- Pamiętaj, że o 17 mamy być na kolacji wigilijnej u mojej mamy - powiedziała Marta
- tak wiem, wiem, daj buziola i lecę - powiedziałem, stojąc w drzwiach.
Podeszłą do mnie, objęliśmy się mocno i pocałowaliśmy. Nie omieszkałem pomacać jej tyłeczka.
- idź już erotomanie - powiedziała zadziornie
Pocałowałem jeszcze raz i wyszedłem
- wracaj szybko - powiedziała
24 grudnia tradycyjnie był dniem pracującym w naszej firmie. Gdy wszedłem do firmy, widać było ogólny pośpiech. Był to chyba jedyny dzień w roku gdy panowała cisza, nikt nie tracił czasu na zbędne rozmowy.
Wszyscy byli skoncentrowani na pracy, aby na pewno wyjść nie później niż o 16 do domu.
- dobrze, że jesteś - zauważył mnie Tomek
- co tam? - odpowiedziałem
- wysłałem tobie sprawozdanie, o które prosiłeś
- dzięki
Po przeglądnięciu go udałem się do szefa.
- witam
- hej Kamil! co cie do mnie sprowadza? - odpowiedział szef
- wiem co szef myśli o pracy, ale mógłby dziś szef zrobić taki wigilijny lunch dla pracowników, na pewno podniesie to morale w firmie.
- co? a to z niby jakiej racji? wigilia w gronie rodziny to już za mało?
- szefie - powiedziałem lekko wzdychając
- troszkę świątecznego nastroju, luzu poprawi relacje między nami wszystkimi, praca będzie mniej stresująca, a jak wiadomo - zadowolony pracownik to wydajny pracownik
- dobra dobra - skwitował szef, dodając
- co ty, kaznodzieja? wracaj do pracy zamiast mi tu prawić kazania
- to tylko moja sugestia szefie - odpowiedziałem i wyszedłem
Po drodze spotkałem Kaśkę
- hej - zawołałem
- o cześć - odparła wyraźnie zadowolona
- i co udało ci się coś wskórać u szefa?
- eeee, niby co? - odparłem mocno zdziwiony
- wiem, że byłeś u szefa w sprawie firmowej wigilii, słyszałam wczoraj twoją rozmowę z Robertem
- rok w rok próbuję go namówić, rok w rok ta sama odpowiedź
- pewne rzeczy się nie zmieniają - powiedziała Kasia
- a inne i owszem, co słychać u twojego lubego? - szturchnąłem palcem zadziornie w jej brzuszek
- dobrze, powiedział mi, że więcej z tobą nie pije, po ostatnim spotkaniu cały następny dzień dochodził do siebie
- nie moja wina żeś sobie przygruchała abstynenta hehe - odparłem
Przerwał nam szef
- Kamil, zbierz wszystkich i chodźcie do konferencyjnej u mnie, pilna sprawa - powiedział poważnym tonem i wrócił do siebie
- ciekawe co się stało - szepnęła mi do ucha
- nie wiem, zaraz się przekonamy - odpowiedziałem
- pilne zebranie z szefem, przerwijcie na chwilę pracę i chodźcie do sali konferencyjnej! - krzyknąłem donośnie, aby każdy mnie usłyszał.
Po chwili cała ekipa stała przy windach, wjechaliśmy na górę i zaprowadziłem ich do sali konferencyjnej. Wchodząc do środka byliśmy zaskoczeni.
Stół przesunięty pod okna, zastawiony był jedzeniem, miski z sałatkami, kanapki, kawałki pieczonych kaczek, ryby, wędliny, sery, ciasta i ciasteczka, napoje, a wszystko to w świątecznej zastawie. W rogu sali stała pięknie udekorowana na czerwono i żółto choinka. Z sufitów zwisały świąteczne dekoracje, girlandy okalały salę dookoła.
- na dziś koniec pracy, zapraszam was na firmową wigilię - powiedział, stojący i uśmiechający się na środku sali szef
Zaniemówiłem.
Szef z każdym z osobna składał życzenia, wręczając koperty, dodając
- a to w prezencie od firmy
Nadeszła i moja kolej
- no Kamil, Kamil, co ja mam z tobą zrobić - uśmiechnął się szef
- jestem naprawdę zaskoczony - odpowiedziałem
- życzę tobie wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i szczęścia - powiedział
- wzajemnie szefie, spełnienia wszystkich marzeń
Po czym i mi wręczył kopertę, za którą podziękowałem.
- wiedziałeś o tym? - spytałem Radka
- nie, skąd, też jestem zaskoczony
- ciekawe kto przekonał szefa - spytałem retorycznie
Wigilia w biurze przebiegała znakomicie, rozmawialiśmy, bawiliśmy się przy świątecznych melodiach. Wszyscy zapomnieli o pracy.
Około godziny 15 zacząłem się żegnać ze wszystkimi, czekała mnie jeszcze droga do domu po dziewczynę i dalej w trasę na kolację do jej rodziców.
- cześć Kaśka, jeszcze raz wesołych świąt i smacznego karpia! - powiedziałem przytulając ją mocno i całując w policzek
- wzajemnie, pozdrów Martę - odpowiedziała
- do zobaczenia po świętach szefie, smacznego karpia i mnóstwa radości z wnuków – powiedziałem mijając go
- tak, już się nie mogę doczekać aby ich zobaczyć, tobie też życzę szczęścia i radości, spełnienia marzeń
Poklepał mnie jeszcze po ramieniu i wyszedłem.
- no tym razem to się nie spóźnimy - pomyślałem z uśmieszkiem wsiadając do samochodu
Zasiadłem wygodnie w samochodzie i już miałem ruszać gdy nagle ktoś zapukał w szybę
- Kaśka? coś się stało? - spytałem zbity z tropu
- podrzucisz mnie do domu? - spytała, stojąc wtulając się w swoją zimową króciutką kurteczkę i przestępując z nogi na nogę.
Nic dziwnego, tego dnia termometry wskazywały -10 stopni, a dodatkowo wiał mroźny wiatr.
- wybacz Kaśka ale spieszy mi się, jadę po Martę i potem do jej rodziców na kolację wigilijną
- ok, rozumiem, spróbuję złapać taxi - odpowiedziała zawiedziona i zaczęła się rozglądać.
W zasięgu wzroku nie było jednak widać żywej żadnej taksówki.
- będę tego żałował... ale wskakuj - powiedziałem otwierając drzwi pasażera
- dzięki - odpowiedziała, szybko podbiegła i wsiadła
Odjechaliśmy.
- nie podrzucę ciebie do samego domu, przejeżdżam niedaleko więc wyskoczysz i podejdziesz już sobie sama
- dobrze, dzięki, to i tak lepiej niż autobusem czy piechotą hehe
- jakoś nie wierzę, że szła byś na autobus, a już tym bardziej piechotą
- a to niby czemu?
- taka laska? stopa byś złapała w minutę
- no w sumie... to złapałam stopa - powiedziała kładąc mi dłoń na kolano
- to fakt hehe - odpowiedziałem
- dobra, jesteśmy
- dzięki - odpowiedziała
Pocałowałem ją w policzek na pożegnanie
- wesołych świat i spełnienia marzeń - złożyłem jej jeszcze raz życzenia
- wzajemnie, smacznego karpia - odpowiedziała
- jak ja ci się odwdzięczę - spytała odpinając pasy
- nie przesadzaj, i tak tędy jechałem więc nie ma o czym mówić
Zamiast jednak wysiąść, obróciła się w moją stronę, położyła dłoń na moim kroczu zaciskając ją na moim kutasie i wyszeptała do ucha
- mam pewien pomysł, zjedź tu na parking - po czym namiętnie pocałowała przygryzając moją wargę
- podoba mi się twoja wdzięczność - odpowiedziałem po czym pospiesznie zjechałem na bok między garaże aby nikt nam nie przeszkadzał.
Zanim jednak zdążyłem zatrzymać samochód, mój sztywniejący już kutas znajdował się w jej ustach. W tej samej chwili zapomniałem o wigilii, która mnie czekała jak i o czekającej dziewczynie. Pochyliłem oparcie siedzenia do tyłu, złapałem za włosy Kaśki i zacząłem walić sobie kutasa jej ustami.
- za****ście - wysapałem
Puściłem, złapała go oburącz i mocno zaciskając dłonie, waliła
- uwielbiam jak mi obciągasz - dodałem
Mruknęła z uśmieszkiem i pocałowała po czym ponownie i łapczywie zaczęła ssać fiuta.
- tak wiem, wiem, daj buziola i lecę - powiedziałem, stojąc w drzwiach.
Podeszłą do mnie, objęliśmy się mocno i pocałowaliśmy. Nie omieszkałem pomacać jej tyłeczka.
- idź już erotomanie - powiedziała zadziornie
Pocałowałem jeszcze raz i wyszedłem
- wracaj szybko - powiedziała
24 grudnia tradycyjnie był dniem pracującym w naszej firmie. Gdy wszedłem do firmy, widać było ogólny pośpiech. Był to chyba jedyny dzień w roku gdy panowała cisza, nikt nie tracił czasu na zbędne rozmowy.
Wszyscy byli skoncentrowani na pracy, aby na pewno wyjść nie później niż o 16 do domu.
- dobrze, że jesteś - zauważył mnie Tomek
- co tam? - odpowiedziałem
- wysłałem tobie sprawozdanie, o które prosiłeś
- dzięki
Po przeglądnięciu go udałem się do szefa.
- witam
- hej Kamil! co cie do mnie sprowadza? - odpowiedział szef
- wiem co szef myśli o pracy, ale mógłby dziś szef zrobić taki wigilijny lunch dla pracowników, na pewno podniesie to morale w firmie.
- co? a to z niby jakiej racji? wigilia w gronie rodziny to już za mało?
- szefie - powiedziałem lekko wzdychając
- troszkę świątecznego nastroju, luzu poprawi relacje między nami wszystkimi, praca będzie mniej stresująca, a jak wiadomo - zadowolony pracownik to wydajny pracownik
- dobra dobra - skwitował szef, dodając
- co ty, kaznodzieja? wracaj do pracy zamiast mi tu prawić kazania
- to tylko moja sugestia szefie - odpowiedziałem i wyszedłem
Po drodze spotkałem Kaśkę
- hej - zawołałem
- o cześć - odparła wyraźnie zadowolona
- i co udało ci się coś wskórać u szefa?
- eeee, niby co? - odparłem mocno zdziwiony
- wiem, że byłeś u szefa w sprawie firmowej wigilii, słyszałam wczoraj twoją rozmowę z Robertem
- rok w rok próbuję go namówić, rok w rok ta sama odpowiedź
- pewne rzeczy się nie zmieniają - powiedziała Kasia
- a inne i owszem, co słychać u twojego lubego? - szturchnąłem palcem zadziornie w jej brzuszek
- dobrze, powiedział mi, że więcej z tobą nie pije, po ostatnim spotkaniu cały następny dzień dochodził do siebie
- nie moja wina żeś sobie przygruchała abstynenta hehe - odparłem
Przerwał nam szef
- Kamil, zbierz wszystkich i chodźcie do konferencyjnej u mnie, pilna sprawa - powiedział poważnym tonem i wrócił do siebie
- ciekawe co się stało - szepnęła mi do ucha
- nie wiem, zaraz się przekonamy - odpowiedziałem
- pilne zebranie z szefem, przerwijcie na chwilę pracę i chodźcie do sali konferencyjnej! - krzyknąłem donośnie, aby każdy mnie usłyszał.
Po chwili cała ekipa stała przy windach, wjechaliśmy na górę i zaprowadziłem ich do sali konferencyjnej. Wchodząc do środka byliśmy zaskoczeni.
Stół przesunięty pod okna, zastawiony był jedzeniem, miski z sałatkami, kanapki, kawałki pieczonych kaczek, ryby, wędliny, sery, ciasta i ciasteczka, napoje, a wszystko to w świątecznej zastawie. W rogu sali stała pięknie udekorowana na czerwono i żółto choinka. Z sufitów zwisały świąteczne dekoracje, girlandy okalały salę dookoła.
- na dziś koniec pracy, zapraszam was na firmową wigilię - powiedział, stojący i uśmiechający się na środku sali szef
Zaniemówiłem.
Szef z każdym z osobna składał życzenia, wręczając koperty, dodając
- a to w prezencie od firmy
Nadeszła i moja kolej
- no Kamil, Kamil, co ja mam z tobą zrobić - uśmiechnął się szef
- jestem naprawdę zaskoczony - odpowiedziałem
- życzę tobie wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i szczęścia - powiedział
- wzajemnie szefie, spełnienia wszystkich marzeń
Po czym i mi wręczył kopertę, za którą podziękowałem.
- wiedziałeś o tym? - spytałem Radka
- nie, skąd, też jestem zaskoczony
- ciekawe kto przekonał szefa - spytałem retorycznie
Wigilia w biurze przebiegała znakomicie, rozmawialiśmy, bawiliśmy się przy świątecznych melodiach. Wszyscy zapomnieli o pracy.
Około godziny 15 zacząłem się żegnać ze wszystkimi, czekała mnie jeszcze droga do domu po dziewczynę i dalej w trasę na kolację do jej rodziców.
- cześć Kaśka, jeszcze raz wesołych świąt i smacznego karpia! - powiedziałem przytulając ją mocno i całując w policzek
- wzajemnie, pozdrów Martę - odpowiedziała
- do zobaczenia po świętach szefie, smacznego karpia i mnóstwa radości z wnuków – powiedziałem mijając go
- tak, już się nie mogę doczekać aby ich zobaczyć, tobie też życzę szczęścia i radości, spełnienia marzeń
Poklepał mnie jeszcze po ramieniu i wyszedłem.
- no tym razem to się nie spóźnimy - pomyślałem z uśmieszkiem wsiadając do samochodu
Zasiadłem wygodnie w samochodzie i już miałem ruszać gdy nagle ktoś zapukał w szybę
- Kaśka? coś się stało? - spytałem zbity z tropu
- podrzucisz mnie do domu? - spytała, stojąc wtulając się w swoją zimową króciutką kurteczkę i przestępując z nogi na nogę.
Nic dziwnego, tego dnia termometry wskazywały -10 stopni, a dodatkowo wiał mroźny wiatr.
- wybacz Kaśka ale spieszy mi się, jadę po Martę i potem do jej rodziców na kolację wigilijną
- ok, rozumiem, spróbuję złapać taxi - odpowiedziała zawiedziona i zaczęła się rozglądać.
W zasięgu wzroku nie było jednak widać żywej żadnej taksówki.
- będę tego żałował... ale wskakuj - powiedziałem otwierając drzwi pasażera
- dzięki - odpowiedziała, szybko podbiegła i wsiadła
Odjechaliśmy.
- nie podrzucę ciebie do samego domu, przejeżdżam niedaleko więc wyskoczysz i podejdziesz już sobie sama
- dobrze, dzięki, to i tak lepiej niż autobusem czy piechotą hehe
- jakoś nie wierzę, że szła byś na autobus, a już tym bardziej piechotą
- a to niby czemu?
- taka laska? stopa byś złapała w minutę
- no w sumie... to złapałam stopa - powiedziała kładąc mi dłoń na kolano
- to fakt hehe - odpowiedziałem
- dobra, jesteśmy
- dzięki - odpowiedziała
Pocałowałem ją w policzek na pożegnanie
- wesołych świat i spełnienia marzeń - złożyłem jej jeszcze raz życzenia
- wzajemnie, smacznego karpia - odpowiedziała
- jak ja ci się odwdzięczę - spytała odpinając pasy
- nie przesadzaj, i tak tędy jechałem więc nie ma o czym mówić
Zamiast jednak wysiąść, obróciła się w moją stronę, położyła dłoń na moim kroczu zaciskając ją na moim kutasie i wyszeptała do ucha
- mam pewien pomysł, zjedź tu na parking - po czym namiętnie pocałowała przygryzając moją wargę
- podoba mi się twoja wdzięczność - odpowiedziałem po czym pospiesznie zjechałem na bok między garaże aby nikt nam nie przeszkadzał.
Zanim jednak zdążyłem zatrzymać samochód, mój sztywniejący już kutas znajdował się w jej ustach. W tej samej chwili zapomniałem o wigilii, która mnie czekała jak i o czekającej dziewczynie. Pochyliłem oparcie siedzenia do tyłu, złapałem za włosy Kaśki i zacząłem walić sobie kutasa jej ustami.
- za****ście - wysapałem
Puściłem, złapała go oburącz i mocno zaciskając dłonie, waliła
- uwielbiam jak mi obciągasz - dodałem
Mruknęła z uśmieszkiem i pocałowała po czym ponownie i łapczywie zaczęła ssać fiuta.
Skomentuj