Co byście odpowiedzieli na takie pytanie rodziców ? (czy uprawiacie seks, petting?)
Collapse
Ten wątek jest zamknięty.
X
X
-
-
Ojej, to nawet studenci nie mogą się bzykać, jeśli biorą od rodziców kasę na studiach... Ech ta wasza filozofia... Jakby samowystarczalność finansowa decydowała o dorosłości, to połowa dorosłych Polaków nie byłaby dorosła. Zabroń im wszystkim uprawiać seks!Skomentuj
-
Wyprowadzić się na swoje :?: myślę, że to jednak kiepski argument. IMHO to jednak sprawa młodego pokolenia i rodzice nie powinni się mieszać.Skomentuj
-
Seks jest dla osób dojrzałych. Dzieci nie powinny się seksić. Dopóki żyje się pod dachem rodziców i za ich pieniądze, jest się dzieckiem.Skomentuj
-
Bajki opowiadasz. Trudno, żeby studenci szli do pracy zamiast się uczyć, bo chcieliby się usamodzielnić, żeby móc seks uprawiać. Wiadomo, że trzeba się liczyć z konsekwencjami, ale młodość to ma do siebie, że bez ryzyka nie ma zabawy. Skrajnie katolicki kraj, rozumiem, ale bez przesady.Skomentuj
-
Bajki opowiadasz. Trudno, żeby studenci szli do pracy zamiast się uczyć, bo chcieliby się usamodzielnić, żeby móc seks uprawiać. Wiadomo, że trzeba się liczyć z konsekwencjami, ale młodość to ma do siebie, że bez ryzyka nie ma zabawy. Skrajnie katolicki kraj, rozumiem, ale bez przesady.
Ja nie o religii, ja o odpowiedzialności. Wolność (równiez do seksienia się) jest dobra, ale musi być połączona z odpowiedzialnością za swoje czyny. Jak można mówić o odpowiedzialności, gdy żyje się z cudzych pieniędzy? Jak można popierać postawę: będę robił, co będę chciał, nie wtrącajcie się w moje prywatne sprawy - ale dawajcie mi pieniądze i dach nad głową. To jest chore.
A co do studentów - nie ma obowiązku studiowania, prawda? Nie ma też zakazu łączenia studiów z pracą. Amerykanie bardzo by się zdziwili, że ktoś dostrzega opozycję: studia-praca.Skomentuj
-
Co to znaczy seksić się ? IMHO można się kochać (odpowiedzialnie) i nie rozumiem dlaczego chcesz odbierać komuś prawo do miłości tylko dlatego, że nie jest się w stanie sam utrzymać, co w każdym większym mieście wiąże się ze skończeniem studiów i znalezieniem uczciwej pracy.
W Ameryce płaci się za studia, ale można też dostać na te studia kredyt i żyć na własny rachunek. U nas to nie możliwe, więc musimy korzystać z pomocy rodziców tak długo aż nie będziemy dojrzali ekonomicznie.Skomentuj
-
dahrehor:
To ma katolicyzm, że SWOIM katolicyzmem pakują się do życia MOJEJ dziewczyny. Swoim niech kierują jak chcą, ale niech się nie pakują z tym do życia innych, bo każdy ma prawo sam decydować jakiej jest wiary. Innym nic do tego.
A czy wpieprzanie się w każdy szczegół życia własnego dziecka i dyktowanie mu co wolno, a czego nie wolno nie jest chore ? Jak się dziecko nie dostosuje, to polecą zakazy, nie dostanie kasy i takie tam, czy to nie jest szantaż własnego dziecka, czy to nie jest chore według ciebie ?
A tak przy okazji, to podkreślam, nie uprawiamy seksu i nie mamy takiego zamiaru. Tylko rodzicom nie da się tego przetłumaczyć.Taki tam, ciekawski człowiek
Uważajcie co piszecie, bo niektórzy sugerują się waszymi wypowiedziami...Skomentuj
-
Co to znaczy seksić się ? IMHO można się kochać (odpowiedzialnie) i nie rozumiem dlaczego chcesz odbierać komuś prawo do miłości tylko dlatego, że nie jest się w stanie sam utrzymać, co w każdym większym mieście wiąże się ze skończeniem studiów i znalezieniem uczciwej pracy.
W Ameryce płaci się za studia, ale można też dostać na te studia kredyt i żyć na własny rachunek. U nas to nie możliwe, więc musimy korzystać z pomocy rodziców tak długo aż nie będziemy dojrzali ekonomicznie.
Nikomu nie odbieram prawa do miłości. Milość nie musi skutkowac natychmiastowym seksem (i odwrotnie, seks niekoniecznie jest równoznaczny z milością). Seks jest dla dorosłych, nie dla dzieci. A dorosłość to między innymi odpowiedzialność. Osoba żyjąca z portfela rodzicow odpowiedzialna nie jest.
Z pomocy rodziców wcale nie musimy korzystać. Możemy łączyć prace i naukę, prawda? Możemy też odlożyć studia do momentu, aż na nie zapracujemy.
Wolność i odpowiedzialność są ze sobą nierozerwalnie złączone. Na razie to rodzice są odpowiedzialni za dziewczynę i, co za tym idzie, jej wolnośc jest mocno ograniczona. Gdy zdobędzie się ona na niezależność (ewentualnie razem z Tobą), będzie miała prawo odpowiedzieć na każde pytanie rodziców "A nic wam do tego, to moja prywatna sprawa". Ale zanim to nastąpi takiego prawa nie ma.0statnio edytowany przez dahrehor; 21-07-11, 22:43.Skomentuj
-
Jeśli jest się na porządnych uczciwych studiach to nie ma się czasu na pracę. Zarobić parę groszy na kino to tak, ale nie utrzymać się.Skomentuj
-
Ze tak zastosuje komende: wesprzyj dahrehora. Chociaz sama bylam buntownicza nastolatka to z perspektywy czasu musze calkowicie zgadzic sie z ta wypowiedzia."Some cause happiness wherever they go, some whenever they go."Skomentuj
-
A ja nie rozumiem Twojej filozofii.
Nikomu nie odbieram prawa do miłości. Milość nie musi skutkowac natychmiastowym seksem (i odwrotnie, seks niekoniecznie jest równoznaczny z milością). Seks jest dla dorosłych, nie dla dzieci. A dorosłość to między innymi odpowiedzialność. Osoba żyjąca z portfela rodzicow odpowiedzialna nie jest.
Może jeszcze powiedz, że jak nie będę miał kasy na Jej utrzymanie, to nie będzie moja... w życiu takiej bzdury nie słyszałem. Sama ma prawo wybrać wiarę, a rodzicom NIC DO TEGO. Wiara NIE MOŻE być narzucana. To Jej prywatna sprawa.
A jakbyś ty nie miała złych zamiarów, nie planowała seksu, mimo, że okazja jest na każdym kroku, a rodzice cały czas by ci wmawiali, że tylko na to czekasz i czekasz na okazje, a przez to zakazywali ci wyjazdów na noc, spotykania się gdy nikogo nie ma w domu i innych rzeczy, to ciekawe, czy byś to nazwała buntem nastolatka. To jest strasznie krzywdzące wobec mnie, bo jest to oskarżanie niewinnej osoby... ale rodzice oczywiście są mądrzejsi i ZAWSZE lepiej wiedzą czego my chcemy.0statnio edytowany przez ***Mlody17***; 21-07-11, 23:07.Taki tam, ciekawski człowiek
Uważajcie co piszecie, bo niektórzy sugerują się waszymi wypowiedziami...Skomentuj
-
dahrehor mądrze prawi.
Z całym szacunkiem, ale jeśli uważasz, że zdolność finansowa jest wyznacznikiem ODPOWIEDZIALNOŚCI, to jesteś wyjątkowo ubogi umysłowo.
Sama ma prawo wybrać wiarę, a rodzicom NIC DO TEGO. Wiara NIE MOŻE być narzucana. To Jej prywatna sprawa.Skomentuj
-
Co do drugiego, są stypendia. Są wakacje. Są urlopy dziekańskie. Jest możliwość pracy freelancerskiej. Są weekendy. Że co, że młodość, luz i odpoczynek? Ano na tym właśnie polega dorosłość, że trzeba wybierać. A nie na traktowaniu rodziców jako bankomatu, który ma bulić i pytać się tylko o PIN.
Kto się nie buntował w młodości na starość będzie zgrzybiałym truchłem.
Ale kto się buntuje w wieku dojrzałym jest po prostu niedojrzałym bachorem.
Cytując innego klasyka:
Wszystkie rzeczy mają swój czas, i swym zamierzonym biegiem przemija wszystko pod słońcem.0statnio edytowany przez dahrehor; 21-07-11, 23:13.Skomentuj
-
Ubogi umysłowo to jesteś ty, jeżeli uważasz, że zdolność finansowa nie jest objawem odpowiedzialności. Ciekawe jak byś kwiczał, jakby ta twoja zbuntowana po cichu partnerka sobie zwyczajnie zaciążyła i miałbyś utrzymać ją i dziecko. No bo skoro jesteś odpowiedzialny to byś chyba tym głowy rodzicom nie zawracał ?
Niezbyt trafne to porównanie... takie na siłę. Wiary się nie narzuca, nie ma nawet co o tym dyskutować, bo to oczywista oczywistość. Masakra... ogarnij myśli, bo opowiadasz głupoty. Potrafię się przyznać, jak nie mam racji, ale ty jej nie masz.Taki tam, ciekawski człowiek
Uważajcie co piszecie, bo niektórzy sugerują się waszymi wypowiedziami...Skomentuj
Skomentuj