Postanowiłem poruszyć pewien temat, który chyba na tym forum się do tej pory nie pojawił:
jakie macie swoje zdanie i jak bardzo zgadzacie się z tym, że przez nieumiejętne korzystanie z technologii tracimy zdolności interpersonalne, zaczynamy cofać się w rozwoju, odwracamy hierarchię wartości i zapominamy o tym co ważne? Kim jesteśmy, kim chcemy być i w jaki sposób próbujemy to osiągnąć. O tym, jak zatracamy poczucie własnego ja i umiejętność radzenia sobie z sytuacjami, które nas spotykają na co dzień.
Począwszy od poznawania kobiet, przez kumpli, z którymi piszemy na facebooku a nie bardzo potrafimy wyjść z nimi na piwo, załatwianie wszystkich codziennych spraw przez internet. Wszystko to prowadzi do utraty asertywności i umiejętności szybkiego myślenia i znajdywania odpowiedzi -> przecież przez sieć zawsze mamy dowolny czas do namysłu jak postąpić, co napisać.
Skończywszy na związkach i to jest najważniejszy aspekt tego tematu. Gdy w związku jesteśmy w nieustannym kontakcie telefonicznym/facebookowym/gg/etc., znamy każdą godzinę z życia partnera nawet gdy nie jesteśmy fizycznie obok siebie, po pewnym czasie zaczynamy się dusić, czuć się strasznie przytłoczeni, mamy siebie dość. Pojawiają się sprzeczki, kłótnie o nic.
Druga strona medalu to gdy jedna z osób próbuje rozwiązywać problemy i wątpliwości przez sms/facebooka. Gdy, po pierwsze, tracimy przez to zdolność rozumienia drugiej osoby i konstruktywnej rozmowy w cztery oczy. Po drugie, niejednokrotnie poruszenie kontrowersyjnych kwestii prowadzi do kłótni z powodu ułomności słowa pisanego, a nawet "bezpieczne" wypowiedzi potrafią być opacznie zrozumiane i spowodować konflikt, podczas gdy druga osoba miała na myśli zupełnie inne znaczenie pisanych słów. Po trzecie, rzadko kiedy tego typu dyskusje prowadzą do celu, który chcielibyśmy osiągnąć, z reguły pogarsza to tylko sytuację i zwiększa frustrację.
Czy ktoś potrafi zidentyfikować się z tym co napisałem?
Na swoim przykładzie, w ciągu roku związku, wymieniliśmy na facebooku 50 tys. (tysięcy!) wiadomości, nie licząc wiadomości sms. I jest to rzecz, której teraz żałuję najbardziej w życiu.
Czy miał ktoś podobne doświadczenia, czy udało wam się w porę spostrzec negatywne skutki do jakich to prowadzi, czy jak zwykle czas na przemyślenia przychodzi gdy prawdopodobnie jest już za późno?
Dla zainteresowanych genialne, tytułowe, przemówienie:
jakie macie swoje zdanie i jak bardzo zgadzacie się z tym, że przez nieumiejętne korzystanie z technologii tracimy zdolności interpersonalne, zaczynamy cofać się w rozwoju, odwracamy hierarchię wartości i zapominamy o tym co ważne? Kim jesteśmy, kim chcemy być i w jaki sposób próbujemy to osiągnąć. O tym, jak zatracamy poczucie własnego ja i umiejętność radzenia sobie z sytuacjami, które nas spotykają na co dzień.
Począwszy od poznawania kobiet, przez kumpli, z którymi piszemy na facebooku a nie bardzo potrafimy wyjść z nimi na piwo, załatwianie wszystkich codziennych spraw przez internet. Wszystko to prowadzi do utraty asertywności i umiejętności szybkiego myślenia i znajdywania odpowiedzi -> przecież przez sieć zawsze mamy dowolny czas do namysłu jak postąpić, co napisać.
Skończywszy na związkach i to jest najważniejszy aspekt tego tematu. Gdy w związku jesteśmy w nieustannym kontakcie telefonicznym/facebookowym/gg/etc., znamy każdą godzinę z życia partnera nawet gdy nie jesteśmy fizycznie obok siebie, po pewnym czasie zaczynamy się dusić, czuć się strasznie przytłoczeni, mamy siebie dość. Pojawiają się sprzeczki, kłótnie o nic.
Druga strona medalu to gdy jedna z osób próbuje rozwiązywać problemy i wątpliwości przez sms/facebooka. Gdy, po pierwsze, tracimy przez to zdolność rozumienia drugiej osoby i konstruktywnej rozmowy w cztery oczy. Po drugie, niejednokrotnie poruszenie kontrowersyjnych kwestii prowadzi do kłótni z powodu ułomności słowa pisanego, a nawet "bezpieczne" wypowiedzi potrafią być opacznie zrozumiane i spowodować konflikt, podczas gdy druga osoba miała na myśli zupełnie inne znaczenie pisanych słów. Po trzecie, rzadko kiedy tego typu dyskusje prowadzą do celu, który chcielibyśmy osiągnąć, z reguły pogarsza to tylko sytuację i zwiększa frustrację.
Czy ktoś potrafi zidentyfikować się z tym co napisałem?
Na swoim przykładzie, w ciągu roku związku, wymieniliśmy na facebooku 50 tys. (tysięcy!) wiadomości, nie licząc wiadomości sms. I jest to rzecz, której teraz żałuję najbardziej w życiu.
Czy miał ktoś podobne doświadczenia, czy udało wam się w porę spostrzec negatywne skutki do jakich to prowadzi, czy jak zwykle czas na przemyślenia przychodzi gdy prawdopodobnie jest już za późno?
Dla zainteresowanych genialne, tytułowe, przemówienie:
Skomentuj