To co Astraja opisałaś dla mnie wpada pod niezaradność finansową. Niezaradność życiową rozumiem szerzej, nie tylko przez pryzmat pieniędzy.
Mam znajomego, któremu w miłości nie wychodzi, jest taką ciepłą kluchą ogólnie, kasę nawet zarabia niezłą, ale żyje u mamusi. Bo tam ciepło, wygodnie, podadzą jedzenie, którego nawet sam by sobie nie przyszykował bo jego szczytem umiejętności kulinarnych jest kanapka z szynką. I tak ma już 35 lat. Jęczy na to jaką ma złą matkę i jaki cały świat jest zły, ale nic z tym nie zrobi. Jedyne co robi to siedzi i gra w gry na komputerze/konsoli.
W domu u mamy też nic nie naprawi bo nie umie, nigdy nie musiał nawet wbić gwoździa.
Mam znajomego, któremu w miłości nie wychodzi, jest taką ciepłą kluchą ogólnie, kasę nawet zarabia niezłą, ale żyje u mamusi. Bo tam ciepło, wygodnie, podadzą jedzenie, którego nawet sam by sobie nie przyszykował bo jego szczytem umiejętności kulinarnych jest kanapka z szynką. I tak ma już 35 lat. Jęczy na to jaką ma złą matkę i jaki cały świat jest zły, ale nic z tym nie zrobi. Jedyne co robi to siedzi i gra w gry na komputerze/konsoli.
W domu u mamy też nic nie naprawi bo nie umie, nigdy nie musiał nawet wbić gwoździa.
Skomentuj