A więc zacznijmy 5 lat związku, ja 23 ona 20 lat, poczatki jak początki , motylki w brzuszku i sielanka, ostatnie 2 lata - było o wiele więcej kłótni, zrobiła bardzo głupią rzecz, praktycznie zdradziła mnie emocjonalnie, o czym dowiedziałem sie nie od niej, zagryzłem zęby wybaczyłem, jednak podczas częstych kłotni i scen mojej zazdrości (niestety ta sytuacja którą jej wybaczyłem mocno na mnie wpłyneła) często wypominałem jej to co zrobiła - niestety, ogólnie ona ułożona dziewczyna, imprezy sporadycznie, 0 nałogów, dryg do dzieci niesamowity u mnie w rodzinie nazywali ją "matka polka" od kiedy ją poznałem czyli jak miała 15 lat poprostu jej największą pasją były dzieci, czy to małe bobasy z rodziny którymi sie opiekowała, nawet przyjeżdżała z nimi do mojego domu na całe dnie , ja raczej nerwus ale nosiłem na rączkach, przez ostatnie 2 lata widzieliśmy sie praktycznie CODZIENNIE, ostatnie pół roku, kiedy ona kończyła szkołe, zaczeła szukać pracy zaczeliśmy planować wynajęcie jakiegoś mieszkania, ba ona marzyła o wspólnym naszym dziecku, i wiecie co ? możecie sie śmiać ze mnie, że 23 lata i chce mieć dziecko (tutaj marzenie stworzenia prawdziwej rodziny której nigdy niestety nie miałem, przemoc alkohol itd) , ustaliliśmy że po nowym roku zaczniemy sie starać kiedy będziemy już na swoim, jakiś miesiąc temu po kłótni słysze od niej przez telefon "to koniec, nie jestem gotowa na związek" normalnie strzał w ryj, DZIEŃ przed tym! oznajmiła mi że odłożyła pieniądze na kaucje do wynajęcia mieszkania bo napewno będzie potrzebna, wspomniała że chce mieć już brzuszek sic! powiedziała mi że mnie kocha ale nie chce ze mną być, dodam że przy kłótniach jest z niej straszny nerwus i potrafi powiedzieć rzeczy których potem żałuje, tak też myślałem teraz, jednak nic z tego, oczywiscie po rozstaniu sfrajerzyłem sie totalnie, błagałem, prosiłem , płakałem , kwiatki (czyt. klasyk), oznajmiła mi że była ze mną nieszczęśliwa i sie sama oszukiwała że będzie dobrze, poblokowała mnie centralnie wszędzie, fb, telefon , i inne takie duperele , o_O , dziewczyny/kobiety , czy to jest normalne że dziewczyna mówi o mieszkaniu dziecku żeby następnego dnia powiedzieć ahoj? spadaj?
Jestem rozbity jak 1500 puzli, zapewne połowe ominąłem bo drygu do pisania to ja nie mam, dodam że teraz po rozstaniu zaczeły sie u niej imprezki itd, czego jej nigdy nie zabraniałem, ba chodziła tam razem z przyjaciółkami które znam od praktycznie dziecka, bo sam niestety ale nie lubie łazić po klubach itd.
Jak myślicie? Czy może rutyna, monotonia, pogubiła sie? czy naprawde jest w ogóle jakieś światełko w tunelu?
Jestem rozbity jak 1500 puzli, zapewne połowe ominąłem bo drygu do pisania to ja nie mam, dodam że teraz po rozstaniu zaczeły sie u niej imprezki itd, czego jej nigdy nie zabraniałem, ba chodziła tam razem z przyjaciółkami które znam od praktycznie dziecka, bo sam niestety ale nie lubie łazić po klubach itd.
Jak myślicie? Czy może rutyna, monotonia, pogubiła sie? czy naprawde jest w ogóle jakieś światełko w tunelu?
Skomentuj