Witam.
Opiszę pokrótce jak wygląda mój problem. Otóż razem z moją ukochaną bardzo chcielibyśmy się kochać. Uważamy, że jesteśmy na to gotowi. Do tej pory próbowaliśmy dwa razy, oba nieudane, a to dlatego, bo mój penis, kiedy tylko założę na niego gumkę zaczyna powoli mięknąć i nigdy nie daję rady go włożyć. Pierwsze dwie próby zaspokojenia mnie przez moją partnerkę w sposób oralny, również zakończył się fiaskiem, ponieważ tak się stresowałem, że za nic nie chciał mi stanąć. Mieliśmy wtedy trudne chwile, ja bałem się, że nie uda mi się jej zaspokoić poprzez normalny seks, zaś ona, że mnie nie podnieca. Zdaje się, że za trzecim razem się udało i od tamtego czasu nie było już problemów z seksem oralnym. Jedynym problemem nadal pozostaje zwykły stosunek. Dodam, że moja ukochana naprawdę mnie podnieca. Wystarczy, że leżymy razem w ciuchach przytuleni, a ja już mam wzwód.
Co może być przyczyną tego "mięknięcia" i "opadania", kiedy przychodzi moment pierwszego razu? Czy to ponownie jest stres? Jeśli tak to jak się go najlepiej pozbyć? A może wina leży, gdzie indziej?
Opiszę pokrótce jak wygląda mój problem. Otóż razem z moją ukochaną bardzo chcielibyśmy się kochać. Uważamy, że jesteśmy na to gotowi. Do tej pory próbowaliśmy dwa razy, oba nieudane, a to dlatego, bo mój penis, kiedy tylko założę na niego gumkę zaczyna powoli mięknąć i nigdy nie daję rady go włożyć. Pierwsze dwie próby zaspokojenia mnie przez moją partnerkę w sposób oralny, również zakończył się fiaskiem, ponieważ tak się stresowałem, że za nic nie chciał mi stanąć. Mieliśmy wtedy trudne chwile, ja bałem się, że nie uda mi się jej zaspokoić poprzez normalny seks, zaś ona, że mnie nie podnieca. Zdaje się, że za trzecim razem się udało i od tamtego czasu nie było już problemów z seksem oralnym. Jedynym problemem nadal pozostaje zwykły stosunek. Dodam, że moja ukochana naprawdę mnie podnieca. Wystarczy, że leżymy razem w ciuchach przytuleni, a ja już mam wzwód.
Co może być przyczyną tego "mięknięcia" i "opadania", kiedy przychodzi moment pierwszego razu? Czy to ponownie jest stres? Jeśli tak to jak się go najlepiej pozbyć? A może wina leży, gdzie indziej?
Skomentuj