@DSD, nie będę komentował, bo przy każdym zdaniu musiałbym napisać, ze masz racje, ze wartości jakie dzieci wynoszą z rodzinnego domu wraz z późniejszymi zależnościami, decydują o ich życiu na swoim. Amen.
Jak ważni są rodzice partnera/partnerki?
Collapse
X
-
-
wszystko zależy
To czy rodzice mają wpływ na Wasz związek zależy od wielu czynników. Musisz pamiętać, że relacje rodzicielskie mogą mieć wpływ na zachowanie partnera lub partnerki. Ważne jest, aby w tym wszystkim podejmować decyzje zgodne dla obu stron.beztabu.com jedyny dozwolony adres w stopceSkomentuj
-
-
Znam. Z autopsji. Wpływ raczej negatywny. I żeby nie zdradzać gotowego rozwiązania powiem tylko, że wtedy należy odpowiedzieć sobie na podstawowe pytanie co jest dla nas ważniejsze: nasz związek i własna rodzina czy też patriarchalne przywiązanie do rodziców...Skomentuj
-
Zależy na ile pozwoli partnerka. Gdybym widział, że ona jest przyklejona do mamusi to raczej bym nie chciał tkwić w czymś takim.Skomentuj
-
Jak było to możliwe, @Solskjaer, ze nie zauważyłeś tego?Link do...
Skomentuj
-
A Ty byś wcześniej zauważył? Jesteś pewien?
***
Wszystko co sensowne określił w temacie DSD.
Reszta, to sprawa rozsądku, wychowania i sensownego dystansu.
Tyle, że tak jak nie ma nic złego w samodzielności, tak trudno się czepiać tendencji do życia "w sposób rodzinny" /brakuje mi odpowiedniego słowa/.
Czy można to "poustalać"? Raczej "wypracować". Przerabiałem to podczas chorób moich rodziców, a także przerabiam teraz, w przypadku teściów. Samemu się nie podoła, dużo łatwiej jest z pomocą bliskiej osoby i rodziny.
Tak naprawdę, w trudnych sytuacjach można przekonać się: kto jest "bliski".
I jak cenne jest, mieć taką osobę u boku.
***
I bardziej w temacie:
Są ważni dla bliskiego nam człowieka, tak jak nasi dla nas.
Odpowiednia jest tu chyba prosta relacja wzajemności /jak ty mnie, tak ja tobie/.
Inni niech wierzą w "karmę", jeżeli nie pasuje im ta wersja.0statnio edytowany przez wiarus; 28-05-19, 21:35."Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
James Jones - Cienka czerwona liniaSkomentuj
-
Mojego wychowywała tylko matka i dziadkowie. Z tego miksu wyszedł aż nadto pewny siebie, przekonany o swojej wyższości i lepszości facet, którego tego jest niemal orbitujące. Kiedy się poznaliśmy, podobało mi się to i imponowało mi [miałam 17 lat, byłam spokojną, cichą, zakompleksioną szarą myszką]. Na dzień dzisiejszy, gdy od końca 2017' wprowadził się do mnie, udało mi się go nieco utemperować i sprowadzić na ziemię.
Z matką jest dość mocno związany. Początkowo miała do nas wpadać "od czasu do czasu". Stanęło na tym, że będzie to co dwa tygodnie w niedzielę mniej-więcej od południa do około 19:00. I tak do minionego Bożego Narodzenia, kiedy to przyjechała w Wigilię i miała zostać jeszcze w pierwszy dzień świąt, co ustaliliśmy wspolnie. Gdy był ów 25.12 okazało się, że jednak ogrzyca miała zostać całe święta, ale na to się nie zgodziłam, co skończyło się awanturą poza jej zasięgiem. Kolejny był Sylwewster i Nowy Rok- jak przyjechała po południu 31.12, tak została do 02.01 do rana. Aż pod koniec stycznia mocno przymroziło. Matka mieszka sama, ma ogrzewanie piecowe, więc żeby zaoszczędzić na opale, miała do nas wpadać w niedzielę około 11:00 i zostawać do poniedziałku do rana dopóki nie zrobi się ciepło- mamy czerwiec, upały, a to nadal trwa i żadne z nich nie chce słyszeć o powrocie do tego, co było.
Może nie byłoby to dla mnie tak trudne, gdyby nie fakt, że o ile on potrafi się zachować, o tyle ona to ogrzyca w czystej postaci! [W żadnym wypadku nie kojarzyć ze Shrekiem i Fioną]. Rozumiem, że jest na emeryturze, jest sama, nudzi się jej, ale to chyba nie zwalnia z myślenia, w jakimś sensie z empatii i z kultury.
Ale najgorsze, że jak zwrócę jej uwagę na coś, co dla mnie jest trudne do tolerowania, zawsze kończy się awanturą i fochami z jego strony, a z jej bezmyślnym potakiwaniem i w zasadzie nic sobie nie robieniem z moich słów.
(Nie mamy dzieci, ale nie mogę się z nim rozejść z innych powodów, o których nie chcę tu mówić)Zmarł twórca autokorekty. Niech mu ziemia lepką Będzin.Skomentuj
-
No cóż - komentarzem niech będzie jedna z wypowiedzi umieszczonych wyżej :
...
Jeśli tylko stwierdzę, ze maja negatywny wpływ nasz związek lub na nasze dzieci jestem w stanie w kilku sekundach zaprowadzić lad i porządek!
...
Tja, z rodzinnego domu wyniosłym szacunek dla rodziców, do ich zwyczajów, poglądów politycznych i historycznych i społecznych. Wyniosłem zachowanie się przy stole, wyniosłem umiejętność rozmowy i wyniosłem szacunek do kobiet. I przeświadczenie, ze w związku mężczyzna jest tym, który dba o rodzinne finanse.
Ci pewni siebie faceci - wytruć i będzie jak w bajce
***
Jak pisałem wyżej, nie miałem problemów z moimi rodzicami, nie mam z teściami /z dwóch małżeństw/. W sumie jest tego znacznie więcej niż w twoim przypadku. Może to sprawa podejścia, może wychowania, a może niezbędnego poziomu kultury /u wszystkich/; w każdym razie jego wypowiedź rozumiem, jakby była z mojego życiorysu, twojej nie bardzo.
Fakt, że sporo zależy od faceta, lecz jeszcze więcej od jego kobiety /tak naprawdę, to ona tworzy "dom/.
Co by nie pisać, wszyscy macie przechlapane.0statnio edytowany przez wiarus; 04-06-19, 22:31."Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
James Jones - Cienka czerwona liniaSkomentuj
-
Szacunek - dziwne słowo, prawda Novaja?
Ci pewni siebie faceci - wytruć i będzie jak w bajce
***
Jak pisałem wyżej, nie miałem problemów z moimi rodzicami, nie mam z teściami /z dwóch małżeństw/. W sumie jest tego znacznie więcej niż w twoim przypadku. Może to sprawa podejścia, może wychowania, a może niezbędnego poziomu kultury /u wszystkich/; w każdym razie jego wypowiedź rozumiem, jakby była z mojego życiorysu, twojej nie bardzo.
Fakt, że sporo zależy od faceta, lecz jeszcze więcej od jego kobiety /tak naprawdę, to ona tworzy "dom/.
Co by nie pisać, wszyscy macie przechlapane.
Nie chodzi o wytrucie pewnych siebie facetów. Chodzi przede wszystkim o nadmierną pewność siebie zakrawającą o arogancję, egocentryzm, a co za tym idzie- zachowania niekiedy skrajne.
Wiarus, to, że coś mi nie odpowiada, czasem skrajnie, nie znaczy, że daję temu upust i pokazuję, kto rządzi w moim domu. Przeciwnie, raczej trzymam w sobie i udaję, że mnie nie rusza. W wyjątkowych sytuacjach delikatnie daję do zrozumienia, że coś jest nie tak [chociaż obecnie prawie tego nie robię, wolę to zdzierżyć w sobie]. Nie jest to łatwe, żeby dla "dobrej atmosfery" rezygnować z własnego komfortu psychicznego, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.
Jak pisał Unter "z rodzinnego domu wyniosłym szacunek dla rodziców, do ich zwyczajów, poglądów politycznych i historycznych i społecznych. Wyniosłem zachowanie się przy stole, wyniosłem umiejętność rozmowy"
Niektórzy mają z tym problem, a ja muszę z tym żyć i udawać, że jest w porządku, nic mnie to nie rusza. Potrafię przemilczeć i udawać, że nic się nie dzieje, aby wszyscy (?) byli zadowoleni.
Tylko widzisz, często potem to odchorowuję, dosłownie.Zmarł twórca autokorekty. Niech mu ziemia lepką Będzin.Skomentuj
-
No rzesz
Jestem arogancki i pewny siebie /w tym co wiem, lub umiem/. Czasami, poruszam się po bandzie skrajności i mam gdzieś, co myślą o tym inni. Zawsze kręciły mnie wyzwania i pokonywanie przeciwieństw i z reguły robię to sam. W tym co robię nie znoszę udziału, czy pomocy innych.
To chyba cechy egocentryka
Mało tego, wolę kierować zespołem, niż przekonywać do osiągnięcia celu. Jak komuś nie pasuje - droga wolna. Potrafię być wredny i "ścignąć".
To raczej cechy despoty.
Ale, gdy wchodzi w grę rodzina, osoby starsze, czy następne pokolenie - zakładam sobie wędzidło.
Nie znaczy to, że nie wierzgnę - "swojego" trzeba bronić wszelkimi dostępnymi metodami.
Mimo to, nie miałem nigdy problemów.
Może, za dużo tłamsisz w sobie, jesteś zbyt układną myszką, a potem nieprzewidywalnie wybuchasz?
Po s****ielu wiadomo czego się spodziewać, wścieknięty pluszaczek myli i zaskakuje.
Może nie udawaj?"Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
James Jones - Cienka czerwona liniaSkomentuj
-
Właśnie. Tu też tkwi szkopuł. Potrafisz się powściągnąć, znasz hierarchię wartości, nie stawiasz siebie wyżej od innych niemal w każdej sytuacji. Jeżeli nie masz racji potrafisz to przyznać, czy tak zaczniesz lawirować, żeby wyszło na Twoje?Zmarł twórca autokorekty. Niech mu ziemia lepką Będzin.Skomentuj
-
Jak to "jeżeli nie mam racji"?
Psiakrew - ja zawsze mam rację!
Powiedz "swojemu", w jakim jesteś stanie. Wytłumacz na spokojnie, że zamierzasz zacząć się leczyć, gdyż jesteś na skraju depresji.
I zacznij, aby nie wyszło, że przesadzasz, czy oszukujesz.
Powinien zrozumieć.
Nie zwalnia Cię to z braku szacunku dla starszych /w tym jego matki/.
Zbytnie szarżowanie, może przynieść Ci skutki odwrotne do oczekiwanych.
Dla faceta liczą się w życiu trzy kobiety: żona, matka i córka. Kolejność jest czasami trudna do ustalenia.
Poza tym /i może jest to najważniejsze/: są to rady amatora;
specjalista powinien być tą wiarygodną osobą, która zapewne potrafi Ci pomóc.0statnio edytowany przez wiarus; 06-06-19, 17:00."Jesteś samotny? Tak, lecz tylko w towarzystwie ludzi."
James Jones - Cienka czerwona liniaSkomentuj
-
No wiesz, "Nie masz racji"- w sensie, że wychodzi inaczej niż Ty się upierałeś
Wiarusku, to, że nie toleruję jego matki nie oznacza, że nie okazuję jej szacunku, chociaż wiem, że sama nie mam co liczyć choćby na zrozumienie (typu: nienawidzę trzaskania drzwiami jak wrotami od obory, ale kiedy stwierdzenie z uśmiechem "Pani X, spokojnie, każde drzwi można zamknąć bez trzaskania" nic nie zmieniło, tydzień później gdzie było można wkleiłam filcowe wyciszacze [choć ma taki talent, że i tak potrafi pierdyknąć i nie widzi w tym nic złego mimo, że wie o mojej mizofonii]).
Ponadto, nie było sytuacji, by w jakiś sposób mogła odczuć, że jest gorsza, nie była w niczym pomijana (nawet moim kosztem).
Co do depresji- nie muszę kombinować, wymyślać. Mam ją, leczę, ale to długi temat do poruszenia na zaś kiedyś.Zmarł twórca autokorekty. Niech mu ziemia lepką Będzin.Skomentuj
-
Novaja, czy twój facet w jakikolwiek sposób przyczynił się do choroby, czy raczej cię w niej wspierał? Nie odpowiadaj, jeśli to zbyt osobiste pytanie
Mam wrażenie, że się poddalaś, machnęłaś ręką na swoje potrzeby i próbujesz uzyskać spokój przypodobując się innym. Mnie trochę pachnie tutaj brakiem szacunku do ciebie, który może być spowodowany Twoją zbytnią uległością. Niektórzy tak mają, że wykorzystują zbyt ugodowe osoby bez skrupułów. Ja też nie jestem osobą konfrontacyjną, często odpuszczałam dla świętego spokoju, który jest dla mnie bardzo ważny (introwertyczka, hałas to wróg - brzmi znajomo?). Ale później czułam się z tym źle, wracałam myślami do tych sytuacji i wkurzałam się, że nie powalczyłam o siebie. I wiesz co, drobnymi krokami, mobilizując się wewnętrznie doszłam do etapu, w którym jeśli coś mi naprawdę nie odpowiada, potrafię powiedzieć dość. Na pierdoły dalej macham ręką, ale o istotne rzeczy walczę. Nie krzykiem, bo to do niczego nie prowadzi, ale rozmową, czasem czysto psychologicznym podejściem (nie manipulacją!!!). Zacznij stawiać na swoim w drobniejszych sprawach, na którym twojemu facetowi mniej zależy, niech się przyzwyczaja do odpuszczania, słuchania twojego zdania i szacunku do ciebie, aby przestał się dziwić, że masz swoje opinie także w innych kwestiach. I przede wszystkim wybierz jakiś spokojny moment, kiedy obydwoje będziecie w dobrych humorach, a jego matki nie będzie w pobliżu i porozmawiajcie o waszych relacjach i obecności teściówki w waszym związku. Koniecznie na spokojnie, bez wyrzutów. Powiedz mu, jak TY się w tym wszystkim czujesz. Pamiętaj, że matka zawsze będzie ważna i próba postawienia syna przeciwko niej skończy się źle dla ciebie. Może udałoby się znaleźć jej jakieś zajęcie i znajomych. UTW? Zajęcia dla seniorów? Ogródek? Może w prezencie wykupcie jej jakiś kurs (w ostateczności skok na starym bungee ). Cokolwiek, co ją pochłonie i koniecznie w jej miejscu zamieszkania .0statnio edytowany przez Anastasia; 06-06-19, 17:56.I'm going to stand outside, so if anyone asks, I'm outstandingSkomentuj
Skomentuj