Witam,
Sama za bardzo nie wiem po co pisze bo w końcu to moje życie i nikt mi nie pomoże, ode mnie zależy co zrobię. Jednak chyba potrzebuje spojrzenia kogoś z boku.
W tym tygodniu dowiedziałam się ze jestem w 4tym tygodniu ciąży. Z facetem który do końca sierpnia miał się wyprowadzić, z facetem do którego nic, poza sympatia wynikającą z faktu, że jesteśmy 10 lat razem, nie czuje.
On mnie kocha, niesamowicie cieszy się na myśl o dziecku. Ja nie umiem, raz że nie chciałam mieć nigdy dzieci o czym on wiedział, a dwa no nie w momencie kiedy już cieszyłam się życiem singla.
Mam poczucie że jeśli zdecyduje się na to dziecko to uszczęśliwię jego. A ja do końca życia będę nieszczęśliwa. Wiem, że dziecko to dar i powinnam się cieszyć a cały czas chodzę i płaczę.
Nigdy nie robiłam nic dla siebie, cały czas dawałam, teraz po raz pierwszy chciałam zrobić coś dla siebie.
Nie wiem co mam zrobić... urodzić i do końca życia udawać że jest ok, bo dobro dziecka ważniejsze... czy... wyczarować jakieś tabletki, udać, że tego nie było i zawrócić na "właściwe" tory.
Sama za bardzo nie wiem po co pisze bo w końcu to moje życie i nikt mi nie pomoże, ode mnie zależy co zrobię. Jednak chyba potrzebuje spojrzenia kogoś z boku.
W tym tygodniu dowiedziałam się ze jestem w 4tym tygodniu ciąży. Z facetem który do końca sierpnia miał się wyprowadzić, z facetem do którego nic, poza sympatia wynikającą z faktu, że jesteśmy 10 lat razem, nie czuje.
On mnie kocha, niesamowicie cieszy się na myśl o dziecku. Ja nie umiem, raz że nie chciałam mieć nigdy dzieci o czym on wiedział, a dwa no nie w momencie kiedy już cieszyłam się życiem singla.
Mam poczucie że jeśli zdecyduje się na to dziecko to uszczęśliwię jego. A ja do końca życia będę nieszczęśliwa. Wiem, że dziecko to dar i powinnam się cieszyć a cały czas chodzę i płaczę.
Nigdy nie robiłam nic dla siebie, cały czas dawałam, teraz po raz pierwszy chciałam zrobić coś dla siebie.
Nie wiem co mam zrobić... urodzić i do końca życia udawać że jest ok, bo dobro dziecka ważniejsze... czy... wyczarować jakieś tabletki, udać, że tego nie było i zawrócić na "właściwe" tory.
Skomentuj