Prowadzę bloga (nie mogę go tutaj zareklamować, jeśli ktoś by chciał dostań link, wystarczy napisać PW), w którym publikuję historię w formie pomniejszych opowiadań, można to też nazywać rozdziałami, od początku zachowana jest ciągłość. Opowieść ta skupia się głównie wokół seksu, narkotyków, różnorakich nałogów. Uważam, że nie mogę tego jednoznacznie nazwać opowiadaniem erotycznym, jednak coś z erotyki to w sobie ma, z pewnością będą rozdziały, w których poziom pikanterii dosięgnie szczytu.
To tylko oni, żyjący w monotonii...
Była mroźna zimowa noc, kiedy przyglądała się mu ukradkiem. Za oknem chłodny wiatr kołysał ogołocone korony drzew. Miał osiemnaście lat, jednak wyglądał nazbyt dojrzale jak na swój wiek. Na jego twarzy rósł mocny, twardy zarost, który jednak starał się regularnie golić. Nie robił tego ze względów estetycznych, robił to dla niej, nienawidziła uczucia kłucia, gdy obdarowywał ją licznymi całusami. Był szczupły, można powiedzieć że wręcz chudy, jednak nie była to chorobliwa chudość. Siedział na skraju kanapy w samych bokserkach i mozolnymi ruchami ubierał kolejne części garderoby.
Sara była rok młodsza od Mateusza. Ta siedemnastoletnia dziewczyna w pierwszym kontakcie mogła wydawać się dojrzałą osobą, jednak wciąż tkwiła w niej mała dziewczynka. Czasami zachowywała się infantylnie. W przeciwieństwie do niego nie była nadto błyskotliwa i inteligenta, jednak w jej brązowych oczach było coś, czego nie da się opisać. To taka iskra, którą dostrzegał tylko on. Leżała na kanapie, ukradkiem spoglądając na jego ruchy, przy czym delikatnie muskała jego plecy. Jej kasztanowe włosy spoczywały bezwładnie na małych piersiach, kołdra zaś otulała ją od pasa w dół.
Byli u niej w domu, za ścianą spali rodzice. Często zastanawiał się dlaczego może zostawać tak długo na noc u niepełnoletniej Sary, często bywało tak że w weekend spał u niej, razem z nią, w jednym łóżku i pod jedną kołdrą. Może to liberalne wychowanie? Zbył te myśli, bo i tak nie znalazłby jednoznacznej odpowiedzi, cieszył się tym co jest. Stał teraz obok łóżka w czarnych, koszykarskich butach, zarzucił na siebie kurtkę i pochylił się nad nią dając jej namiętnego buziaka. Lewą ręką delikatnie dotykał jej szyi, jakby chciał ją masować, po czym zsunął rękę na piersi. Miała kompleks z powodu małego rozmiaru swojego biustu, jednak jemu się podobały, uważał że są proporcjonalne do reszty jej ciała. Namiętnie całował ją, ich języki wykonywały regularne ruchy, jakby tańczyły, lewą ręką muskał jej brodawki, a ona czuła jak na nowo zaczyna rozpalać w niej podniecenie.
Skończył. Nie mogli zrobić tego znowu, chociaż bardzo by chciał, mógł robić to zawsze, o każdej porze, bez względu na okoliczności. Zostawił ją rozpaloną w łóżku, a sam wyszedł na dwór i udał się w kierunku swojego domu. Ich domostwa dzielił tylko kilometr, niewielka odległość, ale oni chcieli być ze sobą cały czas, niczym papużki nierozłączki. Nie zastanawiał się czy to z miłości, czy ze zwykłego pożądania, czuł się przy niej szczęśliwy, a ona przy nim.
To tylko oni, żyjący w monotonii...
Była mroźna zimowa noc, kiedy przyglądała się mu ukradkiem. Za oknem chłodny wiatr kołysał ogołocone korony drzew. Miał osiemnaście lat, jednak wyglądał nazbyt dojrzale jak na swój wiek. Na jego twarzy rósł mocny, twardy zarost, który jednak starał się regularnie golić. Nie robił tego ze względów estetycznych, robił to dla niej, nienawidziła uczucia kłucia, gdy obdarowywał ją licznymi całusami. Był szczupły, można powiedzieć że wręcz chudy, jednak nie była to chorobliwa chudość. Siedział na skraju kanapy w samych bokserkach i mozolnymi ruchami ubierał kolejne części garderoby.
Sara była rok młodsza od Mateusza. Ta siedemnastoletnia dziewczyna w pierwszym kontakcie mogła wydawać się dojrzałą osobą, jednak wciąż tkwiła w niej mała dziewczynka. Czasami zachowywała się infantylnie. W przeciwieństwie do niego nie była nadto błyskotliwa i inteligenta, jednak w jej brązowych oczach było coś, czego nie da się opisać. To taka iskra, którą dostrzegał tylko on. Leżała na kanapie, ukradkiem spoglądając na jego ruchy, przy czym delikatnie muskała jego plecy. Jej kasztanowe włosy spoczywały bezwładnie na małych piersiach, kołdra zaś otulała ją od pasa w dół.
Byli u niej w domu, za ścianą spali rodzice. Często zastanawiał się dlaczego może zostawać tak długo na noc u niepełnoletniej Sary, często bywało tak że w weekend spał u niej, razem z nią, w jednym łóżku i pod jedną kołdrą. Może to liberalne wychowanie? Zbył te myśli, bo i tak nie znalazłby jednoznacznej odpowiedzi, cieszył się tym co jest. Stał teraz obok łóżka w czarnych, koszykarskich butach, zarzucił na siebie kurtkę i pochylił się nad nią dając jej namiętnego buziaka. Lewą ręką delikatnie dotykał jej szyi, jakby chciał ją masować, po czym zsunął rękę na piersi. Miała kompleks z powodu małego rozmiaru swojego biustu, jednak jemu się podobały, uważał że są proporcjonalne do reszty jej ciała. Namiętnie całował ją, ich języki wykonywały regularne ruchy, jakby tańczyły, lewą ręką muskał jej brodawki, a ona czuła jak na nowo zaczyna rozpalać w niej podniecenie.
Skończył. Nie mogli zrobić tego znowu, chociaż bardzo by chciał, mógł robić to zawsze, o każdej porze, bez względu na okoliczności. Zostawił ją rozpaloną w łóżku, a sam wyszedł na dwór i udał się w kierunku swojego domu. Ich domostwa dzielił tylko kilometr, niewielka odległość, ale oni chcieli być ze sobą cały czas, niczym papużki nierozłączki. Nie zastanawiał się czy to z miłości, czy ze zwykłego pożądania, czuł się przy niej szczęśliwy, a ona przy nim.
Skomentuj