Nigdy nie miałam wibratora. Nie miałam bo nie rozumiałam jak można wpychać w siebie kawałek plastiku i czerpać z tego przyjemność kiedy obok leży gotowy, chętny, sporej wielkości, twardy i pachnący kawałek gorącego, męskiego ciała?!
Kiedyś odkryłam za to cudowne działanie solidnego masażera i bynajmniej niczego nadal nie wpychałam sobie do środka... acz umiejętność przeżywania orgazmu łechtaczkowego bez ostrej stymulacji straciłam na kilka dobrych tygodni i byłam tak wkurzona, że mało nie wyrzuciłam nowego kolegi za okno.
Dopiero zupełnie niedawno zaczęłam spoglądać łaskawiej na tego typu zabawki dzięki... męskim namowom. (Może myślą, że jak pół dnia spędzę w orgastycznym stanie złagodnieję jak baranek? ) Teraz choć mam już konieczny osprzęt, na który cieszyłam się jak dziecko, obchodzę go z daleka i "obwąc***ę". Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Kiedyś odkryłam za to cudowne działanie solidnego masażera i bynajmniej niczego nadal nie wpychałam sobie do środka... acz umiejętność przeżywania orgazmu łechtaczkowego bez ostrej stymulacji straciłam na kilka dobrych tygodni i byłam tak wkurzona, że mało nie wyrzuciłam nowego kolegi za okno.
Dopiero zupełnie niedawno zaczęłam spoglądać łaskawiej na tego typu zabawki dzięki... męskim namowom. (Może myślą, że jak pół dnia spędzę w orgastycznym stanie złagodnieję jak baranek? ) Teraz choć mam już konieczny osprzęt, na który cieszyłam się jak dziecko, obchodzę go z daleka i "obwąc***ę". Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Skomentuj