Po powrocie z praktyk tego czego się najbardziej obawiałem to faktu że Marysia wcześniej czy później wygada to co wydarzyło się wtedy na gliniankach i całe wcześniejsze moje przypadki z panią Heleną. O dziwo i chwała za to mijały kolejne tygodnie i była cisza. Co prawda, uśmiechała się nieraz do mnie w sposób dość dosadny lecz jakiekolwiek działania zmierzające do tego by przymusić mnie do kolejnych niecnych praktyk z jej strony nie wypłynęły. Było spoko, przynajmniej w tek kwestii. Gorzej sprawy poczęły się układać z Marzeną. Jakoś te wydarzenia z panią Heleną i Marysią podziałały tak że nasze uczucie powoli wygasało. Jakiś brak czułości, bliskości i to że zawsze miałem przed oczyma te dwie kobiety , które wykorzystują mnie były z mojej strony blokadą. Sama Marzena stwierdziła że jakoś się zmieniłem i nim się obejrzałem byłem solo. Nie ukrywałem, w podświadomości zawsze tkwiła opcja że ta plociucha Marysia lapnie coś jej i całej klasie. Chcąc, nie chcąc byłem jej zakładnikiem. Na razie była cicho. Do czasu.
- Cześć Radek, chciała z Toba pogadać – rzuciła któregoś pięknego dnia.
Już to stwierdzenie spowodowało że miałem ciarki na karku.
- Tak? – zapytałem.
- Słuchaj, mam imprezę i tak głupio jest pokazać się bez chłopaka, miałabym prośbę, zważywszy na nasze wspólne rzeczy….. –rozpoczęła rozgrzewkę.
- Marysiu, ja nie jestem Twoim chłopakiem, to co stało się wtedy …. To wiesz….. to co chciałaś to było – odparłem jąkając się nieco.
Prześwietliła mnie tymi swoimi oczyma. Widać było że temat będzie ciężki.
- Nic nikomu nie powiedziałam, milczę jak grób, nie możesz tego docenić i zrobić coś dla mnie? – zapytała.
Rzeczywiście, to że do tego czasu nie puściła pary z ust było jak dla niej dużym poświęceniem. Klasowa plociucha była cicha jak grób i o takim newsie nie puściła pary z ust. Postanowiłem, chcąc by było jak teraz spokojnie poddać się jej prośbie.
- OK, o co chodzi, tylko nie chcę występować jako Twój chłopak – odparłem.
Znów prześwietliła mnie tymi swymi świdrującymi oczyma.
- Oj, to tak babska imprezka, moja przyjaciółka Janka ma osiemnastkę i głupio mi iść tam samej. Pomyślałam że mógłbyś tam ze mną iść i tak pokazać się jako niby mój chłopak – wysupłała z siebie o co chodzi.
- Ale Marysiu…… -począłem jej odpowiadać.
- Wiem, chodzisz z Marzeną, słuchaj to taka ściema, no chce się pokazać z facetem, niech koleżanki nie myślą że jestem sama, przecież impra jest w Gródku, tam nikt Cię nie zna – przekonywała mnie dalej.
Nie wiedziała że z Marzeną to koniec. I dobrze. Szybciutko przeanalizowałem za i przeciw. Oprócz niej, jej ojca, opiekuna praktyk i pani Heleny to w Gródku nie znał mnie nikt. Milczała i zdawałem sobie sprawę że z jej charakterem to było trudne. Nie robiła mi pod górę więc i ja nie miałem podstaw by jej odmówić. Wszak w dalszym ciągu zależało mi by to co wiedziała pozostało między nami.
- Kiedy i gdzie? – zapytałem.
Uśmiechnęła się.
- W sobotę, w Gródku -odparła.
- Dzięki że się zgodziłeś – dodała po chwili.
- Ale….. –wyrzuciłem z siebie zdając sobie teraz sprawę że wyjazd do Gródka to dzień stracony.
- Impreza zaczyna się o siedemnastej, nocleg będziesz miał załatwiony z soboty na niedzielę w schronisku, tam gdzie spałeś na praktykach, nie obawiaj się ja płacę – przerwała mi.
Wcale nie o to mi chodziło lecz zamilkłem teraz. Nie chciałem kusić losu i próbować wycofać się z tego co obiecałem. To mogło obrócić się przeciwko mnie , a tego nie chciałem. Wlałem mieć ją po swojej stronie. Pragnąłem mieć dalej taką sytuację jaka była do tej chwili.
- To co, w sobotę widzimy się na przystanku gdzieś koło piętnastej? -zapytała zadowolona z tego obrotu sprawy.
Zdałem sobie sprawę że swoją gadką dałem dziewczynie do zrozumienia że się zgadzam. Niezręcznie i ryzykownie byłoby teraz powiedzieć ”nie”.
- Tak, po piętnastej będę w sobotę – zapewniłem, choć takie spędzenie weekendu nie bardzo mi pasowało.
- Dobrze, będę na Ciebie czekać – odparła najwyraźniej zadowolona.
Sam dobrze nie wiedziałem w co się pakuję. O tym miał mnie przekonać czas.
W piątkowe popołudnie Zosia udała się do cioci-babci Heleny swoim składakiem.
- O Zosiu, co też Cię tu do mnie sprowadza? – zapytała pani Helena widząc nastolatkę u bram swego podwórza.
- A mam sprawę do załatwienia u Pani – krótko odparła Zosia.
- U mnie, a co to takiego? – zapytała zdziwiona pani Helena.
Zosia w ręku dzierżyła szara kopertę z fotkami otrzymanymi od Marysi.
- Wejdziemy do środka babciu? – zaproponowała i oparła rower o płot.
- A chodź, wchodź dziewczyno -odparła tamta i zaprosiła nastolatkę do domostwa.
Obie kobiety znalazły się w środku domu. Pani Helena zaprosiła dzierlatkę do kuchni.
- Napijesz się herbaty? – zapytała.
- Tak, chętnie – odparła nastolatka siadając za stołem.
Helena wstawiła wodę na herbatę. Powoli oklapła na stołek obok dziewczyny.
- Zaraz będzie, co się stało? – zapytała.
- No Janka ma osiemnastkę, chciałyśmy razem z Marysią zrobić ją u Pani…. – rozpoczęła dziewczyna.
- U mnie , a co to za pomysł? – zapytała pani Helena.
- No, tu na uboczu, spokojnie, taki babski wieczór, Janka, no sama Pani wie…… no tam w domu…… - rozpoczęła Zosia.
- Ale co? Nie rozumiem, chcecie sobie babski wieczór zrobić u mnie -poczęła się dopytywać pani Helena.
- No, niekoniecznie babski, będzie jeden facet – odparła Zofia.
- Facet, no jak to, co na to mama Janki? – zapytała starsza pani.
- Pani Heleno, no może nie facet, chłopak, zna go Pani – rozpoczęła grę Zosia.
- Ja, chłopaka , no co Ty dziewczyno? -odparła szybko pani Helena.
Należało uderzyć z grubej rury i Zośka w tej chwili nie miała żadnych oporów by to uczynić. Miała przy sobie odpowiednie zdjęcia i nie miała zamiaru tego ukrywać.
- Masz, zobacz, może to Panią przekona – odparła i rzuciła kopertę na stół.
Starsza pani chwyciła kopertę i wyciągnęła z niej trzy fotki. Uśmiechnęła się widząc je.
- Te, jak Pani zabawia się z nim są w naszych rękach – zaszantażowała małolata.
Był to typowy blef. Negatyw z igraszkami chłopaka z panią Heleną trafił do jego rąk wtedy nad stawami. Dzierlatka czekała na odpowiedź starszej pani.
- Zosiu to ja Tobie i Jance całe swe serce oddałam a Wy tak…. –zaczęła.
- Zgadza się Pani, czy nie? – zapytała Zosia.
Starsza kobieta pociągnęła łyk herbaty. Odłożyła kubek na stół.
- No , dobrze, niech tak będzie, dla Ciebie i dla Janki to ja taka babcia… -wyrzuciła z siebie.
- No to teraz babciu-ciociu opowiedz mi co robiłaś z tym chłopakiem – zapytała Zosia czekając na pikantne szczegóły z ust pani Heleny.
Helena babrała powietrza u płuca. Nie za bardzo wygodnie było jej opowiadać to co wyprawiała z tym chłopakiem podczas jakże intymnych spotkań.
- No zamieniam się w słuch – pogoniła ją Zosia.
Dojrzała pani poczęła snuć opowiastkę o tym co robiła z Radosławem. Im dłużej opowiadała tym na licach Zosi gościł coraz większy rumieniec. Czuła że tam na dole jest też coraz bardziej wilgotna z podniecenia.
Sprawa załatwienia osiemnastki Janki stawała się być załatwiona. Pani Helena po lekkich oporach zgodziła się na zaproponowaną opcję. Dziewczyna sama nawet w najśmielszych myślach nie sądziła że pójdzie jej to tak łatwo.
- Cześć Radek, chciała z Toba pogadać – rzuciła któregoś pięknego dnia.
Już to stwierdzenie spowodowało że miałem ciarki na karku.
- Tak? – zapytałem.
- Słuchaj, mam imprezę i tak głupio jest pokazać się bez chłopaka, miałabym prośbę, zważywszy na nasze wspólne rzeczy….. –rozpoczęła rozgrzewkę.
- Marysiu, ja nie jestem Twoim chłopakiem, to co stało się wtedy …. To wiesz….. to co chciałaś to było – odparłem jąkając się nieco.
Prześwietliła mnie tymi swoimi oczyma. Widać było że temat będzie ciężki.
- Nic nikomu nie powiedziałam, milczę jak grób, nie możesz tego docenić i zrobić coś dla mnie? – zapytała.
Rzeczywiście, to że do tego czasu nie puściła pary z ust było jak dla niej dużym poświęceniem. Klasowa plociucha była cicha jak grób i o takim newsie nie puściła pary z ust. Postanowiłem, chcąc by było jak teraz spokojnie poddać się jej prośbie.
- OK, o co chodzi, tylko nie chcę występować jako Twój chłopak – odparłem.
Znów prześwietliła mnie tymi swymi świdrującymi oczyma.
- Oj, to tak babska imprezka, moja przyjaciółka Janka ma osiemnastkę i głupio mi iść tam samej. Pomyślałam że mógłbyś tam ze mną iść i tak pokazać się jako niby mój chłopak – wysupłała z siebie o co chodzi.
- Ale Marysiu…… -począłem jej odpowiadać.
- Wiem, chodzisz z Marzeną, słuchaj to taka ściema, no chce się pokazać z facetem, niech koleżanki nie myślą że jestem sama, przecież impra jest w Gródku, tam nikt Cię nie zna – przekonywała mnie dalej.
Nie wiedziała że z Marzeną to koniec. I dobrze. Szybciutko przeanalizowałem za i przeciw. Oprócz niej, jej ojca, opiekuna praktyk i pani Heleny to w Gródku nie znał mnie nikt. Milczała i zdawałem sobie sprawę że z jej charakterem to było trudne. Nie robiła mi pod górę więc i ja nie miałem podstaw by jej odmówić. Wszak w dalszym ciągu zależało mi by to co wiedziała pozostało między nami.
- Kiedy i gdzie? – zapytałem.
Uśmiechnęła się.
- W sobotę, w Gródku -odparła.
- Dzięki że się zgodziłeś – dodała po chwili.
- Ale….. –wyrzuciłem z siebie zdając sobie teraz sprawę że wyjazd do Gródka to dzień stracony.
- Impreza zaczyna się o siedemnastej, nocleg będziesz miał załatwiony z soboty na niedzielę w schronisku, tam gdzie spałeś na praktykach, nie obawiaj się ja płacę – przerwała mi.
Wcale nie o to mi chodziło lecz zamilkłem teraz. Nie chciałem kusić losu i próbować wycofać się z tego co obiecałem. To mogło obrócić się przeciwko mnie , a tego nie chciałem. Wlałem mieć ją po swojej stronie. Pragnąłem mieć dalej taką sytuację jaka była do tej chwili.
- To co, w sobotę widzimy się na przystanku gdzieś koło piętnastej? -zapytała zadowolona z tego obrotu sprawy.
Zdałem sobie sprawę że swoją gadką dałem dziewczynie do zrozumienia że się zgadzam. Niezręcznie i ryzykownie byłoby teraz powiedzieć ”nie”.
- Tak, po piętnastej będę w sobotę – zapewniłem, choć takie spędzenie weekendu nie bardzo mi pasowało.
- Dobrze, będę na Ciebie czekać – odparła najwyraźniej zadowolona.
Sam dobrze nie wiedziałem w co się pakuję. O tym miał mnie przekonać czas.
W piątkowe popołudnie Zosia udała się do cioci-babci Heleny swoim składakiem.
- O Zosiu, co też Cię tu do mnie sprowadza? – zapytała pani Helena widząc nastolatkę u bram swego podwórza.
- A mam sprawę do załatwienia u Pani – krótko odparła Zosia.
- U mnie, a co to takiego? – zapytała zdziwiona pani Helena.
Zosia w ręku dzierżyła szara kopertę z fotkami otrzymanymi od Marysi.
- Wejdziemy do środka babciu? – zaproponowała i oparła rower o płot.
- A chodź, wchodź dziewczyno -odparła tamta i zaprosiła nastolatkę do domostwa.
Obie kobiety znalazły się w środku domu. Pani Helena zaprosiła dzierlatkę do kuchni.
- Napijesz się herbaty? – zapytała.
- Tak, chętnie – odparła nastolatka siadając za stołem.
Helena wstawiła wodę na herbatę. Powoli oklapła na stołek obok dziewczyny.
- Zaraz będzie, co się stało? – zapytała.
- No Janka ma osiemnastkę, chciałyśmy razem z Marysią zrobić ją u Pani…. – rozpoczęła dziewczyna.
- U mnie , a co to za pomysł? – zapytała pani Helena.
- No, tu na uboczu, spokojnie, taki babski wieczór, Janka, no sama Pani wie…… no tam w domu…… - rozpoczęła Zosia.
- Ale co? Nie rozumiem, chcecie sobie babski wieczór zrobić u mnie -poczęła się dopytywać pani Helena.
- No, niekoniecznie babski, będzie jeden facet – odparła Zofia.
- Facet, no jak to, co na to mama Janki? – zapytała starsza pani.
- Pani Heleno, no może nie facet, chłopak, zna go Pani – rozpoczęła grę Zosia.
- Ja, chłopaka , no co Ty dziewczyno? -odparła szybko pani Helena.
Należało uderzyć z grubej rury i Zośka w tej chwili nie miała żadnych oporów by to uczynić. Miała przy sobie odpowiednie zdjęcia i nie miała zamiaru tego ukrywać.
- Masz, zobacz, może to Panią przekona – odparła i rzuciła kopertę na stół.
Starsza pani chwyciła kopertę i wyciągnęła z niej trzy fotki. Uśmiechnęła się widząc je.
- Te, jak Pani zabawia się z nim są w naszych rękach – zaszantażowała małolata.
Był to typowy blef. Negatyw z igraszkami chłopaka z panią Heleną trafił do jego rąk wtedy nad stawami. Dzierlatka czekała na odpowiedź starszej pani.
- Zosiu to ja Tobie i Jance całe swe serce oddałam a Wy tak…. –zaczęła.
- Zgadza się Pani, czy nie? – zapytała Zosia.
Starsza kobieta pociągnęła łyk herbaty. Odłożyła kubek na stół.
- No , dobrze, niech tak będzie, dla Ciebie i dla Janki to ja taka babcia… -wyrzuciła z siebie.
- No to teraz babciu-ciociu opowiedz mi co robiłaś z tym chłopakiem – zapytała Zosia czekając na pikantne szczegóły z ust pani Heleny.
Helena babrała powietrza u płuca. Nie za bardzo wygodnie było jej opowiadać to co wyprawiała z tym chłopakiem podczas jakże intymnych spotkań.
- No zamieniam się w słuch – pogoniła ją Zosia.
Dojrzała pani poczęła snuć opowiastkę o tym co robiła z Radosławem. Im dłużej opowiadała tym na licach Zosi gościł coraz większy rumieniec. Czuła że tam na dole jest też coraz bardziej wilgotna z podniecenia.
Sprawa załatwienia osiemnastki Janki stawała się być załatwiona. Pani Helena po lekkich oporach zgodziła się na zaproponowaną opcję. Dziewczyna sama nawet w najśmielszych myślach nie sądziła że pójdzie jej to tak łatwo.
Skomentuj