To akurat jest kwestia naszych charakterów. Ja z natury nie mam wygórowanych potrzeb. To raz. Dwa - małżonka nie pozwoli mi chodzić w byle czym, bo po prostu by się za mnie wstydziła, więc musi wygospodarować kasę na porządny ciuch dla mnie. Trzy - nie jestem idiotą i nie oddaję wszystkiego co do grosza.
No i to jest właśnie ten cud. Małżonka raptem nauczyła się oszczędzać.
Patrz opis cudu wyżej.
Oczywiście, moje podejście nie z każdą kobietą się sprawdzi. Myślę jednak, że warto zaryzykować. Moja żona przed przejęciem budżetu kompletnie nie miała wyobraźni finansowej. Wiecznie to ja byłem ten zły, że nie chcę jej kupić tego, pojechać tam, zjeść siam itd. Notoryczne kłótnie o kasę i wydatki. No to się wkurzyłem i odwróciłem role, żeby zobaczyła, jak to jest. I dokonał się cud - zmiana postawy o 180 stopni. Obecnie małżonka dużo lepiej gospodarzy pieniędzmi niż ja to robiłem wcześniej.
No i to jest właśnie ten cud. Małżonka raptem nauczyła się oszczędzać.
Patrz opis cudu wyżej.
Oczywiście, moje podejście nie z każdą kobietą się sprawdzi. Myślę jednak, że warto zaryzykować. Moja żona przed przejęciem budżetu kompletnie nie miała wyobraźni finansowej. Wiecznie to ja byłem ten zły, że nie chcę jej kupić tego, pojechać tam, zjeść siam itd. Notoryczne kłótnie o kasę i wydatki. No to się wkurzyłem i odwróciłem role, żeby zobaczyła, jak to jest. I dokonał się cud - zmiana postawy o 180 stopni. Obecnie małżonka dużo lepiej gospodarzy pieniędzmi niż ja to robiłem wcześniej.
Skomentuj