Od zawsze uwielbiam kobiece tyłeczki i kręci mnie druga dziurka. Bardzo lubię seks analny, lizać tyłeczek, dotykać go, głaskać, wkładać palec i język do środka, niesamowicie mnie to wszystko podnieca.
Pojawiały się myśli, że mogę się przy tym pobrudzić i do czego jeszcze służy ta część ciała, ale nie myślałem o tym, po finiszu, kiedy wyjmowałem penisa zawsze tylko sprawdzałem czy jest czysty i obawiałem się niezręcznej sytuacji. Niby normalna sprawa, ale myśl o tym mnie odrzucała. Jednak z każdą partnerką był zawsze czysty.
Od prawie dwóch lat jestem w związku z moją ukochaną która również bardzo lubi pieszczoty analne i chętnie i bardzo często oddaje mi swój tyłeczek do zabawy, co mnie bardzo cieszy. Seks mamy niesamowity w każdej formie, ale przy analu cudownie się rozluźnia i mogę wejść w nią naprawdę głęboko. Zawsze jest oczywiście czysta i pachnąca. Przez ponad rok czasu częstych zabaw nigdy się nie pobrudziłem pomimo że ona nigdy do takiego seksu się specjalnie nie przygotowywuje, tylko zwykła kąpiel.
Pewnego razu jednak gdy kochaliśmy się analnie po wszystkim wyjąłem penisa i okazało się, że jest brudny. I co najlepsze, w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jedyne czym się przejąłem to to, żeby ona nie zauważyła bo nie chciałem żeby się zawstydziła itd. No i na szczęście udało mi się tak wytrzeć że się nie zorientowała.
Po wszystkim dalej byłem podniecony tak samo, w żaden sposób nie zniechęciłem się do tej drugiej dziurki. I bardzo fajnie, bo wszystkie moje obawy że się pobrudzę zniknęły, bo mi to zupełnie nie przeszkadza. Jej tyłeczek nadal mnie niesamowicie podnieca i mam ochotę się nim bawić, po tym zdarzeniu nawet bardziej.
No właśnie i o to mi chodzi. Teraz często jak to robimy to gdy wkładam palce albo penisa myślę o tym, że mogę się pobrudzić i mnie to dodatkowo podnieca. Nie kręci mnie fakt kontaktu z kupą, nie mam ochoty na jakieś zabawy w robienie na siebie itd. To mnie obrzydza akurat. Ale podnieca mnie świadomość że robię to z nią pomimo możliwość pobrudzenia i to, że taka "wpadka" mi w ogóle nie przeszkadza. Wiedząc że w danej chwili nie jest do końca czysta w środku i tak bym to z nią zrobił, jeżeli oczywiście miałaby na to ochotę.
Niby nie widzę w tym nic złego, ale nie mówiłem jej o tym bo trochę dziwnie się z tym czuję. Często tuż przed orgazmem pomyślę o tym jak wtedy się raz pobrudziłem i przez to szybciej dochodzę. Czy to jest normalne?
Pojawiały się myśli, że mogę się przy tym pobrudzić i do czego jeszcze służy ta część ciała, ale nie myślałem o tym, po finiszu, kiedy wyjmowałem penisa zawsze tylko sprawdzałem czy jest czysty i obawiałem się niezręcznej sytuacji. Niby normalna sprawa, ale myśl o tym mnie odrzucała. Jednak z każdą partnerką był zawsze czysty.
Od prawie dwóch lat jestem w związku z moją ukochaną która również bardzo lubi pieszczoty analne i chętnie i bardzo często oddaje mi swój tyłeczek do zabawy, co mnie bardzo cieszy. Seks mamy niesamowity w każdej formie, ale przy analu cudownie się rozluźnia i mogę wejść w nią naprawdę głęboko. Zawsze jest oczywiście czysta i pachnąca. Przez ponad rok czasu częstych zabaw nigdy się nie pobrudziłem pomimo że ona nigdy do takiego seksu się specjalnie nie przygotowywuje, tylko zwykła kąpiel.
Pewnego razu jednak gdy kochaliśmy się analnie po wszystkim wyjąłem penisa i okazało się, że jest brudny. I co najlepsze, w ogóle mi to nie przeszkadzało. Jedyne czym się przejąłem to to, żeby ona nie zauważyła bo nie chciałem żeby się zawstydziła itd. No i na szczęście udało mi się tak wytrzeć że się nie zorientowała.
Po wszystkim dalej byłem podniecony tak samo, w żaden sposób nie zniechęciłem się do tej drugiej dziurki. I bardzo fajnie, bo wszystkie moje obawy że się pobrudzę zniknęły, bo mi to zupełnie nie przeszkadza. Jej tyłeczek nadal mnie niesamowicie podnieca i mam ochotę się nim bawić, po tym zdarzeniu nawet bardziej.
No właśnie i o to mi chodzi. Teraz często jak to robimy to gdy wkładam palce albo penisa myślę o tym, że mogę się pobrudzić i mnie to dodatkowo podnieca. Nie kręci mnie fakt kontaktu z kupą, nie mam ochoty na jakieś zabawy w robienie na siebie itd. To mnie obrzydza akurat. Ale podnieca mnie świadomość że robię to z nią pomimo możliwość pobrudzenia i to, że taka "wpadka" mi w ogóle nie przeszkadza. Wiedząc że w danej chwili nie jest do końca czysta w środku i tak bym to z nią zrobił, jeżeli oczywiście miałaby na to ochotę.
Niby nie widzę w tym nic złego, ale nie mówiłem jej o tym bo trochę dziwnie się z tym czuję. Często tuż przed orgazmem pomyślę o tym jak wtedy się raz pobrudziłem i przez to szybciej dochodzę. Czy to jest normalne?
Skomentuj