W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Czepianie się czyli tzw. kłótnie o nic

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Tigana
    Seksualnie Niewyżyty
    • Mar 2011
    • 220

    Czepianie się czyli tzw. kłótnie o nic

    Zakładam,że skoro związek trwa kilka(naście) lat to ludzie kiedyś zgadzali się ze sobą w kwestiach zasadniczych i o to kłótni raczej nie ma. Z własnego doświadczenia wiem,że błahostki (zupełnie niepotrzebnie) stają się punktem zapalnym większych awantur.

    Pytanie. Co Was wkurza w partnerce/partnerze i jak można radzić sobie z takimi "małymi problemami" jak np. porozrzucane skarpetki albo naczynia zostawione w zlewie po raz enty ;-).

    Chyba,że jest to po prostu kwestia dotarcia się. Tego nie wiem i chętnie poznam Wasze opinie.
    "Encore des mots toujours des mots
    les mêmes mots..."
  • Kata
    PornoGraf

    Orthografische Polizei

    • Feb 2009
    • 2691

    #2
    O tak, kłótnie o byle co wyzwalają tyle negatywnych emocji, że to się czasem nie mieści w głowie. Najłatwiej byłoby teoretycznie nie dopuszczać emocji do głowy, ale to przecież niemożliwe. Przykładowo: od czasu do czasu mam napady pedantyzmu, które są całkowicie irracjonalne, bo nie polegają na tym, że muszę sprzątać, ale na tym, że nie jestem w stanie wytrzymać faktu, że nikomu innemu aż tak nie przeszkadza bałagan. Wtedy mam ochotę lać po mordzie Uniwersalną receptą jest więc: najpierw myśl, a potem działaj
    0statnio edytowany przez Kata; 25-03-13, 16:49.

    Skomentuj

    • fotograf69
      Świętoszek
      • Mar 2009
      • 23

      #3
      Nooo, takie kłótnie "o nic" są najgorsze. Szczególnie 'bolesne' i drażniące, jeśli jest się osobą nielubiącą i nie chcącą się kłócić. Powodów, mnóstwo. Ja sam nie lubię się tak czepiać do kogoś. Staram się stawiać na rozmowę w takich sprawach, ale cóż, wychodzi różnie. Szczególnie jeśli w drugiej osobie brak jest entuzjazmu do relacji.
      O co się najczęściej czepiam? O to, że ktoś wszystko odkłada na "później", zajmując się w wolnym czasie jakimiś bzdurami, zamiast rzeczami ważnymi, no albo chociażby pilnymi. Nie lubię bałaganiarzy strasznie. A raczej takich syfiarzy, co np kolekcjonują ****** naczynia po posiłkach w pokoju. O to zawsze jest dym u mnie ogólnie

      O co się do mnie czepiają? Że jestem roztrzepany i wiecznie roztargniony. Wynika to z tego, że mam dużo na głowie i rzadko kiedy przywiązuję wagę do codziennych czynności, które wykonuję. Dlatego np idąc na zakupy do spożywczaka, bez listy, to zawsze zapomnę połowy rzeczy, które miałem kupić. Dwa, to to, że często coś gubię i o to też są niezłe sprzeczki, od zawsze Gubię w sensie, że gdzieś tak położę, że nie wiem później gdzie to jest ;p

      Skomentuj

      • długie_nogi
        Seksualnie Niewyżyty
        • May 2011
        • 218

        #4
        Moim zdaniem tak naprawdę takie kłótnie 'o nic' powstają, jeśli partnerzy mają jakiś inny nie rozwiązany problem, o którym jedna strona, bądź obie nie chcą rozmawiać, nie chcą wyprać brudów do końca. Wtedy najłatwiej upychaną w sobie złość jest wyładować na byle *******e (wykropkowany jest celownik słowa 'pierdoła' ), a to wcale zdrowe dla relacji nie jest.
        0statnio edytowany przez długie_nogi; 24-03-13, 11:53.
        To tylko słowa, możesz brać mnie na dystans.

        Skomentuj

        • dozymetr

          #5
          Ja tak miałem. Partnerce, która na początku była bardzo wybaczająca i kochająca, pod koniec związku zaczęło przeszkadzać literalnie wszystko, choć ja się nie zmieniłem w ciągu tego półrocza. Po latach z niej wydusiłem, że nie był to najlepszy czas na związek u niej i podświadomie stawała sztorcem, nawet jak miałem dobre intencje. Potwierdziły się moje obawy - bała się nadmiernej bliskości i wykorzystywała pierdoły, by ją zniszczyć

          A co do rozmowy, niestety moim zdaniem jest ona przecenianym środkiem rozwiazywania sporów. Wchodzi tu tzw. dysonans podecyzyjny, czyli mówiąc najkrócej "zer**j się, a nie daj się" (bronimy decyzji, którą sami podjęliśmy, nawet jeśli okazała się błędna - by zachować spójny obraz siebie). Ludzi jest ogólnie ciężko zmienić, a już na siłę to osiągniemy efekt bumerangowy

          Skomentuj

          • Nolaan

            #6
            No dobra dozymetr. Skoro tak to jak pozałatwiać to o czym długonoga napisała?
            Bo imo wysnuła trafną analizę skąd się takie udry o nic biorą. A jakoś to załatwić trzeba.

            I nie kupię patentu, że jak wcześniej było dobrze, potem było źle, to wspólnym wysiłkiem się tego naprawić nie da, właśnie przez rozmowę konkretną i następujące po niej działanie.

            Skomentuj

            • Cicho_sza
              Erotoman
              • Apr 2012
              • 668

              #7
              A co jak ktoś ma czepialską naturę? Musi bo inaczej się udusi.
              A tak się poczepia i poczepia i po chwili oaza spokoju, cierpliwości i wszelkich innych pozytywnych uczuć.
              Ważne żeby wtedy udawać zainteresowanie czepialstwem, bo im więcej zaangażowania tym szybciej się kończy
              Jestem śliczna, higieniczna, przy tym silna niczym tur
              Rozkoc***ę w sobie chłopców, za mną poszliby pod mur
              Bo jestem sprytna i wybitna
              Romantyczna także jesteś jak chłopięcy chór.

              Skomentuj

              • Kata
                PornoGraf

                Orthografische Polizei

                • Feb 2009
                • 2691

                #8
                O, właśnie, niektórzy ludzie są w****iający z natury i niewiele są w stanie na to poradzić, wiem z doświadczenia

                Skomentuj

                • dozymetr

                  #9
                  Napisał Nolaan
                  No dobra dozymetr. Skoro tak to jak pozałatwiać to o czym długonoga napisała?
                  Bo imo wysnuła trafną analizę skąd się takie udry o nic biorą. A jakoś to załatwić trzeba.

                  I nie kupię patentu, że jak wcześniej było dobrze, potem było źle, to wspólnym wysiłkiem się tego naprawić nie da, właśnie przez rozmowę konkretną i następujące po niej działanie.
                  Właśnie wspólnym, natomiast jeśli ja mówię o swoich uczuciach a spotyka mnie śmiech, bagatelizowanie lub wykręcanie kota ogonem, zwalanie na życie i wszystkich świętych - wówczas składam broń. Zwłaszcza, że są osoby, które nie potrafią syntetycznie nazwać problemu tylko chodzą wokół niego, używając pojęć nieostrych, tak że naprawdę nie wiadomo, jakie jest ich stanowisko (lub wykorzystują przewagę wieku i doświadczenia).

                  Skomentuj

                  • Tigana
                    Seksualnie Niewyżyty
                    • Mar 2011
                    • 220

                    #10
                    Przyznaje się,że mój (chyba) problem polega na tym,że mam duże wymagania względem siebie i z pewnością te wymagania przekładają się później na osobę,z którą żyję. Mimo wszystko staram się, trochę hamować żeby nie było potem "musi bo się udusi"(cytat Cicho_sza) :-)

                    Dozymetr zastanawiam się czy przytoczony przez Ciebie przykład to nie klasyk pt. i tak wiem,że to nie wypali,ale zabawić się można. Jeśli tak to oboje z Nolaanem macie rację. W Twoim przypadku rozmowa już w niczym by nie pomogła, jeśli jednej stronie przestało zależeć bądź zabawa się skończyła to nie ma o czym rozmawiać.

                    Generalnie jednak jestem zdania,że rozmawiać trzeba. To jest łatwiejszy sposób na komunikowanie się od telepatii np.

                    Kata i Fotograf69 dzięki Wam widzę,że nie mam aż tak wybujałych oczekiwań, syfu nie lubię i pedantyzm czasem daje o sobie znać,ale widać ktoś musi w związku stać na straży porządku ;-).

                    Długie_nogi prawda, nawet mały, ale ciągły stres w życiu potrafi napiąć nerwy do granic możliwości wtedy jeden, choćby najmniejszy, fałszywy ruch może doprowadzić do wojny (no chyba,że ktoś jest mega cierpliwy). Już nie mówiąc o większych problemach związkowych, wtedy ludzie dobijają się pierdołami po prostu.
                    "Encore des mots toujours des mots
                    les mêmes mots..."

                    Skomentuj

                    • Eris
                      Perwers
                      • Feb 2009
                      • 851

                      #11
                      Napisał dozymetr
                      A co do rozmowy, niestety moim zdaniem jest ona przecenianym środkiem rozwiazywania sporów.
                      Nie jest przecenionym srodkiem tylko trzeba umiec rozmawiac. Trzeba umiec SLUCHAC.

                      Jesli sie tego nie potrafi (a przyznaje - jest to dosc trudne), to o rozwiazaniu sporu nie ma mowy.

                      Zastanawiam sie tez jakie inne srodki proponujecie zamiast rozmowy - kalasze? Szable?

                      Skomentuj

                      • Tigana
                        Seksualnie Niewyżyty
                        • Mar 2011
                        • 220

                        #12
                        Napisał Eris
                        Zastanawiam sie tez jakie inne srodki proponujecie zamiast rozmowy - kalasze? Szable?
                        Jeśli ktoś rezygnuje z rozmowy w związku to jedynym i słusznym rozwiązaniem problemu jest rozstanie.
                        "Encore des mots toujours des mots
                        les mêmes mots..."

                        Skomentuj

                        • dozymetr

                          #13
                          Powiem tak, u mnie od początku było coś zwichnięte, to był trudny związek, z dużą różnicą wieku, dziećmi z poprzedniego związku, finansowymi uwikłaniami, nierozwiązanymi problemami z jej strony (zmęczenie poprzednim małżeństwem, brak umiejętności otwarcia się na drugiego człowieka). Trudno rozmawiać, gdy jedna strona albo celowo prowokuje, by wkurzyć rozmówcę lub zniszczyć "zbyt dużą" bliskość,albo z założenia neguje punkt widzenia drugiej osoby na zasadzie "jak można być Persem". Wobec takiej postawy raczej broni się swojego stanu posiadania i stara uzyskać taktyczne zwycięstwa metodą walk odwrotowych, o sukcesie trudno mówić zerwać? łatwo powiedzieć, gdy ma się w pamięci pierwsze chwile uniesień, widzi się sporo dobrych cech partnerki i ma się nadzieję, że w głębi serca jest ona jednak dobra, choć fakty temu przeczą...

                          Skomentuj

                          • Tigana
                            Seksualnie Niewyżyty
                            • Mar 2011
                            • 220

                            #14
                            Napisał dozymetr
                            [...] łatwo powiedzieć, gdy ma się w pamięci pierwsze chwile uniesień, widzi się sporo dobrych cech partnerki i ma się nadzieję, że w głębi serca jest ona jednak dobra, choć fakty temu przeczą...
                            Nie jestem typem osoby, która skacze z kwiatka na kwiatek więc mam tylko łatwość mówienia o rozstaniach, co nie oznacza, że były one dla łatwe w wykonaniu.
                            Zanim podjęłam decyzję o rozstaniu wiele nocy spędziłam na rozmyślaniu i analizie więc mam jakieś wnioski końcowe,ale oczywiście zgadzam się,że prawie zawsze łatwiej jest powiedzieć niż zrobić.
                            "Encore des mots toujours des mots
                            les mêmes mots..."

                            Skomentuj

                            Working...