Matko, nie wiem, czy można tak długą wypowiedź skonstruować tyle można by wymieniać
-Na samym szczycie listy muszę napisać: marudzenie!
Mojego T doprowadza do szewskiej pasji moje wieczne narzekanie. Potrafi wyjść i trzasnąć drzwiami kiedy przechodzę w tej dziedzinie samą siebie.
-brak pamięci. Słuchowej. Jak coś zobaczę, to jakoś potrafię w pamięci mniej więcej odtworzyć to, co miałam zapamiętać. Jednak słuchowej brak totalnie. Tysiąc razy do mnie mówi a ja nie pamiętam po minucie
- potrafię się wyłączyć w jedną sekundę, nawet podczas rozmowy. Po prostu ginę w swoim świecie i mnie nie ma. Mam tak też podczas surfowania w necie, czy czytania książek. Wyłączam się i można do mnie mówić a ja albo cos tam odpowiem ale nie pamiętam o tym albo wcale nie konrtaktuję. To równiez częsty powód do spięć
-jak sie na coś nakręcę to koniec. A jak już to mam to sie okjazuje, że właściwie nie potrafie się z tym zaprzyjaźnić w takim stopniu jak bym chciała.
- wydaję mase pieniędzy na niepotrzebne rzeczy. Mnóstwo! Kolejny powód do kłótni bo T jest oszczędny
-domagam się komplementów a jak go dostanę to marudzę, że wymuszony albo wymyślam, że kłamie
-nienawidzę zalatwiać spraw urzędowych. No nienawidzę i migam sie od tego zawsze.
-zawsze robię, albo każę robić komuś coś na wszelki wypadek. W słoneczny dzień mam w torebce parasol bo a nuż zacznie padać. Na każdą okazję mam takie akcje. Wkurzające ale co poradzę. Dlatego moja torba wazy z 12 kilo
- jestem leniem śmierdzącym i bałaganiarą. T ma odwrotnie.
-nie potrafię nic doprowadzić do końca. Coś rozgrzebię bo akurat mam wenę a potem .... dupa. rzucam i zajmuje się czym innym.
- potrzebuje aby ktoś ciągle potwierdzał, że robię dobrze, viągle pytam, czy dobrą margarynę wzięłam, itp...
-potrafię w jednej chwili przejść tysiąc zmian nastroju. Można za mną nie nadążyć
- kiedy proszę o coś, oczekuję wykonania zadania natychmiast i według polecenia. Kiedy mi się odmawia albo zwleka a nie daj Boże neguje moje wyobrażenie i zachcianki wpadam w dziki szał
-ciężko mi się przebywa wśród ludzi. Jestem małomówna i potrzebuję dużo czasu żeby czuć się swobodnie i rozkręcić. Kiedyś T to denerwowało, bo nigdzie z nim nie chodziłam.
-mam za dobre serce i za szybko wybaczam. W sumie to nie potrafię nienawidzić szczerze i nawet wrogowi jestem gotowa pomóc.
-jestem lekkomyślna i pozbawiona krzty logiki
- mam takie kompleksy, ze T nie potrafi jeszcze tego ogarnąć
-piszczę kiedy się wkurzam albo ekscytuję i ogólnie jestem wtedy głośna
-zadaję masę pytań.
CDN.
-Na samym szczycie listy muszę napisać: marudzenie!
Mojego T doprowadza do szewskiej pasji moje wieczne narzekanie. Potrafi wyjść i trzasnąć drzwiami kiedy przechodzę w tej dziedzinie samą siebie.
-brak pamięci. Słuchowej. Jak coś zobaczę, to jakoś potrafię w pamięci mniej więcej odtworzyć to, co miałam zapamiętać. Jednak słuchowej brak totalnie. Tysiąc razy do mnie mówi a ja nie pamiętam po minucie
- potrafię się wyłączyć w jedną sekundę, nawet podczas rozmowy. Po prostu ginę w swoim świecie i mnie nie ma. Mam tak też podczas surfowania w necie, czy czytania książek. Wyłączam się i można do mnie mówić a ja albo cos tam odpowiem ale nie pamiętam o tym albo wcale nie konrtaktuję. To równiez częsty powód do spięć
-jak sie na coś nakręcę to koniec. A jak już to mam to sie okjazuje, że właściwie nie potrafie się z tym zaprzyjaźnić w takim stopniu jak bym chciała.
- wydaję mase pieniędzy na niepotrzebne rzeczy. Mnóstwo! Kolejny powód do kłótni bo T jest oszczędny
-domagam się komplementów a jak go dostanę to marudzę, że wymuszony albo wymyślam, że kłamie
-nienawidzę zalatwiać spraw urzędowych. No nienawidzę i migam sie od tego zawsze.
-zawsze robię, albo każę robić komuś coś na wszelki wypadek. W słoneczny dzień mam w torebce parasol bo a nuż zacznie padać. Na każdą okazję mam takie akcje. Wkurzające ale co poradzę. Dlatego moja torba wazy z 12 kilo
- jestem leniem śmierdzącym i bałaganiarą. T ma odwrotnie.
-nie potrafię nic doprowadzić do końca. Coś rozgrzebię bo akurat mam wenę a potem .... dupa. rzucam i zajmuje się czym innym.
- potrzebuje aby ktoś ciągle potwierdzał, że robię dobrze, viągle pytam, czy dobrą margarynę wzięłam, itp...
-potrafię w jednej chwili przejść tysiąc zmian nastroju. Można za mną nie nadążyć
- kiedy proszę o coś, oczekuję wykonania zadania natychmiast i według polecenia. Kiedy mi się odmawia albo zwleka a nie daj Boże neguje moje wyobrażenie i zachcianki wpadam w dziki szał
-ciężko mi się przebywa wśród ludzi. Jestem małomówna i potrzebuję dużo czasu żeby czuć się swobodnie i rozkręcić. Kiedyś T to denerwowało, bo nigdzie z nim nie chodziłam.
-mam za dobre serce i za szybko wybaczam. W sumie to nie potrafię nienawidzić szczerze i nawet wrogowi jestem gotowa pomóc.
-jestem lekkomyślna i pozbawiona krzty logiki
- mam takie kompleksy, ze T nie potrafi jeszcze tego ogarnąć
-piszczę kiedy się wkurzam albo ekscytuję i ogólnie jestem wtedy głośna
-zadaję masę pytań.
CDN.
Skomentuj