Zbuntowany, przykro mi, że musisz przez coś takiego przechodzić. Nie chcę przeprowadzać wiwisekcji Twojego związku, ale życzę Ci, by jeszcze wróciła między Wami iskra
Odmienny temperament
Collapse
X
-
Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli -
Na podstawie autopsji i dość doświadczonego związku kobietą z dużym temperamentem, mogę stwierdzić, że są okresy w życiu gdzie ten temperament jest bardzo powiedzmy sinusoidalny. Przynajmniej u nas wiem, że jest wiele czynników stanowiących o takim stanie.Skomentuj
-
Skomentuj
-
Ja nie mialem seksu przez większość swojego życia więc wiem jakie to frustrujące. Jednak nigdy bym się nie posunął do takiego kroku żeby się wykastrować.
Może warto iść do seksuologa z żoną? Jak żona się nie zgodzi to na początku samemu.Skomentuj
-
Dodam, że ja osobiście na pewno nie myślała bym o obniżeniu popędu. Po pierwsze mialam okres z niższym, hormony itp. - nie czułam się dobrze ze sobą. Po drugie dla mnie seks jest niemal jak powietrze, daje mi tyle, że nie sposób żyć bez niego, albo z nim w małych ilościach, czy z obniżonym odczuwaniem tych przyjemności.
Tego typu środki nie wpływają tylko na samo libido. Mają mnóstwo skutków ubocznych. Rzutują na całego Ciebie...Kobiece ciało jest jak skrzypce i tylko prawdziwy wirtuoz potrafi na nim zagrać.Skomentuj
-
Też o tym myślałem kiedyś. Problem w tym, że według współczesnej medycyny wysoki popęd seksualny (nie mówię o nimfomanii gdzie to na prawdę staje się problemem) jest oznaką zdrowia. A nie psuje się czegoś co świadczy o zdrowiu. Żaden lekarz tak bez medycznych wskazań nie przepisze Ci czegoś co to zdrowie popsuje. Natomiast doskonale rozumiem tą chęć posiadania jakiegoś magicznego wyłącznika aby wyłączyć ten popęd, który przy braku realizacji nam po prostu w życiu przeszkadza. I nie znam dobrego lekarstwa - sport? Gdzie tam... poprawia sprawę w trakcie ćwiczeń. Będzie dobrze przez kilka dni jak się będziesz na prawdę męczyć. Później, pewnego dnia, jest tylko "gorzej" i próbujesz uzyskać ten stan spokoju większą ilością ćwiczeń a to znowu przychodzi mocniejsze. Chmiel (tak - może być piwo, ale na dłuższą metę lepiej wyposażyć się w szyszki chmielu do parzenia) - działa do czasu. Później trzeba tego pić tyle, że przymula. Melisa w dużych dawkach - pomaga chwilowo, aż wstajesz pewnego dnia wnerwiony na cały świat nie wiedząc co się z Tobą dzieje. Przechodziłem też leki (przepisane przez lekarza) typowe dla depresji. Pomagają sobie z tym radzić, ale nie usuwają problemu. Po prostu jakby przesuwają granicę przy której zaczyna to przeszkadzać. Ale niezrealizowane potrzeby seksualne to nie coś co po prostu sobie jest - to narasta z każdym dniem. Jak znajdziesz coś co będzie działać - daj znać.Skomentuj
-
Też o tym myślałem kiedyś. Problem w tym, że według współczesnej medycyny wysoki popęd seksualny (nie mówię o nimfomanii gdzie to na prawdę staje się problemem) jest oznaką zdrowia. A nie psuje się czegoś co świadczy o zdrowiu. Żaden lekarz tak bez medycznych wskazań nie przepisze Ci czegoś co to zdrowie popsuje. Natomiast doskonale rozumiem tą chęć posiadania jakiegoś magicznego wyłącznika aby wyłączyć ten popęd, który przy braku realizacji nam po prostu w życiu przeszkadza. I nie znam dobrego lekarstwa - sport? Gdzie tam... poprawia sprawę w trakcie ćwiczeń. Będzie dobrze przez kilka dni jak się będziesz na prawdę męczyć. Później, pewnego dnia, jest tylko "gorzej" i próbujesz uzyskać ten stan spokoju większą ilością ćwiczeń a to znowu przychodzi mocniejsze. Chmiel (tak - może być piwo, ale na dłuższą metę lepiej wyposażyć się w szyszki chmielu do parzenia) - działa do czasu. Później trzeba tego pić tyle, że przymula. Melisa w dużych dawkach - pomaga chwilowo, aż wstajesz pewnego dnia wnerwiony na cały świat nie wiedząc co się z Tobą dzieje. Przechodziłem też leki (przepisane przez lekarza) typowe dla depresji. Pomagają sobie z tym radzić, ale nie usuwają problemu. Po prostu jakby przesuwają granicę przy której zaczyna to przeszkadzać. Ale niezrealizowane potrzeby seksualne to nie coś co po prostu sobie jest - to narasta z każdym dniem. Jak znajdziesz coś co będzie działać - daj znać.
Żeby nie zwariować i w miarę cieszyć się życiem to zacząłem się rozwijać.
Zacząłem dużo czytac, zapisywałem się na szkolenia. Wkoncu udało mi się znaleźć lepsza prace. Udało się awansować na wyższe stanowiska. Do tego dołożyłem podróżowanie. Bywało i tak ze za granica byłem 4 razy w roku. Do tego rozwijałem jeszcze inne hobby. Wiec ogolnie polecam rozwój na innych płaszczyznach życia. Znalezienie hobby które pochłonie dużo czasu. W 100 procentach to nie pomoże ale na pewno poprawi samopoczucie.Skomentuj
-
Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuliSkomentuj
-
Desperackie. Ale słabe? Obserwując z zewnątrz desperackie działania często wydadzą się nam one słabe. Większość porad tutaj to porady w stylu "rozmowa jest ważna", albo "znajdź coś innego w życiu. Co jeśli możliwości rozmowy się wyczerpały? A ciężko cieszyć się czymś innym mając niezaspokojone najniższe potrzeby? Bartoszcz wygląda na zafiksowanego, że mimo wszystko, mimo tak ważnych braków w związku, z jakiegoś powodu chce być z tą właśnie kobietą. I kombinuje jak zmienić siebie aby się dopasować a jednocześnie nie zwariować. To ciągle słabe?Skomentuj
-
Moim zdaniem, farmakologiczne obniżanie popędu to błąd. Może partnerka powinna udać się do specjalisty, bo być może problemem nie jest jej niskie libido, tylko coś innego. Czasami ludzie zamykają się w sobie z innych powodów. Życie byłoby piękne, gdybyśmy umieli wprost mówić i rozmawiać o tym co Nas blokuje, co nam ciąży... niestety tak nie jest. Wiem jedno, na siłę nie pomożemy nikomu, nie zmienimy, musi sam chcieć. Tak samo jak z alkoholikami, rodzina choćby się kręciła na głowie nie pomoże.
Wracając do tematu, jeśli rzeczywiście niskie libido jest jej cechą osobniczą, to wg. mnie na dłuższą metę to niema sensu.
Ja też miałam czas z obniżonym libido, problem wynikał z problemów hormonalnych związanych z chorą tarczycą i nie tylko. Warto poszukać problemu od strony medycznej. No ale znowu, ona musiałaby chcieć.
Chemia trzyma Nas przy sobie, dopiero później jest fajna wspólna rozmowa, zainteresowania, to że się ze sobą dogadujemy. Dla mnie bardzo frustrujące byłoby to że partner unika seksu. Czułabym się nieatrakcyjna, odrzucona - także podtrzymując swoją wcześniejszą opinię, ja bym to zakończyła, widząc że druga strona nie szuka rozwiązania.
Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.
...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...Skomentuj
-
Desperackie. Ale słabe? Obserwując z zewnątrz desperackie działania często wydadzą się nam one słabe. Większość porad tutaj to porady w stylu "rozmowa jest ważna", albo "znajdź coś innego w życiu. Co jeśli możliwości rozmowy się wyczerpały? A ciężko cieszyć się czymś innym mając niezaspokojone najniższe potrzeby? Bartoszcz wygląda na zafiksowanego, że mimo wszystko, mimo tak ważnych braków w związku, z jakiegoś powodu chce być z tą właśnie kobietą. I kombinuje jak zmienić siebie aby się dopasować a jednocześnie nie zwariować. To ciągle słabe?Skomentuj
-
Desperackie. Ale słabe? Obserwując z zewnątrz desperackie działania często wydadzą się nam one słabe. Większość porad tutaj to porady w stylu "rozmowa jest ważna", albo "znajdź coś innego w życiu. Co jeśli możliwości rozmowy się wyczerpały? A ciężko cieszyć się czymś innym mając niezaspokojone najniższe potrzeby? Bartoszcz wygląda na zafiksowanego, że mimo wszystko, mimo tak ważnych braków w związku, z jakiegoś powodu chce być z tą właśnie kobietą. I kombinuje jak zmienić siebie aby się dopasować a jednocześnie nie zwariować. To ciągle słabe?
Ja widzę faceta który pisze o swoich chciejstwach i fantazjach, ale nie napisał niczego co świadczyło by o tym jakie działania przedsięwziął w kwestii rozgryzienia libido swojej partnerki. Było tu kilka pytań i sugestii, po których otrzymaliśmy odpowiedź, że autor tematu wybiera się do lekarza po coś na obniżenie popędu. To znaczy że co? Że kochają się raz w tygodniu, jemu to nie wystarcza, ale punkt widzenia i siedzenia kobiety nas nie obchodzi, bo najważniejsze, że on chce z nią być? No może dla Ciebie to jakieś bohaterstwo, ale dla mnie to słabe i już. Powiedziałabym nawet głupie. Jeśli kobieta twierdzi, że może żyć bez seksu i właściwie tyle tylko wiemy na jej temat z tego wątku, to ja zakładam, że skoro autor tematu tak skrzętnie omija postawione pytania, to może nawet nie wie że ona ma jakieś zaburzenia. Nie wypowiedział się na temat komunikacji między nimi, czy rozważali jakieś opcje, czy podjęli jakieś medyczne działania, a może terapeutyczne, a może ona wcale nie jest świadoma, że on cierpi z powodu braku seksu? Przecież z tego tematu nic nie wynika. Moja ocena tego stanu rzeczy może surowa, ale ja nie wyciągnęłam pochopnych wniosków, że autorowi "wyczerpały się możliwości".Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuliSkomentuj
-
-
BionicMan, dobrze piszesz. To nie brak seksu mi przeszkadzał, tylko właśnie brak bliskości. Kiedy tę bliskość otrzymuję na co dzień poza seksem, to popęd opylam masturbacją i fajnym, jakościowym zbliżeniem raz na ten miesiąc i w sumie jest nieźle ;]
Powyżej miesiąca robi się większy problem ;]Skomentuj
-
W moim związku rozwiązaliśmy problem mojego większego libido wieczornym robieniem lodów i masaży ciała w tym części intymnych, oczywiście nie co dzień. Partnerka w stroju toples więc przy okazji mogę pojeździć między dużymi piersiami.
A po finale leżymy sobie przytuleni i rozmawiamy.
Dla niej sex i orgazm łechtaczkowy wystarczy średnio raz na tydzień.Skomentuj
Skomentuj