Jestem użytkownikiem i świadkiem rozwoju Internetu od 11 lat. Moje rozważania opierają się na doświadczeniach z polskiego świata wirtualnego i zdaję sobie sprawę, że wszelkie daty są opóźnione względem tego, co działo i dzieje się na zachodzie, a zwłaszcza w USA - ojczyźnie i kolebce Internetu. Wolę się skupić na rodzimym gruncie, bo w nim po prostu lepiej się orientuję. A wypociny moje tyczą się naszej prywatności, tożsamości i ... seksualności w globalnej sieci, a dokładniej, w społecznościach internetowych.
17. sierpnia 1991 roku pomiędzy komputerem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego a Centrum Komputerowym Uniwersytetu Kopenhaskiego popłynęły pierwsze pakiety IP (ang. Internet Protocol). Ten dzień jest symboliczną datą podłączenia Polski do światowej sieci komputerowej. Pionierskimi internautami w Polsce, jak chyba w większości krajów, byli głównie szaleni profesorzy, mityczni geekowie, genialni hackerzy i inni magicy. ;-) Rodzima sieć była wówczas pustynią z nielicznymi oazami w postaci IRC-ów i usenetów. Ówcześni członkowie sieci choć czuli się w pewien sposób wyjątkowymi, wyróżnionymi, lepszymi, to nie przykładali wagi do swojego wirtualnego wizerunku.
Globalne zaludnianie polskiego Internetu rozpoczęło się w kwietniu 1996, kiedy to TP SA stworzyła usługę wdzwanianego dostępu do sieci przez numer 0-20-21-22. Jak zapewne wielu z Was, do dziś pamiętam przenikliwą melodię modemu telefonicznego, odmierzanie stoperem czasu on-line, radość z każdego kilobajtu na sekundę i katorżnicze rachunki z TP SA, Netii czy Dialogu. ;-)
Przez kilka lat Internet w Polsce był wykorzystywany głównie jako statyczne źródło informacji. Owszem, były usenety, IRC-e, jednak korzystanie z nich wymagało wiedzy na ów czas "magicznej", dlatego polskie społeczności wirtualne były nieduże, ale za to kulturalne, nieskażone trollingiem. Osobiście nie mogę nic więcej powiedzieć na temat klimatu, jaki panował wówczas w polskich sieciach IRC czy usenetach, bo nie korzystałem z tych dobrodziejstw. Dla mnie to też wtedy było zbyt trudne. ;-) Zachęcam, żeby ktoś obeznany napisał coś na ten temat. :-)
W listopadzie 1996 powstał pierwszy komunikator - ICQ, ale w Polsce wiedzieli o nim nieliczni, co później wykorzystało Gadu-Gadu.
Zatem, choć już w epoce "Internetu łupanego" istniały polskie społeczności internetowe, to były one bardzo kameralne i nieznane.
Rewolucja zaczęła się w roku 1999, okresie boomu na czaty internetowe. Pierwszym polskim chatroomem, bodajże, był POLChat uruchomiony 28. listopada 1999. To był czas, kiedy wykreowała się największa wówczas zaleta Internetu - ANONIMOWOŚĆ. Czat każdemu dawał nieograniczoną możliwość bycia każdym, nieskrępowanej rozmowy z kimkolwiek i o czymkolwiek zupełnie anonimowo. To właśnie anonimowość czata działała niczym lep na osoby nieśmiałe, wstydliwe, aspołeczne. Kontakt z drugą osobą bez konieczności ujawniania się dawał im nadzieję na poznanie osoby płci przeciwnej. Czaty były lawinowo szturmowane przez pryszczatych nastolatków z prąciem w dłoni, łudzących się, że znajdą tam las lasek chętnych na seks, choćby wirtualny. Pierwsze rzesze czatowiczów były zatem osobami o dość specyficznym charakterze, wręcz dziwakami. Dlatego w tamtych czasach czatowanie było obciachem. Z drugiej strony, czatowanie było jak masturbacja - każdy to robił, ale mało kto się do tego przyznawał. ;-) Z czasem oblicze chatroomów zmieniało się, społeczność czatowa stawała się coraz bardziej różnorodna. Dziś na czacie można spotkać każdego - od dziecka po dziadka, od sprzątaczki po profesora. Choć nie da się ukryć, że do dziś czaty spełniają w głównej mierze funkcje erotyczne, o czym świadczą częstotliwości odwiedzin pokojów o tej tematyce, które zawsze są najwyższe. Reasumując, epoka czatów to era anonimowości - najwyżej cenionej cechy społeczności i znajomości wirtualnych.
Przełom wieków to kolejny boom - serwisy randkowe. Pierwszym, najbardziej znanym, jest fotka.pl uruchomiony w Walentynki 2001 roku, który choć oficjalnie nie był portalem randkowym, to w praktyce takie było jego główne zastosowanie. Publikowanie swoich zdjęć tak naprawdę złamało pierwsze przykazanie społeczności internetowych - anonimowość. Użytkownicy jednak, paradoksalnie, wciąż upierali się przy tym, że są anonimowi - w prawdzie zdjęcia zamieszczają, ale przecież nie da się ich wyszukać po nazwisku.
Prawdziwym przewrotem w podejściu do społeczności wirtualnych był Epuls.pl (2002), którego użytkownicy nie tylko zamieszczają fotki, ale podają swoje personalia, po których można ich łatwo znaleźć. Internauci jednak wciąż kurczowo trzymali się anonimowości. Po pierwszym oblężeniu Epulsa, wzrost liczby kont był podyktowany tym, że użytkownicy mieli ich po dwa lub więcej - jedno oficjalne, drugie anonimowe, z fikcyjnym nazwiskiem. Z czasem konta z fikcyjnymi danymi osobowymi zdobyły przewagę na Epulsie.
Do pełnego ujawnienia się w sieci zachęciła Internautów dopiero Nasza Klasa uruchomiona 11. listopada 2006. O popularności tego serwisu nie muszę się rozpisywać, bo temat jest wszystkim znany. Konto na NK stało się niemal obowiązkową wizytówką. Obecnie portal ten jest głównie narzędziem autopromocji - każdy kolejny znajomy to +0,1 do lansu. ;-) To właśnie na NK stało się coś, co wcześniej było nie do pomyślenia. Ci sami Internauci, którzy wcześniej w sieci szukali schronienia, zaczęli się pokazywać, promować, prześcigać się w byciu widocznym. W internetowej społeczności nastąpiło totalne przebiegunowanie, zwrot mentalności o 180 stopni. Kiedyś, gdy ktoś wchodził do pokoju, internauta pośpiesznie minimalizował okienka z czatowymi priwami. Dziś wstyd się przyznać do zaledwie stu znajomych na NK. ;-)
Podzieliłem się z Wami moimi przemyśleniami, bo dla mnie, osobiście, tak radykalna zmiana zachowań społecznościowych na przestrzeni tych kilkunastu lat jest co najmniej ciekawym i frapującym zjawiskiem. Piszcie Wasze spostrzeżenia, przemyślenia. Jak myślicie, w jakim kierunku zmierzają społeczności internetowe? Jak według Was będzie się zachowywał internetowy społecznik za kilka lat?
W temacie wątku jest też "seksualność", o której niedużo napisałem. Tę kwestię potraktuję osobno, niejako na marginesie.
Do tej pory wspomniałem tylko o poszukiwaniu seksualnych przygód na czatach. Nie była to łatwa sprawa. Czatowiczki były dość niedostępne. Owszem, można było "zaliczyć", ale wymagało to czatowego doświadczenia, obycia, wprawy i wyczucia.
Portale randkowe znacznie ułatwiły sprawę, choć na początku też nie było łatwo. Większość fotek była bardzo "grzeczna". Bardziej wyzywające dziewczyny to były perełki. Nastoletni masturbatorzy przesyłali sobie linki do ich profili niczym relikwie.
Z czasem granica zaczęła się przesuwać. Dziś, zwłaszcza na NK, obserwujemy, że nagość i seks na profilach dziewczyn jest nieodzownym elementem lansu. Ot, taki przykład:
Obecnie takie dziewczyny określamy dość dobitnymi, pogardliwymi epitetami. Zwróćmy jednak uwagę, że one wprowadzają pewien nowy trend społecznościowy. Jaki by on nie był, dobry czy zły, wulgarny, niesmaczy i co tam jeszcze, to wyłania się nowy kierunek pokazywania siebie w sieci przez kobiety. Poza tym, w sieci przybywa autentycznych amatorskich nagrań erotycznych i pornograficznych. Ludzie zdają się przestawać obawiać zdemaskowania, znalezienia przez znajomych. Mam takie przeczucie, że za kilka - kilkanaście lat prywatne zdjęcia i filmy o charakterze seksualnym będą normalnością. Dziewczyna zamieści na NK fotkę swojego seksu analnego, podpisze ją "Mój pierwszy raz w drugą dziurkę. Bolało, ale się opłacało. ;-)", a pod nią pojawią się komentarze "No, no, nie znałem Cię od tej strony.", "Gratulacje!" albo "Jak Ty się tam depilujesz??? Też tak chcę!!! "
17. sierpnia 1991 roku pomiędzy komputerem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego a Centrum Komputerowym Uniwersytetu Kopenhaskiego popłynęły pierwsze pakiety IP (ang. Internet Protocol). Ten dzień jest symboliczną datą podłączenia Polski do światowej sieci komputerowej. Pionierskimi internautami w Polsce, jak chyba w większości krajów, byli głównie szaleni profesorzy, mityczni geekowie, genialni hackerzy i inni magicy. ;-) Rodzima sieć była wówczas pustynią z nielicznymi oazami w postaci IRC-ów i usenetów. Ówcześni członkowie sieci choć czuli się w pewien sposób wyjątkowymi, wyróżnionymi, lepszymi, to nie przykładali wagi do swojego wirtualnego wizerunku.
Globalne zaludnianie polskiego Internetu rozpoczęło się w kwietniu 1996, kiedy to TP SA stworzyła usługę wdzwanianego dostępu do sieci przez numer 0-20-21-22. Jak zapewne wielu z Was, do dziś pamiętam przenikliwą melodię modemu telefonicznego, odmierzanie stoperem czasu on-line, radość z każdego kilobajtu na sekundę i katorżnicze rachunki z TP SA, Netii czy Dialogu. ;-)
Przez kilka lat Internet w Polsce był wykorzystywany głównie jako statyczne źródło informacji. Owszem, były usenety, IRC-e, jednak korzystanie z nich wymagało wiedzy na ów czas "magicznej", dlatego polskie społeczności wirtualne były nieduże, ale za to kulturalne, nieskażone trollingiem. Osobiście nie mogę nic więcej powiedzieć na temat klimatu, jaki panował wówczas w polskich sieciach IRC czy usenetach, bo nie korzystałem z tych dobrodziejstw. Dla mnie to też wtedy było zbyt trudne. ;-) Zachęcam, żeby ktoś obeznany napisał coś na ten temat. :-)
W listopadzie 1996 powstał pierwszy komunikator - ICQ, ale w Polsce wiedzieli o nim nieliczni, co później wykorzystało Gadu-Gadu.
Zatem, choć już w epoce "Internetu łupanego" istniały polskie społeczności internetowe, to były one bardzo kameralne i nieznane.
Rewolucja zaczęła się w roku 1999, okresie boomu na czaty internetowe. Pierwszym polskim chatroomem, bodajże, był POLChat uruchomiony 28. listopada 1999. To był czas, kiedy wykreowała się największa wówczas zaleta Internetu - ANONIMOWOŚĆ. Czat każdemu dawał nieograniczoną możliwość bycia każdym, nieskrępowanej rozmowy z kimkolwiek i o czymkolwiek zupełnie anonimowo. To właśnie anonimowość czata działała niczym lep na osoby nieśmiałe, wstydliwe, aspołeczne. Kontakt z drugą osobą bez konieczności ujawniania się dawał im nadzieję na poznanie osoby płci przeciwnej. Czaty były lawinowo szturmowane przez pryszczatych nastolatków z prąciem w dłoni, łudzących się, że znajdą tam las lasek chętnych na seks, choćby wirtualny. Pierwsze rzesze czatowiczów były zatem osobami o dość specyficznym charakterze, wręcz dziwakami. Dlatego w tamtych czasach czatowanie było obciachem. Z drugiej strony, czatowanie było jak masturbacja - każdy to robił, ale mało kto się do tego przyznawał. ;-) Z czasem oblicze chatroomów zmieniało się, społeczność czatowa stawała się coraz bardziej różnorodna. Dziś na czacie można spotkać każdego - od dziecka po dziadka, od sprzątaczki po profesora. Choć nie da się ukryć, że do dziś czaty spełniają w głównej mierze funkcje erotyczne, o czym świadczą częstotliwości odwiedzin pokojów o tej tematyce, które zawsze są najwyższe. Reasumując, epoka czatów to era anonimowości - najwyżej cenionej cechy społeczności i znajomości wirtualnych.
Przełom wieków to kolejny boom - serwisy randkowe. Pierwszym, najbardziej znanym, jest fotka.pl uruchomiony w Walentynki 2001 roku, który choć oficjalnie nie był portalem randkowym, to w praktyce takie było jego główne zastosowanie. Publikowanie swoich zdjęć tak naprawdę złamało pierwsze przykazanie społeczności internetowych - anonimowość. Użytkownicy jednak, paradoksalnie, wciąż upierali się przy tym, że są anonimowi - w prawdzie zdjęcia zamieszczają, ale przecież nie da się ich wyszukać po nazwisku.
Prawdziwym przewrotem w podejściu do społeczności wirtualnych był Epuls.pl (2002), którego użytkownicy nie tylko zamieszczają fotki, ale podają swoje personalia, po których można ich łatwo znaleźć. Internauci jednak wciąż kurczowo trzymali się anonimowości. Po pierwszym oblężeniu Epulsa, wzrost liczby kont był podyktowany tym, że użytkownicy mieli ich po dwa lub więcej - jedno oficjalne, drugie anonimowe, z fikcyjnym nazwiskiem. Z czasem konta z fikcyjnymi danymi osobowymi zdobyły przewagę na Epulsie.
Do pełnego ujawnienia się w sieci zachęciła Internautów dopiero Nasza Klasa uruchomiona 11. listopada 2006. O popularności tego serwisu nie muszę się rozpisywać, bo temat jest wszystkim znany. Konto na NK stało się niemal obowiązkową wizytówką. Obecnie portal ten jest głównie narzędziem autopromocji - każdy kolejny znajomy to +0,1 do lansu. ;-) To właśnie na NK stało się coś, co wcześniej było nie do pomyślenia. Ci sami Internauci, którzy wcześniej w sieci szukali schronienia, zaczęli się pokazywać, promować, prześcigać się w byciu widocznym. W internetowej społeczności nastąpiło totalne przebiegunowanie, zwrot mentalności o 180 stopni. Kiedyś, gdy ktoś wchodził do pokoju, internauta pośpiesznie minimalizował okienka z czatowymi priwami. Dziś wstyd się przyznać do zaledwie stu znajomych na NK. ;-)
Podzieliłem się z Wami moimi przemyśleniami, bo dla mnie, osobiście, tak radykalna zmiana zachowań społecznościowych na przestrzeni tych kilkunastu lat jest co najmniej ciekawym i frapującym zjawiskiem. Piszcie Wasze spostrzeżenia, przemyślenia. Jak myślicie, w jakim kierunku zmierzają społeczności internetowe? Jak według Was będzie się zachowywał internetowy społecznik za kilka lat?
W temacie wątku jest też "seksualność", o której niedużo napisałem. Tę kwestię potraktuję osobno, niejako na marginesie.
Do tej pory wspomniałem tylko o poszukiwaniu seksualnych przygód na czatach. Nie była to łatwa sprawa. Czatowiczki były dość niedostępne. Owszem, można było "zaliczyć", ale wymagało to czatowego doświadczenia, obycia, wprawy i wyczucia.
Portale randkowe znacznie ułatwiły sprawę, choć na początku też nie było łatwo. Większość fotek była bardzo "grzeczna". Bardziej wyzywające dziewczyny to były perełki. Nastoletni masturbatorzy przesyłali sobie linki do ich profili niczym relikwie.
Z czasem granica zaczęła się przesuwać. Dziś, zwłaszcza na NK, obserwujemy, że nagość i seks na profilach dziewczyn jest nieodzownym elementem lansu. Ot, taki przykład:
Obecnie takie dziewczyny określamy dość dobitnymi, pogardliwymi epitetami. Zwróćmy jednak uwagę, że one wprowadzają pewien nowy trend społecznościowy. Jaki by on nie był, dobry czy zły, wulgarny, niesmaczy i co tam jeszcze, to wyłania się nowy kierunek pokazywania siebie w sieci przez kobiety. Poza tym, w sieci przybywa autentycznych amatorskich nagrań erotycznych i pornograficznych. Ludzie zdają się przestawać obawiać zdemaskowania, znalezienia przez znajomych. Mam takie przeczucie, że za kilka - kilkanaście lat prywatne zdjęcia i filmy o charakterze seksualnym będą normalnością. Dziewczyna zamieści na NK fotkę swojego seksu analnego, podpisze ją "Mój pierwszy raz w drugą dziurkę. Bolało, ale się opłacało. ;-)", a pod nią pojawią się komentarze "No, no, nie znałem Cię od tej strony.", "Gratulacje!" albo "Jak Ty się tam depilujesz??? Też tak chcę!!! "
Skomentuj