Atmosfera była wesoła. Lało się dużo wódki, co chwilę rozbrzmiewały głośne śmiechy. Tylko ja jeden czułem się przeraźliwie znudzony i nie mogłem sobie wyobrazić, że wytrzymam tu jeszcze tyle godzin. Wszyscy siedzieli przy długim stole na dużej sali weselnej. Obok mnie ojciec i wujek, naprzeciwko matka i siostra, a dalej reszta rodziny – bliższej i dalszej. Ciotki, wujkowie, kuzynostwo i inni. Było też sporo osób, których nawet nie znałem – pewnie jacyś znajomi państwa młodych. Wujek wciąż polewał wódkę i opowiadał niezbyt zabawne historyjki, które jednak wszystkich siedzących w jego pobliżu bardzo śmieszyły. Gdybym mógł napić się tak jak oni, to może udzieliłby mi się choć odrobinę ich wesoły nastrój, a na pewno czas zleciałby szybciej. Niestety miałem dopiero szesnaście lat i jako niepełnoletni nie mogłem pić przy rodzicach. W sumie to od początku wiedziałem, że tak to będzie wyglądać, i nawet próbowałem się jakoś wymigać od przyjazdu na ten ślub, ale niestety obecność była rodzinnym obowiązkiem i musiałem się pojawić. Moja kuzynka, która wychodziła za mąż, była bliską rodziną i po prostu nie wypadało nie uczestniczyć w tak ważnym dla niej wydarzeniu. Zamiast więc jak co sobotę ustawić się na jakąś bibkę z kolegami, musiałem przyjechać tu na wioskę i teraz siedzieć o suchym pysku w nudnym towarzystwie rodziny.
Na początku miałem nadzieję, że w trakcie wesela uda mi się namówić siostrę, która niedawno zdała prawko, aby samochodem ojca odwiozła mnie do hotelu. Obejrzałbym tam sobie coś w telewizji i poszedł wcześniej spać – zawsze to lepsze, niż nudzić się przy stole. Myślałem, że Gabryśka będzie trzeźwa, bo dotąd nigdy nie widziałem jej pijącej, ale ostatnio skończyła osiemnastkę i mając już do tego pełne prawo, tym razem postanowiła się jednak napić, więc niestety też już nie mogła wsiąść za kółko. Ponoć do tej pory nigdy jeszcze nie piła alkoholu, tak przynajmniej utrzymywała, a znając ją mogło to być prawdą. Była zawsze taką grzeczną dziewczyną, której tylko nauka w głowie i w gruncie rzeczy, nie licząc szkoły, rzadko gdziekolwiek wychodziła z domu. Teraz jednak jak już zaczęła pić to wyraźnie jej się to spodobało i nie opuszczała żadnych kolejek.
Jako, że przyjechaliśmy z ojcem, matką i siostrą z daleka, rodzice wynajęli dwa dwuosobowe pokoje, w których mieliśmy przespać się po imprezie. Hotel jednak był oddalony o parę kilometrów od miejsca wesela, więc dostać się tam można było tylko autem, a rozwozić gości mieli dopiero nad ranem. W niewesołej perspektywie rysowało się więc przede mną jeszcze wiele godzin nudnej, rodzinnej zabawy…
Przez długi czas siedziałem i z nudów miętosiłem w palcach obrus. W pewnym momencie z otępienia wyrwało mnie ogólne poruszenie. Muzyka zmieniła się na bardziej skoczną, w związku z czym wiele osób się podniosło i tanecznym krokiem zaczęło brnąć w stronę parkietu. Oczywiście także mój ojciec z matką. Koło mnie została tylko Gabryśka, reszta pobliskich miejsc opustoszała. Spojrzałem na zaczerwienioną twarz siostry. Ona też popatrzyła na mnie rozmytym wzrokiem, po czym złapała kieliszek nieobecnego ojca i niespodziewanie postawiła go przede mną. Wzięła flaszkę i – rozlewając po stole nieco wódki – napełniła ów kieliszek. Następnie nalała także do swojego, podniosła go, wyciągnęła rękę w moją stronę i krzyknęła, z pijacką wesołością w głosie:
- Zdrowie, brat!
Przez moją twarz przebiegł uśmiech. Rozejrzałem się szybko, czy nikt mnie nie widzi i podniosłem stojący przede mną kieliszek. Wzniosłem toast z Gabrysią i ochoczo opróżniłem szkło. Przyjemne ciepło rozlało się po moim przełyku. Odwróciłem się, by sprawdzić, czy zdążę po kryjomu walnąć jeszcze jednego i zauważyłem znajomą, roześmianą twarz. W naszą stronę zmierzał mój starszy kuzyn Jachu, którego dość dawno już nie widziałem. Zawsze go lubiłem i ucieszyłem się na jego widok – przynajmniej będzie z kim pogadać i czas szybciej zleci.
- Siemanko, kuzynostwo! – krzyknął wesoło, klepiąc mnie silnie po plecach. - Kopę lat, hehe...
- Siema - odparłem.
- Cześć - przywitała się wstydliwie Gabrysia, podając mu dłoń.
- Chodź śliczna, zatańczymy! – zadecydował Jachu, ciągnąc moją siostrę za rękę w stronę parkietu i nie dając jej nawet możliwości odmowy.
Gabrysia ruszyła za nim chwiejnym krokiem, a ja zostałem przy stole sam. Nie smuciło mnie to bynajmniej wcale, bo wyczułem okazję, żeby niepostrzeżenie wlać w siebie jeszcze trochę alkoholu. Niestety ojciec z matką dość szybko powrócili zdyszani z parkietu.
Siedziałem dalej na swoim miejscu i z braku innych zajęć przyglądałem się tańczącym weselnikom. Widok był całkiem ciekawy, bo wiele pań miało krótkie sukienki i można było sobie pooglądać ich nogi. Wprawdzie niektóre z nich to były moje kuzynki czy ciocie, ale po paru chwilach zapomniałem o pokrewieństwie i zacząłem sobie wyobrażać, że wkładam im ręce pod te krótkie spódniczki. Zastanawiałem się też, jakie mają pod nimi majtki. Nie patrzyłem nawet na twarze, wpatrywałem się tylko we wszystkie nogi po kolei, nie chcąc wiedzieć, do kogo należą. Często w wyniku jakiegoś tanecznego obrotu któraś spódniczka unosiła się, ukazując uda w całej okazałości. Szybko ustaliłem, które nogi są bezapelacyjnie najlepsze ze wszystkich obecnych, i to im zacząłem się najdokładniej przypatrywać. Były długie, szczupłe i z pewnością należały do jakiejś młodej laski. Do tego sukienka ich właścicielki ledwo sięgała do połowy uda, więc naprawdę było na czym zawiesić oko. Tańczyła dość nieporadnie, potykając się raz po raz i zataczając chwiejnie w swych balerinkach na niskim obcasie. Najwyraźniej trochę już popiła. Jej partner nie mógł się oprzeć tym wdziękom i parę razy, niby próbując ją podtrzymywać, łapał za pośladki, lecz jego ręce trochę zbyt mocno je ściskały jak na taneczny chwyt. Jego dłonie wsuwały się też czasem pod spódniczkę i dotykały ud dziewczyny. Pomyślałem sobie, że chciałbym się znaleźć na jego miejscu i poczułem, jak mój kutas sztywnieje od tych widoków. Oczekiwałem niecierpliwie, aż spódniczka uniesie się na tyle, bym mógł dojrzeć majtki dziewczyny. Nim to się jednak stało, mój wzrok siłą rzeczy powędrował w końcu w górę, na jej twarz. Zawstydziłem się i spuściłem szybko głowę, nie chcąc do siebie dopuścić tego, co zobaczyłem. To była moja siostra tańcząca z Jachem. Żeby jeszcze któraś kuzynka, to by było pół biedy, ale ja napaliłem się akurat na własną siostrę… Niesmaczne. Przyznać jednak musiałem, że nogi ta Gabrysia ma świetne. Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz, jak tak patrzyłem na nią już podniecony, wypindrzoną i ubraną seksownie, to nie mogłem zaprzeczyć, że w ogóle bardzo ładna z niej dziewczyna. Wprawdzie taka ugrzeczniona kujonka, która trochę mnie zawsze irytowała, ale ładna. Dość wysoka, szczuplutka, ze świeżą i zadbaną twarzyczką. Miała długie, jasne włosy, teraz upięte w kok. Jej króciutka, zielona sukienka, ukazywała sporo młodego ciałka, które aż chciałoby się złapać tu i tam. Mama uważała, że ta sukienka jest trochę za kusa i Gabrysia nie powinna w niej jechać na ślub. Przypomniałem sobie, jak rano w domu, zanim wyruszyliśmy, siostra szykowała się do wyjazdu paradując po domu w samych majtkach i staniku. Teraz więc nawet bez zaglądania jej pod spódniczkę wiedziałem, jakie ma pod nią majtki. Fajne uczucie być tak dokładnie zorientowanym co do bielizny jednej z najładniejszych lasek na imprezie. Dostałem już pełnego wzwodu i zaraz znowu zrobiło mi się głupio. Przecież to moja starsza siostra…
Niedługo Jachu z Gabryśką powrócili z parkietu. Zgrzana dziewczyna usiadła na swoim miejscu i pierwsze co zrobiła, to wypiła kielicha. Jachu przywitał się z moimi rodzicami, po czym zapytał mnie, czy pójdę się z nim przejść, puszczając mi przy tym porozumiewawcze oko. Oczywiście chętnie się zgodziłem i po chwili opuściliśmy salę weselną.
Usiedliśmy na ławce w pobliskim parku. Kuzyn wyjął zza pazuchy flaszkę, co od razu mnie rozweseliło. Siedzieliśmy tak dość długo, popijając wódkę z gwinta i paląc papierosy, którymi Jachu ochoczo mnie częstował. W porządku był z niego koleś. Gadaliśmy i śmialiśmy się, a ja z każdą chwilą czułem się coraz bardziej podpity. Jachu najwyraźniej też, bo zaczął gadać rozmarzonym głosem nieprzyzwoite rzeczy, typu: „Ale z tej twojej siory się niezła dupcia zrobiła… Zapiąłbym ją, aż by się kurzyło…”. W końcu nie chcąc tego słuchać, a także bojąc się, że przesadzę z wódką i rodzice coś po mnie zauważą, zdecydowałem się wrócić do środka.
Gdy powróciłem do stołu, zastałem rodziców czymś zaaferowanych. Okazało się, że powodem ich zdenerwowania był stan bardzo pijanej już Gabrysi. Zdążyła tak się upić, że ojciec musiał ją przytrzymywać, by nie spadła z krzesła. Trzeba też było odsunąć od niej wszystkie talerze, gdyż jej głowa co rusz opadała na stół.
- Widzisz?! – Matka złościła się na ojca. – Mówiłam, żeby nie pozwalać jej pić! A ty musiałeś oczywiście zgrywać takiego wyluzowanego i mówić, że jak jest pełnoletnia, to może! To teraz masz, zrób coś ze swoją pełnoletnią córką!
Wymachiwała przy tym rękami i przejmowała się tak, jakby od stanu trzeźwości Gabrysi zależało całe jej życie.
- Hmm – mruczał ojciec, nieudolnie udając zawstydzonego, ale i tak było widać, że niezbyt się tym wszystkim przejmuje. – Jakbym wiedział, że okaże się taka nierozważna, to bym przecież…
- Wiesz, że nigdy nie piła, to coś myślał?! Że będzie wiedziała, kiedy przestać?! Skąd niby, skąd?!
Przez jakiś czas trwało zamieszanie wokół mojej siostry, a mnie zaczęła ogarniać coraz większa senność. Na szczęście zaraz nadarzyła się okazja, żeby szybciej zawinąć się do hotelu. Mój ojciec, poczuwający się do odpowiedzialności za swoją niesforną córkę, przyprowadził ojca panny młodej, który dla mnie był wujkiem, i poprosił go o odwiezienie Gabryśki. Wujek był kimś w rodzaju gospodarza tej imprezy i nie pił – specjalnie po to, żeby pod koniec móc rozwozić gości. Wprawdzie do końca było jeszcze daleko, ale mój ojciec uznał, że chyba nie będzie dla niego zbytnim kłopotem opuszczenie na jakiś czas imprezy.
- Widzisz, Wiesiu, w jakim ona jest stanie – mówił mój ojciec, wskazując na Gabrysię. – Trzeba ją już położyć spać. Ja też pojadę i zaprowadzę ją do pokoju, bo sama nie da rady. A ty, Wiesiu, chwilę tam poczekasz i jak już ją położę, przywieziesz mnie tu z powrotem, dobra? – spytał gospodarza.
- Ja mogę pojechać i ją położyć – zaoferowałem się natychmiast. – Też jestem zmęczony, to zostałbym już w hotelu, i wujek nie musiałby czekać…
Takie rozwiązanie było wszystkim na rękę, toteż ojciec – zadowolony, że pozbył się kłopotu – pomógł mi przetransportować Gabrysię do samochodu, po czym dał mi klucz do jednego z pokoi i wrócił na zabawę.
Po kilkunastu minutach prowadziłem swoją siostrę przez hotelowy korytarz. Wujek wysadził nas pod budynkiem i wrócił na wesele. Nasz pokój był na piętrze i musiałem wspiąć się z Gabryśką po schodach, co okazało się trudnym wyzwaniem, bo ona była jak jakaś bezwładna lalka, która co chwilę się osuwała i nie umiała przestąpić choćby jednego stopnia. Było mi wstyd, kiedy recepcjonistka przyglądała się z politowaniem moim wysiłkom. W końcu postanowiłem po prostu wnieść siostrę, bo innej rady chyba nie było. Pochyliłem się i jedną ręką podhaczyłem jej nogi, drugą zaś złapałem za plecy. Straciła równowagę i upadła w moje ramiona. Podniosłem się z wyciągniętymi do przodu rękoma, przez które przerzucone było bezwładne ciało mojej siostry. Podświadomie zarzuciła mi ramiona na szyję, żeby lepiej się trzymać. Niosąc ją w ten sposób, ruszyłem po schodach. Próbowałem patrzyć pod nogi, żeby się nie potknąć, ale ciało Gabrysi zasłaniało mi schody. Kierując tak spojrzenie w dół, przypadkowo zajrzałem jej pod sukienkę. Krew uderzyła mi do głowy. Dziewczęce uda, przerzucone przez moje przedramię i lekko rozchylone, okryte zmysłowym materiałem cielistych rajstop błyszczących w świetle lampy, prowadziły mój zafascynowany wzrok od jej kolan w głąb spódniczki, gdzie zbiegały się w tajemniczym i urokliwym miejscu, w którym biel majtek przeświecała spod rajtuz. Wprawdzie nieraz już widywałem siostrę w samej bieliźnie i do tej pory nie było to dla mnie niczym szczególnym, ale teraz jakoś podniecił mnie ten widok. Przecież zaglądałem właśnie w sukienkę tej laseczki, którą podziwiałem na parkiecie. Do tego na dłoni czułem przyjemną miękkość i ciepło jej uda. Coraz silniej buzowało mi w gaciach. Wpatrując się ciągle mimo woli między nogi Gabrysi, znalazłem się na górnym korytarzu. Stanąłem i rozejrzałem się wokół, w poszukiwaniu naszego pokoju. Podszedłem do właściwych drzwi, postawiłem siostrę na ziemi i oparłem ją o ścianę, jakby była jakimś parasolem. Wyszperałem z kieszeni klucz, otworzyłem zamek i obejmując swą podopieczną, wprowadziłem ją do apartamentu.
Znaleźliśmy się w malutkim przedsionku, po którego prawej stronie była łazienka, a na wprost od wejścia znajdowały się drzwi do sypialni, gdzie od razu poprowadziłem Gabę. Ona jednak chciała się jeszcze załatwić i ruszyła w kierunku łazienki, kiedy ścieliłem jej łóżko. Daleko jednak nie zaszła, bo po chwili doszedł mnie zza ściany głuchy łomot świadczący, że się przewróciła. Słyszałem, jak bełkocze coś pijacko. Kiedy skończyłem ścielić, poszedłem jej pomóc. Pełzła nieporadnie na czworakach po posadzce łazienki. Kiedy do niej podszedłem, wybełkotała rozbawiona, że muszę jej pomóc, bo kibel przed nią ucieka. Pochyliłem się nad siostrą i oplotłem ją ramionami w pasie, następnie podniosłem się razem z nią i przyciskając do siebie jej pupę, podprowadziłem do sedesu. Mój na wpół sztywny penis, który nie zdążył jeszcze ochłonąć po zaglądaniu w spódnicę Gabrysi, rozgniótł się o jej miękkie pośladki. Przeszyło go rozkoszne mrowienie i w mig ponownie miałem pełny wzwód.
Jak już stała koło muszli, chciałem wyjść, żeby dać jej się spokojnie załatwić, ale złapała się mnie i ścisnęła w garść materiał mojej marynarki, przytrzymując się w ten sposób by nie upaść, a drugą ręką zadarła sobie sukienkę, po czym usiadła na sedesie. Zapomniała jednak podnieść deski, więc musiałem zareagować.
- Czekaj! – powstrzymałem siostrę i chwyciwszy ją pod pachy, podniosłem z muszli.
Wstała otępiała, nie wiedząc za bardzo, o co mi chodzi. Czując lekkie zażenowanie, pochyliłem się by podnieść deskę, następnie zadarłem jej znów spódnicę, która osunęła się z powrotem na tyłek. Mój wzrok samoistnie tam powędrował. Okazało się, że zapomniała także zsunąć z pupy majtek i rajstop.
- W gacie chcesz się zsikać? – spytałem, nieco rozdrażniony.
Mało co do niej docierało, więc po prostu chwyciłem ją oburącz za biodra, wsunąłem palce pod gumki rajstop i majtek, po czym sam zsunąłem je jej na uda. Przed oczyma zaświeciły mi nagie pośladki. Mój organizm silnie na to zareagował, co odczułem w kroczu. Wyprostowałem się, oblizując wargi, i posadziłem przygotowaną tak dziewczynę na sedesie.
Wódka wciąż krążyła w moich żyłach i jeszcze bardziej podsycała zaciekawienie ciałem siostry. Stojąc teraz przed nią, machinalnie powędrowałem spojrzeniem pomiędzy jej nogi. Uda miała złączone, więc najciekawszego miejsca między nimi nie ujrzałem, ale wpatrując się tam, dostrzegłem pod jej pępkiem ciemniejszy kształt. Przez kiepskie oświetlenie nie miałem jednak pewności, czy są to jej włoski łonowe, czy może tylko jakiś cień. Niemniej sama myśl o tym spowodowała, że aż dostałem wypieków. Cały płonąłem już przez samą świadomość, że towarzyszę ładnej dziewczynie podczas tak intymnej czynności. Widziałem jej długie nogi w całej okazałości, a dodatkowo nakręcał mnie jeszcze widok opuszczonych rajstop i majtek. Żeby się trochę opanować, obróciłem się bokiem do siostry, opierając się o ścianę koło sedesu, i zamknąłem oczy. Po chwili usłyszałem, jak siusia. Udało mi się powstrzymać i nie patrzyć, jak na koniec urwała kawałek papieru toaletowego i podtarła sobie cipkę. Chyba był to już po prostu jej podświadomy odruch. A ciekawe, co by to było, gdyby z tym także sobie nie poradziła i to ja musiałbym ją tam wytrzeć… Nie chciałem o tym myśleć, nie chciałem się na nią tak nakręcać… Po wszystkim musiałem oczywiście podciągnąć jej bieliznę, ale znowu stałem wtedy za nią, więc drugi raz zobaczyłem tylko blade pośladki.
Na początku miałem nadzieję, że w trakcie wesela uda mi się namówić siostrę, która niedawno zdała prawko, aby samochodem ojca odwiozła mnie do hotelu. Obejrzałbym tam sobie coś w telewizji i poszedł wcześniej spać – zawsze to lepsze, niż nudzić się przy stole. Myślałem, że Gabryśka będzie trzeźwa, bo dotąd nigdy nie widziałem jej pijącej, ale ostatnio skończyła osiemnastkę i mając już do tego pełne prawo, tym razem postanowiła się jednak napić, więc niestety też już nie mogła wsiąść za kółko. Ponoć do tej pory nigdy jeszcze nie piła alkoholu, tak przynajmniej utrzymywała, a znając ją mogło to być prawdą. Była zawsze taką grzeczną dziewczyną, której tylko nauka w głowie i w gruncie rzeczy, nie licząc szkoły, rzadko gdziekolwiek wychodziła z domu. Teraz jednak jak już zaczęła pić to wyraźnie jej się to spodobało i nie opuszczała żadnych kolejek.
Jako, że przyjechaliśmy z ojcem, matką i siostrą z daleka, rodzice wynajęli dwa dwuosobowe pokoje, w których mieliśmy przespać się po imprezie. Hotel jednak był oddalony o parę kilometrów od miejsca wesela, więc dostać się tam można było tylko autem, a rozwozić gości mieli dopiero nad ranem. W niewesołej perspektywie rysowało się więc przede mną jeszcze wiele godzin nudnej, rodzinnej zabawy…
Przez długi czas siedziałem i z nudów miętosiłem w palcach obrus. W pewnym momencie z otępienia wyrwało mnie ogólne poruszenie. Muzyka zmieniła się na bardziej skoczną, w związku z czym wiele osób się podniosło i tanecznym krokiem zaczęło brnąć w stronę parkietu. Oczywiście także mój ojciec z matką. Koło mnie została tylko Gabryśka, reszta pobliskich miejsc opustoszała. Spojrzałem na zaczerwienioną twarz siostry. Ona też popatrzyła na mnie rozmytym wzrokiem, po czym złapała kieliszek nieobecnego ojca i niespodziewanie postawiła go przede mną. Wzięła flaszkę i – rozlewając po stole nieco wódki – napełniła ów kieliszek. Następnie nalała także do swojego, podniosła go, wyciągnęła rękę w moją stronę i krzyknęła, z pijacką wesołością w głosie:
- Zdrowie, brat!
Przez moją twarz przebiegł uśmiech. Rozejrzałem się szybko, czy nikt mnie nie widzi i podniosłem stojący przede mną kieliszek. Wzniosłem toast z Gabrysią i ochoczo opróżniłem szkło. Przyjemne ciepło rozlało się po moim przełyku. Odwróciłem się, by sprawdzić, czy zdążę po kryjomu walnąć jeszcze jednego i zauważyłem znajomą, roześmianą twarz. W naszą stronę zmierzał mój starszy kuzyn Jachu, którego dość dawno już nie widziałem. Zawsze go lubiłem i ucieszyłem się na jego widok – przynajmniej będzie z kim pogadać i czas szybciej zleci.
- Siemanko, kuzynostwo! – krzyknął wesoło, klepiąc mnie silnie po plecach. - Kopę lat, hehe...
- Siema - odparłem.
- Cześć - przywitała się wstydliwie Gabrysia, podając mu dłoń.
- Chodź śliczna, zatańczymy! – zadecydował Jachu, ciągnąc moją siostrę za rękę w stronę parkietu i nie dając jej nawet możliwości odmowy.
Gabrysia ruszyła za nim chwiejnym krokiem, a ja zostałem przy stole sam. Nie smuciło mnie to bynajmniej wcale, bo wyczułem okazję, żeby niepostrzeżenie wlać w siebie jeszcze trochę alkoholu. Niestety ojciec z matką dość szybko powrócili zdyszani z parkietu.
Siedziałem dalej na swoim miejscu i z braku innych zajęć przyglądałem się tańczącym weselnikom. Widok był całkiem ciekawy, bo wiele pań miało krótkie sukienki i można było sobie pooglądać ich nogi. Wprawdzie niektóre z nich to były moje kuzynki czy ciocie, ale po paru chwilach zapomniałem o pokrewieństwie i zacząłem sobie wyobrażać, że wkładam im ręce pod te krótkie spódniczki. Zastanawiałem się też, jakie mają pod nimi majtki. Nie patrzyłem nawet na twarze, wpatrywałem się tylko we wszystkie nogi po kolei, nie chcąc wiedzieć, do kogo należą. Często w wyniku jakiegoś tanecznego obrotu któraś spódniczka unosiła się, ukazując uda w całej okazałości. Szybko ustaliłem, które nogi są bezapelacyjnie najlepsze ze wszystkich obecnych, i to im zacząłem się najdokładniej przypatrywać. Były długie, szczupłe i z pewnością należały do jakiejś młodej laski. Do tego sukienka ich właścicielki ledwo sięgała do połowy uda, więc naprawdę było na czym zawiesić oko. Tańczyła dość nieporadnie, potykając się raz po raz i zataczając chwiejnie w swych balerinkach na niskim obcasie. Najwyraźniej trochę już popiła. Jej partner nie mógł się oprzeć tym wdziękom i parę razy, niby próbując ją podtrzymywać, łapał za pośladki, lecz jego ręce trochę zbyt mocno je ściskały jak na taneczny chwyt. Jego dłonie wsuwały się też czasem pod spódniczkę i dotykały ud dziewczyny. Pomyślałem sobie, że chciałbym się znaleźć na jego miejscu i poczułem, jak mój kutas sztywnieje od tych widoków. Oczekiwałem niecierpliwie, aż spódniczka uniesie się na tyle, bym mógł dojrzeć majtki dziewczyny. Nim to się jednak stało, mój wzrok siłą rzeczy powędrował w końcu w górę, na jej twarz. Zawstydziłem się i spuściłem szybko głowę, nie chcąc do siebie dopuścić tego, co zobaczyłem. To była moja siostra tańcząca z Jachem. Żeby jeszcze któraś kuzynka, to by było pół biedy, ale ja napaliłem się akurat na własną siostrę… Niesmaczne. Przyznać jednak musiałem, że nogi ta Gabrysia ma świetne. Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz, jak tak patrzyłem na nią już podniecony, wypindrzoną i ubraną seksownie, to nie mogłem zaprzeczyć, że w ogóle bardzo ładna z niej dziewczyna. Wprawdzie taka ugrzeczniona kujonka, która trochę mnie zawsze irytowała, ale ładna. Dość wysoka, szczuplutka, ze świeżą i zadbaną twarzyczką. Miała długie, jasne włosy, teraz upięte w kok. Jej króciutka, zielona sukienka, ukazywała sporo młodego ciałka, które aż chciałoby się złapać tu i tam. Mama uważała, że ta sukienka jest trochę za kusa i Gabrysia nie powinna w niej jechać na ślub. Przypomniałem sobie, jak rano w domu, zanim wyruszyliśmy, siostra szykowała się do wyjazdu paradując po domu w samych majtkach i staniku. Teraz więc nawet bez zaglądania jej pod spódniczkę wiedziałem, jakie ma pod nią majtki. Fajne uczucie być tak dokładnie zorientowanym co do bielizny jednej z najładniejszych lasek na imprezie. Dostałem już pełnego wzwodu i zaraz znowu zrobiło mi się głupio. Przecież to moja starsza siostra…
Niedługo Jachu z Gabryśką powrócili z parkietu. Zgrzana dziewczyna usiadła na swoim miejscu i pierwsze co zrobiła, to wypiła kielicha. Jachu przywitał się z moimi rodzicami, po czym zapytał mnie, czy pójdę się z nim przejść, puszczając mi przy tym porozumiewawcze oko. Oczywiście chętnie się zgodziłem i po chwili opuściliśmy salę weselną.
Usiedliśmy na ławce w pobliskim parku. Kuzyn wyjął zza pazuchy flaszkę, co od razu mnie rozweseliło. Siedzieliśmy tak dość długo, popijając wódkę z gwinta i paląc papierosy, którymi Jachu ochoczo mnie częstował. W porządku był z niego koleś. Gadaliśmy i śmialiśmy się, a ja z każdą chwilą czułem się coraz bardziej podpity. Jachu najwyraźniej też, bo zaczął gadać rozmarzonym głosem nieprzyzwoite rzeczy, typu: „Ale z tej twojej siory się niezła dupcia zrobiła… Zapiąłbym ją, aż by się kurzyło…”. W końcu nie chcąc tego słuchać, a także bojąc się, że przesadzę z wódką i rodzice coś po mnie zauważą, zdecydowałem się wrócić do środka.
Gdy powróciłem do stołu, zastałem rodziców czymś zaaferowanych. Okazało się, że powodem ich zdenerwowania był stan bardzo pijanej już Gabrysi. Zdążyła tak się upić, że ojciec musiał ją przytrzymywać, by nie spadła z krzesła. Trzeba też było odsunąć od niej wszystkie talerze, gdyż jej głowa co rusz opadała na stół.
- Widzisz?! – Matka złościła się na ojca. – Mówiłam, żeby nie pozwalać jej pić! A ty musiałeś oczywiście zgrywać takiego wyluzowanego i mówić, że jak jest pełnoletnia, to może! To teraz masz, zrób coś ze swoją pełnoletnią córką!
Wymachiwała przy tym rękami i przejmowała się tak, jakby od stanu trzeźwości Gabrysi zależało całe jej życie.
- Hmm – mruczał ojciec, nieudolnie udając zawstydzonego, ale i tak było widać, że niezbyt się tym wszystkim przejmuje. – Jakbym wiedział, że okaże się taka nierozważna, to bym przecież…
- Wiesz, że nigdy nie piła, to coś myślał?! Że będzie wiedziała, kiedy przestać?! Skąd niby, skąd?!
Przez jakiś czas trwało zamieszanie wokół mojej siostry, a mnie zaczęła ogarniać coraz większa senność. Na szczęście zaraz nadarzyła się okazja, żeby szybciej zawinąć się do hotelu. Mój ojciec, poczuwający się do odpowiedzialności za swoją niesforną córkę, przyprowadził ojca panny młodej, który dla mnie był wujkiem, i poprosił go o odwiezienie Gabryśki. Wujek był kimś w rodzaju gospodarza tej imprezy i nie pił – specjalnie po to, żeby pod koniec móc rozwozić gości. Wprawdzie do końca było jeszcze daleko, ale mój ojciec uznał, że chyba nie będzie dla niego zbytnim kłopotem opuszczenie na jakiś czas imprezy.
- Widzisz, Wiesiu, w jakim ona jest stanie – mówił mój ojciec, wskazując na Gabrysię. – Trzeba ją już położyć spać. Ja też pojadę i zaprowadzę ją do pokoju, bo sama nie da rady. A ty, Wiesiu, chwilę tam poczekasz i jak już ją położę, przywieziesz mnie tu z powrotem, dobra? – spytał gospodarza.
- Ja mogę pojechać i ją położyć – zaoferowałem się natychmiast. – Też jestem zmęczony, to zostałbym już w hotelu, i wujek nie musiałby czekać…
Takie rozwiązanie było wszystkim na rękę, toteż ojciec – zadowolony, że pozbył się kłopotu – pomógł mi przetransportować Gabrysię do samochodu, po czym dał mi klucz do jednego z pokoi i wrócił na zabawę.
Po kilkunastu minutach prowadziłem swoją siostrę przez hotelowy korytarz. Wujek wysadził nas pod budynkiem i wrócił na wesele. Nasz pokój był na piętrze i musiałem wspiąć się z Gabryśką po schodach, co okazało się trudnym wyzwaniem, bo ona była jak jakaś bezwładna lalka, która co chwilę się osuwała i nie umiała przestąpić choćby jednego stopnia. Było mi wstyd, kiedy recepcjonistka przyglądała się z politowaniem moim wysiłkom. W końcu postanowiłem po prostu wnieść siostrę, bo innej rady chyba nie było. Pochyliłem się i jedną ręką podhaczyłem jej nogi, drugą zaś złapałem za plecy. Straciła równowagę i upadła w moje ramiona. Podniosłem się z wyciągniętymi do przodu rękoma, przez które przerzucone było bezwładne ciało mojej siostry. Podświadomie zarzuciła mi ramiona na szyję, żeby lepiej się trzymać. Niosąc ją w ten sposób, ruszyłem po schodach. Próbowałem patrzyć pod nogi, żeby się nie potknąć, ale ciało Gabrysi zasłaniało mi schody. Kierując tak spojrzenie w dół, przypadkowo zajrzałem jej pod sukienkę. Krew uderzyła mi do głowy. Dziewczęce uda, przerzucone przez moje przedramię i lekko rozchylone, okryte zmysłowym materiałem cielistych rajstop błyszczących w świetle lampy, prowadziły mój zafascynowany wzrok od jej kolan w głąb spódniczki, gdzie zbiegały się w tajemniczym i urokliwym miejscu, w którym biel majtek przeświecała spod rajtuz. Wprawdzie nieraz już widywałem siostrę w samej bieliźnie i do tej pory nie było to dla mnie niczym szczególnym, ale teraz jakoś podniecił mnie ten widok. Przecież zaglądałem właśnie w sukienkę tej laseczki, którą podziwiałem na parkiecie. Do tego na dłoni czułem przyjemną miękkość i ciepło jej uda. Coraz silniej buzowało mi w gaciach. Wpatrując się ciągle mimo woli między nogi Gabrysi, znalazłem się na górnym korytarzu. Stanąłem i rozejrzałem się wokół, w poszukiwaniu naszego pokoju. Podszedłem do właściwych drzwi, postawiłem siostrę na ziemi i oparłem ją o ścianę, jakby była jakimś parasolem. Wyszperałem z kieszeni klucz, otworzyłem zamek i obejmując swą podopieczną, wprowadziłem ją do apartamentu.
Znaleźliśmy się w malutkim przedsionku, po którego prawej stronie była łazienka, a na wprost od wejścia znajdowały się drzwi do sypialni, gdzie od razu poprowadziłem Gabę. Ona jednak chciała się jeszcze załatwić i ruszyła w kierunku łazienki, kiedy ścieliłem jej łóżko. Daleko jednak nie zaszła, bo po chwili doszedł mnie zza ściany głuchy łomot świadczący, że się przewróciła. Słyszałem, jak bełkocze coś pijacko. Kiedy skończyłem ścielić, poszedłem jej pomóc. Pełzła nieporadnie na czworakach po posadzce łazienki. Kiedy do niej podszedłem, wybełkotała rozbawiona, że muszę jej pomóc, bo kibel przed nią ucieka. Pochyliłem się nad siostrą i oplotłem ją ramionami w pasie, następnie podniosłem się razem z nią i przyciskając do siebie jej pupę, podprowadziłem do sedesu. Mój na wpół sztywny penis, który nie zdążył jeszcze ochłonąć po zaglądaniu w spódnicę Gabrysi, rozgniótł się o jej miękkie pośladki. Przeszyło go rozkoszne mrowienie i w mig ponownie miałem pełny wzwód.
Jak już stała koło muszli, chciałem wyjść, żeby dać jej się spokojnie załatwić, ale złapała się mnie i ścisnęła w garść materiał mojej marynarki, przytrzymując się w ten sposób by nie upaść, a drugą ręką zadarła sobie sukienkę, po czym usiadła na sedesie. Zapomniała jednak podnieść deski, więc musiałem zareagować.
- Czekaj! – powstrzymałem siostrę i chwyciwszy ją pod pachy, podniosłem z muszli.
Wstała otępiała, nie wiedząc za bardzo, o co mi chodzi. Czując lekkie zażenowanie, pochyliłem się by podnieść deskę, następnie zadarłem jej znów spódnicę, która osunęła się z powrotem na tyłek. Mój wzrok samoistnie tam powędrował. Okazało się, że zapomniała także zsunąć z pupy majtek i rajstop.
- W gacie chcesz się zsikać? – spytałem, nieco rozdrażniony.
Mało co do niej docierało, więc po prostu chwyciłem ją oburącz za biodra, wsunąłem palce pod gumki rajstop i majtek, po czym sam zsunąłem je jej na uda. Przed oczyma zaświeciły mi nagie pośladki. Mój organizm silnie na to zareagował, co odczułem w kroczu. Wyprostowałem się, oblizując wargi, i posadziłem przygotowaną tak dziewczynę na sedesie.
Wódka wciąż krążyła w moich żyłach i jeszcze bardziej podsycała zaciekawienie ciałem siostry. Stojąc teraz przed nią, machinalnie powędrowałem spojrzeniem pomiędzy jej nogi. Uda miała złączone, więc najciekawszego miejsca między nimi nie ujrzałem, ale wpatrując się tam, dostrzegłem pod jej pępkiem ciemniejszy kształt. Przez kiepskie oświetlenie nie miałem jednak pewności, czy są to jej włoski łonowe, czy może tylko jakiś cień. Niemniej sama myśl o tym spowodowała, że aż dostałem wypieków. Cały płonąłem już przez samą świadomość, że towarzyszę ładnej dziewczynie podczas tak intymnej czynności. Widziałem jej długie nogi w całej okazałości, a dodatkowo nakręcał mnie jeszcze widok opuszczonych rajstop i majtek. Żeby się trochę opanować, obróciłem się bokiem do siostry, opierając się o ścianę koło sedesu, i zamknąłem oczy. Po chwili usłyszałem, jak siusia. Udało mi się powstrzymać i nie patrzyć, jak na koniec urwała kawałek papieru toaletowego i podtarła sobie cipkę. Chyba był to już po prostu jej podświadomy odruch. A ciekawe, co by to było, gdyby z tym także sobie nie poradziła i to ja musiałbym ją tam wytrzeć… Nie chciałem o tym myśleć, nie chciałem się na nią tak nakręcać… Po wszystkim musiałem oczywiście podciągnąć jej bieliznę, ale znowu stałem wtedy za nią, więc drugi raz zobaczyłem tylko blade pośladki.
Skomentuj