W jednym gronie osób nie przeklinam, w innym z kolei zdarza mi się.
Nie przeklinam w miejscach, gdzie należy zachowywać się kulturalnie, gdzie standard zachowania tego wymaga. Na spotkaniach towarzyskich nie używam wulgaryzmów - tak zostałem wychowany przez rodziców. W pracy oczywiście również. W innych miejscach jak sklep, biblioteka itp również nie używam przekleństw.
W gronie bliskich, wyluzowanych osób, którym też się zdarza przeklnąć, nie wstrzymuję się od rzucenia mięsem gdy czuję taką potrzebę. A ona występuje, gdy chcę podkreślić coś, gdy jestem zdenerwowany, gdy jestem podekscytowany, zszokowany.
Brak przekleństw, ja tak uważam, jest... niezdrowy. Hamuje negatywne czy mocne emocje w człowieku.
Nie przeklinam w miejscach, gdzie należy zachowywać się kulturalnie, gdzie standard zachowania tego wymaga. Na spotkaniach towarzyskich nie używam wulgaryzmów - tak zostałem wychowany przez rodziców. W pracy oczywiście również. W innych miejscach jak sklep, biblioteka itp również nie używam przekleństw.
W gronie bliskich, wyluzowanych osób, którym też się zdarza przeklnąć, nie wstrzymuję się od rzucenia mięsem gdy czuję taką potrzebę. A ona występuje, gdy chcę podkreślić coś, gdy jestem zdenerwowany, gdy jestem podekscytowany, zszokowany.
Brak przekleństw, ja tak uważam, jest... niezdrowy. Hamuje negatywne czy mocne emocje w człowieku.
Skomentuj