Tak, uważam że istnieje, miałem szczęście doświadczyć przyjaźni. Ale jak wszystko dobre z czasem mija tak i przyjaźń kiedyś się z takich czy innych przyczyn kończy.
Czy "prawdziwa" przyjaźń istnieje?
Collapse
X
-
-
O kurde, to raczej na mojej przyjaźni się ludzie zawiedli kilka razy Ale ze mnie małpa... Nie wiem dlaczego jedna laska ze mną utrzymuje kontakty, pewnie teraz uważa mnie za dobrą kumpelkę, chooociaż czy myśmy tak naprawdę były przyjaciółkami?Knockin' on heaven's door - you gotta knock a little harder!Skomentuj
-
Ale ja na szczęście już doświadczyłam przyjaźni. Nie była ona co prawda podlana krwią po bójkach, ale całą resztą już tak
Mam takie osoby, które mnie nie zawiodą choćby nie wiem co. A już różnie bywało bo ze mną nie jest łatwo się "przyjaźnić".My life would be so much easier if I wasn't intelligent enough to realize how fucking stupid some people are.
Regulamin forumSkomentuj
-
Skomentuj
-
Myślę, że prawdziwa przyjaźń istnieje. Sam przeżyłem taką przyjaźń. Piszę, że przeżyłem, bo niestety mój przyjaciel od 5 lat nie żyje. Wszystko zaczęło się we wrześniu 1959. Dwóch łebków po 7 lat usiadło w jednej ławce..... Licea były wprawdzie różne, ale szkoła pomaturalna ta sama. Uczelnie też różne. To była taka absolutnie bezinteresowna przyjaźń. Wiedzieliśmy o sobie wszystko, żadne zwierzenia czy żale nigdy nie wyszły poza Nas. Byliśmy na swoich ślubach i weselach, na ślubach i weselach naszych dzieci. Mogliśmy nie romawiać przez dwa lata (kontrakt za granicą w czasach bez internetu i komórek), po czym jeden do drugiego dzwoni i jest tak, jakbyśmy przed chwilą powiedzieli sobie „cześć”. To było niesamowite. Dziś dalej mam kontakt z Jego Żoną i dziećmi. Mieliśmy jedną wspólną pasję – narty, choć nigdy nie pojechaliśmy razem na stok. Okrutny los przerwał naszą przyjaźń nagle i niespodziewanie... Parę dni wcześniej umawiaśmy się na spotkanie i właśnie myśleliśmy o wspólnym wyjeździe na narty z naszymi córkami. To była najprawdziwsza przyjaźń jaką było mi dane przeżyć. Dziś często Go wspominam i brakuje telefonów w stylu: „Cześć, wpadnij, bo chcę pogadać” albo „Jesteś w domu, bo mam sprawę”
To se ne vrati....
Prawdziwa przyjaźń nigdy się nie kończy, nie zna zawiści, zazdrości.Taki sobie Starszy PanSkomentuj
-
Ja tam w przyjaźń nie wierze. Mam znajomych, ale przyjaciół nigdy nie miałem. Zbyt twardo stąpam po ziemi by kogoś spostrzegać w ten sposób.
Przyjaźń jest bezwarunkowa a zazwyczaj mamy znajomych, którzy chcą być naszymi przyjaciółmi, bo czegoś w danej chwili potrzebują od nas. Jak to już dostana maja nas w ch…. Ja nie daje się nikomu wykorzystywać wiec przyjaciół nie mam Świat jest komedią dla tych, którzy myślą i tragedią dla tych, którzy czująSkomentuj
-
Nie wierzysz w przyjaźń bo masz samych kumpli co zagadują tylko jak coś chcą
To jakby nie wierzyć że Lamborgini Aventador naprawde istnieje bo kumple jeżdżą samymi golfami, skodami i fordamiSynek Ślonski - w barach szeroki, w żici wonskiSkomentuj
-
Tak.
Przez wiele lat przyjaźnię się z kumplem z ogólniaka /jedna ławka/, innym kolegą z wydziału i akademika, a także z byłą dziewczyną /!/.
Zawsze możemy liczyć na siebie - od towarzystwa na imprezie i opróżnieniu butelki, wysłuchania żali, do pomocy /jeżeli tylko mamy tą możliwość/.
Fajna sprawa i chyba niezbyt często spotykana."Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
James Jones - Cienka czerwona liniaSkomentuj
-
Moja Kobieta jest jednocześnie moją Przyjaciółką. Urabiałem babę bijąc wszelkie rekordy (podrywaliście kogoś pół roku?), ale było warto.
A tak to mam dwóch zaufanych kompanów do picia i bardzo wąski krąg innych znajomych.
Nazywanie znajomych przyjaciółmi to kompletne nieporozumienie i absmak.
To truly love someone is to strive for reconquering what has already been conquered.
Regulamin Forum.Skomentuj
-
Slyszalem kiedys ze kobiete codziennie trzeba podrywac od nowa Inaczej pojdzie do innego ktory ja bedzie podrywal
ps
Pol roku to masz cierpliwosc Musi byc naprawde tego wartaŚwiat jest komedią dla tych, którzy myślą i tragedią dla tych, którzy czująSkomentuj
-
Skomentuj
-
Wiem na przykładzie szeroookiej rzeszy moich znajomych ze studiów. Sam mieszkałem ze współlokatorami, znajomi mieszkali ze współlokatorami itd. Wśród facetów to wyglądało tak, że jak byli kumplami to byli - czasem coś sobie co prawda wygarnęli żeby oczyścić atmosferę, wyjaśnili dobitnym bluzgiem - i na drugi dzień było OK. A jak nie byli kumplami i wyraźnie się nie znosili - to też było to jasne i od początku zrozumiałe. Nie wysilali się na udawane grzeczności i dobre miny do złej gry.
U dziewczyn - zupełnie inaczej. Jakieś podjazdowe intrygi, knowania, i niemówienie wprost co się myśli.
Miałem taką nieprzyjemną syt w owych czasach nawet... znałem dwie dziewczyny, moim zdaniem obie bardzo fajne sympatyczne, rozsądne itd... los chciał że zamieszkały razem. Gdy się poszło do nich w odwiedziny wszystko wyglądało niby dobrze, śmichy, hihy, opowiastki itd, słowem - normalne współlokatorki gdy były w swoim wzajemnym towarzystwie.
Inaczej sprawa wyglądała gdy każda siedziała w swoim pokoju i odpaliła komp z GG. Obie miały do mnie na tyle zaufania że bez skrępowania pisały co myślą o tej drugiej. I pani A nadawała mi w zaufaniu na Panią B a pani B nadawała mi w zaufaniu na panią A. A to że ona sprowadza tu swojego boja i on przesiaduje całe dnie, a to że ona mi z lodówki wyżera, a to że jest głupia jak but, a to że leniwa i nie sprząta a to że nie potrafi się zachować przy ludziach itd.
Chyba nie muszę tłumaczyć jak niezręczne to dla mnie było Starałem się temat jak najszybciej urywać, czymś w stylu "rozwiązujcie to we własnym zakresie", żeby pozostać lojalnym wobec jednej drugiej. I mimo to chyba nigdy szczerze ze sobą nie pogadały, tylko całe studia to tak trwało, że w głębi duszy się nie trawiły ;d A jedna przed drugą udawała, że jest ok.Skomentuj
-
Skomentuj
-
Mamy i przyjaciół i żony przyjaciół są naszymi przyjaciółmi. TAK przyjaźń istnieje. Nie to co kto o tobie mówi, czy myśli, ale czyny są ważne, bo możesz przyjacielowi powiedzieć że masz go w dupie (bo się o coś na niego wkur...sz - przeważnie za to, że ci wygarnie niewygodną prawdę), a za dwa dni skoczyć za nim w ogień, bo potrzebuje twojej pomocy czy ty będziesz potrzebował jego pomocy. Całe szczęście mam kilkoro przyjaciół i przyjaciółek.
Prawie nie do wiary, a jednak.
EDIT: dodam tylko że to sprawdzone, bo znamy się od ponad 20 lat i wiemy na co każdego z nas stać. Grunt to nie wymagać od przyjaciela więcej niż może ci dać.0statnio edytowany przez Gandalf71; 23-12-14, 12:22.Nikt nie jest idealny. Ideały są nudne.
Każdy ma swoje małe, większe lub nawet ogromne tajemnice.Skomentuj
-
Przyjaźń to jest podstawa udanych relacji. Tak sądzę. Przyjaciel da nam w pysk kiedy trzeba, ale też i pomoże wstać w trudnej chwili. Rozszerzanie kręgu bliskich o zupełnie anonimowe i niesprawdzone osoby wydaje mi się podstawową chorobą weneryczną dzisiejszego świata.
To truly love someone is to strive for reconquering what has already been conquered.
Regulamin Forum.Skomentuj
Skomentuj