swą dłoń na jej odsłoniętym kolanie.
Blondynka lekko zadrżała kiedy poczuła ciepła męską dłoń na swym kolanie. Pan Delaware spojrzał w jej duże oczy i szepnął:
- Oferuję bardzo dużo ale też dużo wymagam, Agnes….
Dziewczyna poczuła jak wypity alkohol zakręcił jej w głowie. Nie mogła uwierzyć że usłyszała te słowa z ust właściciela firmy w której pracuje jej mąż. Przez chwilę siedziała jak sparaliżowana nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Dopiero po chwili nieśmiało odwróciła głowę w kierunku sali restauracyjnej.
- Nie bój się, twój mąż jest zajęty bardziej niż kiedykolwiek, na pewno nic nie zauważy – facet uśmiechnął się z tym charakterystycznym szelmowskim wyrazem. Delikatnie gładził jej kolano od czasu do czasu posuwając dłoń nieco wyżej. W duchu dziewczyna musiała przyznać, że było to nawet przyjemne. Zaczęło się jej to nawet podobać, że dużo starszy właściciel firmy podrywa ją prawie na oczach jej męża. „Podrywa” to nie było dobre słowo – teraz to w zasadzie wziął ją jak swoją zdobycz. Był bardzo pewny siebie, a Agnieszka już lekko podpita.
- Czy przyjmujesz moja ofertę ? – zapytał
- A czego pan wymaga, prezesie ? – spytała cicho spoglądając dookoła.
Zauważyła, że jeden z tych facetów siedzących przy barze zerka na nią i pana Delaware. Stary prezes musiał tez to widzieć ale po wyrazie jego twarzy można było odczytać, że schlebia mu to iż inny młodszy facet widzi go z piękna blondynką. Poczuła jak przesuwa swą dłoń wyżej na jej udo.
- Całkowitego podporządkowania i lojalności – szepnął do jej ucha. Poczuła zapach jego wody kolońskiej. Spotęgowało to te przyjemne wrażenie dotyku. W zasadzie już niemal czuła, że jest w jego sidłach…
- Dobrze….. – wyszeptała
- Świetnie – popatrzył się na nią z triumfem w oczach – Ale zdajesz sobie sprawę z powagi twojej decyzji ?
- Chyba tak… - powiedziała
- Mogę tylko dodać że od tej chwili będziesz miała masę zajęć, masę przygód i na pewno nie będziesz się czuć zaniedbywana.
Uśmiechnęła się do niego słysząc te słowa. W głębi duszy przeczuwała co się święci ale zaczęło się jej to najzwyczajniej podobać. Kiwnęła potakująco głową na znak aprobaty. Spostrzegła z jaką zazdrością zerka w jej kierunku facet przy barze. Widzi starszego szefa, który maca długie nogi ślicznej młodej blondynki.
Pan Delaware pochylił się przy jej uchu i szepnął:
- Podejrzewam, że już od dłuższego czasu nikt cię nie przeleciał, Agnes…
Zarumieniła się słysząc to pytanie. Wiedziała, że Delaware zna odpowiedź.
- Tak… od bardzo długiego czasu – wyszeptała. Facet przesunął swoja dłoń jeszcze wyżej wsuwając ją pod sukienkę. Czuła jego rękę w połowie swojego uda. Czuła narastające podniecenie. Obejrzała się w stronę stolików. Marek dyskutował zawzięcie z dwoma mężczyznami, siedział plecami do niej jakieś 20 m dalej.
- Przeprowadzę mały test lojalności, jeśli go zdasz zostaniesz przyjęta, kochanie…
- Czy wszystkie kobiety poddaje pan temu testowi ? – zapytała
- Nie, nie wszystkie, tylko te najlepsze, które aplikują na bardzo dobre stanowiska – odpowiedział z szelmowskim uśmiechem i drugą ręką dotknął delikatnie jej szyi. Agnieszka zadrżała….
Delaware już wiedział, że pójdzie mu szybko i łatwo z tą dziewczyną.
- Widzisz tego biedaka siedzącego obok ? – zapytał wskazując faceta przy barze.
- Tego co się nam przygląda? Tak, widzę…
- Trzeba by mu trochę pomóc, tchnąć trochę życia w jego codzienność. Jako dobry szef powinienem o to zadbać – dodał.
Agnieszka czuła, że jest gotowa na wszystko, czuła niesamowite podniecenie skrywane przez długie miesiące. W głębi duszy zawsze chciała zostać wykorzystana…
- Co ma pan na myśli prezesie?
- Zobaczysz kochanie……, pamiętaj, że masz być mi posłuszna – szepnął ściskając delikatnie jej udo.
- Dobrze – westchnęła spoglądając mu w oczy.
Chwycił ją za dłoń i obydwoje wstali z krzeseł. Pociągnął ją w kierunku siedzącego faceta, który wyglądał na nieco zmieszanego.
- Dobry wieczór ! – pan Delaware odezwał się do niego
- Dobry wieczór prezesie – odrzekł zawstydzony mężczyzna.
- Pan jest …. yyyy – Delaware próbował przypomnieć sobie nazwisko
- Skalski, Andrzej Skalski, panie prezesie, jestem handlowcem w polskim oddziale. – facet szybko dokończył
- Ach, tak…. – Delaware kiwnął głową.
Agnieszka poczuła się trochę zawstydzona. Ten facet był z Polski i na dodatek Marek był jego szefem. W głębi duszy poczuła jednak dreszczyk emocji… Spostrzegła dziwny wyraz triumfu na twarzy prezesa. Musiał się domyślać, że ten facet jest z Polski i pewnie cholernie podniecała go myśl wepchnięcia w jego ręce żony przełożonego.
- Przedstaw się kochanie… - rzucił w kierunku blondynki
- Agnieszka Nowicka, miło pana poznać – podała mu dłoń rumieniąc się nieco.
- Pani jest żoną Marka Nowickiego ? – zapytał Skalski
- Tak… - westchnęła cicho i spostrzegła uśmiech na twarzy mężczyzny.
- A czy pan jest żonaty, panie Skalski ? – spytał prezes
- Nie, prezesie, nie jestem i nie spieszy mi się do tego – mężczyzna uśmiechnął się ponownie.
Wyszła za mąż za Marka z miłości, ale po roku mąż zmienił się nie do poznania. Zaniedbywał ją, stał się oschły. Całkowicie poświęcił się pracy. Kariera stała się dla niego najważniejsza. Miał 30 lat i kiedy stał się szefem działu sprzedaży pewnej amerykańskiej firmy, myślał tylko o pracy.
Zarabiał dużo, wiec Agnieszka nie musiała pracować. Robiła tylko jakieś niewielkie zlecenia od czasu do czasu – projekty dla firm reklamowych. Z wykształcenia była specjalistką ds. marketingu i reklamy.
Ogólnie była już lekko znudzona codziennością, więc kiedy Marek oświadczył jej, że jedzie do Stanów na coroczne spotkanie firmowe, wymusiła na nim żeby zabrał ją ze sobą. Zawsze będzie to jakaś odmiana.
W Stanach już była podczas studiów, po angielsku mówiła chyba lepiej niż Marek. Mąż powiedział jej że będzie to coroczny Sales Meeting, a potem bal. Firma była spora, miała oddziały na całym świecie, więc Agnieszka wiedziała, że nie może przynieść wstydu mężowi. Namówiła go na zakupy przed wyjazdem. Sukienka, którą kupiła znakomicie do niej pasowała, była jednocześnie elegancka i seksowna ale w bardziej subtelny sposób.
Przylecieli do Nowego Jorku dzień przed meetingiem. Na miejscu firma zapewniała wszystko. Zatrzymali się w hotelu, bal i spotkanie miało być w eleganckiej restauracji na dolnym Manhattanie.
Trochę się spóźnili, ponieważ Agnieszka za długo się przygotowywała. Marek był zły bo nie lubił się spóźniać, chociaż jako szef działu miał do tego prawo i nikt nie zwracał mu z tego powodu uwagi.
Wysiedli z taksówki i udali się do wejścia do restauracji. Przywitał ich portier i wskazał drogę do środka.
Kiedy weszli kilku mężczyzn podeszło z uśmiechem w ich kierunku. Byli nienagannie ubrani w modne garnitury.
Agnieszka poznała jednego z nich. Marek pokazywał jej zdjęcia z właścicielem firmy.
- Witamy, witamy – odezwał się i wyciągnął rękę do Agnieszki
- Dobry wieczór – odrzekła z nienagannym brytyjskim akcentem – pan musi być Tom Delaware
- Tak, witam….. no Mark nie chwaliłeś się masz tak piękną żonę – dodał i obrzucił wzrokiem blondynkę.
Była ubrana w prostą czarną sukienkę na ramiączkach, z otwartymi plecami i z dość dużym dekoltem, który w nieco tajemniczy sposób dawał do zrozumienia, że jest posiadaczką niezwykle pięknych i jędrnych piersi.
Sukienka sięgała jej nieco przed kolana doskonale opinając jej zgrabną talię i niewielką pupę. Na zgrabnych długich nogach miała czarne delikatne szpilki zapinane na pasek. Upięte do góry włosy odsłaniały jej smukłą szyję. Zrobiła olśniewające wrażenie.
- Agnieszka, moja żona – rzucił jakby od niechcenia Marek przedstawiając ją mężczyznom.
Dwóch pozostałych to byli globalni managerowie.
Agnieszka i Marek zostali poprowadzeni do stolika. Restauracja była duża, ich stolik znajdował się na samym środku. Siedzieli przy nim tylko w piątkę co podkreślało fakt jak ważnym człowiekiem dla firmy był Marek. Po kolacji Marek i dwóch menedżerów zaczęli dyskutować na temat pracy. Marek widząc, że Agnieszka nie jest tym zainteresowana powiedział żeby poszła do baru. Dziewczyna stwierdziła że to niezły pomysł spróbować kilku egzotycznych drinków.
Siedziała przy barze i sączyła drinka. Po jej obydwu stronach siedziało jeszcze dwóch innych facetów, ale na tyle daleko że raczej nie wykazywali zainteresowania. „Raczej”, ponieważ kilka razy dziewczyna zauważyła, że zerkają na nią i na jej zgrabne nogi założone jedna na drugą. Po kilku drinkach zaczęło to ją nawet bawić a może schlebiać… Marek już od dawna nie wykazywał zainteresowania jej osobą….
- Dlaczego taka piękna kobieta siedzi sama przy barze? – usłyszała nagle męski głos. Odwróciła głowę i zobaczyła Toma Delaware.
- Przecież pan wie, panie prezesie, mój mąż zajął się już interesami pana firmy a mnie to w ogóle nie interesuje – uśmiechnęła się. Mężczyzna usiadł obok na barowym stołku. Był starszym facetem, około 60-tki, sprawiał wrażenie dystyngowanego ale na jego twarzy można było zauważyć „szelmowski” uśmiech.
- A co ciebie interesuje Agnes ? – zapytał używając angielskiego odpowiednika imienia, bo już wcześniej wymówienie słowa „Agnieszka” sprawiało mu mały kłopot.
- No wie pan, różne rzeczy…. Kiedyś lubiłam podróżować, lubię też reklamę, zresztą kształciłam się w tym kierunku…
- Pracujesz?
- Jestem wolnym strzelcem – uśmiechnęła się – Nie mam etatu, robię tylko niewielkie zlecenia.
Mężczyzna zaczął sączyć zamówioną whisky z lodem. Czuła na sobie jego wzrok i poniekąd schlebiało to jej, że zainteresował się nią sam prezes, właściciel firmy, szef wszystkich szefów…
- Może mogłabyś pracować dla mnie? – rzucił tak jakby od niechcenia. – Twój mąż szybko rozkręca firmę, być może niedługo będzie musiał przenieść się na stałe do USA, a ja potrzebował bym speca od reklamy.
Mężczyzna spostrzegł, że ta wiadomość poruszyła blondynkę. Marek nigdy jej o tym nie wspominał.
- Czy mogę zadać ci osobiste pytanie? – rzucił sącząc whisky. Agnieszka kiwnęła głową.
- Wydajesz mi się zaniedbywaną kobietą, może moja propozycja wprowadziła by trochę życia do twojej codzienności ?
- Nie umiałabym pracować z Markiem
- Nie musiałabyś, podlegałabyś bezpośrednio pode mnie – dodał z uśmiechem. – Zlecenia przychodziły by ode mnie i robiłabyś je dla mnie.
- Zawsze marzyłam o pracy tego typu – westchnęła.
- Czyli jesteś zainteresowana ?
- Jeśli tylko pan prezes mnie zechce, to tak – dodała i uśmiechnęła się zniewalająco.
- To już zależy tylko od ciebie Agnes – szepnął i delikatnie położył swą dłoń na jej odsłoniętym kolanie.
Blondynka lekko zadrżała kiedy poczuła ciepła męską dłoń na swym kolanie. Pan Delaware spojrzał w jej duże oczy i szepnął:
- Oferuję bardzo dużo ale też dużo wymagam, Agnes….
Dziewczyna poczuła jak wypity alkohol zakręcił jej w głowie. Nie mogła uwierzyć że usłyszała te słowa z ust właściciela firmy w której pracuje jej mąż. Przez chwilę siedziała jak sparaliżowana nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Dopiero po chwili nieśmiało odwróciła głowę w kierunku sali restauracyjnej.
- Nie bój się, twój mąż jest zajęty bardziej niż kiedykolwiek, na pewno nic nie zauważy – facet uśmiechnął się z tym charakterystycznym szelmowskim wyrazem. Delikatnie gładził jej kolano od czasu do czasu posuwając dłoń nieco wyżej. W duchu dziewczyna musiała przyznać, że było to nawet przyjemne. Zaczęło się jej to nawet podobać, że dużo starszy właściciel firmy podrywa ją prawie na oczach jej męża. „Podrywa” to nie było dobre słowo – teraz to w zasadzie wziął ją jak swoją zdobycz. Był bardzo pewny siebie, a Agnieszka już lekko podpita.
- Czy przyjmujesz moja ofertę ? – zapytał
- A czego pan wymaga, prezesie ? – spytała cicho spoglądając dookoła.
Zauważyła, że jeden z tych facetów siedzących przy barze zerka na nią i pana Delaware. Stary prezes musiał tez to widzieć ale po wyrazie jego twarzy można było odczytać, że schlebia mu to iż inny młodszy facet widzi go z piękna blondynką. Poczuła jak przesuwa swą dłoń wyżej na jej udo.
- Całkowitego podporządkowania i lojalności – szepnął do jej ucha. Poczuła zapach jego wody kolońskiej. Spotęgowało to te przyjemne wrażenie dotyku. W zasadzie już niemal czuła, że jest w jego sidłach…
- Dobrze….. – wyszeptała
- Świetnie – popatrzył się na nią z triumfem w oczach – Ale zdajesz sobie sprawę z powagi twojej decyzji ?
- Chyba tak… - powiedziała
- Mogę tylko dodać że od tej chwili będziesz miała masę zajęć, masę przygód i na pewno nie będziesz się czuć zaniedbywana.
Uśmiechnęła się do niego słysząc te słowa. W głębi duszy przeczuwała co się święci ale zaczęło się jej to najzwyczajniej podobać. Kiwnęła potakująco głową na znak aprobaty. Spostrzegła z jaką zazdrością zerka w jej kierunku facet przy barze. Widzi starszego szefa, który maca długie nogi ślicznej młodej blondynki.
Pan Delaware pochylił się przy jej uchu i szepnął:
- Podejrzewam, że już od dłuższego czasu nikt cię nie przeleciał, Agnes…
Zarumieniła się słysząc to pytanie. Wiedziała, że Delaware zna odpowiedź.
- Tak… od bardzo długiego czasu – wyszeptała. Facet przesunął swoja dłoń jeszcze wyżej wsuwając ją pod sukienkę. Czuła jego rękę w połowie swojego uda. Czuła narastające podniecenie. Obejrzała się w stronę stolików. Marek dyskutował zawzięcie z dwoma mężczyznami, siedział plecami do niej jakieś 20 m dalej.
- Przeprowadzę mały test lojalności, jeśli go zdasz zostaniesz przyjęta, kochanie…
- Czy wszystkie kobiety poddaje pan temu testowi ? – zapytała
- Nie, nie wszystkie, tylko te najlepsze, które aplikują na bardzo dobre stanowiska – odpowiedział z szelmowskim uśmiechem i drugą ręką dotknął delikatnie jej szyi. Agnieszka zadrżała….
Delaware już wiedział, że pójdzie mu szybko i łatwo z tą dziewczyną.
- Widzisz tego biedaka siedzącego obok ? – zapytał wskazując faceta przy barze.
- Tego co się nam przygląda? Tak, widzę…
- Trzeba by mu trochę pomóc, tchnąć trochę życia w jego codzienność. Jako dobry szef powinienem o to zadbać – dodał.
Agnieszka czuła, że jest gotowa na wszystko, czuła niesamowite podniecenie skrywane przez długie miesiące. W głębi duszy zawsze chciała zostać wykorzystana…
- Co ma pan na myśli prezesie?
- Zobaczysz kochanie……, pamiętaj, że masz być mi posłuszna – szepnął ściskając delikatnie jej udo.
- Dobrze – westchnęła spoglądając mu w oczy.
Chwycił ją za dłoń i obydwoje wstali z krzeseł. Pociągnął ją w kierunku siedzącego faceta, który wyglądał na nieco zmieszanego.
- Dobry wieczór ! – pan Delaware odezwał się do niego
- Dobry wieczór prezesie – odrzekł zawstydzony mężczyzna.
- Pan jest …. yyyy – Delaware próbował przypomnieć sobie nazwisko
- Skalski, Andrzej Skalski, panie prezesie, jestem handlowcem w polskim oddziale. – facet szybko dokończył
- Ach, tak…. – Delaware kiwnął głową.
Agnieszka poczuła się trochę zawstydzona. Ten facet był z Polski i na dodatek Marek był jego szefem. W głębi duszy poczuła jednak dreszczyk emocji… Spostrzegła dziwny wyraz triumfu na twarzy prezesa. Musiał się domyślać, że ten facet jest z Polski i pewnie cholernie podniecała go myśl wepchnięcia w jego ręce żony przełożonego.
- Przedstaw się kochanie… - rzucił w kierunku blondynki
- Agnieszka Nowicka, miło pana poznać – podała mu dłoń rumieniąc się nieco.
- Pani jest żoną Marka Nowickiego ? – zapytał Skalski
- Tak… - westchnęła cicho i spostrzegła uśmiech na twarzy mężczyzny.
- A czy pan jest żonaty, panie Skalski ? – spytał prezes
- Nie, prezesie, nie jestem i nie spieszy mi się do tego – mężczyzna uśmiechnął się ponownie.
Skomentuj