Pamiętnik 1 – prezes lubi oglądać żonę
10 stycznia 2005, poniedziałek
Najpierw troszkę powspominam:
Wracaliśmy właśnie z Zakopanego do Warszawy, było południe, upalnie, sierpień. Iwona siedziała obok mnie, miała na sobie cienką, zwiewną, letnią sukienkę w błękitne kwiaty, którą podciągnęła tak wysoko, że obnażyła aż po białe koronkowe majteczki swoje jędrne, czekoladowo opalone uda. Jechaliśmy spokojnie, rozmawiając, do Krakowa i dopiero tu przeżyłem coś niesamowitego. Małżeństwem jesteśmy od 15 lat, mamy troje dzieci, a nasze sprawy miłosne zaczynały powszednieć, były tradycyjne. Jechałem lewym pasem wyprzedzając miejski autobus. Nagle zauważyłem, że jakiś chłopak patrzy na nagie uda mojej żony. Ich opalenizna kontrastowała z bielusieńkimi majteczkami, które opinały owłosiony lekko wzgórek łonowy. Dość długo jechaliśmy równolegle, mój członek - niespodziewanie dla mnie samego - zaczął robić się wielki. Bardzo podniecało mnie to, że jakiś młodzieniec z pożądaniem patrzy na obnażone nogi Iwony, a ona zupełnie nic o tym nie wiedziała. Starałem się więc tak jechać, aby trzymać się blisko różnych autobusów i ciężarówek. Widziałem wzrok kierowców i pasażerów, co doprowadziło mnie do wielkiego wzwodu. I tak to się zaczęło…
Obserwowałem na ulicy, w sklepie i w wielu miejscach wzrok mężczyzn. Zawsze był pożądliwy, ponieważ moja żona – mimo 35 lat – była bardzo ponętna. Miała troszkę puszystości, dość duże, jędrne, ciężkie piersi, zgrabne nogi i uda – zakładała na siebie obcisłe bluzki i mini spódniczki. Było więc na co popatrzeć. Podniecał mnie ten męski wzrok błądzący po zakrytych odzieżą piersiach, pośladkach, nagich udach… Kiedyś w markecie poszła do przymierzalni z trzema bluzeczkami, zauważyłem, że jakiś młody chłopak kręci się w pobliżu, więc, gdy ona przymierzała, ja otwierałem lekko drzwi, aby ona się nie zorientowała, a on mógł coś niecoś widzieć. I widział jej piersi w białym staniku, jej obnażony brzuszek – co musiało go strasznie podniecać, ponieważ po chwili stał naprzeciwko przymierzalni i najzwyczajniej podglądał moją żonę. Nie ukrywam, że i mnie to bardzo podniecało. A nasza miłość dzięki temu kwitła, gdyż miałem w sobie więcej energii. Czasami wypożyczaliśmy też filmy video. Facet z wypożyczalni znał już mnie dobrze, toteż pewnego razu złożył propozycję:
- Mam coś bardzo ciekawego, nie wiem, jak panu się to spodoba, ale to są autentyczne, naturalne filmy, wcale nie porno, ale delikatne… Mężczyźni nagrywają żony w domu, w trakcie kąpieli, ubierania się, kochania… i później sprzedają mnie. Chce pan zobaczyć coś takiego? Być może rozpozna pan na tych filmach swoje sąsiadki. Oczywiście, że chciałem i za sporą opłatą wypożyczyłem film. Rzeczywiście to było świetne. Gdy oglądałem go w samotności wytrysnąłem ze trzy razy w ciągu godziny. Wtedy pomyślałem, że i ja mógłbym sprzedać taki film, mieliśmy przecież różne nagrywki. Facet z wypożyczalni nawet zaproponował, abym sprzedał mu swoje filmy. Oddałem więc mu aż dwie kasety z trzech lat. Bardzo podniecała mnie myśl, że ktoś będzie cholernie napalony patrząc na moją żonę. Po miesiącu znałem już liczne perypetie łóżkowe, łazienkowe i różne jeszcze inne wielu sąsiadów i ślicznych sąsiadeczek.
Wspomnienia bardzo mnie rozpaliły, pójdę już do niej, jutro napisze inne rzeczy... a za kilka dni odbędzie się pierwsza sesja u mnie, mamy uśpić żonę... no, spotykamy się czasami u któregoś sąsiada i oglądamy jego uśpioną żonę.
11.01.2005, wtorek
Pewnie ktoś z Was pomyśli, że moja żona dowie się o tym, iż bywa oglądana przez różnych facetów. Ktoś napisał w komentarzu, że może jej szef zobaczy, coś jej szepnie… no tak. On jest jednak bardzo porządnym starszym panem, więc pewnie nie ogląda takich rzeczy… a jeśli nawet… kiedyś widziałem, że i on lubi na nią popatrzeć. Byliśmy na takiej imprezie firmowej, wtedy zapraszał ją do tańca, miał już dobry nastrój. Sama mi powiedziała, że czuła jakby rozbierał ją wzrokiem i że aż miała dreszcze z tego powodu. Tylko raz tak czuła, a przynajmniej tylko raz mi to powiedziała. Nie wiem, co tam się dzieje, gdy jest w pracy…
Dziś na przykład była w ślicznej garsonce zgniłozielonego, brązowego koloru – spódnica do kolan, żakiet tak ślicznie dopasowany do jej pełnego ciała, kolor dobrany do śniadej jasnej karnacji skóry. Cieliste rajstopy, spódnica tak opięta na krągłej pupci, że podkreślała jej wdzięk, ale nie było widać pod nią ani szwów od rajstop, ani od majteczek. Nosi generalnie pełne majteczki, cienkie bawełniane – dziś miała białe. Materiał garsonki taki grubszy troszkę, deseń - taka krateczka. Jak idzie, to słychać cichutkie szuranie rajstop, kolanko o kolanko, a jak siedzi to słychać takie pocieranie, gdy zakłada nogę na nogę, słychać pocieranie cienkich rajtuz opinających jej jędrne uda.
No to czy szef nie nastawia uszu, gdy moja żona idzie? Gdy przekłada nogę? Pewnie nastawia? Czy nie chciałby jej pooglądać w mniejszej ilości garderoby? Na przykład tylko w bieliźnie… a ma fioła na punkcie koronkowej, delikatnej, cienkiej, dopasowanej bielizny – uwielbia biały, czarny kolor. Pod żakietem miała dziś taki delikatnie robiony na drutach puchowy sweterek, mamy ciotkę, która bawi się w takie rzeczy.
No więc nie wiem, czy szef mojej żony pożerał Iwonę dziś wzrokiem, ale jestem pewien, że gdyby wiedział, że może obejrzeć ja na kasecie, to pewnie by obejrzał i nic by jej nie powiedział. Zaproponowałbym mu na przykład obejrzenie takiej części sprzed roku, jak szykowała strój do sylwestra. Przez całą godzinę ją nagrywałem. Przymierzała z pięć sukienek, trzy komplety bielizny, trzy pary rajstop. Była więc i całkiem obnażona, ale i w samym na przykład staniku z gołą pupą, nagim lekko pośniętym łonem (tylko przycina swoje dolne kędziorki delikatnie). Była w samych majteczkach i koszulce, w samych majteczkach i rajstopkach czarnych… mężowie to wiedzą, jak się przebiera kobieta, a kawalerowie mogą się tylko domyślać jak gimnastykuje się, jak pręży, jak nęci kobieta stojąca przed lustrem i zmieniająca swoją garderobę. No, ja po takiej godzinie nagrywania byłem rozpalony do czerwoności, więc później kochaliśmy się długo. Wiem, że ten odcinek bardzo się podoba facetom, ponieważ ci, którzy go wypożyczyli i oglądali, to potem mi mówili, że nie mogli się na nią napatrzeć. Wtedy właśnie zaproponowali mi, żebyśmy kiedyś u mnie zrobili taką sesyjkę. To mi powiedzieli podczas sesyjki u jednego sąsiada z drugiego bloku. Uśpił żonę wieczorem i mogliśmy ją oglądać, bo na tyle sobie pozwalamy. Nigdy nie dotykamy. Zgodziłem się, chcą widzieć Iwonę, więc za kilka dni zrobimy to u nas w domku.
Pewnie dziwi Was taka lekkość, z jaką piszę o tym, że to moja żona itp. No, sam sobie też się dziwię, ale zazdrość pokonana została przez pożądanie, perwersję, do której w fantazjach dopuszcza się wielu mężczyzn. Niewielu chyba tylko pozbawionych jest myśli tego typu o swej żonie, o tym, że widzi ją w ramionach innego, o tym, że inny mężczyzna ją ogląda. Przepraszam wszystkie kobiety, ja naprawdę z całym szacunkiem do Was…, ale pewnie i Wy macie podobne fantazje. A nie jesteście wzrokowcami, więc nie dzielicie się obrazami męża z innymi kobietami. Moja żona ma takie fantazje, że ją zdradzam, że kocham się z inna kobietą… a ja wcale nie myślę o innych kobietach, myślę tylko i wyłącznie o niej i o tym, że ktoś ją widzi, że patrzy na jej śliczne ciało wyłaniające się spod spódnicy, spod krótkiej koszulki, że widać zarys jej przecudnych.
Właśnie Iwona wróciła z pracy, wygląda dziś bosko, muszę teraz z nią porozmawiać, zapytam, jak tam dziś jej szef… A później napiszę, jeszcze wieczorem, napiszę o oglądaniu jednej sąsiadki…
wieczorem
I co? Przyznała się Iwona, że dzisiaj szef ją lekko dotykał, muskał nieznacznie... i że codziennie pożera ją wzrokiem, zagląda w dekolt, stara się uchwycić jak największe fragmenty jej piersi... a ona? ona mówi, że mu w tym pomaga, że bardzo ją to bawi, a nawet podnieca, że ten starszy, bardzo kulturalny i ułożony pan ją obserwuje, podgląda, pożera wzrokiem.
Pozwalała mu dziś patrzeć na swoje uda w tych cielistych obcisłych rajstopkach, widział je nawet dość wysoko, gdy siedziała u niego w fotelu... specjalnie mu je pokazywała, kusiła nogami - jak się wyraziła, ale śmiała się przy tym i pytała czy jestem zazdrosny.
Nawet nie wie, że tylu facetów ją ogląda na filmie, a jeszcze kilku obejrzy niedługo w realu.
12 stycznia 2005 wieczorem
Jak żona powiedziała mi wczoraj, że szef lubi ją oglądać, że muska i ociera się czasami o nią, jak powiedziała, że kusi go czasami swoim roznegliżowaniem niby to umyślnym, aby się nie zorientował, wtedy pomyślałem, że tam w pracy może być nawet coś więcej. Zadzwoniłem więc do naszego wspólnego znajomego, który z nią pracuje, a z którym chodziłem przez dwa lat do podstawówki (w Warszawie zamieszkałem od siódmej klasy) i poprosiłem, aby coś więcej mi powiedział. Niespodziewanie zaprosił mnie dziś do siebie o 15. I co się okazało… że natrafił w firmie na taką płytkę, na której był uwieczniony szef i moja zona. Powiedział, że ją skopiował i nawet chciał mi o tym powiedzieć, ale później zrobiło mu się mnie szkoda, więc się powstrzymał, ale skoro sam go poprosiłem, więc mi ją dał. Najpierw puścił mi kawałek u siebie… to był film nagrany kamera cyfrową w gabinecie szefa Iwony. Z daty przypomniałem sobie, że wtedy strasznie się pokłóciliśmy (to było w maju 2004 r.) i przez ponad tydzień nie odzywaliśmy się do siebie. To było po tej awanturze… No, ale przeżyłem koszmar i niesamowite podniecenie, gdy obejrzałem pierwszych kilka minut filmu w obecności kolegi. Dał mi go do domu, mam go przy sobie, ale teraz nie mogę dalej obejrzeć, bo jest Iwona. Jak wyjdzie do koleżanki za kilka minut, to go obejrzę dalej, a teraz napiszę to, co widziałem u kolegi i co zapamiętałem. Z filmu wynikało, że żona nie wiedziała o tym, że szef ją nagrywa.
Ten starszy pan siedział na wielkiej kanapie, a przed nim, przy małym stoliczku szklanym siedziała Iwona. Miała na sobie ciemnofioletową garsonkę, białą bluzkę, ciemne rajstopy. Miała założoną nogę na nogę, więc widać było znaczną część jej uda, kolanko i cudowne łydki w czarnych bucikach. Mężczyzna patrzył na nią łagodnie i w pewnym momencie, po długiej chwili milczenia powiedział:
- Pani Iwono, tylko to, o co prosiłem panią, nic więcej, a przecież to może pani zrobić… - szeptał prawie, tak słodko i delikatnie.
- Panie prezesie – odpowiedziała z zażenowaniem moja zona – proszę pana, bardzo pana proszę…
- To ja proszę panią, to ja proszę jak małe dziecko, a za to dam wielką nagrodę, ten kontrakt, o którym pani mówiła, że mężowi by się przydał…
- Pokłóciłam się z mężem, mam go dosyć… - powiedziała, starając się zaśmiać.
- Tym bardziej panią proszę, tylko pani pokaże mi się… - tu zatrzymał się, uśmiechał – no, tylko w samej bieliźnie… nawet pani nie wie, jak wielkie jest to moje pragnienie, jakie marzenie, żeby panią zobaczyć w samej bieliźnie…
- Ależ… - starała mu się przerwać bardzo zawstydzona.
- Proszę nie przerywać, nie nie, nie trzeba się mnie obawiać, ja już jestem stary i tylko chciałabym popatrzeć, nic więcej…
Słuchając tych próśb byłem strasznie podniecony, a obok mnie siedział kolega. Iwona siedziała tam, przed nami, wypukłość garsonki na wysokości klatki piersiowej świadczyła o rozmiarze jej piersi.
Czułem, że Mietek też jest podniecony, siedział obok i stukał palcami w stół. Patrzyłem w telewizor.
Krótka spódnica do kolan odsłaniała znaczną część nóg Iwony, ubranych w ciemne rajstopy, opinających jej odsłonięte jędrne uda i zaokrąglone kolanko i łydki. Nagle wstała. Całości jej sylwetki dopełniały krągłe biodra i lekko uwypuklony brzuszek. Chciała wyjść, lecz wtedy starszy pan powiedział szorstko:
- Ja nie chcę być niemiły, ale w takim razie… pani Iwono, proszę mnie zrozumieć, wymagam od pani tak niewiele, a za to chcę dać pani dużo… ale teraz, gdy pani mi odmawia, to … proszę zrozumieć… zła by była sytuacja w firmie, gdyby pani znała moje pragnienia, a nie spełniła ich, ja będę się z tym źle czuł, więc jak mamy współpracować…
- A jak ja się będę czuła, gdy pan będzie mnie widział nago… niech się pan, panie prezesie postawi w mojej sytuacji… błagam pana… - szepnęła patrząc w podłogę.
- Pani Iwono, proszę zdjąć tylko garsonkę, tylko…
- Nie, panie prezesie, błagam… - szeptała. - Tylko garsonkę – rzekł delikatnie, słodko. Moja żona popatrzyła na niego, spuściła oczy w dywan i rozpięła dwa guziki żakietu, po czym zdjęła go powoli, bardzo niezdarnie, z trudem wręcz, jakby nigdy tego wcześniej nie robiła. Miała potworną tremę, widziałem to po jej twarzy, po jej ruchach, głosie… Starszy mężczyzna wpatrywał się w jej piersi schowane pod cienką koszulką. Pod nią widać było koronkowy stanik, ten, który dostała ode mnie na imieniny. Niby pokazywałem jej film, jak się rozbiera innym facetom, ale przecież tu miała zrobić coś poza mną. Ten stanik był ode mnie – drżałem na myśl o tym, że mogła pokazać go sama komuś innemu bez mojej wiedzy. Moja męska próżność i duma nagle zostały powalone. Dobrze ci tak – pomyślałem sam o sobie.
- Jest pani cudowna – szepnął starszy pan – a teraz pani Iwonko tylko koszulkę proszę zdjąć i mąż będzie miał ten kontrakt. Tylko koszulkę – szeptał błagalnie…
Skomentuj