Witam. Z pozoru mój problem może wydawać się iluzoryczny, a odpowiedź na niego prosta i błaha. Jednak ja uważam nieco inaczej.
Mam 21 lat. Jestem ze swoją kobietą już 2 lata. Jest moją pierwszą partnerką seksualną. Przez rok uprawialiśmy seks sporadycznie, z różnych powodów było to raz na 2-3 miesiące. Teraz kochamy się częściej, jednak ze względu na szkołe i pracę w róznych miastach jest to średnio raz w tygodniu. Czasem zdarza się dwa, trzy dni pod rząd ale to sporadycznie.
Problemem jest oczywiście przedwczesny wytrysk. I nie chcę pytać jak go zwalczyć, bo wiem, że trzeba dużo treningu, dużo czasu i cierpliwości. Tyle tylko, że już mam dość czekania, kończę szybko raz, potem drugi a zawsze minie trochę czasu zanim się przemyję, ubiorę następną gumkę itp, a wiadomo że to burzy cały nastrój, namiętność a czasem nie ma czasu by kochać się godzinami tylko jest ochota na szybki numerek.
Jest to dla mnie duży kłopot, ze względu na to, że dziewczyna niewiele ma z tego seksu, minetka niespecjalnie zdaje egzamin, zresztą ona chce się kochać. Jest cierpliwa, nie marudzi, nie daje nic po sobie poznać ale ja chcę żeby jej było dobrze i dla mnie zawsze to jest męczące, po takim seksie jestem zły na siebie i rozgoryczony.
Nie chce czekać kolejnych dwóch lat, zwłaszcza że nie ma widoków na częstszy seks. Nie chcę też brać psychotropów, które porysują mi beret.
Zastanawiam się poważnie nad sexshopowymi maściami znieczulającymi . I tu pojawia się moje pytanie- czy to naprawdę tak pomaga? I najważniejsze - jeśli za dwa lata będziemy mieszkać razem to czy po odstawieniu maści nie uzależnie się od niej i bez niej w ogóle będę jeszcze szybszy?
Proszę o jakieś rady, może ktoś testował którąś maść i zna coś szczególnie godnego polecenia?
Pozdrawiam
Mam 21 lat. Jestem ze swoją kobietą już 2 lata. Jest moją pierwszą partnerką seksualną. Przez rok uprawialiśmy seks sporadycznie, z różnych powodów było to raz na 2-3 miesiące. Teraz kochamy się częściej, jednak ze względu na szkołe i pracę w róznych miastach jest to średnio raz w tygodniu. Czasem zdarza się dwa, trzy dni pod rząd ale to sporadycznie.
Problemem jest oczywiście przedwczesny wytrysk. I nie chcę pytać jak go zwalczyć, bo wiem, że trzeba dużo treningu, dużo czasu i cierpliwości. Tyle tylko, że już mam dość czekania, kończę szybko raz, potem drugi a zawsze minie trochę czasu zanim się przemyję, ubiorę następną gumkę itp, a wiadomo że to burzy cały nastrój, namiętność a czasem nie ma czasu by kochać się godzinami tylko jest ochota na szybki numerek.
Jest to dla mnie duży kłopot, ze względu na to, że dziewczyna niewiele ma z tego seksu, minetka niespecjalnie zdaje egzamin, zresztą ona chce się kochać. Jest cierpliwa, nie marudzi, nie daje nic po sobie poznać ale ja chcę żeby jej było dobrze i dla mnie zawsze to jest męczące, po takim seksie jestem zły na siebie i rozgoryczony.
Nie chce czekać kolejnych dwóch lat, zwłaszcza że nie ma widoków na częstszy seks. Nie chcę też brać psychotropów, które porysują mi beret.
Zastanawiam się poważnie nad sexshopowymi maściami znieczulającymi . I tu pojawia się moje pytanie- czy to naprawdę tak pomaga? I najważniejsze - jeśli za dwa lata będziemy mieszkać razem to czy po odstawieniu maści nie uzależnie się od niej i bez niej w ogóle będę jeszcze szybszy?
Proszę o jakieś rady, może ktoś testował którąś maść i zna coś szczególnie godnego polecenia?
Pozdrawiam
Skomentuj