Mam nietypowy problem - nie potrafię szczytować w obecności faceta z którym obecnie sypiam. Chodzi mi tutaj o orgazm łechtaczkowy, który bez problemu mam przy masturbacji (pochwowego nigdy nie miałam, ale na chwilę obecną interesuje mnie tylko ten pierwszy).
Jako że On nie był w stanie doprowadzić mnie do orgazmu palcami ani językiem, uznaliśmy że dobrym pomysłem będzie jeśli zrobię przed nim mały pokaz i doprowadzę się własnoręcznie. Niestety, okazało się że mimo długich i mozolnych prób nie potrafię przy nim dojść. Próbowałam pomagać sobie wibratorem, jednak niewiele to zmieniło.
Mogę osiągnąć jedynie pewien poziom przyjemności, który jest dalej nieprzekraczalny, a po jakimś czasie podniecenie tylko spada (tyczy się to zarówno jego pieszczot jak i moich własnych).
Wykonałam dwa testy, które miały pokazać, co może wpływać na moją zdolność do szczytowania:
1) zabawa z wibratorem, kiedy chłopak wyszedł do innego pokoju i zostałam sama - brak szczęśliwego finału
2) masturbacja w uczelnianej toalecie (by zobaczyć, czy mam zakodowane w głowie że jeśli to robię, to koniecznie musi być mój pokój moje łóżko itd) - doszłam i to całkiem szybko
Raz jeden przeżyłam coś na kształt orgazmu, moje ciało reagowało wtedy wyjątkowo dobrze na jego pieszczoty palcami, potem wzięłam wibrator i czułam że od początku jest jakoś lepiej, po pewnym czasie miałam taki "urwany" orgazm, który skończył się w zasadzie od razu jak tylko zaczął. Mimo tego, że taki niepełny, dał sporo nadziei że problem zostanie niedługo rozwiązany. Jednak przy następnej próbie, było gorzej niż kiedykolwiek, więc można powiedzieć że zrobiłam krok do przodu, ale potem dwa do tyłu...
Sytuacja ciągnie się ponad 2 miesiące. Wcześniej sypiałam z facetami, którzy potrafili dać mi orgazm, aczkolwiek musieli się przy tym troszkę napracować.
Prawdopodobnie mam jakąś blokadę w psychice, jednak nie mam już pomysłu co dalej począć z tym problemem, jak sobie pomóc
Jako że On nie był w stanie doprowadzić mnie do orgazmu palcami ani językiem, uznaliśmy że dobrym pomysłem będzie jeśli zrobię przed nim mały pokaz i doprowadzę się własnoręcznie. Niestety, okazało się że mimo długich i mozolnych prób nie potrafię przy nim dojść. Próbowałam pomagać sobie wibratorem, jednak niewiele to zmieniło.
Mogę osiągnąć jedynie pewien poziom przyjemności, który jest dalej nieprzekraczalny, a po jakimś czasie podniecenie tylko spada (tyczy się to zarówno jego pieszczot jak i moich własnych).
Wykonałam dwa testy, które miały pokazać, co może wpływać na moją zdolność do szczytowania:
1) zabawa z wibratorem, kiedy chłopak wyszedł do innego pokoju i zostałam sama - brak szczęśliwego finału
2) masturbacja w uczelnianej toalecie (by zobaczyć, czy mam zakodowane w głowie że jeśli to robię, to koniecznie musi być mój pokój moje łóżko itd) - doszłam i to całkiem szybko
Raz jeden przeżyłam coś na kształt orgazmu, moje ciało reagowało wtedy wyjątkowo dobrze na jego pieszczoty palcami, potem wzięłam wibrator i czułam że od początku jest jakoś lepiej, po pewnym czasie miałam taki "urwany" orgazm, który skończył się w zasadzie od razu jak tylko zaczął. Mimo tego, że taki niepełny, dał sporo nadziei że problem zostanie niedługo rozwiązany. Jednak przy następnej próbie, było gorzej niż kiedykolwiek, więc można powiedzieć że zrobiłam krok do przodu, ale potem dwa do tyłu...
Sytuacja ciągnie się ponad 2 miesiące. Wcześniej sypiałam z facetami, którzy potrafili dać mi orgazm, aczkolwiek musieli się przy tym troszkę napracować.
Prawdopodobnie mam jakąś blokadę w psychice, jednak nie mam już pomysłu co dalej począć z tym problemem, jak sobie pomóc
Skomentuj