Od jakiegoś czasu zajmuję się tym, co typowe kury domowe: sprzątam, piorę, gotuję, małżonkuję... Ale ową kurą wcale się nie czuję, bo:
a) nie zaniedbuję się - zawsze witam męża wracającego z pracy ładnie ubrana i pomalowana, żaden szlafrok czy wałki na głowie nie wchodzą w grę
b) to, że siedzę w domu nie oznacza, że jestem od męża zależna finansowo - z racji posiadania firmy, co miesiąc wpływa na moje konto określona kwota pieniędzy, która w zupełności wystarcza na moje potrzeby oraz - w przyszłości - na potrzeby dziecka, które planujemy
c) wcale się w domu nie nudzę i gnuśnieję (jak ktoś wyżej napisał), ponieważ studiuję w trybie e-lerning i dużo muszę się uczyć samodzielnie.
Moja mama nie pracowała ponad 10 lat, dopóki ja z Siostrą nie byłyśmy na tyle samodzielne, żeby nie bała się nas zostawić na kilka godzin. Potem założyła swoją firmę, więc też miała (ma do tej pory) nienormowany czas pracy. Bardzo to sobie chwaliłam, chociaż były takie momenty, że żałowałam, że mama nie pracuje na etacie, tak jak mamy moich znajomych - oni mogli np. nie iść do szkoły i zostać w domu i nikt o niczym nie wiedział. Moja mama zawsze wiedziała o której kończę lekcje, znała wszystkie moje koleżanki i wiedziała o moich sercowych sprawach. Myślę, że jeśli jest taka możliwość, jeśli pozwalają na to warunki finansowe, dobrze jest kiedy kobieta nie pracuje - kontakt z dziećmi jest - moim zdaniem - ważniejszy od szaleńczej pogoni za pieniądzem.
a) nie zaniedbuję się - zawsze witam męża wracającego z pracy ładnie ubrana i pomalowana, żaden szlafrok czy wałki na głowie nie wchodzą w grę
b) to, że siedzę w domu nie oznacza, że jestem od męża zależna finansowo - z racji posiadania firmy, co miesiąc wpływa na moje konto określona kwota pieniędzy, która w zupełności wystarcza na moje potrzeby oraz - w przyszłości - na potrzeby dziecka, które planujemy
c) wcale się w domu nie nudzę i gnuśnieję (jak ktoś wyżej napisał), ponieważ studiuję w trybie e-lerning i dużo muszę się uczyć samodzielnie.
Moja mama nie pracowała ponad 10 lat, dopóki ja z Siostrą nie byłyśmy na tyle samodzielne, żeby nie bała się nas zostawić na kilka godzin. Potem założyła swoją firmę, więc też miała (ma do tej pory) nienormowany czas pracy. Bardzo to sobie chwaliłam, chociaż były takie momenty, że żałowałam, że mama nie pracuje na etacie, tak jak mamy moich znajomych - oni mogli np. nie iść do szkoły i zostać w domu i nikt o niczym nie wiedział. Moja mama zawsze wiedziała o której kończę lekcje, znała wszystkie moje koleżanki i wiedziała o moich sercowych sprawach. Myślę, że jeśli jest taka możliwość, jeśli pozwalają na to warunki finansowe, dobrze jest kiedy kobieta nie pracuje - kontakt z dziećmi jest - moim zdaniem - ważniejszy od szaleńczej pogoni za pieniądzem.
Skomentuj