Witam wszystkich,
Jestem nowy, mam 26 lat i nazywam się Michał, więc miło poznać.
Chciałbym opisać moją beznadziejną sytuację życiową… Pewnie pisze to też, bo nie mam z kim o tym pogadać, nie mam komu się wyżalić, nie wiem do kogo iść z tym problemem.
Ale zacznę wszystko od początku. Otóż pochodzę z małej miejscowości, gdzie każdy się zna, gdzie mam dość dużą „pobożną” rodzinę. Gdy miałem około 15 – 16 lat pierwszy raz oglądnąłem gejowskiego pornola, do dziś nie mogę zapomnieć, jak bardzo mi się to podobało. Od wtedy też zacząłem podejrzewać, że jest ze mną coś nie tak Lata mijały, miałem dość duże powodzenie, spotykałem się z kilkoma dziewczynami, ale tylko spotkania, bez żadnych związków. Moja zainteresowanie ciągle rosło. Zacząłem nagminnie oglądać się za facetami, oglądać bardzo często gołych facetów, ale wszystko zostawało w strefie marzeń. Gdy miałem około 21 lat, wiadomo studia, imprezy… wszyscy pytali, dlaczego mimo, że jestem fajnym facetem, to nie mogę znaleźć kobiety. Kilka osób nawet zarzuciło mi, że chyba muszę być homo, kiedyś nawet moja mama zapytała mnie, czy nie lubię kobiet, ale oczywiście wszystkiemu zaprzeczałem. Zacząłem na siłę szukać dziewczyny, bo wszyscy kogoś mają, a ja sam. Koledzy chwalili się ile panienek zaliczyli, a ja prawiczek. Wszystko zmieniło się, gdy w wieku 22 lat, poznałem piękna kobietę. Szczerze to się chyba zauroczyłem, a ona do dziś we mnie zakochana po uszy. Przez 1,2 rok wszystko było idealnie, świetnie w łóżku, dogadywaliśmy się, aczkolwiek zawsze miałem w głowie moje homoseksualne słoności, dalej w domowym zaciszu oglądałem porno z mężczyznami, dalej miewałem sny z facetami, ale byłem tym tak przerażony, że zawsze starałem się o tym szybko zapomnieć. Aczkolwiek zawsze gdzieś pisałem z facetami na czacie… z 1 nawet nie umówiłem i mimo że mega się podobało, to 2 raz już się nie odważyłem, bo szkoda mi było mojej dziewczyny. W 3 roku związku, zaczęło się psuć, chcilemy się rozstać, ale dalej wszystko ciągnęliśmy. Moja dziewczyna mnie kochała, aja się bałem samotności i nie mogłem sobie tego przebaczyć, że podobają mi się faceci. Ale w4 roku związku, coś mnie tknęło, że przecież nie mogę być gejem, muszę mieć rodzinę… i zaręczyliśmy się. Obecnie obydwoje mieszkamy razem, jej rodzina mnie bardzo lubi, a moją rodziną ją. Za około 8 miesięcy wypada wesele, a mi z tym szczerze coraz gorzej. Gdy zamieszkaliśmy razem po zaręczynach z dala od rodzinnych domów, na początku było idealnie, po kilku miesiącach zaczęły się kłótnie o wszystko, ale zawsze sobie tłumaczyliśmy, że mamy tylko siebie i musimy to przetrwać. Na początku po zamieszkaniu razem, bardzo ograniczyłem mój pociąg do mężczyzn, ale to zawsze wracało z podwojoną siłą. Teraz gdy mieszkamy 1,5 roku, to uprawiamy sex, może nie taki jakbymsy chcieli, ale zawsze tłumaczymy to sobie przemęczeniem. Ale najbardziej przeraza mnie to, że coraz bardziej myślę o facetach… dochodzi do tego, że gdy moja dziewczyna jest w pracy, to muszę wejść na stronę z gejami i oglądam to bez wytchnienia. Wszystko jeszcze zmieniało się teraz na święta, gdzie poznałem mega kolesia, który tez jest gejem. Mimo, że mieliśmy tylko kontakt telefoniczny, to ciągle chce wiedzieć co u niego. Nigdy w żuciu nie przeżywałem takiego zauroczenia, nawet jak poznałem obecną dziewczynę. Oczywiście jak powiedziałem mu o mojej sytuacji, to pokazał mi tylko środkowy palec, a ja jak głupi dalej do niego piszę sms, z zapytaniem co słychać, co robi?
Wszystko mnie przeraża… przede wszystkim, że chyba sam siebie oszukuje i na silę chce być heterseksulany… przeraża mnie to, że zakochał się po uszy we mnie dziewczyna, która tak naprawdę oszukuję, mimo że staram się aby była szczęśliwa, to wiem, że w głowie mam co innego…
Przeraża mnie to, że nie mam z kim o tym pogadać. Nigdy nie przyznam się rodzicom, bo są bardzo bogobojni i mnie za to znienawidzą, to samo rodzina, jakby się dowiedziała, to byłbym skreślony, to samo jak u kolegów, którzy zawsze śmiali się z takich osób. Jedynie pozostaje mi siostra, myślę że ona zrozumiałaby, ale co mam jej powiedzieć… oszukuje narzeczoną!
Nie wiem, co mam robić, czasem siedzę, płaczę i pytam Boga dlaczego ja???
Z 1 strony zależy mi na szczęściu tej dziewczyny, ale co jej mam powiedzieć, co zrobi jej rodzina, gdy się dowie? Czasem mam takie myśli, żeby rozstać się 2,3 lata po ślubie i mieć święty spokój… wiem, to jest chore co robię, ale sam się już pogubiłem…. Czuję, że życie mi ucieka, wszyscy dookoła są happy, bo przecież mam ładną narzeczoną, mieszkamy sami, mam dobrą pracą... a ja ciepię i to strasznie.
Chciałbym teraz to wszystko wysłać moim rodziców, mojej dziewczynie, ale nie mogę... nie potrafię Z jednej strony wiem, że jak stracę tę kobietę, to mogę żałować do końca życia, bo ona tyle dobrego dla mnie zrobiła, a z 2 strony nie chcę jej zmarnować życia, chociaż już to zrobiłem... I jeszcze moja coraz bardziej zrujnowana psychika
Jestem nowy, mam 26 lat i nazywam się Michał, więc miło poznać.
Chciałbym opisać moją beznadziejną sytuację życiową… Pewnie pisze to też, bo nie mam z kim o tym pogadać, nie mam komu się wyżalić, nie wiem do kogo iść z tym problemem.
Ale zacznę wszystko od początku. Otóż pochodzę z małej miejscowości, gdzie każdy się zna, gdzie mam dość dużą „pobożną” rodzinę. Gdy miałem około 15 – 16 lat pierwszy raz oglądnąłem gejowskiego pornola, do dziś nie mogę zapomnieć, jak bardzo mi się to podobało. Od wtedy też zacząłem podejrzewać, że jest ze mną coś nie tak Lata mijały, miałem dość duże powodzenie, spotykałem się z kilkoma dziewczynami, ale tylko spotkania, bez żadnych związków. Moja zainteresowanie ciągle rosło. Zacząłem nagminnie oglądać się za facetami, oglądać bardzo często gołych facetów, ale wszystko zostawało w strefie marzeń. Gdy miałem około 21 lat, wiadomo studia, imprezy… wszyscy pytali, dlaczego mimo, że jestem fajnym facetem, to nie mogę znaleźć kobiety. Kilka osób nawet zarzuciło mi, że chyba muszę być homo, kiedyś nawet moja mama zapytała mnie, czy nie lubię kobiet, ale oczywiście wszystkiemu zaprzeczałem. Zacząłem na siłę szukać dziewczyny, bo wszyscy kogoś mają, a ja sam. Koledzy chwalili się ile panienek zaliczyli, a ja prawiczek. Wszystko zmieniło się, gdy w wieku 22 lat, poznałem piękna kobietę. Szczerze to się chyba zauroczyłem, a ona do dziś we mnie zakochana po uszy. Przez 1,2 rok wszystko było idealnie, świetnie w łóżku, dogadywaliśmy się, aczkolwiek zawsze miałem w głowie moje homoseksualne słoności, dalej w domowym zaciszu oglądałem porno z mężczyznami, dalej miewałem sny z facetami, ale byłem tym tak przerażony, że zawsze starałem się o tym szybko zapomnieć. Aczkolwiek zawsze gdzieś pisałem z facetami na czacie… z 1 nawet nie umówiłem i mimo że mega się podobało, to 2 raz już się nie odważyłem, bo szkoda mi było mojej dziewczyny. W 3 roku związku, zaczęło się psuć, chcilemy się rozstać, ale dalej wszystko ciągnęliśmy. Moja dziewczyna mnie kochała, aja się bałem samotności i nie mogłem sobie tego przebaczyć, że podobają mi się faceci. Ale w4 roku związku, coś mnie tknęło, że przecież nie mogę być gejem, muszę mieć rodzinę… i zaręczyliśmy się. Obecnie obydwoje mieszkamy razem, jej rodzina mnie bardzo lubi, a moją rodziną ją. Za około 8 miesięcy wypada wesele, a mi z tym szczerze coraz gorzej. Gdy zamieszkaliśmy razem po zaręczynach z dala od rodzinnych domów, na początku było idealnie, po kilku miesiącach zaczęły się kłótnie o wszystko, ale zawsze sobie tłumaczyliśmy, że mamy tylko siebie i musimy to przetrwać. Na początku po zamieszkaniu razem, bardzo ograniczyłem mój pociąg do mężczyzn, ale to zawsze wracało z podwojoną siłą. Teraz gdy mieszkamy 1,5 roku, to uprawiamy sex, może nie taki jakbymsy chcieli, ale zawsze tłumaczymy to sobie przemęczeniem. Ale najbardziej przeraza mnie to, że coraz bardziej myślę o facetach… dochodzi do tego, że gdy moja dziewczyna jest w pracy, to muszę wejść na stronę z gejami i oglądam to bez wytchnienia. Wszystko jeszcze zmieniało się teraz na święta, gdzie poznałem mega kolesia, który tez jest gejem. Mimo, że mieliśmy tylko kontakt telefoniczny, to ciągle chce wiedzieć co u niego. Nigdy w żuciu nie przeżywałem takiego zauroczenia, nawet jak poznałem obecną dziewczynę. Oczywiście jak powiedziałem mu o mojej sytuacji, to pokazał mi tylko środkowy palec, a ja jak głupi dalej do niego piszę sms, z zapytaniem co słychać, co robi?
Wszystko mnie przeraża… przede wszystkim, że chyba sam siebie oszukuje i na silę chce być heterseksulany… przeraża mnie to, że zakochał się po uszy we mnie dziewczyna, która tak naprawdę oszukuję, mimo że staram się aby była szczęśliwa, to wiem, że w głowie mam co innego…
Przeraża mnie to, że nie mam z kim o tym pogadać. Nigdy nie przyznam się rodzicom, bo są bardzo bogobojni i mnie za to znienawidzą, to samo rodzina, jakby się dowiedziała, to byłbym skreślony, to samo jak u kolegów, którzy zawsze śmiali się z takich osób. Jedynie pozostaje mi siostra, myślę że ona zrozumiałaby, ale co mam jej powiedzieć… oszukuje narzeczoną!
Nie wiem, co mam robić, czasem siedzę, płaczę i pytam Boga dlaczego ja???
Z 1 strony zależy mi na szczęściu tej dziewczyny, ale co jej mam powiedzieć, co zrobi jej rodzina, gdy się dowie? Czasem mam takie myśli, żeby rozstać się 2,3 lata po ślubie i mieć święty spokój… wiem, to jest chore co robię, ale sam się już pogubiłem…. Czuję, że życie mi ucieka, wszyscy dookoła są happy, bo przecież mam ładną narzeczoną, mieszkamy sami, mam dobrą pracą... a ja ciepię i to strasznie.
Chciałbym teraz to wszystko wysłać moim rodziców, mojej dziewczynie, ale nie mogę... nie potrafię Z jednej strony wiem, że jak stracę tę kobietę, to mogę żałować do końca życia, bo ona tyle dobrego dla mnie zrobiła, a z 2 strony nie chcę jej zmarnować życia, chociaż już to zrobiłem... I jeszcze moja coraz bardziej zrujnowana psychika
Skomentuj