Siemanko,
Sprawa wygląda następująco: jestem z dziewczyną od 5 lat (mamy po 23 lata). Jest bardzo upartą osobą, tak samo jak ja. Często wynikają z tego kłótnie, im dluzej jesteśmy razem tym wiecej i ostrzej sie kłócimy. Nawet o byle pierdołę. Zaczęło mnie to irytować.. doszło do tego ze kiedy widze wiadomość od niej czy telefon to czuje jakąś irytację. Ona żyje na zasadzie praca-studia-zwiazek, wypalily sie nam tematy do rozmowy.. nie mamy wspolnej pasji, w sumie poza studiami ona zadnej nie ma i tylko o tym potrafi gadac (a ja juz tego tematu mam dość ). Seks... czasem jest chociaż ostatnio rzadziej, nie czuje już takiego pociągu fizycnego jak kiedyś, zacząłem czuć się z nią jak z jakąś niedorajdą. W łóżku często narzeka, to boli, tak nie chce, "DOSZEDLES JUZ?".. nie czuje w ogóle ochoty na to, szczerze mówiąc juz renia mnie lepiej obsługuje Dodam ze po dluzszej rozłące (tydzien czy dwa) zaczyna mi jej brakować ale mysle ze to jest jakies przyzwyczajenie, ponieważ spotkamy sie i po godzinie zaczynam miec jej dosyć... mam wrażenie jakby ten związek był taki szary, nic sie w nim nie dzieje.Nie jestem typem osoby, która zaraz panikuje i nie potrafi zainterweniować, postawić sprawy jasno także teraz z zimną głową pytam was jakie jest wasze zdanie co do tego czy ten związek sie wypalił czy po prostu potrzebujemy czasu czy czegoś innego?
Sprawa wygląda następująco: jestem z dziewczyną od 5 lat (mamy po 23 lata). Jest bardzo upartą osobą, tak samo jak ja. Często wynikają z tego kłótnie, im dluzej jesteśmy razem tym wiecej i ostrzej sie kłócimy. Nawet o byle pierdołę. Zaczęło mnie to irytować.. doszło do tego ze kiedy widze wiadomość od niej czy telefon to czuje jakąś irytację. Ona żyje na zasadzie praca-studia-zwiazek, wypalily sie nam tematy do rozmowy.. nie mamy wspolnej pasji, w sumie poza studiami ona zadnej nie ma i tylko o tym potrafi gadac (a ja juz tego tematu mam dość ). Seks... czasem jest chociaż ostatnio rzadziej, nie czuje już takiego pociągu fizycnego jak kiedyś, zacząłem czuć się z nią jak z jakąś niedorajdą. W łóżku często narzeka, to boli, tak nie chce, "DOSZEDLES JUZ?".. nie czuje w ogóle ochoty na to, szczerze mówiąc juz renia mnie lepiej obsługuje Dodam ze po dluzszej rozłące (tydzien czy dwa) zaczyna mi jej brakować ale mysle ze to jest jakies przyzwyczajenie, ponieważ spotkamy sie i po godzinie zaczynam miec jej dosyć... mam wrażenie jakby ten związek był taki szary, nic sie w nim nie dzieje.Nie jestem typem osoby, która zaraz panikuje i nie potrafi zainterweniować, postawić sprawy jasno także teraz z zimną głową pytam was jakie jest wasze zdanie co do tego czy ten związek sie wypalił czy po prostu potrzebujemy czasu czy czegoś innego?
Skomentuj