Witam.
Przepraszam z góry za swoje rozpisanie, które tu nastąpi, ale myślę, że muszę ująć w tym tekście wszystko co mnie nurtuje. Z góry wątpię by ktoś mi pomógł, bo jak wiadomo fora to wylęgarnia ludzi mających zawsze albo dziwne rady lub ludzi potrafiących się tylko z kogoś nabijać i zniechęcać.
Liczę, iż może znajdzie się tu jakiś rozsądny człowiek potrafiący sprowadzić mnie na ziemię lub taki, który stanowczo stwierdzi- potrzebny mi specjalista.
Masturbacją zajmuję się odkąd pamiętam. Chyba swoją "karierę" w tej dziedzinie zacząłem w wieku jakichś 5-6 lat. Może i to dziwne dla was, że to już wtedy byłem taki zboczony. I trudno to wytłumaczyć, bo przecież nie miałem dostępu do pornografii jak to jest dzisiaj ani nie podglądałem koleżanek itp. rzeczy.
Po prostu dotykając swego penisa i pocierając go czułem przyjemność niczym dorosły facet. Oczami dziecka ta przyjemność wyglądała za pewne inaczej niż teraz, ale mimo to już się pojawiała. Czy to normalne ? Sam nie wiem.
Pójdźmy jednak dalej. Do czasów obecnych, no może ze 4 lata wstecz. Właśnie do tego czasu lekko mówiąc, nie wyrosłem z masturbacji. Dlaczego ? Powodów może być wiele. Do 23 roku życia nie nie miałem dziewczyny ani nie uprawiałem tym bardziej seksu. To akurat nie wina mojego upodobania jakim jest masturbacja lecz mojej nieśmiałości.
W 2006 roku poznałem swoją pierwszą miłość. Wtedy też nastąpił jakby zastój w moim masturbowaniu za sprawą wiadomą jak się domyślacie.... Tak, nie musiałem już tego robić, ponieważ miał mnie kto zaspokajać.
W 2008 roku moja miłość skończyła się. Tym samym domyślacie się co było dalej.... Tak, powrót "do korzeni". Czyli kolejne doznania związane z masturbacją. Nic dziwnego, nic nowego. Zabrakło kobiety.
Co dziwne jest w tym to fakt, iż moja masturbacja nie jest taką normalną masturbacją. Nie chodzi tu raczej o sposób w jaki ją wykonuję (tu niczym nowym bym was nie zaskoczył- robię to normalnie jak wiekszość masturbujących się ludzi), ale to co takiego czai się w mojej głowie, gdy bawię się ze sobą.
Nie wyobrażam sobie seksu z jakąś kobietą i to inną niż moja "była" tylko właśnie byłą.
Teraz stop. Ktoś powiedziałby co w tym dziwnego ? Przecież jej zasmakowałem i być może było mi z nią dobrze w łóżku więc wyobrażam to sobie, że dalej mam z nią seks tylko zamiast smyrać się o jej dziurkę, smyram się swoją dłonią. W tym przypadku jest inaczej. Podczas swoich sesji masturbacyjnych mam wizję, że wcale nie ja dymam swoją byłą, lecz robią to inni i to w różnych konfiguracjach- na 2, 3 baty, albo ona inna laska i z 6 kolesi ! A ja to obserwuję z góry i sprawia mi to ogromną podnietę !
I co ? Wiem, że ludzie mają różne fantazje, ale ta moja nie jest chyba normalna ?
Teraz będzie najlepsze. Rok po tym jak zakończyłem ten związek poznałem dziewczynę, która do od dwóch lat jest moją żoną.
To co zaczęło się dziać w mojej głowie w czasie tego małżeństwa zaczęło mnie już przerastać. Otóż takie myśli jak w przypadku mojej byłej naszły mnie i teraz tylko bohaterką moich chorych fantazji jest teraz moja żona !
Nie potrafię sobie wytłumaczyć mojego myślowego zboczenia. Dodam, że moja żona bardzo mi się podoba i podnieca mnie. Mam z nią przecudowny seks jednak ona często wyjeżdża i wtedy ja szaleje ze swoją dłonią na swoim penisie jakby mnie nie zaspokajała. A dziwne to skoro potrafimy uprawiać seks 2-3 razy dziennie kiedy jest.
I znowu podczas moich sesji masturbacyjnych mam fantazję, że ona bierze udział w jakichś kilkuosobowych orgiach (już może nie tylko z innymi, ale i ze mną) i podnieca mnie to bardziej niż nasz seks, w którym spełniłem wszystkie swoje fantazje w relacji 1 on 1.
Tu nasuwa mi się pytanie: Może ja po prostu chciałbym wziąć udział w takiej orgii i dałoby mi to spokój i miałbym wtedy normalne myśli ?
Powiem tak. Z jednej strony chciałbym a z drugiej nie. Po pierwsze piszą ponoć, że po czymś takim psują się związki, a w trakcie takiego aktu wcale nie jest tak fajnie i człowiek ma potem moralnego kaca na bardzo długo. Po drugie nie chciałbym by ktoś inni pakował moją żonę. I tu powstaje właśnie taki paradoks. Trudna do wybrnięcia sytuacja psychologiczna jak dla mnie.
Pikanterii dodaje fakt, iż moją żona kiedyś chwaliła się iż brała udział w "czworokącie" 2m + 2k i od tego czasu żal zaczął mi d... ściskać, że ona mogła a ja nie. Potem jej głupie wymówki, że żałowała itd., ale sądzę, że w głębi duszy nie, bo chociaż spróbowała i ma tzw. spokój. Ja nie spróbowałem i mnie to gnębi wewnętrznie ma maxa. W końcu sprawdza się zasada, iż żałujemy tego czego nie zrobiliśmy niż to co było nie najlepsze a mimo to zrobiliśmy to. Tak jak się bynajmniej czuję.
Więc całe to moje chore myślenie może wynika z jakichś niespełnionych fantazji z przeszłości i teraźniejszości ? Nie wiem sam.
Kończąc ten tekst zapytam więc: Co najlepiej zrobić ?
1. Próbować namówić żonę na orgietkę lub jakiś inny consensus ?
2. Zapomnieć o tym, że ona miała taki sex, o którym ja marzę i żyć dalej z męczącą się psychiką.
3. Udać się do specjalisty i wyleczyć się ze swoich chorych fantazji, które sprawiają, że przysłowiowe "walenie gruszki" sprawia mi więcej przyjemności niż seks z moją żoną ? (Czy takie wyleczenie jest w ogóle możliwe ?)
4. Może jakieś inne pomysły, które być może pominąłem ?
PS. Mam świadomość, że to co robię i myślę jest nienormalne i przerażające i nie spotkałem się z takim przypadkiem, ale jednocześnie chciałbym się dobrowolnie poddać leczeniu i wybić tą swoją obsesję z głowy, gdyż bardzo mnie ona męczy.
Z góry dziękuję za poświęcony czas i ewentualną pomoc.
Przepraszam z góry za swoje rozpisanie, które tu nastąpi, ale myślę, że muszę ująć w tym tekście wszystko co mnie nurtuje. Z góry wątpię by ktoś mi pomógł, bo jak wiadomo fora to wylęgarnia ludzi mających zawsze albo dziwne rady lub ludzi potrafiących się tylko z kogoś nabijać i zniechęcać.
Liczę, iż może znajdzie się tu jakiś rozsądny człowiek potrafiący sprowadzić mnie na ziemię lub taki, który stanowczo stwierdzi- potrzebny mi specjalista.
Masturbacją zajmuję się odkąd pamiętam. Chyba swoją "karierę" w tej dziedzinie zacząłem w wieku jakichś 5-6 lat. Może i to dziwne dla was, że to już wtedy byłem taki zboczony. I trudno to wytłumaczyć, bo przecież nie miałem dostępu do pornografii jak to jest dzisiaj ani nie podglądałem koleżanek itp. rzeczy.
Po prostu dotykając swego penisa i pocierając go czułem przyjemność niczym dorosły facet. Oczami dziecka ta przyjemność wyglądała za pewne inaczej niż teraz, ale mimo to już się pojawiała. Czy to normalne ? Sam nie wiem.
Pójdźmy jednak dalej. Do czasów obecnych, no może ze 4 lata wstecz. Właśnie do tego czasu lekko mówiąc, nie wyrosłem z masturbacji. Dlaczego ? Powodów może być wiele. Do 23 roku życia nie nie miałem dziewczyny ani nie uprawiałem tym bardziej seksu. To akurat nie wina mojego upodobania jakim jest masturbacja lecz mojej nieśmiałości.
W 2006 roku poznałem swoją pierwszą miłość. Wtedy też nastąpił jakby zastój w moim masturbowaniu za sprawą wiadomą jak się domyślacie.... Tak, nie musiałem już tego robić, ponieważ miał mnie kto zaspokajać.
W 2008 roku moja miłość skończyła się. Tym samym domyślacie się co było dalej.... Tak, powrót "do korzeni". Czyli kolejne doznania związane z masturbacją. Nic dziwnego, nic nowego. Zabrakło kobiety.
Co dziwne jest w tym to fakt, iż moja masturbacja nie jest taką normalną masturbacją. Nie chodzi tu raczej o sposób w jaki ją wykonuję (tu niczym nowym bym was nie zaskoczył- robię to normalnie jak wiekszość masturbujących się ludzi), ale to co takiego czai się w mojej głowie, gdy bawię się ze sobą.
Nie wyobrażam sobie seksu z jakąś kobietą i to inną niż moja "była" tylko właśnie byłą.
Teraz stop. Ktoś powiedziałby co w tym dziwnego ? Przecież jej zasmakowałem i być może było mi z nią dobrze w łóżku więc wyobrażam to sobie, że dalej mam z nią seks tylko zamiast smyrać się o jej dziurkę, smyram się swoją dłonią. W tym przypadku jest inaczej. Podczas swoich sesji masturbacyjnych mam wizję, że wcale nie ja dymam swoją byłą, lecz robią to inni i to w różnych konfiguracjach- na 2, 3 baty, albo ona inna laska i z 6 kolesi ! A ja to obserwuję z góry i sprawia mi to ogromną podnietę !
I co ? Wiem, że ludzie mają różne fantazje, ale ta moja nie jest chyba normalna ?
Teraz będzie najlepsze. Rok po tym jak zakończyłem ten związek poznałem dziewczynę, która do od dwóch lat jest moją żoną.
To co zaczęło się dziać w mojej głowie w czasie tego małżeństwa zaczęło mnie już przerastać. Otóż takie myśli jak w przypadku mojej byłej naszły mnie i teraz tylko bohaterką moich chorych fantazji jest teraz moja żona !
Nie potrafię sobie wytłumaczyć mojego myślowego zboczenia. Dodam, że moja żona bardzo mi się podoba i podnieca mnie. Mam z nią przecudowny seks jednak ona często wyjeżdża i wtedy ja szaleje ze swoją dłonią na swoim penisie jakby mnie nie zaspokajała. A dziwne to skoro potrafimy uprawiać seks 2-3 razy dziennie kiedy jest.
I znowu podczas moich sesji masturbacyjnych mam fantazję, że ona bierze udział w jakichś kilkuosobowych orgiach (już może nie tylko z innymi, ale i ze mną) i podnieca mnie to bardziej niż nasz seks, w którym spełniłem wszystkie swoje fantazje w relacji 1 on 1.
Tu nasuwa mi się pytanie: Może ja po prostu chciałbym wziąć udział w takiej orgii i dałoby mi to spokój i miałbym wtedy normalne myśli ?
Powiem tak. Z jednej strony chciałbym a z drugiej nie. Po pierwsze piszą ponoć, że po czymś takim psują się związki, a w trakcie takiego aktu wcale nie jest tak fajnie i człowiek ma potem moralnego kaca na bardzo długo. Po drugie nie chciałbym by ktoś inni pakował moją żonę. I tu powstaje właśnie taki paradoks. Trudna do wybrnięcia sytuacja psychologiczna jak dla mnie.
Pikanterii dodaje fakt, iż moją żona kiedyś chwaliła się iż brała udział w "czworokącie" 2m + 2k i od tego czasu żal zaczął mi d... ściskać, że ona mogła a ja nie. Potem jej głupie wymówki, że żałowała itd., ale sądzę, że w głębi duszy nie, bo chociaż spróbowała i ma tzw. spokój. Ja nie spróbowałem i mnie to gnębi wewnętrznie ma maxa. W końcu sprawdza się zasada, iż żałujemy tego czego nie zrobiliśmy niż to co było nie najlepsze a mimo to zrobiliśmy to. Tak jak się bynajmniej czuję.
Więc całe to moje chore myślenie może wynika z jakichś niespełnionych fantazji z przeszłości i teraźniejszości ? Nie wiem sam.
Kończąc ten tekst zapytam więc: Co najlepiej zrobić ?
1. Próbować namówić żonę na orgietkę lub jakiś inny consensus ?
2. Zapomnieć o tym, że ona miała taki sex, o którym ja marzę i żyć dalej z męczącą się psychiką.
3. Udać się do specjalisty i wyleczyć się ze swoich chorych fantazji, które sprawiają, że przysłowiowe "walenie gruszki" sprawia mi więcej przyjemności niż seks z moją żoną ? (Czy takie wyleczenie jest w ogóle możliwe ?)
4. Może jakieś inne pomysły, które być może pominąłem ?
PS. Mam świadomość, że to co robię i myślę jest nienormalne i przerażające i nie spotkałem się z takim przypadkiem, ale jednocześnie chciałbym się dobrowolnie poddać leczeniu i wybić tą swoją obsesję z głowy, gdyż bardzo mnie ona męczy.
Z góry dziękuję za poświęcony czas i ewentualną pomoc.
Skomentuj