Pisze ten temat bo bardzo mnie to nurtuje, jak to jest z wasz (moja) satysfakcją z seksu. Kiedy się ona pojawia, jak ją odczuwamy?
Na początek mój przykład. Zrobiliśmy sobie dziś z moją Panią dzień wolny od wszelakich zmartwień - leniuchowaliśmy na maksa, a kulminacją był oczywiście seks - choć to bardzo wyczerpujący (i dobrze!) odpoczynek. Mięliśmy dziś straszną ochote na siebie więc zwariowalismy totalnie. Łożko skrzypiało, meble poplamione, sąsiedzi oburzeni, a ja jestem cały podrapany od pazurków mojej Kocicy.
Miałem dziś jeden orgazm, a moja dziewczyna trzy orgazmy i uwaga - to był najlepszy seks w moim życiu. Nie wiem dlaczego tak uważam. Nie chodzi mi o to zeby w jakiś sposób chwalić się swoją potencją. Chodzi o mi o samą satysfakcję z seksu. To nie seks jest taki przyjemny, to możliwość dawania drugiej osobie radości za pomoca seksu jest taka cudowna. Nie mówię o przyjemności fizycznej (to swoją drogą), luiczy się satysfakcja! To magiczne.
A jak to jest u Was? Podzielicie się spostrzeżeniami?
Na początek mój przykład. Zrobiliśmy sobie dziś z moją Panią dzień wolny od wszelakich zmartwień - leniuchowaliśmy na maksa, a kulminacją był oczywiście seks - choć to bardzo wyczerpujący (i dobrze!) odpoczynek. Mięliśmy dziś straszną ochote na siebie więc zwariowalismy totalnie. Łożko skrzypiało, meble poplamione, sąsiedzi oburzeni, a ja jestem cały podrapany od pazurków mojej Kocicy.
Miałem dziś jeden orgazm, a moja dziewczyna trzy orgazmy i uwaga - to był najlepszy seks w moim życiu. Nie wiem dlaczego tak uważam. Nie chodzi mi o to zeby w jakiś sposób chwalić się swoją potencją. Chodzi o mi o samą satysfakcję z seksu. To nie seks jest taki przyjemny, to możliwość dawania drugiej osobie radości za pomoca seksu jest taka cudowna. Nie mówię o przyjemności fizycznej (to swoją drogą), luiczy się satysfakcja! To magiczne.
A jak to jest u Was? Podzielicie się spostrzeżeniami?
Skomentuj