Witam. Nurci mnie pewna sprawa i chciałbym poprosić użytkowników forum o neutralne spojrzenie na sytuację. Jest to dosyć delikatny temat.
Spotykam się z dziewczyną od kilku miesięcy. Rozumiemy i dogadujemy się świetnie. Poznałem również jej rodziców. Jest jednak coś, o czym dowiedziałem się niedawno i co zaczęło mi bardzo przeszkadzać. Moja dziewczyna jest bardzo towarzyska i ma kilku bliskich przyjaciół wokół siebie. Jest to głównie męskie grono. Również jestem towarzyski i rozumiem, że związek nie polega na zawłaszczeniu partnera całkiem dla siebie, tylko trzeba mu zostawić przestrzeń na znajomych. W poprzednich związkach bywałem osobą zazdrosną, ale z czasem wyciągnąłem wnioski i nie mam z tym obecnie większych problemów. Polubiłem jej przyjaciół i nawet cieszyłem się z tego, że obraca się wokół takich ludzi. Jednak...
Dowiedziałem się wczoraj przez przypadek z rozmowy czegoś nowego. Wiem, że przespała się z jednym z nich kiedyś. Z innym analizując teraz dawne rozmowy, między wierszami zostało to tak jakby również powiedziane, także możliwe że też. I tutaj pojawia się mój problem. Nie wiem czy to zdrowy pogląd, ale przeszkadza mi fakt, że moja dziewczyna utrzymuje bliskie znajomości z osobami z którymi była w łóżku. Wiem jakie jest życie i wiadomo, że oboje mieliśmy partnerów seksualnych zanim się poznaliśmy. Jednak osobiście nie utrzymuję z nimi kontaktu i myślę, że normalnym jest fakt, że żadne z nas nie chciałoby, aby ich partner otaczał się ludźmi z którymi sypiał. I nie wiem co mam teraz z tym zrobić.
Miesza mnie nieco ten fakt... Nie mogę jej zabronić się z nimi widywać, bo wiem, że z czasem obróciłoby się to przeciwko mnie. Poza tym to nie fair zabraniać komuś spotykać się z przyjaciółmi. Gryzie mnie jednak ten fakt, bo dla mnie seks to granica, której się w przyjaźni nie przekracza... Nie powinienem jej więc zabraniać się z nimi widywać. Jedyne co jest ode mnie zależne, to mój stosunek do nich. I szczerze nie chcę być obok gdy ma zamiar z nimi gdzieś wyjść. Nie mam zamiaru być wokół ludzi, którzy sypiali z moją kobietą, bo o czym mam z nimi teraz rozmawiać? Wymieniać się doświadczeniami? Patrzeć na spojrzenia mówiące "no, teraz jego kolej?"
I jest problem, bo było wiele wspólnych planów i tak dalej z których najchętniej bym się wycofał. Brak mojej tolerancji co do jej znajomych przełoży się zapewne na jakieś niezręczne sytuacje i tak dalej, które mogą odbić się na związku...
Zależy mi na niej i nie chcę jej stracić, ale nie będę potrafił spotykać się jakby nigdy nic z tymi ludźmi. Gdy będzie wychodzić do nich beze mnie, zapewne siłą rzeczy mogą kiedyś ponieść mnie emocje, albo po prostu jak zwykle - będę w stosunku do niej oschły i będziemy mieli kilka cichych dni, które z czasem mogą się na nas odbić.
Nie wiem co robić. Z jednej strony rozumiem jak przyjaciele mogą być dla nas ważni i wiem bardzo dobrze, że nie można nikomu stawiać warunku - ja albo znajomi, ale z drugiej strony z przyjaciółmi się nie sypia...
Cóż. Życie ciągle daje coś nowego pod nogi i nie raz wydawało się, że stoję przed czymś nie do przejścia, a potem się to jakoś wyjaśniało. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Mimo iż musiałbym zmienić swoje zasady i tok myślenia...
Pozdrawiam.
Spotykam się z dziewczyną od kilku miesięcy. Rozumiemy i dogadujemy się świetnie. Poznałem również jej rodziców. Jest jednak coś, o czym dowiedziałem się niedawno i co zaczęło mi bardzo przeszkadzać. Moja dziewczyna jest bardzo towarzyska i ma kilku bliskich przyjaciół wokół siebie. Jest to głównie męskie grono. Również jestem towarzyski i rozumiem, że związek nie polega na zawłaszczeniu partnera całkiem dla siebie, tylko trzeba mu zostawić przestrzeń na znajomych. W poprzednich związkach bywałem osobą zazdrosną, ale z czasem wyciągnąłem wnioski i nie mam z tym obecnie większych problemów. Polubiłem jej przyjaciół i nawet cieszyłem się z tego, że obraca się wokół takich ludzi. Jednak...
Dowiedziałem się wczoraj przez przypadek z rozmowy czegoś nowego. Wiem, że przespała się z jednym z nich kiedyś. Z innym analizując teraz dawne rozmowy, między wierszami zostało to tak jakby również powiedziane, także możliwe że też. I tutaj pojawia się mój problem. Nie wiem czy to zdrowy pogląd, ale przeszkadza mi fakt, że moja dziewczyna utrzymuje bliskie znajomości z osobami z którymi była w łóżku. Wiem jakie jest życie i wiadomo, że oboje mieliśmy partnerów seksualnych zanim się poznaliśmy. Jednak osobiście nie utrzymuję z nimi kontaktu i myślę, że normalnym jest fakt, że żadne z nas nie chciałoby, aby ich partner otaczał się ludźmi z którymi sypiał. I nie wiem co mam teraz z tym zrobić.
Miesza mnie nieco ten fakt... Nie mogę jej zabronić się z nimi widywać, bo wiem, że z czasem obróciłoby się to przeciwko mnie. Poza tym to nie fair zabraniać komuś spotykać się z przyjaciółmi. Gryzie mnie jednak ten fakt, bo dla mnie seks to granica, której się w przyjaźni nie przekracza... Nie powinienem jej więc zabraniać się z nimi widywać. Jedyne co jest ode mnie zależne, to mój stosunek do nich. I szczerze nie chcę być obok gdy ma zamiar z nimi gdzieś wyjść. Nie mam zamiaru być wokół ludzi, którzy sypiali z moją kobietą, bo o czym mam z nimi teraz rozmawiać? Wymieniać się doświadczeniami? Patrzeć na spojrzenia mówiące "no, teraz jego kolej?"
I jest problem, bo było wiele wspólnych planów i tak dalej z których najchętniej bym się wycofał. Brak mojej tolerancji co do jej znajomych przełoży się zapewne na jakieś niezręczne sytuacje i tak dalej, które mogą odbić się na związku...
Zależy mi na niej i nie chcę jej stracić, ale nie będę potrafił spotykać się jakby nigdy nic z tymi ludźmi. Gdy będzie wychodzić do nich beze mnie, zapewne siłą rzeczy mogą kiedyś ponieść mnie emocje, albo po prostu jak zwykle - będę w stosunku do niej oschły i będziemy mieli kilka cichych dni, które z czasem mogą się na nas odbić.
Nie wiem co robić. Z jednej strony rozumiem jak przyjaciele mogą być dla nas ważni i wiem bardzo dobrze, że nie można nikomu stawiać warunku - ja albo znajomi, ale z drugiej strony z przyjaciółmi się nie sypia...
Cóż. Życie ciągle daje coś nowego pod nogi i nie raz wydawało się, że stoję przed czymś nie do przejścia, a potem się to jakoś wyjaśniało. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Mimo iż musiałbym zmienić swoje zasady i tok myślenia...
Pozdrawiam.
Skomentuj