W przypadku problemów z logowaniem wyczyść ciasteczka, a jeśli to nie pomoże, to użyj trybu prywatnego przeglądarki (incognito). Problem dotyczy części użytkowników i zniknie za kilka dni.
Do swoich kulinarnych dziwactw dodałabym to, że ja w ogóle nie przepadam za jedzeniem. A gotowanie to dla mnie męczarnia, więc niemalże wcale tego nie praktykuję. Gdyby dało się wyłączyć funkcję jedzenia z życia, to bym to zrobiła od razu.
To jest dopiero dziwactwo, ktore pobija chyba wszystko co tu przeczytalam wczesniej! Po tym stwierdzeniu chyba zacznę cie killować w bitwie userów
Jak mozna nie lubic jedzenia? Przeciez to chyba najwieksza przyjemnosc w zyciu... Z tą cebulą też powariowałaś. Przeciez cebula jest za******a.
Większość moich odchyłów było już tu przetaczane, więc nie będę się powtarzać, ale z takich, których nie dopatrzyłam, a mam, to np.:
-zawsze, gdy chodzę po sklepie czuję się jak złodziej i przy wyjściu boję się, że bramka 'zapika', mimo że wiem, że nic nie ukradłam
-wstawiając pranie w pralce wlewam o kilka korków płynu za dużo i po uruchomieniu przez kilka min obserwuję wirujące pranie przez szybkę i czekam na pojawienie się piany, wtedy mam pewność, że wystarczająco dużo płynu nalałam (samo patrzenie na pranie sprawia mi dużo frajdy )
-śpię zawsze w skarpetkach
-nie zjem jajek ze sklepu, muszą być "ze wsi"
Nie mam specjalnych odchyleń Ale kilka się znajdzie:
- zawsze noszę ze sobą żel antybakteryjny do rąk i jak dotknę klamki w jakimś budynku, albo przycisku do zmiany świateł, ogólnie czegoś w miejscu publicznym to go używam
- uwielbiam brać prysznic w okrutnie lodowatej wodzie
- zawsze zamykam drzwi od łazienki na zamek, mimo, że mieszkam sama w domu
- żeby zasnąć muszę mieć w domu bezwzględną ciszę, nawet cichy szum laptopa mnie doprowadza do szału
- potrafię się popłakać nawet na reklamie
- zawsze jestem kilka/kilkanaście minut przed czasem jeśli jestem gdzieś umówiona na konkretną godzinę, bo się boję, że się spóźnię
- zawsze, ale to zawsze przed snem zmywam makijaż, nawet jak jestem kompletnie zmarnowana po imprezie, ledwo widzę na oczy, albo jestem jeszcze porządnie napruta
- dopiero w te wakacje zaczęłam wychodzić z domu bez makijażu i w spiętych włosach, wcześniej to było dla mnie nie do pomyślenia.
It's strange what desire will make foolish people do.
Chyba każdy ma jakieś odchyły ;-) Ja np. wącham zawsze żółtko ugotowanego jajka, zanim zacznę je jeść, bo się boję, że będzie zepsute.
Przed snem zawsze muszę sprawdzić, czy zamek w drzwiach jest zamknięty. Jak zapomnę, to nie ma zmiłuj, wstaję z łóżka i maszeruję 2 piętra w dół, żeby się upewnić, że jest zamknięte ;-)
Przed wyjściem z domu 3 razy sprawdzam, czy mam komórkę, portfel i bilet.
Zawsze po umyciu zębów, wkładam do ust kciuk i palec wskazujący i przejeżdżam nimi po zębach, "polerując" je ;P
zawsze wyciskam pastę do zębów od końca tubki- dostaję szału gdy domownicy tak nie robią
gromadzę zapasy papieru toaletowego jak w czasach PRL-u bojąc się, że może go zabraknąć w domu
odstawiam pusty karton po mleku lub ze śladową jego ilością ponownie do lodówki- nie potrafię tego logicznie wyjaśnić
prawie zawsze gaszę za sobą światło, nawet jeśli wychodzę z pokoju na kilka sekund
wyłączam czuwanie sprzętu elektronicznego
jeżdżę z włączoną klimatyzacją przez cały rok
podczas picia wody z butelki zgniatam ją, scinam bardzo krótko paznokcie (jakikolwiek kawałek białego odrośnietego paznokcia jest niedopuszczalny), mam obsesje na temat czyszczenia uszu (nie zasne bez wyczyszczenia).
To akurat nie jest takie złe. Wielu ludzi zimą nie włącza klimy, podczas gdy wtedy też jest cholernie przydatna, bo pomaga usunąć wilgoć, a więc także odparować szyby w samochodzie. Na ogół ludziska tego nie włączają, "bo im będzie zimno" - zamiast sprawdzić, że można włączyć klimę i grzanie jednocześnie... No i klimę należy uruchamiać co najmniej raz na tydzień czy dwa tygodnie, bo ona nie cierpi bezczynności - po długim czasie nieużywania mogłaby się zatrzeć po uruchomieniu.
A tak do tematu: jak nikt nie patrzy, to lubię sobie robić "piętrowe" kanapki.
Chyba każdy ma jakieś odchyły ;-) Ja np. wącham zawsze żółtko ugotowanego jajka, zanim zacznę je jeść, bo się boję, że będzie zepsute.
Ja z kolei podczas robienia jajecznicy przygotowuję patelnię i dwa kubki. Potem postępuję według poniższej instrukcji:
Faza I - przygotowania, kroję kiełbasę na cienkie sześciany (z boczkiem robię rzadko, ale może być)
Faza II - rozbijam jajo, wlewam jego zawartość do kubka nr 1, wącham skorupkę. Jeśli kontrola wypadła pozytywnie, przelewam jajo do kubka nr 2, po czym siegam po kolejne jajo (zwykle idzie ich 6).
Faza III - na patelni przygrzewam kiełbasę, wlewam zawartość kubka nr 2 (zwykle muszę po tym wyłowić kawałki skorupek...), czasem wsypuje pokrojony szczypiorek, przygrzewam, serwuję z chlebem i piwem. Pycha!
Jak łatwo zauważyć, zadaniem kubka nr 1 jest nie dopuścić aby zawartośc jaja świeżego inaczej nie zanieczyściła pozostałych (kiedyś mć się to przydarzyło...). Rolą kubka nr 2 jest z kolei umozliwienie mi jednoczesnego wylania wszystkich jaj na patelnię, co ułatwia ich równomierne ścięcie się. Trzeba umyć te dwa kubki, ale nikt chyba nie powie że cały w/w rytual jest dziwactwem
'Jeszcze nigdy w historii tak wielu nie miało do powiedzenia tak niewiele' (o Internecie znalezione w Internecie)
To nie jest dziwactwo, każdy kto sobie wsadził z rozpędu na patelnię nieświeże jajo pomiędzy uprzednio wylane świeże, tak robi
Znajomy chemik z wrażenia wypierdzielił patelnię z zawartością na podwórko sąsiada A przecież chemicy z różnymi "zapachami" mają do czynienia...
Jestem śliczna, higieniczna, przy tym silna niczym tur
Rozkoc***ę w sobie chłopców, za mną poszliby pod mur
Bo jestem sprytna i wybitna
Romantyczna także jesteś jak chłopięcy chór.
Skomentuj