młody
A jednak ktoś tak stwierdził [przeczytaj dokładnie], poza tym sam też tak sądzę
Masz rację, że nie znaczy i nigdzie nie pisałem, że w każdym przypadku tak jest - odnosiłem się do tego co pisały tutaj dziewczyny. [mam wrażenie że się powtarzam]
A jednak wypowiadała się tutaj osoba, której partner również uznaje seks bez zobowiązań, a jednak są sobie wierni.
Poza tym - można akceptować seks bez zobowiązań, ale takiego nie uprawiać, zarówno będąc w związku, jak i gdy jest się singlem. Ja natomiast pytałem o to dlaczego ludzie zmieniają zasady i postanawiają, że 'ok, to teraz się nawzajem ograniczamy, skoro jesteśmy w związku'.
No to ja z chęcią Ci to wytłumaczę - gdy człowiek uprawia seks bez miłości, bo go potrzebuje i nie może się powstrzymać, a później będąc w związku swoją wierność argumentuje tym, że seks już w związku ma, więc po co szukać innego partnera seksualnego- to prostym wnioskiem jest to, że seks jest tutaj ważniejszy od miłości, a miłość jest niejako 'przy okazji'.
no chyba, że ktoś uprawia seks bez zobowiązań, bo szuka bliskości z drugim człowiekiem i to jest pewną namiastką miłości - wtedy jest to inna sytuacja. wtedy nie seks, a bliskość fizyczna z drugim człowiekiem jest ważniejsza niż miłość - bo jedno jest czymś innym niż drugie. ale w tym wypadku miłosć również ląduje nizej.
chyba raczej AŻ, skoro nawet ludzie, którzy uprawiają seks bez zobowiązań nie będąc w związku - gdy są w związku zmieniają swoje zachowania. więc nie bagatelizowałbym roli wzorców kulturowych i nie polemizowałbym z tym czy są słuszne czy nie.
Masz trochę racji, ale nie uwzględniasz jednego - wprawdzie istnieją kultury, w których zdrada jest ok, bo facet może mieć wiele żon... Jednak kobiety w tych społeczeństwach są do tego przymuszane - nie mają wyjścia. I cierpią. Do czego zmierzam, pomyślmy... Moze do tego, że ["nasz"] wzorzec kulturowy o którym mówimy ma swoje źródło w ludzkiej naturze - to że jesteśmy zazdrośni jest czymś naturalnym dla człowieka, niezależnie od kultury w której się wychował.
... którą preferuje większość ludzi... chyba znowu przesadzasz z tą różnorodnością.
Sam sobie odpowiedziałeś tym pytaniem.
Ja się zastanawiam czy to jest jeszcze miłość, ale w sumie nie chcę nikogo oceniać... masz rację, ludzie uznają sobie różne rzeczy i różnie się umawiają, ale żeby zrezygnować z modelu miłości, który po części jest wyuczony [normy kulturowe], i po części naturalny [emocje, zazdrość etc], trzeba siłą rzeczy na początku uznawać seks za ważniejszy od tego modelu miłości... w innym wypadku człowiek nie odczuwałby potrzeby nauczenia się wolności, przekroczenia swoich barier na rzecz swobody seksualnej.
dolejmy oliwy do ognia i dodajmy to, że ludzie którzy są 'swobodni seksualnie', a szczególnie kobiety, muszą z 'wyuczonym' społeczeństwem walczyć o swoją swobodę. gdyby seks nie był dla nich wyższą wartością niż ten standardowy model miłości - nie mieliby żadnego celu w tym buncie. nie przeznaczyliby na niego swoich sił.
Nikt nie twierdzi że uczucia się zmieniają.
To że ktoś akceptuje istnienie seksu bez miłości nie znaczy żę nagle zmieni zdanie jeżeli jest w związku.
Dalej może akteptować istnienie samego seksu jednak się od niego powstrzymać, chociaby dlatego że tego nie musi robić bo ma miłość i seks w jednym, albo dlatego że nie chce partnera skrzywdzić (jeżeli takie są jego oczekiwania).
Poza tym - można akceptować seks bez zobowiązań, ale takiego nie uprawiać, zarówno będąc w związku, jak i gdy jest się singlem. Ja natomiast pytałem o to dlaczego ludzie zmieniają zasady i postanawiają, że 'ok, to teraz się nawzajem ograniczamy, skoro jesteśmy w związku'.
Bardzo połamaną logikę też stosujesz dowodząc że dopuszczenie seksu bez miłości wyżej stawia seks niż miłość. Dochodzisz do błednych logicznie wniosków. Bo jeszcze raz pytam co ma jedno do drugiego?
no chyba, że ktoś uprawia seks bez zobowiązań, bo szuka bliskości z drugim człowiekiem i to jest pewną namiastką miłości - wtedy jest to inna sytuacja. wtedy nie seks, a bliskość fizyczna z drugim człowiekiem jest ważniejsza niż miłość - bo jedno jest czymś innym niż drugie. ale w tym wypadku miłosć również ląduje nizej.
To że wierność polega na zaprzestaniu aktywności seksualnej z innymi to tylko wzorzec kulturowy.
Jezeli byśmy się wychowali w innej mentalności to za zdradę można by uznawać zjedzenie obiadu czy kolacji z kimś innym, a seks z innymi byśmy traktowali tak jak teraz traktujemy owy obiad czy kolację.
Stawianie miłości wyżej oznacza przestrzeganie wyznaczonych reguł. Na ogół jest to właśnie wierność seksualna. Ale to jest jedna z wielu możliwości.
Jezeli jest swingująca para dla której seks pozamałżeński nie jest zdradą to gdzie tu niższa pozycja miłości?
Oni po prostu tą kwestię uznali za coś obojętnego w ich związku, mogą mieć wobec siebie inne oczekiwania a seks traktują jako czysto fizyczny kontakt.
dolejmy oliwy do ognia i dodajmy to, że ludzie którzy są 'swobodni seksualnie', a szczególnie kobiety, muszą z 'wyuczonym' społeczeństwem walczyć o swoją swobodę. gdyby seks nie był dla nich wyższą wartością niż ten standardowy model miłości - nie mieliby żadnego celu w tym buncie. nie przeznaczyliby na niego swoich sił.
Skomentuj