W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Miłosne wybory

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Maoam
    Erotoman
    • Feb 2009
    • 714

    #31
    Jezebel, szkoda, że nie napisałaś o szczegółach, rozumiem, że możesz nie chcieć przedstawiać tu całej swojej historii, ale myślę, że ma znaczenie, z jakiego powodu pozostanie w bliskiej relacji z ukochanym, również nie jest dobrym wyjściem.
    Ty sama pewnie wiesz także, jakie są szanse, że czekanie się opłaci. Tylko, że może się okazać, że szansa na wygranie szczęśliwej miłości, jest niemal równa szansie na jej utratę, i wtedy wybór jest ogromnie trudny. A Ty pewnie właśnie w takiej sytuacji się znajdujesz?
    Z kolei gdy nie podejmujemy żadnej decycji i trwamy w zawieszeniu, to tak naprawdę również czekamy. Ciężka sprawa, trudno mi się wypowiadać w tym przypadku, ponieważ nie wiem, jak skomplikowana to sytuacja.
    Natomiast ja sama, do tej pory, byłam raczej zwolenniczką czekania, o ile tylko istniały jakiekolwiek szanse na szczęśliwe zakończenie. A kończyło się to bardzo różnie.
    0statnio edytowany przez Maoam; 18-10-09, 21:29.
    Już w ostatni por skóry tak dawno mi wniknąłeś
    Że nie wierzę, iż kiedyś jeszcze nie być tam mogłeś
    I choć nie wierzę by mógł być ktoś bardziej otwarty
    Dla Ciebie niż ja jestem, zrób coś, otwórz mnie, rozbierz...

    Skomentuj

    • jezebel
      Emerytowany Pornograf

      Zboczucha
      • May 2006
      • 3667

      #32
      Nie chcę pisać o szczegółach, bo wiąże się nie tylko z moją prywatnością, a na taką niedyskrecję nie mogłabym sobie pozwolić - poza tym jak wspomniałam, trudno mi pisać o uczuciach. Ale jest tak jak napisałaś z tą trudnością dokonania wyboru. Być może - tak sobie głośno myślę - powinno dojść do rozmowy na temat szans pozytywnego rozstrzygnięcia w przyszłości ...i wtedy będzie prościej... i wtedy można czekać. Muszę się nad tym zastanowić.
      Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

      Skomentuj

      • Maoam
        Erotoman
        • Feb 2009
        • 714

        #33
        Rozumiem Beatko.
        Tak, tak właśnie sądzę, bardzo istotne jest, jak duże są szanse na pozytywne dla Ciebie roztrzygnięcie sprawy.
        Z drugiej jednak strony- jeśli nie byłabyś pewna, że chcesz zakończyć relacje, a zrobiłabyś to, to trudno byłoby Ci otworzyć się na kogoś nowego. A jednocześnie, jeśli się tego nie zrobi i zafunduje sobie długie lata czekania na cud, to zupełnie zamyka się sobie drogę do innego, być może szczęśliwego, związku.

        Wiesz, jakoś jednak czuję, że trudno byłoby Ci postąpić wbrew sercu, i naprawdę Cię rozumiem.
        Już w ostatni por skóry tak dawno mi wniknąłeś
        Że nie wierzę, iż kiedyś jeszcze nie być tam mogłeś
        I choć nie wierzę by mógł być ktoś bardziej otwarty
        Dla Ciebie niż ja jestem, zrób coś, otwórz mnie, rozbierz...

        Skomentuj

        • Nolaan

          #34
          Napisał jezebel
          Chciałabym od A do Zet opisać swoją historię i posłuchać, co mają do powiedzenia inni, z dystansu, z pozycji obserwatora.
          Kwestia tego czy czujesz się na siłach i czy nie boisz się jak na tą historię zareagują inni. Bo choćby człowiek nie wiem jak sobie wmawiał, że go opinie innych nie ruszą, to i tak je odczuje.
          Czuję się uwikłana w miłość, której nie mogę ani zwalczyć, ani mieć - co mam zrobić zatem? Wiem, odnaleźć nową - ale co jeśli na nowe człowiek się zamyka i nie daje szans? Tkwić i pozostawać z pretensjami do siebie za utratę czasu przelatującego przez palce.
          Nie ma na to jednoznacznego i prostego rozwiązania. Czego byś nie zrobiła to i tak coś stracisz, zostaniesz zraniona. Zależy gdzie czujesz się pewniej - tkwiąc w miejscu, opancerzając się jak najmocniej przed tym co Ci życie przyniesie, czy działając samemu i wystawiając się przez to na ciosy.
          To co chcę powiedzieć, to fakt, że miłosne wybory bywają o wiele trudniejsze niż decyzje zawodowe lub finansowe.Nieważne czy dotyczą one miłości partnerskiej, rodzicielskiej, czy miłości do pupila.
          Nie przekonuje mnie już fakt, że takie emocje uszlachetniają, chciałabym żeby było łatwiej.
          Prawda, takie wybory nigdy nie są łatwe. Opowiedzenie się po jednej ze stron barykady to ciężka próba.
          Ja nigdy nie czułem się uszlachetniony dokonując takich wyborów. Wręcz przeciwnie, zawsze wychodziłem z takich rozterek brudny, zbrukany i miałem świadomość poniesionych strat. Źle mi zawsze po tym było mimo tego, że jakieś pozytywy zawsze były.
          Czy aby na pewno to czas jest naszym sprzymierzeńcem? Może nie powinno się mówić tym rozdartym, że czas leczy rany i z czasem kogoś znajdą - tylko radzić by szli na żywioł, bo czas odbiera minuty i dni?
          Czas pomaga o tyle o ile człowiek nie stoi w miejscu. Z tego co sam przerabiałem ważne jest jedno - nie stać w miejscu tylko żyć. Próbować funkcjonować, nie rozpamiętywać, nie myśleć o tym za bardzo. To nie jest proste, wymaga dużo sił i samozaparcia, ale pomaga. Czasem człowiek się miota, klnie, ma dość. Ale krok po kroku idzie do przodu i prędzej czy później rozwiązanie dylematu znajduje. To tylko kwestia czasu. Banalne ale sprawdzone.

          Skomentuj

          • jezebel
            Emerytowany Pornograf

            Zboczucha
            • May 2006
            • 3667

            #35
            Skoro można odejść z miłości, to z jakich powodów można tkwić w związku, w którym już nie ma miłości? Ktoś z was był uwikłany kiedykolwiek w układ/związek, w którym pozostawał z innych powodów niż miłość, czując że nie ma innego wyjścia? Np z troski, wdzięczności, dzieci?
            Jestem sobie. . .zwyczajna. . . jak kiełbasa...i mam idealny kształt...kuli

            Skomentuj

            • Ćwierćnuta
              Emerytowany PornoGraf
              • Feb 2009
              • 1870

              #36
              Wybrałam kiedyś między "miłością" (wtedy myślałam, że to miłość, z perspektywy czasu widzę, że jedynie bardzo silne zauroczenie, może zakochanie, ale na pewno nie miłość) a przyjaźnią - i wybrałam faceta. Potwornie żałuję, że byłam aż tak zaślepiona.

              Była też sytuacja, gdzie byłam w stanie rzucić wszystko dla faceta, którego kochałam, ale on mi na to nie pozwolił. Minęło kilka lat... ale nie żałowałabym, gdybym postawiła wszystko na jedną kartę. Niestety, wybrał za mnie.
              Ssanie na czekanie.

              Skomentuj

              • julianna
                Banned
                • Dec 2006
                • 1036

                #37
                Napisał jezebel
                Skoro można odejść z miłości, to z jakich powodów można tkwić w związku, w którym już nie ma miłości? ...
                *obawa przed tym, ze samemu sobie człowiek nie poradzi....(brak pracy/finansów/mieszkania)
                *psychiczne uzależnienie od partnera
                *wspólne dzieci, ich wychowywanie, problemy
                *opinia rodziny/znajomych/sąsiadów.....'bo co powiedzą'
                *wstyd
                jest troszkę tych powodów....
                i takiego związku nie można nazwać szczęśliwym..
                ja na szczęście nie jestem w patologicznym związku

                Skomentuj

                • bi.girl
                  Seksualnie Niewyżyty
                  • Feb 2009
                  • 380

                  #38
                  Napisał jezebel
                  Czy kiedykolwiek stanęliście przed wyborem pomiędzy uczuciem a rozsądkiem?
                  Ja nawet dość niedawno, dokładnie w marcu. Musiałam zdecywoać, czy różnica wieku nie jest za duża. Stwierdziłam, że nie. Na razie nie żałuję

                  Napisał jezebel
                  Dokonaliście wyboru pomiędzy czymś dla uzyskania pewnej równowagi i zadowolenia innych, a zadowoleniem własnym?
                  Wybrałam zadowolenie własne, nie aprobatę rodziców. Marudzili na początku, teraz im przeszło i zaakceptowali go.
                  but if you gimme your love, you won't regret it.
                  now gimme your touch, you won't forget it.

                  Skomentuj

                  • Candice
                    Ocieracz
                    • Oct 2009
                    • 172

                    #39
                    Kiedyś byłam postawiona przed takim wyborem.
                    Zdecydował rozsądek . Żałowałam przez kilka miesiący, ale to było z 3 lata temu, więc już o tym zapomniałam i staram się nie myśleć.
                    To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.

                    Skomentuj

                    • outgoing
                      Perwers
                      • Apr 2009
                      • 807

                      #40
                      Napisał jezebel
                      Czy kiedykolwiek stanęliście przed wyborem pomiędzy uczuciem a rozsądkiem?
                      Tak musiałem wybierać między karierą naukową za granicą, a moją dziewczyną która nie chciała się wyprowadzać z Polski. Wybrałem to pierwsze.

                      Napisał jezebel
                      Dokonaliście wyboru pomiędzy czymś dla uzyskania pewnej równowagi i zadowolenia innych, a zadowoleniem własnym?
                      Wybrałem stricte to co było dobre dla mnie.

                      Napisał jezebel
                      Czy zdarzyło się, że rzuciliście kogoś z miłości?
                      Tak rzuciłem kobietę dla mojej największej miłości czyli badań naukowych

                      Napisał jezebel
                      Czy pamiętacie swoje rozdarcie, które powstało na tle wyboru między kimś kogo kochacie, a czymś co jest ważne w sferze pozauczuciowej...lub dla kogoś innego?
                      W tej kwestii nie miałem żadnego rozdarcia czy chwili wahania. Postawiłem sprawę wprost że wyjeżdżam. Proponowałem, że może jechać ze mną...nie zdecydowała się.
                      The problem with dating dream girls is that they have a tendency to become real.

                      Skomentuj

                      • daj_mi
                        Emerytowany PornoGraf
                        • Feb 2009
                        • 4452

                        #41
                        Jakoś chyba do tej pory udawało mi się godzić miłość z rozsądkiem... może tylko tego pierwszego rzuciłam bardziej z rozsądku. Kochać to go kochałam jak głupia, totalnie i bez pamięci - ale doszłam do wniosku, że nie po drodze nam. Za dużo złego się stało, ciężko było zapomnieć, ciężko było iść do przodu z takim bagażem.
                        Wielkość tkwi w perwersji. Wszystkie moje opowiadania erotyczne.

                        Regulamin forum

                        Skomentuj

                        • Nolaan

                          #42
                          Miłość, związki... Dla mnie to zawsze było coś strasznie zakręconego, dziwnego i trudnego. Z racji pewnych życiowych komplikacji trzymałem się do tej pory od tego z daleka, mniejsza o to dlaczego.
                          Dopiero teraz zdecydowałem się jednak związać, choć sprawa prosta nie jest i już na wstępie wyszła jedna zasadnicza przeszkadzajka - odległość. Wiem co powiecie, więc nic nie mówcie na ten temat. Dlaczego w ogóle się odważyłem na to? Ja, który do tej pory uważał że związki na stałe to głupota, dzicz i paranoja jakich mało? Nie wiem. Może po prostu dlatego że ją kocham i mi zależy? Mimo odległości, trudnych doświadczeń i całego bagażu patologii wyniesionego z domu? Nie wiem. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że się boję porażki. Tego, że szlag to wszystko trafi, że to się posypie i znowu będzie tak jak wcześniej, czyli totalnie nijak. A mimo to chcę w tym być. Taki jest mój wybór. Wiedziałem to od razu, od pierwszej chwili i wiem to teraz, kiedy piszę te słowa. Pomimo rozterek, głupich myśli i całej tej kabały durnej w mojej głowie.
                          Po prostu chyba w życiu tak jest, że jak ma Cię trafić to Cię trafi i wtedy wszystko to co było wcześniej przestaje się liczyć.
                          Więc jak to się ma? Skoro czekanie i unikanie niczego nie daje, bo w końcu i tak Cię to dorwie? Nawet jeśli wcześniej koszmarnie dałeś się skopać po dupie, opluć, zmieszać z błotem i obiecywałeś sobie że nigdy więcej? Skoro i tak znowu wsiąkniesz?

                          Skomentuj

                          • julianna
                            Banned
                            • Dec 2006
                            • 1036

                            #43
                            Nolaan czemu już na starcie zakładasz, ze nie dotrzesz do mety?
                            Przecież masz większą szanse by tam dotrzeć, a nie odpaść w połowie...

                            Nikt nie powiedział, ze droga przez życie będzie usłana różami, a kłody które nam są po nogi rzucane, trzeba umiejętnie omijać.

                            Głowa do góry, jesteś młody, mądry i piękny i świat leży u twoich stop....
                            Walcz o swoje i się nie poddawaj tak łatwo. Nie bądź mięczakiem
                            0statnio edytowany przez julianna; 18-07-10, 08:14.

                            Skomentuj

                            • Nolaan

                              #44
                              Nolaan czemu już na starcie zakładasz, ze nie dotrzesz do mety?
                              Nie zakładam niczego podobnego. To, że się boję porażki wynika z wielu czynników o których pisać tu nie mam zamiaru, ale jest tak że odpuszczam czy wymiękam. Nie. Ja tylko najnormalniej na świecie mam stracha że jako związkowy szczaw coś popieprzę. Ale nie zrezygnuję i nie odpuszczę.

                              Skomentuj

                              • julianna
                                Banned
                                • Dec 2006
                                • 1036

                                #45
                                No i tak trzymaj, a jeśli się coś będzie paprać to najlepsza jest rozmowa, wyjaśnienie sobie co i gdzie boli...

                                Skomentuj

                                Working...