Witam,
od ponad roku mam problem z moim penisem. Na początku zaznaczę, że współżyję z jedną partnerką od ponad 5 lat, jest to moja jedyna kobieta i jesteśmy sobie wierni.
Na żołędzi pojawiają się co jakiś czas krostki (jak na zdjęciu – czasami jest ich więcej czasami mniej) i ujście cewki moczowej jest nieco opuchnięte.
Próbowałem już wszystkiego. Na początku (w kwietniu 2013 roku, gdy się to zaczęło pojawiać) standardowo – maść klotrimazolum i furagina (myślałem, że po prostu jakaś grzybiczna infekcja).
Nie pomogło. Więc wizyta u lekarza rodzinnego -> skierowanie do urologa (właściwie urolożki). Przepisano mi maść Macmiror + tabletki Oroflacyna (jakiś z grupy fluorochinolonów) – stosowane dwa tygodnie nie pomogło. Urolog więc zleciła badanie moczu (te podstawowe) i usg jamy brzusznej by stwierdzić czy to nie jest prostata jakieś stany zapalne etc.
W międzyczasie odwiedziłem dermatologa, ale ten stwierdził, że to nic poważnego i kazał stosować pimafucort w maści. To pomagało doraźnie – zmniejszało zaczerwienienie, gdy jednak przestałem stosować to krostki znowu się pojawiały.
Czasami odczuwałem lekkie pieczenie przy oddawaniu moczu, ale to raczej ledwie odczuwalne. Mam wrażenie, że ciągle ujście cewki moczowej jest lekko opuchnięte.
Te krostki nie powodują bólu, pieczenia – ogólnie są nieodczuwalne. żadnych wycieków, żadnych świądów etc. Nie zauważyłem żadnego brzydkiego zapachu ani niczego innego co by mogło cokolwiek bakteryjnego/grzybicznego sugerować.
Próbowałem zmieniać proszki do prania/płukania. Zmieniłem też płyn do higieny intymnej - wcześniej myłem się laktacydem (tym samym co moja partnerka – nigdy mnie nie uczulał). Noszę tylko bawełnianą bieliznę.
Brak mi już pomysłów co z tym robić. Urolog nic nie znalazł, dermatolog też nie, a problem nadal jest (to już prawie rok!)
Proszę, poradźcie co i gdzie i jak zacząć. Jakie badania/testy i ile to może kosztować. Czas się chyba wybrać do wenerologa, tylko nawet brak mi pomysłów co w ogóle to może być.
od ponad roku mam problem z moim penisem. Na początku zaznaczę, że współżyję z jedną partnerką od ponad 5 lat, jest to moja jedyna kobieta i jesteśmy sobie wierni.
Na żołędzi pojawiają się co jakiś czas krostki (jak na zdjęciu – czasami jest ich więcej czasami mniej) i ujście cewki moczowej jest nieco opuchnięte.
Próbowałem już wszystkiego. Na początku (w kwietniu 2013 roku, gdy się to zaczęło pojawiać) standardowo – maść klotrimazolum i furagina (myślałem, że po prostu jakaś grzybiczna infekcja).
Nie pomogło. Więc wizyta u lekarza rodzinnego -> skierowanie do urologa (właściwie urolożki). Przepisano mi maść Macmiror + tabletki Oroflacyna (jakiś z grupy fluorochinolonów) – stosowane dwa tygodnie nie pomogło. Urolog więc zleciła badanie moczu (te podstawowe) i usg jamy brzusznej by stwierdzić czy to nie jest prostata jakieś stany zapalne etc.
W międzyczasie odwiedziłem dermatologa, ale ten stwierdził, że to nic poważnego i kazał stosować pimafucort w maści. To pomagało doraźnie – zmniejszało zaczerwienienie, gdy jednak przestałem stosować to krostki znowu się pojawiały.
Czasami odczuwałem lekkie pieczenie przy oddawaniu moczu, ale to raczej ledwie odczuwalne. Mam wrażenie, że ciągle ujście cewki moczowej jest lekko opuchnięte.
Te krostki nie powodują bólu, pieczenia – ogólnie są nieodczuwalne. żadnych wycieków, żadnych świądów etc. Nie zauważyłem żadnego brzydkiego zapachu ani niczego innego co by mogło cokolwiek bakteryjnego/grzybicznego sugerować.
Próbowałem zmieniać proszki do prania/płukania. Zmieniłem też płyn do higieny intymnej - wcześniej myłem się laktacydem (tym samym co moja partnerka – nigdy mnie nie uczulał). Noszę tylko bawełnianą bieliznę.
Brak mi już pomysłów co z tym robić. Urolog nic nie znalazł, dermatolog też nie, a problem nadal jest (to już prawie rok!)
Proszę, poradźcie co i gdzie i jak zacząć. Jakie badania/testy i ile to może kosztować. Czas się chyba wybrać do wenerologa, tylko nawet brak mi pomysłów co w ogóle to może być.
Skomentuj