Wasze dziwactwa, odchyły od normy
Collapse
X
-
-
No to piona!!!
Ja nawet już próbowałam z tym walczyć. Ale kończyło się to tym, że nie spałam pół nocy, potem wreszcie mi się naprawdę zachciało... Poszłam, uroniłam trochę kropel i od razu zasnęłam jak kamieńSkomentuj
-
No i to są odchyłyMy life would be so much easier if I wasn't intelligent enough to realize how fucking stupid some people are.
Regulamin forumSkomentuj
-
To jest efekt wysadzania dzieci przed snem na nocnik, takiego "musowego", że siedzą póki nie zrobią. Kiedyś tak się masowo robiło, a teraz z tego powodu tacy popularni fizjoterapeuci uroginekologiczni, bo tak nam to wysadzanie zepsuło mięśnie dna miednicy
Szkodliwe mocno, odbija się czkawką po latach, bo wraca na starość w postaci nietrzymania moczu i takiego kropelkowania częstego.Skomentuj
-
A to ciekawe nie wiedziałam może coś w tym jest...
Nie wydaje mi się w sumie, żeby mnie akurat musowo na nocnik sadzano w zamierzchłej przeszłości... Ja czasem jestem nawet gotowa się specjalnie napić, poczekać i zrobić. U mnie to bardziej natręctwo w głowie niż niespokojnie mięśnie czyli w sumie tylko psychiatra może mi pomóc albo uropsychiatra lepiej zapobiegać już teraz... Nietrzymaniu moczu podobnie chodzę milion razy przed snem sprawdzać, czy na pewno drzwi wejściowe do domu są zamknięte na cztery spustySkomentuj
-
Anyway jesteś moją zaginiona bliźniaczka?
A sprawdzasz też namiętnie wodę/gaz/okna/światła? Bo ja tak. Jak wychodzę z domu to muszę ten proces zacząć 15 minut wcześniej bo.. 10 razy sprawdzam czy woda się nigdzie nie leje (i serio, podchodzę do każdego kranu i sprawdzam czy wszystko ok), z gazem, oknami, światłem jest identiko. Drzwi szarpie, gadam do siebie jak zamykam, że wszystko ok, że na pewno zamknęłam drzwi, w zamku kręcę parę razy.. I co? I tak muszę się wrocic I sprawdzić bo oszaleje. W ogóle sobie nie ufam i muszę parę razy sprawdzić bo jak tylko raz to później cały dzień mi to nie daje spokoju. A i jeszcze.. Przed samym wyjściem z domu zamykam oczy i odliczam co zamknęłam, co wyłączyłam. Znajomi już się przyzwyczaili, kiedyś śmiali się, a teraz przewracają tylko oczami.
Tak samo z sikaniem, po prostu muszę I koniec. Jak nie zrobię to później czuje się nieswojo, zaczynam myśleć że tak bardzo przecież mi się chcei czuję, że tam jest tyle siku już w pęcherzu. I musze wstać, trochę wysikać się i już jestem szczęśliwa.
Masz rację, to jest natręctwo i strasznie męczące. Siku jeszcze może przeżyć, ale czasem mam dość sprawdzania po 10 razy wszystkiego. EhhSkomentuj
-
A kto wie, może i tak
U mnie jest najgorzej z drzwiami do domu i do auta. Potrafię wrócić się z domu do samochodu, żeby upewnić się, że go zamknęłam. To ogólnie u mnie normalka, nic wielkiego. Podobnie wracam się przed większymi wyjazdami, tym razem z samochodu do domu, zamknąć "raz jeszcze" drzwi kręcę kilka razy. Też. Na przykład otwieram specjalnie i zamykam znowu, żeby zapamiętać, że zamknęłam. Staram się sobie z tym radzić. Powiedzenie sobie głośno: "zamknęłam drzwi" mnie pomaga.
Jeśli wracam do domu np. O 15:00 i nie planuję już wyjść, to zawczasu zamykam drzwi na cztery spusty, żeby wieczorem mieć "mniej" sprawdzania. W takim wypadku przed snem sprawdzę jeszcze z raz, może dwa, gdzieś tam w przelocie
Rodzice mają kuchenkę gazową, więc jak u nich jestem, to przed snem tak ze trzy razy bujnę się do kuchni, żeby "docisnąć" wszystkie pokrętła i upewnić się, że nic się nie ulatnia. Kuchenka ma przecież system blokowania ulatniania, gdy pokrętło nie jest zakręcone, ale to jakoś do mnie nie przemawia.
Nawet jak wiem, że odłączyłam prostownicę, żelazko, wiem, bo już sprawdziłam, to przed samym wyjściem z domu, w butach wchodzę do sypialni i znowu sprawdzam. Bo przed chwilą mogło mi się przecież coś pomylić
Jak zdarzało mi się popalać, to bałam się, że mogę spowodować pożar przez wyrzucenie peta. Kiedyś wrzuciłam peta do studzienki kanalizacyjnej, a następnie wlałam tam całą butelkę wody proszę mnie nie oceniać0statnio edytowany przez anyway90; 22-01-21, 12:39.Skomentuj
-
Ściszam muzykę w samochodzie, żeby lepiej widzieć
Jak każda zła dziewczynka, mam swojego diabła stróża. Prowadzi mnie za rękę przez labirynty uciech.
...zamiast *******ić się na stole, ludzie narzekają, że stół jest u*******ony...Skomentuj
-
A kto wie, może i tak
U mnie jest najgorzej z drzwiami do domu i do auta. Potrafię wrócić się z domu do samochodu, żeby upewnić się, że go zamknęłam. To ogólnie u mnie normalka, nic wielkiego. Podobnie wracam się przed większymi wyjazdami, tym razem z samochodu do domu, zamknąć "raz jeszcze" drzwi kręcę kilka razy. Też. Na przykład otwieram specjalnie i zamykam znowu, żeby zapamiętać, że zamknęłam. Staram się sobie z tym radzić. Powiedzenie sobie głośno: "zamknęłam drzwi" mnie pomaga.
Jeśli wracam do domu np. O 15:00 i nie planuję już wyjść, to zawczasu zamykam drzwi na cztery spusty, żeby wieczorem mieć "mniej" sprawdzania. W takim wypadku przed snem sprawdzę jeszcze z raz, może dwa, gdzieś tam w przelocie
Rodzice mają kuchenkę gazową, więc jak u nich jestem, to przed snem tak ze trzy razy bujnę się do kuchni, żeby "docisnąć" wszystkie pokrętła i upewnić się, że nic się nie ulatnia. Kuchenka ma przecież system blokowania ulatniania, gdy pokrętło nie jest zakręcone, ale to jakoś do mnie nie przemawia.
Nawet jak wiem, że odłączyłam prostownicę, żelazko, wiem, bo już sprawdziłam, to przed samym wyjściem z domu, w butach wchodzę do sypialni i znowu sprawdzam. Bo przed chwilą mogło mi się przecież coś pomylić
Jak zdarzało mi się popalać, to bałam się, że mogę spowodować pożar przez wyrzucenie peta. Kiedyś wrzuciłam peta do studzienki kanalizacyjnej, a następnie wlałam tam całą butelkę wody proszę mnie nie oceniaćSkomentuj
-
No dramat. Trudno opisać w**** towarzyszący mojemu byłemu, za każdym razem gdy pozamykałam wszystko na cztery spusty o godzinie 15, a ktoś jednak nas odwiedził To się dosyć często zdarzało. I jak na złość otwieranie drzwi w tej sytuacji zawsze jakoś jemu przypadało w udziale... Zanim się przebił przez te wszystkie zamki, to zdążył wymienić większość, przynajmniej tych podstawowych, niecenzuralnych, powszechnie używanych sformułowań.
Schody zaczęły się wtedy, gdy przeprowadził ze mną poważną rozmowę. Wytłumaczył, że w razie pożaru ucieczka z mieszkania będzie utrudniona, jeśli drzwi będą tak pozamykane. Moje natręctwa przeżywały konflikt tragiczny.Skomentuj
-
To otwieranie komuś to jeszcze pół biedy, ale najgorzej, gdy się człowiek spieszy, jest już na dole i wtedy natręctwo się odzywa : a zamknąłeś drzwi??
No i co zrobić? Wrócić, ale spóźnić się przez to czy olać, iść i myśleć o tymSkomentuj
-
-
Drodzy miłośnicy sprawdzania po 8 razy czy kran zakręcony, wielokrotnego szarpania za klamkę zamkniętych (czy aby na pewno?) drzwi, bacznego lustrowania czy prąd wszędzie wyłączony, drodzy wracający do domu specjalnie po to aby sprawdzić powyższe po raz dziewiąty - nie przejmujcie się! To jest normalne! Przynajmniej ja tak uważam! (żona już tylko się martwi czy nasze klamki wytrzymają tę normalność...).
PS A jak macie koty które lubią się schować tak aby ich nie było widać to dodajcie sprawdzanie czy nie ma czegoś co kot może zdemolować/wylać/rozsypać. W najlepszym/najgorszym (zależy od tego jak długo nas nie ma) razie czy nie schował się w zamkniętym pomieszczeniu bez kuwety.'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)Skomentuj
-
Kot kotem. Mi do rytuału sprawdzania doszła klatka z szynszylami, odkąd:
1. Któryś szynszyl sam przypadkiem otworzył drzwi podczas skakania w środku klatki
2. Wejście do klatki zostawiliśmy przypadkiem otwarte, na szczęście szkód nie było. Nie mniej kiedyś spuszczony z oka skrócił kabel zasilający od komputera, listwy i głośników.Skomentuj
-
Skomentuj