Przepraszam, że wyszło tak długo, ale zapomniałam się przy pisaniu, a już nie będę kasować
Temat skierowany bardziej do kobiet, czy kiedykolwiek też miały podobne myśli (bo im bardziej się nad sobą zastanawiam tym bardziej uważam, że nikt nie jest tak skrzywiony i to ja mam coś z głową )
Oczywiście są to fantazje nie do zrealizowania (życie to nie film)
Nigdzie się tym z nikim nie dzieliłam jedynie anonimowo na forum jestem w stanie o tym pisać, bo sama uważam, ze to chore
Od razu powiem, że mam chłopaka, ale seksu jeszcze nigdy nie uprawiałam. Mimo to na brak mocniejszych chwil z chłopakiem nie narzekam, a myśl o klasycznym seksie w naturalny sposób także mnie podnieca.
Ale jak pomyślę o kilku fantazjach to mnie normalnie skręca
Zwykła seksualność to zwykłe podniecenie, które może być czasem i silne, ale jest w porównaniu przy tym inną kategoria, nad którą jest zupełnie inny wymiar podniecenia przy którym można odejść od zmysłów
1) niesamowite uczucia we mnie wywołują myśli o obecności... hmmm opiekunki...? Można powiedzieć "matki"
Która opiekuje się mną podczas seksu. (jest to abstrakcyjna matka, wychowywałam się jedynie z ojcem)
Trzyma mnie za rękę, gdy partner we mnie wchodzi. A gdy mnie posuwa (on), trzymam głowę na jej kolanach, a ona głaszcze mnie po głowie patrzy na przyjemność na mojej twarzy, jak dostaję (pod wpływem seksu i podniecenia) rumieńców i zamykając oczy cicho przeżywam stosunek. A gdy partner jest pełen porządania i mnie mocno "obraca", łapiąc za biust itp. to gdy on zwolnia ręce z moich piersi ona kładzie rękę na moim biuście (co mnie wewnątrz podnieca ale w inny sposób niż jak robi to chłopak) i mówi szeptem "masz cudowny biust, twój chłopak musi być bardzo zadowolony, że wyrosłaś na taką piękną kobietę", czy inne rzeczy w podobnym stylu
Albo łapie łagodnie partnera za biodra regulując i pokazując tempo w jakim ma we mnie poruszać.
Podobną fantazją jest jak "uczy" mnie seksu. Chłopak w rozkroku nagi siedzi półleżąco na łóżku. Ja stoję przed nim, a ona mnie rozbiera na jego oczach i mówi żebym uklękła. Trzymając i zbliżając moją głowę wprowadza jego penisa do mojej buzi i "uczy" mnie robić loda poruszając mnie za głowę i jednocześnie rozgarniajac i trzymając mi włosy by nie przeszkadzały. A później ustawia mnie nad nim i trzymając mnie po bokach powoli nabija na niego i cały czas trzymając reguluje moje tempo. Z czasem coraz szybciej aż zaczniemy z partnerem o siebie "klaskać". W tym wszystkim podnieca mnie nie tylko sam seks, ale uczucia w realcji ja-ona w tym co każda z nas czuje, gdy robię to wszystko na jej oczach, a ona mnie "trzyma" w trakcie
(pewnie po przeczytaniu pomyślicie, że zamiast się tym dzielić najlepiej powinnam od razu strzelić sobie w głowę )
z innych silnych fantazji (którzy się do tej pory nie zniesmaczyli i nie wyszli niech się zastanowią, czy na pewno chcą czytać dalej, bo teraz będzie chore)
Od początku dojrzewania, gdy zaczęłam interesować się seksem zaczęłam fantazjować o... seksie z ojcem Co gorsza do dzisiaj, gdy o tym myślę bardzo na mnie to "działa" Gdy zaczęłam zwracać uwagę na drugie dno jego "późnych powrotów" zaczęłam fantazjować, że "przecież też jestem kobietą, niech we mnie znajdzie ujście swojego porządania". Wobrażam, że może robić ze mną co chce, a ja udaję że nic nie czuję tylko "mechanicznie" odgrywam rolę. Próbuję nieudolnie powstrzymać niepochamowane podniecenie czując dotyk nagich ciał i nie umiejąc pochamować uczuć, które mnie rozpalają czując całym ciałem jak uprawiam z nim seks. On będąc dorosłym mężczyzną nie musi krępować swojego porządania, napawa się widokiem mojego nagiego ciała i nagich piersi, tym jak wchodzi we mnie i wszystkim co podnieca mężczyzn. Ale nie podniecam go ja sama, nie traktuje mnie jak swoją córkę tylko jak "nagie kobiece ciało", które mu służy. W trakcie, gdy to robimy wszystko co ja czuję ukrywam, bo "jeszcze jestem za młoda [aktualnie oczywiście nie jestem za młoda, "zakazy" to wymysł mojej wyobraźni, które mnie szalenie podniecają] by było mi wolno czuć uprawianie seksu i dopóki nie będę pełnoletnia nie wolno mi odczuwać ani przyjemności ani podniecenia". W tej sytuacji to że go uprawiam jest tylko "szczególną okolicznością służącą wyższym celom" co nie zezwala mi na to, by w jego trakcie czuć porządania. Jednocześnie na wskroś przeszywa mnie wszystko co się z seksem wiąże i nie potrafię powstrzymać orgazmów z całych sił starając się by nie zauważył. Później, gdy on dochodzi (korzysta na maksa, nie zwraca uwagi na to kim jestem, nie powstrzymuje okazywania swoich uczuć, dominacyjnie dupczy mnie na wszelkie sposoby, ja staram się byśmy nie mieli kontaktu wzrokowego) wypełnia mnie swoją spermą wydając odgłosy przyjemności i porządania. Po wszystkim zadowolona, że uregulowałam jego hormony i dbam o to by nie zbierała się w nim sperma ubieram się i idę do swojego pokoju jakby nic się nie stało. Życie codzienne toczy się normalnie i nigdy na ten temat nie rozmawiamy. Spotykamy się w ten sposób wieczorami rozpoczynając tak, że wchodzę do jego pokoju i bez słowa rozbieram się przed nim, a później klękam na łóżku patrząc w dół. Jest to mój "obowiązek kobiety by mężczyzna czuł się zaspokojony". Gdybym tego nie robiła byłabym bezwartościową kobietą przez którą mężczyzna musiałby zaspokajać swój popęd poza domem z obcymi kobietami. Jest to "powinność" wychodząca z mojej inicjatywy, którą spełniam jako kobieta zdolna do uprawiania seksu. Nie muszę tego robić, ale będąc pełnowartościową kobietą powinnam służyć swoim ciałem.
Oczywiście wszystko wraz z "poczuciem powinności" jest jedynie fantazją , ale myślenie w ten sposób niezwykle mnie podnieca. Pewnie powinnam się leczyć
Zwykły seks jest podniecający w normalnym stopniu, ale gdy myślę o różnych scenariuszach, w którym występują "opiekunowie" nawet abstrakcyjni momentalnie robię się mokra
Gdy wyobrażam sobie sytuacje z ich udziałem czuję się jakbym miała dostać orgazm nawet bez jakichkolwiek cielesnych bodźców
Albo, gdy myślę o sytuacji
Na brzegu łóżka tuż przy mnie siedzi "opiekunka" (w pełnym ubraniu). Ja rozebrana od pasa w dół na czworaka ściskam pod sobą i wtulam się w dużą poduszkę. Będąc wypiętą w tej pozycji z tyłu mocno dupczy mnie mój "opiekun". Gdy zdarza mi się cicho jęknąć on mówi do niej "złap ją za rękę" po czym ona chwytając i trzymając mnie za rękę drugą dłoń kładąc mi na plecach mówi "wszystko dobrze kochanie". Seks jest jednostrony, oni nie czują porządania, jedynie się mną zajmują, ja jestem w centrum, oni skupiają się na tym bym to ja czuła się dupczona, rozpalona) Gdy dostaję orgazmu (nigdy tak nie robię, ale podnica mnie to, że patrzyliby na to jak ja nie mogłabym się powstrzymać) zaczynam głośno jęczeć. On mocno mnie trzyma, a ona w tym momencie zaciska mocniej moją dłoń i patrząc na mnie jeszcze przez króki czas na wpół żywą pyta się "wszystko w porządku kochanie?". Ja z zamkniętymi oczami czując rozpływającą rozkosz ściskam ją za rękę po czym spoglądam na nią zamglonym spojrzeniem, on wychodzi ze mnie, a ona prztula mnie i lekko kołysze obejmując mocno w ramionach tak, że czuję na sobie jej biust (zupełnie w tym momencie aseksualny), od którego wraz z jej ciepłymi rękami bije miękkość kobiety (ale bez żadnego erotyzmu), a ja trwam w jej ramionach jeszcze przez jakiś czas bezwładnie
Pewnie niepotrzebnie zaczęłam rozwlekać i pisać opowiadania, bo pewnie nikt nie przeczyta widząc tyle tekstu
Mam pomieszane w głowie doszczętnie, czy Wam też się zdarzają podobne fantazje?
(jeszcze mogłabym napisać całą serię różnych fantazji wokół "seksu wraz z opiekunami", (np. jak "opiekunka" leży rozłożona na czworaka i pokazuje jak ona jest dupczona (mówiąc łamiącym się na skutek przeżywanego stosunku głosem "widzisz kochanie to nic strasznego nie ma czego się obawiać [oczywiście nie mam z tym problemów, ale myślenie w ten sposób bardzo mnie pobudza]", patrzymy sobie w oczy. Mnie wewnątrz rozpala widok poniżenia "mojej patronki" obserwując ją w tak upokarzającym stanie, pieprzoną, nagą, podnieconą. Albo jesteśmy we dwie i ona mnie "zdominowuje" uprawiając ze mną seks symulując damsko-męskie stosunki z lekką brutalnością łamiąc mój wstyd rozkazując robić wyuzdane rzeczy z troski "bym była przygotowana na kontakt z mężczyzną". Albo leżę w łóżku śmiertelnie chora, oni się mną opiekują, a jedynym lekarstwem jest stosunek poprzez mechaniczne dopochwowe głębokie ocieranie narządów mężczyzny w moim wnętrzu wraz z wytryskiem, który muszą mi przeprowadzić. Dla nich jest to jak wcieranie maści, a seksualne bodźce są jedynie nieporządanym skutkiem ubocznym. Wszystko odbywa się w ich obecności, a ja podczas przyjmowania lekarstwa krępuję się przeżywanych seksualnych doznań.)
Wiem, ze dział na erotyczne opowiadania jest gdzie indziej, przepraszam, że tak rozwlekam.
Miałyście kiedykolwiek w życiu podobne odczucia, fantazje, czy tylko ja jestem przypadkiem klinicznym?
Z chłopakiem dobrze się wszystko układa, wcale nie krępuję się swojej seksualności jak mógłby ktoś pomyśleć. Wstyd i skrępowania są jedynie fantazjami
Fantazje z ojcem są oczywiście fantazjami, które ze światem realnym nie mają nic wspólnego
Nieraz łapie się na tym, że jak wychodzi rano "pachnący" to podnieca mnie jego męski zapach, ale na pewno o jakimkolwiek zbliżeniu w realnym świecie nigdy nie byłoby mowy, nie chciałabym tego, jesteśmy normalną rodziną. Czasami jak wraca późno z pracy i robię nam obiad zdarza mi się myśleć, że "dbam o mojego mężczyznę" i wyobrażać sobie, że jak wróci uzna, że "już nie jestem dziewczynką, o którą trzeba się troszczyć, teraz jestem na równi z nim Panią tego domu, oprze mnie o barek w kuchni i zaczniemy kopulację". Oczywiście fantazje wraz z podnieceniem przy powrocie do realnego świata natychmiast znikają. W naszych realnych kontaktach nie ma ani grama seksualności żadnej. Jak wyobrażam sobie, że "jak wróci z pracy zmęczony i usiądzie na fotelu klęknę przed nim i zacznę robić mu loda szeptając "mamy tylko siebie więc musimy nawzajem o siebie dbać" to jest to jedynie przeszywająca abstrakcja, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jak naprawdę wraca wtedy normalnie rozmawiamy, nieraz się kłócimy, każde zajmuje sie swoimi sprawami. Spotykam się z chłopakiem, który mnie naturalnie podnieca, bo poprostu mi się podoba. Ale podoba w zwykły ludzki sposób, a gdy myślę o "opiekunach" to nie jest to zwykłe podniecenie tylko zupełnie inna kategoria na myśl od której miękną kolana
Zdarza Wam się mieć podobnie, czy tylko ja powinnam zacząć już szyć sobie kaftan?
Temat skierowany bardziej do kobiet, czy kiedykolwiek też miały podobne myśli (bo im bardziej się nad sobą zastanawiam tym bardziej uważam, że nikt nie jest tak skrzywiony i to ja mam coś z głową )
Oczywiście są to fantazje nie do zrealizowania (życie to nie film)
Nigdzie się tym z nikim nie dzieliłam jedynie anonimowo na forum jestem w stanie o tym pisać, bo sama uważam, ze to chore
Od razu powiem, że mam chłopaka, ale seksu jeszcze nigdy nie uprawiałam. Mimo to na brak mocniejszych chwil z chłopakiem nie narzekam, a myśl o klasycznym seksie w naturalny sposób także mnie podnieca.
Ale jak pomyślę o kilku fantazjach to mnie normalnie skręca
Zwykła seksualność to zwykłe podniecenie, które może być czasem i silne, ale jest w porównaniu przy tym inną kategoria, nad którą jest zupełnie inny wymiar podniecenia przy którym można odejść od zmysłów
1) niesamowite uczucia we mnie wywołują myśli o obecności... hmmm opiekunki...? Można powiedzieć "matki"
Która opiekuje się mną podczas seksu. (jest to abstrakcyjna matka, wychowywałam się jedynie z ojcem)
Trzyma mnie za rękę, gdy partner we mnie wchodzi. A gdy mnie posuwa (on), trzymam głowę na jej kolanach, a ona głaszcze mnie po głowie patrzy na przyjemność na mojej twarzy, jak dostaję (pod wpływem seksu i podniecenia) rumieńców i zamykając oczy cicho przeżywam stosunek. A gdy partner jest pełen porządania i mnie mocno "obraca", łapiąc za biust itp. to gdy on zwolnia ręce z moich piersi ona kładzie rękę na moim biuście (co mnie wewnątrz podnieca ale w inny sposób niż jak robi to chłopak) i mówi szeptem "masz cudowny biust, twój chłopak musi być bardzo zadowolony, że wyrosłaś na taką piękną kobietę", czy inne rzeczy w podobnym stylu
Albo łapie łagodnie partnera za biodra regulując i pokazując tempo w jakim ma we mnie poruszać.
Podobną fantazją jest jak "uczy" mnie seksu. Chłopak w rozkroku nagi siedzi półleżąco na łóżku. Ja stoję przed nim, a ona mnie rozbiera na jego oczach i mówi żebym uklękła. Trzymając i zbliżając moją głowę wprowadza jego penisa do mojej buzi i "uczy" mnie robić loda poruszając mnie za głowę i jednocześnie rozgarniajac i trzymając mi włosy by nie przeszkadzały. A później ustawia mnie nad nim i trzymając mnie po bokach powoli nabija na niego i cały czas trzymając reguluje moje tempo. Z czasem coraz szybciej aż zaczniemy z partnerem o siebie "klaskać". W tym wszystkim podnieca mnie nie tylko sam seks, ale uczucia w realcji ja-ona w tym co każda z nas czuje, gdy robię to wszystko na jej oczach, a ona mnie "trzyma" w trakcie
(pewnie po przeczytaniu pomyślicie, że zamiast się tym dzielić najlepiej powinnam od razu strzelić sobie w głowę )
z innych silnych fantazji (którzy się do tej pory nie zniesmaczyli i nie wyszli niech się zastanowią, czy na pewno chcą czytać dalej, bo teraz będzie chore)
Od początku dojrzewania, gdy zaczęłam interesować się seksem zaczęłam fantazjować o... seksie z ojcem Co gorsza do dzisiaj, gdy o tym myślę bardzo na mnie to "działa" Gdy zaczęłam zwracać uwagę na drugie dno jego "późnych powrotów" zaczęłam fantazjować, że "przecież też jestem kobietą, niech we mnie znajdzie ujście swojego porządania". Wobrażam, że może robić ze mną co chce, a ja udaję że nic nie czuję tylko "mechanicznie" odgrywam rolę. Próbuję nieudolnie powstrzymać niepochamowane podniecenie czując dotyk nagich ciał i nie umiejąc pochamować uczuć, które mnie rozpalają czując całym ciałem jak uprawiam z nim seks. On będąc dorosłym mężczyzną nie musi krępować swojego porządania, napawa się widokiem mojego nagiego ciała i nagich piersi, tym jak wchodzi we mnie i wszystkim co podnieca mężczyzn. Ale nie podniecam go ja sama, nie traktuje mnie jak swoją córkę tylko jak "nagie kobiece ciało", które mu służy. W trakcie, gdy to robimy wszystko co ja czuję ukrywam, bo "jeszcze jestem za młoda [aktualnie oczywiście nie jestem za młoda, "zakazy" to wymysł mojej wyobraźni, które mnie szalenie podniecają] by było mi wolno czuć uprawianie seksu i dopóki nie będę pełnoletnia nie wolno mi odczuwać ani przyjemności ani podniecenia". W tej sytuacji to że go uprawiam jest tylko "szczególną okolicznością służącą wyższym celom" co nie zezwala mi na to, by w jego trakcie czuć porządania. Jednocześnie na wskroś przeszywa mnie wszystko co się z seksem wiąże i nie potrafię powstrzymać orgazmów z całych sił starając się by nie zauważył. Później, gdy on dochodzi (korzysta na maksa, nie zwraca uwagi na to kim jestem, nie powstrzymuje okazywania swoich uczuć, dominacyjnie dupczy mnie na wszelkie sposoby, ja staram się byśmy nie mieli kontaktu wzrokowego) wypełnia mnie swoją spermą wydając odgłosy przyjemności i porządania. Po wszystkim zadowolona, że uregulowałam jego hormony i dbam o to by nie zbierała się w nim sperma ubieram się i idę do swojego pokoju jakby nic się nie stało. Życie codzienne toczy się normalnie i nigdy na ten temat nie rozmawiamy. Spotykamy się w ten sposób wieczorami rozpoczynając tak, że wchodzę do jego pokoju i bez słowa rozbieram się przed nim, a później klękam na łóżku patrząc w dół. Jest to mój "obowiązek kobiety by mężczyzna czuł się zaspokojony". Gdybym tego nie robiła byłabym bezwartościową kobietą przez którą mężczyzna musiałby zaspokajać swój popęd poza domem z obcymi kobietami. Jest to "powinność" wychodząca z mojej inicjatywy, którą spełniam jako kobieta zdolna do uprawiania seksu. Nie muszę tego robić, ale będąc pełnowartościową kobietą powinnam służyć swoim ciałem.
Oczywiście wszystko wraz z "poczuciem powinności" jest jedynie fantazją , ale myślenie w ten sposób niezwykle mnie podnieca. Pewnie powinnam się leczyć
Zwykły seks jest podniecający w normalnym stopniu, ale gdy myślę o różnych scenariuszach, w którym występują "opiekunowie" nawet abstrakcyjni momentalnie robię się mokra
Gdy wyobrażam sobie sytuacje z ich udziałem czuję się jakbym miała dostać orgazm nawet bez jakichkolwiek cielesnych bodźców
Albo, gdy myślę o sytuacji
Na brzegu łóżka tuż przy mnie siedzi "opiekunka" (w pełnym ubraniu). Ja rozebrana od pasa w dół na czworaka ściskam pod sobą i wtulam się w dużą poduszkę. Będąc wypiętą w tej pozycji z tyłu mocno dupczy mnie mój "opiekun". Gdy zdarza mi się cicho jęknąć on mówi do niej "złap ją za rękę" po czym ona chwytając i trzymając mnie za rękę drugą dłoń kładąc mi na plecach mówi "wszystko dobrze kochanie". Seks jest jednostrony, oni nie czują porządania, jedynie się mną zajmują, ja jestem w centrum, oni skupiają się na tym bym to ja czuła się dupczona, rozpalona) Gdy dostaję orgazmu (nigdy tak nie robię, ale podnica mnie to, że patrzyliby na to jak ja nie mogłabym się powstrzymać) zaczynam głośno jęczeć. On mocno mnie trzyma, a ona w tym momencie zaciska mocniej moją dłoń i patrząc na mnie jeszcze przez króki czas na wpół żywą pyta się "wszystko w porządku kochanie?". Ja z zamkniętymi oczami czując rozpływającą rozkosz ściskam ją za rękę po czym spoglądam na nią zamglonym spojrzeniem, on wychodzi ze mnie, a ona prztula mnie i lekko kołysze obejmując mocno w ramionach tak, że czuję na sobie jej biust (zupełnie w tym momencie aseksualny), od którego wraz z jej ciepłymi rękami bije miękkość kobiety (ale bez żadnego erotyzmu), a ja trwam w jej ramionach jeszcze przez jakiś czas bezwładnie
Pewnie niepotrzebnie zaczęłam rozwlekać i pisać opowiadania, bo pewnie nikt nie przeczyta widząc tyle tekstu
Mam pomieszane w głowie doszczętnie, czy Wam też się zdarzają podobne fantazje?
(jeszcze mogłabym napisać całą serię różnych fantazji wokół "seksu wraz z opiekunami", (np. jak "opiekunka" leży rozłożona na czworaka i pokazuje jak ona jest dupczona (mówiąc łamiącym się na skutek przeżywanego stosunku głosem "widzisz kochanie to nic strasznego nie ma czego się obawiać [oczywiście nie mam z tym problemów, ale myślenie w ten sposób bardzo mnie pobudza]", patrzymy sobie w oczy. Mnie wewnątrz rozpala widok poniżenia "mojej patronki" obserwując ją w tak upokarzającym stanie, pieprzoną, nagą, podnieconą. Albo jesteśmy we dwie i ona mnie "zdominowuje" uprawiając ze mną seks symulując damsko-męskie stosunki z lekką brutalnością łamiąc mój wstyd rozkazując robić wyuzdane rzeczy z troski "bym była przygotowana na kontakt z mężczyzną". Albo leżę w łóżku śmiertelnie chora, oni się mną opiekują, a jedynym lekarstwem jest stosunek poprzez mechaniczne dopochwowe głębokie ocieranie narządów mężczyzny w moim wnętrzu wraz z wytryskiem, który muszą mi przeprowadzić. Dla nich jest to jak wcieranie maści, a seksualne bodźce są jedynie nieporządanym skutkiem ubocznym. Wszystko odbywa się w ich obecności, a ja podczas przyjmowania lekarstwa krępuję się przeżywanych seksualnych doznań.)
Wiem, ze dział na erotyczne opowiadania jest gdzie indziej, przepraszam, że tak rozwlekam.
Miałyście kiedykolwiek w życiu podobne odczucia, fantazje, czy tylko ja jestem przypadkiem klinicznym?
Z chłopakiem dobrze się wszystko układa, wcale nie krępuję się swojej seksualności jak mógłby ktoś pomyśleć. Wstyd i skrępowania są jedynie fantazjami
Fantazje z ojcem są oczywiście fantazjami, które ze światem realnym nie mają nic wspólnego
Nieraz łapie się na tym, że jak wychodzi rano "pachnący" to podnieca mnie jego męski zapach, ale na pewno o jakimkolwiek zbliżeniu w realnym świecie nigdy nie byłoby mowy, nie chciałabym tego, jesteśmy normalną rodziną. Czasami jak wraca późno z pracy i robię nam obiad zdarza mi się myśleć, że "dbam o mojego mężczyznę" i wyobrażać sobie, że jak wróci uzna, że "już nie jestem dziewczynką, o którą trzeba się troszczyć, teraz jestem na równi z nim Panią tego domu, oprze mnie o barek w kuchni i zaczniemy kopulację". Oczywiście fantazje wraz z podnieceniem przy powrocie do realnego świata natychmiast znikają. W naszych realnych kontaktach nie ma ani grama seksualności żadnej. Jak wyobrażam sobie, że "jak wróci z pracy zmęczony i usiądzie na fotelu klęknę przed nim i zacznę robić mu loda szeptając "mamy tylko siebie więc musimy nawzajem o siebie dbać" to jest to jedynie przeszywająca abstrakcja, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jak naprawdę wraca wtedy normalnie rozmawiamy, nieraz się kłócimy, każde zajmuje sie swoimi sprawami. Spotykam się z chłopakiem, który mnie naturalnie podnieca, bo poprostu mi się podoba. Ale podoba w zwykły ludzki sposób, a gdy myślę o "opiekunach" to nie jest to zwykłe podniecenie tylko zupełnie inna kategoria na myśl od której miękną kolana
Zdarza Wam się mieć podobnie, czy tylko ja powinnam zacząć już szyć sobie kaftan?
Skomentuj