W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.

Toksyczne zwiazki

Collapse
X
 
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Vito
    Seksualnie Niewyżyty
    • Jun 2006
    • 203

    #16
    Co ja mogę Wam napisać, życia nie zmienisz, a miłość nie wybiera.
    Bruk tejlor ma problem który jest nierozwiązywalny.

    Jacenty! Byłem w podobnej sytuacji.
    Jeszcze 5 lat temu wszyscy zazdrościli mi żony, a jej po 15 latach małżeństwa od****ło i to dosłownie.
    Wytrzymałem taką "miłą" atmosferkę aż dwa lata. Jak u Ciebie powrót i awantura. No bywało później,że powroty były późne i na rauszu.
    Ja nie piję alkoholu więc pijana laska działa na mnie jak płachta na byka.
    W końcu zrobiło mi się żal dzieciaków i podziękowałem pani za owocną współpracę.
    Zaczęła traktować dom jak hotel, aż w końcu zmieniłem zamki i pa, pa.

    Teraz szczęśliwie żyję sobie z dziećmi. Jest Nam dobrze i mamy święty spokój.
    Mamusia od roku nie dała znaku życia i ślad po niej zaginął.
    Nikt nie tęskni.

    Nie przypisuję Jej całkowitej winy za rozpad Naszego związku. Zawsze winne są obie strony, ale jestem zadowolony,że wziąłem sprawy w swoje ręce.
    Mam święty spokój, a moje cudowne dzieci są naprawdę szczęśliwe (podobno nikt nie gotuje tak jak tata).
    Patrz! To moja mroczna dusza.
    Choć czasem rozjaśnia ją blask Twojego uśmiechu.

    Skomentuj

    • paffcio
      Banned
      • Mar 2006
      • 2286

      #17
      Napisał Vito
      Co ja mogę Wam napisać, życia nie zmienisz, a miłość nie wybiera.
      Bruk tejlor ma problem który jest nierozwiązywalny.

      Jacenty! Byłem w podobnej sytuacji.
      Jeszcze 5 lat temu wszyscy zazdrościli mi żony, a jej po 15 latach małżeństwa od****ło i to dosłownie.
      Wytrzymałem taką "miłą" atmosferkę aż dwa lata. Jak u Ciebie powrót i awantura. No bywało później,że powroty były późne i na rauszu.
      Ja nie piję alkoholu więc pijana laska działa na mnie jak płachta na byka.
      W końcu zrobiło mi się żal dzieciaków i podziękowałem pani za owocną współpracę.
      Zaczęła traktować dom jak hotel, aż w końcu zmieniłem zamki i pa, pa.

      Teraz szczęśliwie żyję sobie z dziećmi. Jest Nam dobrze i mamy święty spokój.
      Mamusia od roku nie dała znaku życia i ślad po niej zaginął.
      Nikt nie tęskni.

      Nie przypisuję Jej całkowitej winy za rozpad Naszego związku. Zawsze winne są obie strony, ale jestem zadowolony,że wziąłem sprawy w swoje ręce.
      Mam święty spokój, a moje cudowne dzieci są naprawdę szczęśliwe (podobno nikt nie gotuje tak jak tata).
      o qrde to mnie Vito zagiołes ,spoko tak trzymać

      Skomentuj

      • a-fly-woman
        Emerytowany Pornograf
        • Apr 2005
        • 1196

        #18
        Wstyd przed rodziną i znajomymi był głównym powodem tego, ze meczyłam się w koszmarnym związku prawie trzy lata. Kiedy mnie bił, zasłaniałam twarz, żeby tylko siniaków nie było (gdzie indziej można je było ukryć pod długim swetrem). Bałam sie własnie tego, ze rodzice, znajomi powiedzą "...a nie mówiłam/em". Zostałam podstępem zmuszona do tego, zeby go zostawić, strasznie sie bałam, że on mnie odnajdzie i zrobi mi krzywdę (mówił, ze jak go zostawię to mnie zabije - a był naprawdę nieobliczalny). Najdziwniejsze było to, że na początku związku naprawdę go kochałam. Ale on zabił we mnie tę miłość. Potem w kolejności: godność, radość. Poźniej nawet ból umarł.
        Od tamtego czasu minął ponad rok, widziałam go tylko raz (wyjechał zagranicę szukać kolejnej idiotki). Nigdy nie zapomnę tego jak go zobaczyłam na ulicy. Poczułam się jakby ktoś z całej siły uderzył mnie w splot słoneczny. A potem odwróciłam się i uciekłam. Jak najdalej od złudzeń...
        Szlachetny człowiek wymaga od siebie. Prostak - od innych.

        Skomentuj

        • Vito
          Seksualnie Niewyżyty
          • Jun 2006
          • 203

          #19
          a-fly-woman współczuję.
          Chociaż myślę,że to błąd z tą ucieczką (będziesz się Go bać do końca życia), należało jednak stawić czoła własnym obawom, ale rozumiem i mimo wszystko gratuluję.
          Zrozumiałem też Twoje podejście do innych spraw jakie poruszaliśmy na tym forum.
          Mimo wszystko trzymasz się dzielnie, bo nie wyczuwa się rozgoryczenia w Twoich wypowiedziach. Podziwiam.
          Patrz! To moja mroczna dusza.
          Choć czasem rozjaśnia ją blask Twojego uśmiechu.

          Skomentuj

          • a-fly-woman
            Emerytowany Pornograf
            • Apr 2005
            • 1196

            #20
            Napisał Vito
            a-fly-woman współczuję.
            Chociaż myślę,że to błąd z tą ucieczką (będziesz się Go bać do końca życia), należało jednak stawić czoła własnym obawom, ale rozumiem i mimo wszystko gratuluję.
            Zrozumiałem też Twoje podejście do innych spraw jakie poruszaliśmy na tym forum.
            Mimo wszystko trzymasz się dzielnie, bo nie wyczuwa się rozgoryczenia w Twoich wypowiedziach. Podziwiam.
            Dzięki. Staram się jak mogę. Bardzo pomogła mi praca - na początku od rana do nocy siedziałam w firmie, byleby tylko nie myśleć o nim, o przyszłości, o strachu. Z każdym dniem bolało troszkę mniej. Ale wiem, że do końca życia będę pamiętać koszmar jaki zafundował mi "mój ukochany"...
            Szlachetny człowiek wymaga od siebie. Prostak - od innych.

            Skomentuj

            • Tajemniczy89
              Świętoszek
              • Aug 2007
              • 23

              #21
              Ja też potwierdzam: nie zawsze facet jest katem lecz ofiarą. Ja też tkwiłem w dwóch toksycznych związkach. Miałem dziewczynę którą poznałem przez siostrę. Dziewczyna jest siostrą chłopaka mojej siostry więc tak się poznaliśmy . Wstrętne dziewuszysko odebrało mi pół zdrowia psychicznego. Przez nią stałem się nerwowy i wybuchowy czego nie znoszą już w domu moi rodzice :/. Kochałem ją, ona o tym wiedziała i robiła mi na złość. Kiedy się spotykaliśmy było jak w niebie. Kiedy natomiast chciałem się z nią spotkać ona się wykręcała, że nie ma czasu, że czyta książkę i takie tam. Grała mi na nerwach przez 3 lata. W końcu wszystko przycichło dopóki... nie znalazłem sobie drugiej dziewczyny. Po 2 latach nie widzenia się postanowiła się ze mną spotkać . Już na pierwszym spotkaniu po tak długiej rozłące stwierdziła... że mnie kocha i zaczęła mnie całować. Po paru miesiącach "chodzenia" (leciałem na dwa fronty, bo druga dziewka mieszkała 400 km stąd) stwierdziła, że mam jej wszystko stawiać, bo jestem jej chłopakiem. Następnie kiedy nadarzyła się okazja bu spędzić ponad tydzień razem ona wolała pojechać z mamusią nad morze "by nie popsuć jej wakacji". Wczoraj mimo wszystko chciałem się z nią spotkać. Mieliśmy iść do kina, a potem pochodzić po mieście, lecz ona "zaprosiła" tez koleżankę by się pochwalić, że ma "chłopca na zwołanie". Stałem obok nich i czekałem łaskawie przez 40 minut aż skończą trajkotać o kościele (moja ex chodzi do szkoły katolickiej), a gdy spytała się tej drugiej czy idziemy do kina ja postanowiłem się ewakuować. Po tym zdarzeniu postanowiłem się już nigdy do niej nie odezwać - to przegięcie przelało czarę goryczy i mojej cierpliwości w stosunku do niej.
              Z drugą laską też były przeboje. Poznałem ją rok temu na obozie żeglarskim. Z góry wiedziałem, że "związek" skazany jest na straty, bo ja mieszkam we Włocławku, a ona w Zgorzelcu jednak postanowiłem spróbować. Od wakacji utrzymywaliśmy kontakt do lutego dopóki nie przyjechała. Gdy przyjechała do mnie czułem się jak w niebie jednak ta radość nie trwała długo, bo Paulinka odjeżdżając miała lepkie łapki - do rąk przykleił się jej telefon komórkowy marki Nokia. Przymknąłem na to oko i utrzymywałem z nią kontakt do lipca. W lipcu stwierdziła, że zrywa bo znalazła pracę która sprawi, że w wakacje nie będzie miała czasu by do mnie przyjechać z powrotem. Jednak już w połowie lipca oświadczyła mi, że pracę kończy w sierpniu, i że wtedy przyjedzie (sama zadzwoniła by sie przymówić, czy nie może do mnie wpaść). Oczywiście się zgodziłem, lecz dnia 4 sierpnia wyłączyła swój telefon i milczy do tej pory. Ogólnie przez rok "znajomości" stwierdziłem, ze ta dziewczyna jest rozchwiana emocjonalnie (nie będę przytaczał przykładów)

              Jaki z tego morał? Że wszystkie dziewczyny w wieku 17 lat to dziwne małolaty, które same nie wiedzą czego chcą. Nawet chłopak, który byłby księciem z bajki nie spełni ich oczekiwań :/
              0statnio edytowany przez Tajemniczy89; 22-08-07, 19:25.

              Skomentuj

              • laleczka23
                Ocieracz
                • Jun 2007
                • 130

                #22
                Ja mam bardzo duży problem z moim toksycznym związkiem, w sumie to kompletnie nie wiem co robić, bo zarówno serce mi mówi"kochaj" jak i rozsądek "to głupie rezygnować z takiego wielkiego uczucia" jak i kobieca intuicja "uwierz wszystko się w końcu ułoży".Prawda jest taka,że kocham tego faceta szalenie,od pierwszej chwili,nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżywałam,zachwyt,namiętność,radość za każdym razem gdy się pojawia,ale nie wyrabiam kompletnie przy takiej sile uczuć.Strasznie się zmieniłam,wybucham płaczem i złością z byle powodu.Rzadko się widujemy bo dla niego najważniejsza jest praca,mówi że to się wkrótce zmieni,że chce żyć ze mną,mieć dziecko jak bede gotowa,że kocha...ale ja czuje się już kompletnie wyniszczona,jestem nieznośna i choć zdaje sobie z tego sprawe nie umiem tego zmienić,już nie pamiętam jak to jest żyć normalnie.Jak się widzimy potrafie urządzić straszne piekło,a jak się nie widzimy to się czuje jakbym była w piekle.Mam takie myśli że jestem dla niego zabawką i takie że jakby mnie nie kochał to już dawno odszedłby od takiej "wariatki".Rani mnie strasznie,mamy roczny staż i już jedną moją próbe samobójczą za sobą,cięcie się,zaręczyny,kłótnie bez słów z nożem w ręku,duszenie poduszką,próby rozstań,ciche dni,obiecanki cacanki:-)Wiem że dla mnie rozstał się ze swoją dziewczyną z którą był 12 lat,ale nadal się boję że do niej wróci.A już najbardziej to się boje tego co będzie dalej.

                Skomentuj

                • truciak20
                  Świntuszek
                  • Mar 2007
                  • 55

                  #23
                  no bo to taki swiat ze jak ktos chce kogos kochac szczerze to trafia na suke lub s****iela , jak ktos chce sie zabawic to trafia na wrazliwa osobe itp itd jak na zlosc

                  Skomentuj

                  • Enea
                    Perwers
                    • Dec 2005
                    • 1010

                    #24
                    laleczka23 bo nie wszyscy panowie wiedza, ze kobiety pragna uwagi i poswiecenia czasu, chca byc najwazniejsze w zyciu partnera, a nie zaraz po pracy, ulubionej ksiazce, ulubionym piwie, 2 psach, 4 najlepszychh kumplach...

                    Skomentuj

                    • Czarodziejka
                      Perwers
                      • Sep 2005
                      • 963

                      #25
                      jeśli masz bruk wątpliwości to jasne, ze go zostaw

                      Skomentuj

                      • laleczka23
                        Ocieracz
                        • Jun 2007
                        • 130

                        #26
                        My nasze ulubione książki czytamy sobie na głos przy piciu ulubionego piwa ewentualnie wina,więc nie chodzi o to że za mało pijemy;-)Z psami i kumplami walczyc nie musze,bo żaden pies ani kumple nie zajmowałyby mu tyle czasu.Chodzi tylko o jego prace,o jego sztuke,a z tym walczyć nie moge,bo to jak pół jego serca i jestem z niego dumna,tylko tak jak słusznie zauważyłas chciałabym tej jego uwagi więcej i częściej i w tym wypadku naprawde nie chodzi że chce go codziennie,chociaż raz na tydzien,chociaz raz na 2 tygodnie.No ale nic nie moge zrobić,bo go kocham,inaczej to bym dawno sobie poszła w świat;-)

                        Skomentuj

                        • Ania86
                          Banned
                          • Apr 2006
                          • 78

                          #27
                          A to Ty go widujesz rzadziej niż raz na 2 tygodnie? Tak wywnioskowałam z Twojej wypowiedzi. Jesli tak, to nie wygląda to ciekawie i mogę sobie wyobrazić jak to przezywasz, ponieważ sama miałam do czynienia z pracoholikiem. Całe szczęście nie był artystą, a sztuka wymaga jeszcze większego nakładu czasu niż musiał poświęcać on. A i tak było mi ciężko, bo widywaliśmy się raz na tydzień. A jak pracował, to nawet nie pomyślał, żeby wysłać smsa, że o mnie myśli. Chociaż może to i dobrze, bo kto lubi być oszukiwany? Współczuję bardzo. Jeszcze ta próba samobójcza. Ehhh A ja się jeszcze czepiam w innym temacie. Przepraszam

                          Skomentuj

                          • laleczka23
                            Ocieracz
                            • Jun 2007
                            • 130

                            #28
                            No bywa,że rzadziej!Zddecydowanie rzadziej, bo on ciągle gdzieś wyjeżdża i to często dosyć nagle i "zapomina" mi powiedzieć.No esy pisze,i to w zasadzie tylko tyle go mam przez ten czas.Mówi,że już niedługo sie to skończy,że to już ostatni taki wyjazd,ale szczerze w to wątpie,w zasadzie to nikt w to nie wierzy,że nam się uda,każdy mi mówi żebym dała sobie spokój,a ja już zaczełam ukrywać tą znajomość,żeby nie słuchać takiego gadania,że się mną bawi,że zdradza na pewno,że pewnie wrócił do ex.Dla mnie to koszmar,ale nie potrafie z tym skończyć.

                            Skomentuj

                            • zakompleksiony
                              Ocieracz
                              • Aug 2007
                              • 139

                              #29
                              Ehhhh .... tak czytam czytam ... sam też najłatwiej nie miałem ... ale w tej chwili przygniata mnie obecna sytuacja ... choć szczerze to nawet nie wiem jak o tym pisać ... najgorsze jest to że człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja ... na siłę sie pcham w związek trudny, ale ze wspaniałą osobą ... ale wiem że jak z tego nic nie wyjdzie to nie będę więcej szukał niczego bo i po co

                              Skomentuj

                              • Goldie
                                Erotoman
                                • Apr 2012
                                • 546

                                #30
                                Odkopuje, nie znalazłam nic nowszego a myślę, że wielu ma jakieś doświadczenia w tym temacie.

                                Sama z trudem zakończyłam związek po wielu latach, po wielu rozstaniach i powrotach. I za każdym razem, kiedy próbowałam sobie ułożyć życie mój cudowny partner wracał po jakimś czasie jako ten wspaniały przyjaciel, który jako jedyny mnie tak doskonale rozumie… A ja głupia rzucałam wszystko i znowu właziłam w pralnie uczuciami, emocjami, obietnicami i planami bez pokrycia.

                                A najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek już sam sobie nie wierzy, już sam nie wie czy coś było prawdą czy tylko to sobie wymyślił. Czy to jednak ja jestem zła i ze mną się nic nie da i do niczego się nie nadaje czy jednak on jest zasranym manipulantem.

                                Więc, wiedzcie, że jak ktoś po kilkunastu latach znajomości nie wie jaką pijecie kawę to, to jest właśnie „czerwona flaga”
                                She was some kind of angel, I guess. The kind that Heaven keeps hidden. She smelled the way angels ought to smell.

                                Skomentuj

                                Working...