Parę dni odkryłam, że mój parter kupił sztuczną pochwę. Niby nic strasznego, ot zwykła zabawka. Związek jest świeży (1 rok) i do tej pory wydawało mi się, że pod względem seksu jesteśmy dopasowani, jednak to ja zawsze miałam większą ochotę na seks. Bywały chwile, gdy partner odmawiał mi seksu tłumacząc się zmęczeniem. Ok, wszystko rozumiałam, żadnych scen nie urządzałam, w końcu dużo pracuje i ma prawo czuć się zmęczony. A teraz gdy wiem/domyślam się, że w pracy się zabawia z ciasną cipką to ogarnia mnie czarna rozpacz, bo wróci do domu i powie, że nie ma sił
Rozumiem, że można mieć zabawki, rozumiem, że się z nich korzysta, ale na boga nie rozumiem jak w tak świeżym związku może się znudzić druga osoba. Zakładam, że mu się znudziłam bo nie rozumiem dlaczego to robi. Ok niech robi, ale niech ja nie będę na tym stratna.
Oczywiście lepsza sztuczna cipka niż sąsiadki, ale to tylko jedyny plus w całej tej sytuacji.
Z partnerem jeszcze nie rozmawiałam na ten temat. Przyznam szczerze, że boje się tej rozmowy, tego że się nie przyzna, będzie szedł w zaparte i mnie okłamie, a to już będzie gwóźdź do trumny
Czy to rzeczywiście jest problem, czy ja nie myślę racjonalnie i być może niepotrzebnie się nakręcam.
Rozumiem, że można mieć zabawki, rozumiem, że się z nich korzysta, ale na boga nie rozumiem jak w tak świeżym związku może się znudzić druga osoba. Zakładam, że mu się znudziłam bo nie rozumiem dlaczego to robi. Ok niech robi, ale niech ja nie będę na tym stratna.
Oczywiście lepsza sztuczna cipka niż sąsiadki, ale to tylko jedyny plus w całej tej sytuacji.
Z partnerem jeszcze nie rozmawiałam na ten temat. Przyznam szczerze, że boje się tej rozmowy, tego że się nie przyzna, będzie szedł w zaparte i mnie okłamie, a to już będzie gwóźdź do trumny
Czy to rzeczywiście jest problem, czy ja nie myślę racjonalnie i być może niepotrzebnie się nakręcam.
Skomentuj