Witam wszystkich,
moje pytanie jest raczej skierowane do małżeństw ze sporym stażem, gdzie pewne rzeczy są ustabilizowane i ułożone. Chodzi mianowicie o sytuację, gdy nastawiacie się na fajny seks, robicie jakies przygotowania (np. golenie, gadżety, nastrój), jednym słowem: wiele sobie obiecujecie po wieczorze, a tu... klops. Druga połówka zmęczona/nie ma ochoty/pada z nóg/nie w nastroju...
Czy zdarza się wam interpretować to jako policzek, nieliczenie się z waszymi potrzebami? Jak sie zachowujecie? Obrażanie, przeczekanie, nastawienie się na kolejny dzień (a co, jak znów niewypał?).
I nie chodzi mi o jakież jednorazowe, zwykłe przecież "rozminięcie" się, ale o takie właśnie "nastawienie" się zakończone klopsem. To ma moim zdaniem inną rangę, trudniej to znieść i sobie wytłumaczyć.
moje pytanie jest raczej skierowane do małżeństw ze sporym stażem, gdzie pewne rzeczy są ustabilizowane i ułożone. Chodzi mianowicie o sytuację, gdy nastawiacie się na fajny seks, robicie jakies przygotowania (np. golenie, gadżety, nastrój), jednym słowem: wiele sobie obiecujecie po wieczorze, a tu... klops. Druga połówka zmęczona/nie ma ochoty/pada z nóg/nie w nastroju...
Czy zdarza się wam interpretować to jako policzek, nieliczenie się z waszymi potrzebami? Jak sie zachowujecie? Obrażanie, przeczekanie, nastawienie się na kolejny dzień (a co, jak znów niewypał?).
I nie chodzi mi o jakież jednorazowe, zwykłe przecież "rozminięcie" się, ale o takie właśnie "nastawienie" się zakończone klopsem. To ma moim zdaniem inną rangę, trudniej to znieść i sobie wytłumaczyć.
Skomentuj