Pani Lena przerwała Karolkowi i powiedziała do swoich przyjaciółek dość satysfakcjonującym głosem:
- Nie uważacie moje drogie panie, że nasz chłopaczek staje na wysokości zadania i opowiada coraz ciekawsze rzeczy?
W podobnym tonie do dyskusji przystąpiła pani Marta:
To wręcz rzecz nieprawdopodobna, co one z nim wyprawiały?! I Marcelina i Cecylia chyba były niesamowitymi kobietami, skoro udało im się zrobić takiego kochanka z dwunastoletniego chłopca! Niespotykane! – nie mogła wyjść z podziwu.
- No właśnie! One go po prostu wykorzystały – dodała z tym samym zacięciem pani Nina.
- Och – żachnęła się pani Sabina, - a wy co takie święte? Do zrobienia kochanka z naszego Karolka była przecież droga jeszcze daleka. Zresztą,wiecie co mam na myśli, prawda? – i uśmiechnęła się porozumiewawczo, po czym kontynuowała: - spoglądając na to zagadnienie z jego strony, musiało mu przecież być całkiem przyjemnie, gdy tak sobie leżał na tym wspaniałym biuście siostry Cecyli – i spoglądając na niego nieco drwiącym wzrokiem dodała: - Prawda Karolku?
Chłopiec na samo tylko wspomnienie o tym znów poczerwieniał i jakoś wcale nie popierał optymizmu w tej sprawie pani Sabiny. Stał i po prostu milczał, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć.
Ale pani Lena, jak zawsze, była bardzo czujna w takich sytuacjach i zareagowała natychmiast:
- No i czego stoisz jak słup soli? Odpowiadaj! Miło się spało z siostrą Cecylią?
Trwało chwilę nim odpowiedział cichutkim głosem:
- Tak.. proszę pani...
- A nie mówiłam? – ucieszyła się pani Sabina. – Wiedziałam, że tak będzie. To przecież sama przyjemność dla takiego dwunastolatka, jak nasz chłopaczek, móc sobie poleżeć i przytulić się do tak wspaniałego biustu, jakim szczyciła się siostra Cecylia i Marcelina!
- A skąd ty wiesz że siostra Cecylia i siostra Marcelina miały tak wspaniałe biusty? Co taki dwunastolatek – wskazała na Karolka – może wiedzieć o wielkości i zarazem wspaniałości biustu u każdej z kobiet? – to pani Nina tak szczerze powątpiewała.
- Skoro masz takie wątpliwości, zaraz postaramy się je rozwiać – i pani Sabina zwróciła się niby poważnym tonem do zawstydzonego chłopca: - Jak sądzisz wedle tego mniemania, czy siostry miały duże biusty?
Po tym pytaniu zapadła dość długa chwila milczenia, która była przede wszystkim bardzo kłopotliwa dla Karolka. Czuł, jak robi się jeszcze bardziej czerwony, ale jednocześnie wracając wspomnieniami do tamtych chwil, niespodziewanie poczuł jak robi mu się dziwnie przyjemnie, gdy oczyma wyobraźni przenosił się swą twarzą w te wielkie, miękkie i ciepłe piersi.
Ale panie nie miały zamiaru czekać w nieskończoność. Pani Lena pomogła mu oprzytomnieć:
No no, z tego co widzę, nasz chłopaczek bardzo się rozczulił wspominając tamte biusty – zaczęła kpiącym tonem i gdy wszystkie panie cichutko zachichotały, zaproponowała wszem i wobec: - Moje drogie panie. Sądzę, że powinnyśmy ułatwić mu odpowiedź na to pytanie.
- A to niby w jaki sposób?- zapytała pani Nina, wykazując spore zainteresowanie.
- Ustawmy się w szeregu i niech nasz chłopczyk dokona osobiście porównania naszych biustów z biustami owych sióstr. Co wy na to?
Jestem jak najbardziej za! – przytaknęła pani Sabina, stając w szeregu jako pierwsza.
W ślad za nią poszły pozostałe panie, uśmiechnięte! Każda z nich starała się wyeksponować swój biust maksymalnie spod materiału dość mocno obcisłych sukienek. Pani Lena spojrzała na niego i wesoło powiedziała:
- No Karolciu, przyjrzyj się dobrze naszym biustom i powiedz, która z nas ma taki sam, lub też najbardziej podobny biust do biustu siostry Cecyli!
Wszystkie panie miały wesoły wyraz twarzy, ale Karolkowi jakoś nie było specjalnie do śmiechu. Był po prostu coraz bardziej zawstydzony, stojąc przed czterema parami piersi. Jednak mimo wszystko zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej czy później musi udzielić jakiejś odpowiedzi. Starał się więc skupić i w końcu westchnął ciężko i rzekł:
- Pani... Sabina.
Nie wiadomo czemu, wszystkie się roześmiały a pani Sabina wyciągła w jego kierunku ręce i powiedziała do niego nad wyraz czule:
- No chodźże do mnie ty mój słodziutki chłopczyku. Muszę cię naprawdę czule i mocno przytulić za tak nieoczekiwane wyróżnienie! No chodź! – wciąż zapraszała go do siebie dłońmi.
Ociągał się i drżał, gdy podchodził do pani Sabiny. W końcu jednak znalazł się w zasięgu jej rąk, które natychmiast go pochwyciły i mocno przytuliły do swego dużego i jędrnego biustu.
Karolek od razu znów poczuł tę dziwną przyjemność ogarniającą całe jego ciało. Identyczne odczucia jak wówczas, gdy znajdował się twarzą na biuście siostry Cecyli.
Pani Sabina dość długo go tak mocno przytulała do swego biustu, aż w końcu pani Lena odezwała się niby zaniepokojonym głosem:
- Sabino, wypuść go już wreszcie z tego swojego wyróżnionego biustu. Chłopak się nam jeszcze udusi! – i wszystkie panie roześmiały się w głos.
- Nie obawiajcie się. Na pewno go nie uduszę i to choćby z jednej prostej przyczyny: przecież ma nam jeszcze tyle ciekawych i niesamowitych historii do opowiedzenia, że aż hej! – i uwolniła Karolka z objęć swych piersi, ale przytrzymała jeszcze na chwilę dłonie na jego ramionach i rzekła do niego: - A poza tym, Karolek zapewne bardzo lubi, gdy jest przytulany do piersi, prawda? – spojrzała na niego tak przenikliwym wzrokiem, że emocje spotęgowały się u niego!
Trwało chwilę, nim ogromnie zawstydzony z towarzyszących mu emocji, odpowiedział cichutkim głosem:
- Tak... proszę pani... – i wlepił wzrok w podłogę.
- No widzisz sama, droga Leno. Już ja dobrze wiem co lubią tacy chłopcy jak nasz Karolek – powiedziała uśmiechnięta pani Sabina.
- Mimo wszystko – zaczęła niespodziewanie pani Marta nad wyraz poważnym tonem, - uważam, że zakonnice powinny nie dopuścić do tego, by ta Weronika wyczyniała z nim takie rzeczy. Potem się dziwicie, że nie dość, że lubią być przytulani do kobiecych biustów, to w dodatku zapewne jeszcze lubią gdy dotyka się ich piptaczki, czyż nie tak? – spojrzała nieco surowym tonem na Karolka.
Ku zaskoczeniu samego Karolka, w jego obronie stanęła ponownie pani Sabina:
- A ty znowu swoje Martusiu – roześmiała się. – Co ty jesteś taka święta? A poza tym, nie podzielam twojej opinii.
- A to niby, dlaczego? – zaciećwierzyła się pani Marta.
- Już ci przedstawiam swoje argumenty. Po pierwsze, siostra Weronika wcale nie jest już dziewczyną, a młodą zakonnicą...
- A to jest jakaś różnica w wieku? – obstawała przy swoich racjach pani Marta.
- Och Marto, daj jej skończyć – wtrąciła pani Nina.
- No właśnie – przytaknęła pani Sabina i kontynuowała: - Nie będę się teraz rozwodzić nad tym problemem. A drugi mój argument to fakt, iż przecież ona wcale go nie pieściła Bóg wie jak długo! To tylko kilka chwil trzymania jego piptaczka, czyż nie tak właśnie było?
Do rozmowy włączyła się pani Lena:
- Sabina ma rację. Przecież siostra Amelia nie dopuściła by to tego, by w klasztorze przebywały jakieś dziewczęta z nowicjatu.
- A to niby dlaczego? – znów wtrąciła pani Marta.
- Z bardzo prostej przyczyny: przecież przez całly czas zawsze w klasztorze przebywało kilku, a nawet kilkunastu chłopców i siostra Amelia nie mogła by sobie pozwolić na jakieś niebezpieczeństwo, ryzyko, które mogło by się przyczynić do złej reputacji klasztoru. A skoro siostra Weronika miała już święcenia i była... jakby to powiedzieć pełno prawną zakonnicą, to w takim razie musiała być już co najmniej dwudziestoletnią kobietą! – zakończyła swoją kwestię pani Lena.
Dopiero po tych argumentach pani Marta nieco się zadumała i po chwili innym już tonem powiedziała:
- No, chyba przekonały mnie wasze argumenty. Przyznaję wam rację.
Pani Lena jakby w ogóle nie słuchając swojej przyjaciółki, powiedziała po chwili:
- A wiecie co? Tak właśnie sobie pomyślałam teraz, że byłoby bardzo interesujące kazać takiemu chłopaczkowi jak nasz Karolek ściągnąć majty przed gronem jakiś młodych dziewczyn. Nie sądzicie?
Zapadła chwila ciszy. Karolek słysząc te słowa, aż cały zadrżał z przerażenia!
- Wiesz Leno? To byłaby chyba świetna zabawa! – powiedziała pani Nina ze śmiechem.
- O tak! Byłoby to niezłe widowisko! – poparła myć równie zachwycona pani Sabina.
Pani Marta podeszła do tej propozycji bardziej sceptycznie, mówiąc spokojnym głosem:
- Chyba przesadzacie wszystkie. Myślicie, że takie młode dziewczyny, mające po szesnaście, siedemnaście lat, nie wiedzą co tacy chłopcy noszą w majtach? Mogę się założyć, że doskonale wiedzą jak wyglądają takie młode piptaczki.
- Wcale nie przeczę, że widziały, ale jestem chyba wręcz pewna tego, że u tak młodego chłopca jak nasz Karolek, nie miały okazji obejrzeć sobie sopelka. A gdyby im tak urządzić taki niecodzienny pokaz, to mogę się założyć, że miały bo mokro w majteczkach z emocji – skomentowała pani Nina.
- Ależ moje drogie, po co się kłócić i przegadywać? Nie lepiej po prostu urządzić taki pokaz i przekonać się po ich reakcjach? Nie sądzicie?
- Tak! Właśnie tak! To jest myśl! – ucieszyła się pani Nina.
- A jakby miało to wyglądać od strony technicznej? – zaciekawiła się pani Sabina.
Lena wyjaśniła szybko:
- Bardzo prosto. Modela już mamy – wszystkie spojrzały za nią na przerażonego Karolka, - a za kilka dni u mnie w szpitalu rozpoczynają praktykę dziewczyny z szkoły pielęgniarskiej. Wybiorę powiedzmy trójkę z nich i zaproszę pod jakimś pretekstem do mnie do domu. A zorganizuje się to tak, że przyjdą w tym samym czasie co nasz Karolek na zastrzyk. I wówczas zrobimy sobie pokaz i poznamy jego rezultaty! – pani Lena była bardzo zadowolona z swego pomysłu.
- O, to fantastyczny pomysł! – rozradowała się bez granic pani Lena.
- Ale będzie widowisko?! – poszła w jej ślady pani Sabina, a po chwili i pozostałe panie.
Gdy panie nieco ochłonęły, pani Nina jako pierwsza spojrzała na Karolka uważnie i po chwili rzekła:
- O, zobaczcie moje drogie, nasz chłopiec strasznie pobladł! – i zachichotała.
- Pewnie chce siusiu, prawda Karolku? – zapytała pani Sabina troskliwym tonem.
- Oj Sabinko, ciągle nieodparcie starasz się go uwieźć do łazienki – powiedziała wesoło pani Marta i zaraz też dodała: - On zbladł wcale nie od siusiania, a od zapowiedzi Leny. Przecież dla niego to będzie straszne upokorzenie obnażyć się przed gronem dziewczyn i zaprezentować swoje klejnociki w majtach – również zachichotała.
A pani Sabina od razu dodała w tym samym tonie:
- Nie dość tego, to jeszcze będą miały przecież wyaśmienitą zabawę, gdy zobaczą w jakich majtach chodzi nasz chłopczyk! – i wszystkie parsknęły kpiącym śmiechem.
Gdy nieco ochłonęły, znów odezwała się pani Sabina:
- Karolku, powiedz nam szczerze, czy już kiedyś miałeś okazję ściągać swoje majty przy dziewczynach?
Karolek nie odpowiedział, bowiem właśnie wróciły mu wspomnienia z kilkudniowego pobytu w sanatorium, gdzie przebywał na dość szczegółowych badaniach.
- No odpowiadaj! – ponaglała pani Lena.
Opamiętał się i odpowiedział cichym głosem:
- Nie... proszę pani... – skłamał, po prostu skłamał. Nie miał po prostu odwagi pryznać się, że właśnie w sanatorium przeżywał takie upokorzenia , połączone z wielkim zawstydzeniem.
- No to rzeczywiście będziemy miały wykwintną zabawę – stwierdziła dobitnie pani Sabina, po czym zwróciła się do pani Leny: - Postaraj się moja droga wybrać odpowiednie dziewczyny. Takie najlepiej w wieku siedemnastu lat, bo to byłby chyba najlepszy wiek dla naszego Karolcia.
- I takie właśnie będą! – potwierdziła pani Lena i kontynuowała: - Już chyba nawet wiem, które z nich to będą. Pamiętam z zeszłego roku kilka dziewczyn, którym bardzo podobało się na oddziale dziecięcym, a nad wyraz opiekuńcze były wobec takich chłopców jak nasz Karolek!
- No to rzeczywiście muszą być dziewczyny z odpowiednimi predyspozycjami – stwierdziła wesoło pani Nina.
- Wystarczy chyba tych planów - zmieniła nagle kierunek pani Lena. – Zapomniałyśmy o naszym Karolciu. No – zwróciła się do niego, - opowiadaj dalej swoje przygody w klasztorze.
Panie wróciły na swoje miejsca, a Karolek po krótkiej chwili wytchnienia, zaczął opowiadać dalej... .
- Gdy wyszli na korytarz, siostra Cecylia nagle się zatrzymała i powiedziała:
- Och, zupełnie bym zapomniała. Musimy go przecież jeszcze zaprowadzić na zastrzyk.
- No tak – przytaknęła siostra Marcelina. – Ma dostawać dwa zastrzyki dziennie. Zaprowadź go więc, a potem zabierz do kuchni.
- Karolek aż zadrżał, gdy usłyszał o zastrzyku. Nie miał jednak sporo czasu na zastanawianie się nad tym, bowiem już po chwili znaleźli się pod gabinetem.
- W środku oczekiwały go już siostra Maria i siostra Sylwestra.
- Przyprowadziłam wam pupę do zastrzyku! – wesoło oznajmiła siostra Cecylia.
- Jak to miło! Już nie m mogłyśmy się doczekać! – odrzekła w tym samym tonie siostra Maria.
- Pochichotały jeszcze przez chwilę, zawstydzając tym samym chłopca jeszcze bardziej, po czym siostra Cecylia rzekła:
- Zostawiam go wam więc. Po zastrzyku zaprowadźcie go do kuchni, do siostry Teresy.
- Oczywiście oczywiście – odpowiedziała siostra Sylwestra.
- Gdy siostra Cecylia opuściła gabinet, siostra Maria zaczęła przygotowywać zastrzyk. Chyba już tradycyjnie przeciągała całą tę procedurę jak poprzedniego dnia.
- Po dłuższej chwili uniosła przed siebie strzykawkę i z uśmiechem na twarzy powiedziała:
- No Karolku, dawaj pupę!
- Ja mu pomogę – zaoferowała się siostra Sylwestra i zwróciła się bezpośrednio do Karolka: - Chodź do mnie.
- Mimo narastającego z ogromną szybkością strachu przed bólem, podszedł do niej posłusznie. Doskonale pamiętał jak boli taki zastrzyk.
- Ledwie znalazł się przed siostrą Sylwestrą, złapała go za kark, pochyliła stanowczo w dół i lokując jego głowę między swymi udami, uzupełniła polecenie: - Ręce na plecy!
- Gdy wykonał jej polecenie, podniosła mu habit na plecy i spoglądając na jego majty, powiedziała ze śmiechem:
- Zobacz Mario, Cecylia z Marceliną założyły mu piękne majty, jak zwykle różowe. A ciekawe, co pod nimi?
- W mgnieniu oka ściągła mu pierwsze majty i przypatrując się drugim, rzekła nie mniej wesołym tonem:
- O, dziś niebieskie! I jakie grube!
- Nie mniejsze zainteresowanie wykazała siostra Maria. Podeszła bliżej i po chwili bardzo zainteresowanego spojrzenia, powiedziała z uznaniem:
- Rzeczywiście! Bardzo gustowne majtochy – i po chwili dodała nieco bardziej kpiącym głosem: - Kinga z Weroniką będą miały co oglądać! – i obie zachichotały.
- Karolek czuł jak narasta w nim coraz większe zastraszenie, wymieszane z zawstydzeniem, ale nic nie mógł na to poradzić.
- Gdy siostry nieco opanowały swój chichot, siostra Maria powiedziała:
- A teraz przemyjemy pupcię naszemu chłopczykowi.
- Po chwili poczuł dotknięcie namoczonego wacika, a już w następnej chwili, rozpoczął się kolejny koszmar zastrzyku! Nie dość, że igła była naprawdę gruba i samo jej wbicie sprawiało wielki ból, to aplikacja zastrzyku zdawała się nie mieć końca! Początkowo starał się zapanować nad łzami, ale w końcu nie wytrzymał i popłynęły strumyczkami. A ból wciąż zdawał się nie mieć końca!
- Gdy siostra Maria w końcu wyjęła igłę z pupy, dała mu w to samo miejsce dość solidnego klapsa, po czym z drwiącym uśmieszkiem powiedziała:
- No i po wszystkim!
- Siostra Sylwestra uwolniła go z swych udowych objęć i widząc jego zapłakaną twarz, powiedziała:
- Popatrz siostro, nasz chłopaczek rozpłakał się!
- Siostra Maria stanęła obok siostry Sylwestry i przez chwilę bacznie mu się przyglądała, po czym nie ujmując drwiny w swoim głosie, oświadczyła:
- No, nie ma już co płakać. Przyzwyczaisz się z czasem do tych zastrzyków. A tak przy okazji, to radzę ci nie płakać. Gdy siostra Justyna dowie się o tym, a nie daj Boże sama zobaczy jak płaczesz za każdym razem, to może się tak zdenerwować, że zrobi ci zastrzyk w samego... piptaczka! – i obie parsknęły śmiechem!
- Karolek z taką wizją, rozpłakał się jeszcze bardziej!
- No wciągaj majtochy i idziemy do kuchni! – poleciła siostra Sylwestra.
- W kuchni czekały już na niego z wielkim utęsknieniem Kinga z Weroniką.
- Ledwie Karolek wszedł, od razu zauważyły, że jest zapłakany. Weronika natychmiast zapytała:
- Co mu się stało?
- Siostra Maria uśmiechnęła się i wyjaśniła:
- Och, nic takiego się nie stało. Dostał tylko zastrzyk i chyba nieco zbyt bardzo go boli pupcia...
- Boli cię? – wpadła jej w słowo Kinga, zwracając się do wciąż marzącego się Karolka.
- Pokiwał głową i cichym głosem odpowiedział:
- Tak...
- Siostra Maria dodała jeszcze kpiąco:
- Musicie dzisiaj więc uważać na jego pupsko podczas tych waszych zabaw! – i wszystkie roześmiały się, co jeszcze bardziej upokorzyło Karolka.
- Gdy siostry Maria i Sylwestra pożegnały się i wyszły, Weronika zaproponowała Kindze:
- Nie uważacie moje drogie panie, że nasz chłopaczek staje na wysokości zadania i opowiada coraz ciekawsze rzeczy?
W podobnym tonie do dyskusji przystąpiła pani Marta:
To wręcz rzecz nieprawdopodobna, co one z nim wyprawiały?! I Marcelina i Cecylia chyba były niesamowitymi kobietami, skoro udało im się zrobić takiego kochanka z dwunastoletniego chłopca! Niespotykane! – nie mogła wyjść z podziwu.
- No właśnie! One go po prostu wykorzystały – dodała z tym samym zacięciem pani Nina.
- Och – żachnęła się pani Sabina, - a wy co takie święte? Do zrobienia kochanka z naszego Karolka była przecież droga jeszcze daleka. Zresztą,wiecie co mam na myśli, prawda? – i uśmiechnęła się porozumiewawczo, po czym kontynuowała: - spoglądając na to zagadnienie z jego strony, musiało mu przecież być całkiem przyjemnie, gdy tak sobie leżał na tym wspaniałym biuście siostry Cecyli – i spoglądając na niego nieco drwiącym wzrokiem dodała: - Prawda Karolku?
Chłopiec na samo tylko wspomnienie o tym znów poczerwieniał i jakoś wcale nie popierał optymizmu w tej sprawie pani Sabiny. Stał i po prostu milczał, zupełnie nie wiedząc, co powiedzieć.
Ale pani Lena, jak zawsze, była bardzo czujna w takich sytuacjach i zareagowała natychmiast:
- No i czego stoisz jak słup soli? Odpowiadaj! Miło się spało z siostrą Cecylią?
Trwało chwilę nim odpowiedział cichutkim głosem:
- Tak.. proszę pani...
- A nie mówiłam? – ucieszyła się pani Sabina. – Wiedziałam, że tak będzie. To przecież sama przyjemność dla takiego dwunastolatka, jak nasz chłopaczek, móc sobie poleżeć i przytulić się do tak wspaniałego biustu, jakim szczyciła się siostra Cecylia i Marcelina!
- A skąd ty wiesz że siostra Cecylia i siostra Marcelina miały tak wspaniałe biusty? Co taki dwunastolatek – wskazała na Karolka – może wiedzieć o wielkości i zarazem wspaniałości biustu u każdej z kobiet? – to pani Nina tak szczerze powątpiewała.
- Skoro masz takie wątpliwości, zaraz postaramy się je rozwiać – i pani Sabina zwróciła się niby poważnym tonem do zawstydzonego chłopca: - Jak sądzisz wedle tego mniemania, czy siostry miały duże biusty?
Po tym pytaniu zapadła dość długa chwila milczenia, która była przede wszystkim bardzo kłopotliwa dla Karolka. Czuł, jak robi się jeszcze bardziej czerwony, ale jednocześnie wracając wspomnieniami do tamtych chwil, niespodziewanie poczuł jak robi mu się dziwnie przyjemnie, gdy oczyma wyobraźni przenosił się swą twarzą w te wielkie, miękkie i ciepłe piersi.
Ale panie nie miały zamiaru czekać w nieskończoność. Pani Lena pomogła mu oprzytomnieć:
No no, z tego co widzę, nasz chłopaczek bardzo się rozczulił wspominając tamte biusty – zaczęła kpiącym tonem i gdy wszystkie panie cichutko zachichotały, zaproponowała wszem i wobec: - Moje drogie panie. Sądzę, że powinnyśmy ułatwić mu odpowiedź na to pytanie.
- A to niby w jaki sposób?- zapytała pani Nina, wykazując spore zainteresowanie.
- Ustawmy się w szeregu i niech nasz chłopczyk dokona osobiście porównania naszych biustów z biustami owych sióstr. Co wy na to?
Jestem jak najbardziej za! – przytaknęła pani Sabina, stając w szeregu jako pierwsza.
W ślad za nią poszły pozostałe panie, uśmiechnięte! Każda z nich starała się wyeksponować swój biust maksymalnie spod materiału dość mocno obcisłych sukienek. Pani Lena spojrzała na niego i wesoło powiedziała:
- No Karolciu, przyjrzyj się dobrze naszym biustom i powiedz, która z nas ma taki sam, lub też najbardziej podobny biust do biustu siostry Cecyli!
Wszystkie panie miały wesoły wyraz twarzy, ale Karolkowi jakoś nie było specjalnie do śmiechu. Był po prostu coraz bardziej zawstydzony, stojąc przed czterema parami piersi. Jednak mimo wszystko zdawał sobie sprawę z tego, że prędzej czy później musi udzielić jakiejś odpowiedzi. Starał się więc skupić i w końcu westchnął ciężko i rzekł:
- Pani... Sabina.
Nie wiadomo czemu, wszystkie się roześmiały a pani Sabina wyciągła w jego kierunku ręce i powiedziała do niego nad wyraz czule:
- No chodźże do mnie ty mój słodziutki chłopczyku. Muszę cię naprawdę czule i mocno przytulić za tak nieoczekiwane wyróżnienie! No chodź! – wciąż zapraszała go do siebie dłońmi.
Ociągał się i drżał, gdy podchodził do pani Sabiny. W końcu jednak znalazł się w zasięgu jej rąk, które natychmiast go pochwyciły i mocno przytuliły do swego dużego i jędrnego biustu.
Karolek od razu znów poczuł tę dziwną przyjemność ogarniającą całe jego ciało. Identyczne odczucia jak wówczas, gdy znajdował się twarzą na biuście siostry Cecyli.
Pani Sabina dość długo go tak mocno przytulała do swego biustu, aż w końcu pani Lena odezwała się niby zaniepokojonym głosem:
- Sabino, wypuść go już wreszcie z tego swojego wyróżnionego biustu. Chłopak się nam jeszcze udusi! – i wszystkie panie roześmiały się w głos.
- Nie obawiajcie się. Na pewno go nie uduszę i to choćby z jednej prostej przyczyny: przecież ma nam jeszcze tyle ciekawych i niesamowitych historii do opowiedzenia, że aż hej! – i uwolniła Karolka z objęć swych piersi, ale przytrzymała jeszcze na chwilę dłonie na jego ramionach i rzekła do niego: - A poza tym, Karolek zapewne bardzo lubi, gdy jest przytulany do piersi, prawda? – spojrzała na niego tak przenikliwym wzrokiem, że emocje spotęgowały się u niego!
Trwało chwilę, nim ogromnie zawstydzony z towarzyszących mu emocji, odpowiedział cichutkim głosem:
- Tak... proszę pani... – i wlepił wzrok w podłogę.
- No widzisz sama, droga Leno. Już ja dobrze wiem co lubią tacy chłopcy jak nasz Karolek – powiedziała uśmiechnięta pani Sabina.
- Mimo wszystko – zaczęła niespodziewanie pani Marta nad wyraz poważnym tonem, - uważam, że zakonnice powinny nie dopuścić do tego, by ta Weronika wyczyniała z nim takie rzeczy. Potem się dziwicie, że nie dość, że lubią być przytulani do kobiecych biustów, to w dodatku zapewne jeszcze lubią gdy dotyka się ich piptaczki, czyż nie tak? – spojrzała nieco surowym tonem na Karolka.
Ku zaskoczeniu samego Karolka, w jego obronie stanęła ponownie pani Sabina:
- A ty znowu swoje Martusiu – roześmiała się. – Co ty jesteś taka święta? A poza tym, nie podzielam twojej opinii.
- A to niby, dlaczego? – zaciećwierzyła się pani Marta.
- Już ci przedstawiam swoje argumenty. Po pierwsze, siostra Weronika wcale nie jest już dziewczyną, a młodą zakonnicą...
- A to jest jakaś różnica w wieku? – obstawała przy swoich racjach pani Marta.
- Och Marto, daj jej skończyć – wtrąciła pani Nina.
- No właśnie – przytaknęła pani Sabina i kontynuowała: - Nie będę się teraz rozwodzić nad tym problemem. A drugi mój argument to fakt, iż przecież ona wcale go nie pieściła Bóg wie jak długo! To tylko kilka chwil trzymania jego piptaczka, czyż nie tak właśnie było?
Do rozmowy włączyła się pani Lena:
- Sabina ma rację. Przecież siostra Amelia nie dopuściła by to tego, by w klasztorze przebywały jakieś dziewczęta z nowicjatu.
- A to niby dlaczego? – znów wtrąciła pani Marta.
- Z bardzo prostej przyczyny: przecież przez całly czas zawsze w klasztorze przebywało kilku, a nawet kilkunastu chłopców i siostra Amelia nie mogła by sobie pozwolić na jakieś niebezpieczeństwo, ryzyko, które mogło by się przyczynić do złej reputacji klasztoru. A skoro siostra Weronika miała już święcenia i była... jakby to powiedzieć pełno prawną zakonnicą, to w takim razie musiała być już co najmniej dwudziestoletnią kobietą! – zakończyła swoją kwestię pani Lena.
Dopiero po tych argumentach pani Marta nieco się zadumała i po chwili innym już tonem powiedziała:
- No, chyba przekonały mnie wasze argumenty. Przyznaję wam rację.
Pani Lena jakby w ogóle nie słuchając swojej przyjaciółki, powiedziała po chwili:
- A wiecie co? Tak właśnie sobie pomyślałam teraz, że byłoby bardzo interesujące kazać takiemu chłopaczkowi jak nasz Karolek ściągnąć majty przed gronem jakiś młodych dziewczyn. Nie sądzicie?
Zapadła chwila ciszy. Karolek słysząc te słowa, aż cały zadrżał z przerażenia!
- Wiesz Leno? To byłaby chyba świetna zabawa! – powiedziała pani Nina ze śmiechem.
- O tak! Byłoby to niezłe widowisko! – poparła myć równie zachwycona pani Sabina.
Pani Marta podeszła do tej propozycji bardziej sceptycznie, mówiąc spokojnym głosem:
- Chyba przesadzacie wszystkie. Myślicie, że takie młode dziewczyny, mające po szesnaście, siedemnaście lat, nie wiedzą co tacy chłopcy noszą w majtach? Mogę się założyć, że doskonale wiedzą jak wyglądają takie młode piptaczki.
- Wcale nie przeczę, że widziały, ale jestem chyba wręcz pewna tego, że u tak młodego chłopca jak nasz Karolek, nie miały okazji obejrzeć sobie sopelka. A gdyby im tak urządzić taki niecodzienny pokaz, to mogę się założyć, że miały bo mokro w majteczkach z emocji – skomentowała pani Nina.
- Ależ moje drogie, po co się kłócić i przegadywać? Nie lepiej po prostu urządzić taki pokaz i przekonać się po ich reakcjach? Nie sądzicie?
- Tak! Właśnie tak! To jest myśl! – ucieszyła się pani Nina.
- A jakby miało to wyglądać od strony technicznej? – zaciekawiła się pani Sabina.
Lena wyjaśniła szybko:
- Bardzo prosto. Modela już mamy – wszystkie spojrzały za nią na przerażonego Karolka, - a za kilka dni u mnie w szpitalu rozpoczynają praktykę dziewczyny z szkoły pielęgniarskiej. Wybiorę powiedzmy trójkę z nich i zaproszę pod jakimś pretekstem do mnie do domu. A zorganizuje się to tak, że przyjdą w tym samym czasie co nasz Karolek na zastrzyk. I wówczas zrobimy sobie pokaz i poznamy jego rezultaty! – pani Lena była bardzo zadowolona z swego pomysłu.
- O, to fantastyczny pomysł! – rozradowała się bez granic pani Lena.
- Ale będzie widowisko?! – poszła w jej ślady pani Sabina, a po chwili i pozostałe panie.
Gdy panie nieco ochłonęły, pani Nina jako pierwsza spojrzała na Karolka uważnie i po chwili rzekła:
- O, zobaczcie moje drogie, nasz chłopiec strasznie pobladł! – i zachichotała.
- Pewnie chce siusiu, prawda Karolku? – zapytała pani Sabina troskliwym tonem.
- Oj Sabinko, ciągle nieodparcie starasz się go uwieźć do łazienki – powiedziała wesoło pani Marta i zaraz też dodała: - On zbladł wcale nie od siusiania, a od zapowiedzi Leny. Przecież dla niego to będzie straszne upokorzenie obnażyć się przed gronem dziewczyn i zaprezentować swoje klejnociki w majtach – również zachichotała.
A pani Sabina od razu dodała w tym samym tonie:
- Nie dość tego, to jeszcze będą miały przecież wyaśmienitą zabawę, gdy zobaczą w jakich majtach chodzi nasz chłopczyk! – i wszystkie parsknęły kpiącym śmiechem.
Gdy nieco ochłonęły, znów odezwała się pani Sabina:
- Karolku, powiedz nam szczerze, czy już kiedyś miałeś okazję ściągać swoje majty przy dziewczynach?
Karolek nie odpowiedział, bowiem właśnie wróciły mu wspomnienia z kilkudniowego pobytu w sanatorium, gdzie przebywał na dość szczegółowych badaniach.
- No odpowiadaj! – ponaglała pani Lena.
Opamiętał się i odpowiedział cichym głosem:
- Nie... proszę pani... – skłamał, po prostu skłamał. Nie miał po prostu odwagi pryznać się, że właśnie w sanatorium przeżywał takie upokorzenia , połączone z wielkim zawstydzeniem.
- No to rzeczywiście będziemy miały wykwintną zabawę – stwierdziła dobitnie pani Sabina, po czym zwróciła się do pani Leny: - Postaraj się moja droga wybrać odpowiednie dziewczyny. Takie najlepiej w wieku siedemnastu lat, bo to byłby chyba najlepszy wiek dla naszego Karolcia.
- I takie właśnie będą! – potwierdziła pani Lena i kontynuowała: - Już chyba nawet wiem, które z nich to będą. Pamiętam z zeszłego roku kilka dziewczyn, którym bardzo podobało się na oddziale dziecięcym, a nad wyraz opiekuńcze były wobec takich chłopców jak nasz Karolek!
- No to rzeczywiście muszą być dziewczyny z odpowiednimi predyspozycjami – stwierdziła wesoło pani Nina.
- Wystarczy chyba tych planów - zmieniła nagle kierunek pani Lena. – Zapomniałyśmy o naszym Karolciu. No – zwróciła się do niego, - opowiadaj dalej swoje przygody w klasztorze.
Panie wróciły na swoje miejsca, a Karolek po krótkiej chwili wytchnienia, zaczął opowiadać dalej... .
- Gdy wyszli na korytarz, siostra Cecylia nagle się zatrzymała i powiedziała:
- Och, zupełnie bym zapomniała. Musimy go przecież jeszcze zaprowadzić na zastrzyk.
- No tak – przytaknęła siostra Marcelina. – Ma dostawać dwa zastrzyki dziennie. Zaprowadź go więc, a potem zabierz do kuchni.
- Karolek aż zadrżał, gdy usłyszał o zastrzyku. Nie miał jednak sporo czasu na zastanawianie się nad tym, bowiem już po chwili znaleźli się pod gabinetem.
- W środku oczekiwały go już siostra Maria i siostra Sylwestra.
- Przyprowadziłam wam pupę do zastrzyku! – wesoło oznajmiła siostra Cecylia.
- Jak to miło! Już nie m mogłyśmy się doczekać! – odrzekła w tym samym tonie siostra Maria.
- Pochichotały jeszcze przez chwilę, zawstydzając tym samym chłopca jeszcze bardziej, po czym siostra Cecylia rzekła:
- Zostawiam go wam więc. Po zastrzyku zaprowadźcie go do kuchni, do siostry Teresy.
- Oczywiście oczywiście – odpowiedziała siostra Sylwestra.
- Gdy siostra Cecylia opuściła gabinet, siostra Maria zaczęła przygotowywać zastrzyk. Chyba już tradycyjnie przeciągała całą tę procedurę jak poprzedniego dnia.
- Po dłuższej chwili uniosła przed siebie strzykawkę i z uśmiechem na twarzy powiedziała:
- No Karolku, dawaj pupę!
- Ja mu pomogę – zaoferowała się siostra Sylwestra i zwróciła się bezpośrednio do Karolka: - Chodź do mnie.
- Mimo narastającego z ogromną szybkością strachu przed bólem, podszedł do niej posłusznie. Doskonale pamiętał jak boli taki zastrzyk.
- Ledwie znalazł się przed siostrą Sylwestrą, złapała go za kark, pochyliła stanowczo w dół i lokując jego głowę między swymi udami, uzupełniła polecenie: - Ręce na plecy!
- Gdy wykonał jej polecenie, podniosła mu habit na plecy i spoglądając na jego majty, powiedziała ze śmiechem:
- Zobacz Mario, Cecylia z Marceliną założyły mu piękne majty, jak zwykle różowe. A ciekawe, co pod nimi?
- W mgnieniu oka ściągła mu pierwsze majty i przypatrując się drugim, rzekła nie mniej wesołym tonem:
- O, dziś niebieskie! I jakie grube!
- Nie mniejsze zainteresowanie wykazała siostra Maria. Podeszła bliżej i po chwili bardzo zainteresowanego spojrzenia, powiedziała z uznaniem:
- Rzeczywiście! Bardzo gustowne majtochy – i po chwili dodała nieco bardziej kpiącym głosem: - Kinga z Weroniką będą miały co oglądać! – i obie zachichotały.
- Karolek czuł jak narasta w nim coraz większe zastraszenie, wymieszane z zawstydzeniem, ale nic nie mógł na to poradzić.
- Gdy siostry nieco opanowały swój chichot, siostra Maria powiedziała:
- A teraz przemyjemy pupcię naszemu chłopczykowi.
- Po chwili poczuł dotknięcie namoczonego wacika, a już w następnej chwili, rozpoczął się kolejny koszmar zastrzyku! Nie dość, że igła była naprawdę gruba i samo jej wbicie sprawiało wielki ból, to aplikacja zastrzyku zdawała się nie mieć końca! Początkowo starał się zapanować nad łzami, ale w końcu nie wytrzymał i popłynęły strumyczkami. A ból wciąż zdawał się nie mieć końca!
- Gdy siostra Maria w końcu wyjęła igłę z pupy, dała mu w to samo miejsce dość solidnego klapsa, po czym z drwiącym uśmieszkiem powiedziała:
- No i po wszystkim!
- Siostra Sylwestra uwolniła go z swych udowych objęć i widząc jego zapłakaną twarz, powiedziała:
- Popatrz siostro, nasz chłopaczek rozpłakał się!
- Siostra Maria stanęła obok siostry Sylwestry i przez chwilę bacznie mu się przyglądała, po czym nie ujmując drwiny w swoim głosie, oświadczyła:
- No, nie ma już co płakać. Przyzwyczaisz się z czasem do tych zastrzyków. A tak przy okazji, to radzę ci nie płakać. Gdy siostra Justyna dowie się o tym, a nie daj Boże sama zobaczy jak płaczesz za każdym razem, to może się tak zdenerwować, że zrobi ci zastrzyk w samego... piptaczka! – i obie parsknęły śmiechem!
- Karolek z taką wizją, rozpłakał się jeszcze bardziej!
- No wciągaj majtochy i idziemy do kuchni! – poleciła siostra Sylwestra.
- W kuchni czekały już na niego z wielkim utęsknieniem Kinga z Weroniką.
- Ledwie Karolek wszedł, od razu zauważyły, że jest zapłakany. Weronika natychmiast zapytała:
- Co mu się stało?
- Siostra Maria uśmiechnęła się i wyjaśniła:
- Och, nic takiego się nie stało. Dostał tylko zastrzyk i chyba nieco zbyt bardzo go boli pupcia...
- Boli cię? – wpadła jej w słowo Kinga, zwracając się do wciąż marzącego się Karolka.
- Pokiwał głową i cichym głosem odpowiedział:
- Tak...
- Siostra Maria dodała jeszcze kpiąco:
- Musicie dzisiaj więc uważać na jego pupsko podczas tych waszych zabaw! – i wszystkie roześmiały się, co jeszcze bardziej upokorzyło Karolka.
- Gdy siostry Maria i Sylwestra pożegnały się i wyszły, Weronika zaproponowała Kindze:
Skomentuj