ZESZYT ĆWICZEŃ
Odręczny blog z ery przedsieciowej.
Ta historia wydarzyła się w późnych latach 90-tych XX wieku.
Parking za dyskoteką „Iguana” był w sobotni wieczór całkowicie zapchany wszelkiego rodzaju samochodami. Poczesne miejsce – jedyny fragment wyłożony kostką polbrukową – zajmowały, lśniąc metalicznym lakierem cztery wielkie BMW „siódemki” wersja „full wypas edition”. Chcąc połaszczyć się na te wygodne miejsca, właściciele innych pojazdów musieliby uwzględnić w swym grafiku konieczność późniejszej wizyty u protetyka, w celu uzupełnienia braków w uzębieniu. Pozostałą część placu stanowiło ordynarne klepisko, które namakając w słotne dni przysparzało udręk właścicielkom markowego obuwia – czy to na szpilce, czy też sportowego kroju, z trzema dumnymi paskami na cholewce. Na szczęście w zeszłym tygodniu było sucho niczym na Atacamie. Obuwie nastoletnich elegantek było zatem bezpieczne. Gorzej przedstawiała się sprawa z ich cnotą.
Jak świat światem, sobotnie potańcówki zawsze były dla nastolatków wyjątkową okazją do szybkiego wejścia w dorosłość. Wieczory te przysparzały również niemałych radości rachmistrzom partii prawicowych, pomstujących na żenująco niskie wskaźniki przyrostu naturalnego. Młode pokolenie odznaczało się bowiem zaskakującą niechęcią do zagadnień antykoncepcji. Kondomów używano z rzadka, pomimo ich dużej dostępności w placówkach handlowych. Ta awersja do wyrobów z lateksu dziwi – dawniejsze nastolatki nie miały tak daleko idących ułatwień. Prezerwatywy „Eros”, produkcji olsztyńskiego „Stomilu”, wygrzewane tygodniami na oświetlonych słońcem witrynach kiosków „Ruchu” były kupowane wyłącznie przez desperatów. Młodzież stroniła od nich, chroniąc tym samym skórę genitaliów przed paskudnymi uczuleniami. Jechane było przeważnie na żywca, zarówno za Gierka jak też za rządów AWS-u. Chcąc dobrać się do (przeważnie zarośniętej) cipki dziewczęcia epoki „dzieci kwiatów” należało (wedle relacji starszego pokolenia) przetańczyć z nią całą noc, być romantycznym, napoić ją winem marki „Wino”, ewentualnie sprzedać tekst o „dowodzie miłości”. Współczesne nastolatki nie stawiają tak daleko idących wymagań.
Skąd ten wniosek? Ano, z obserwacji. Obok parkingu wyrastał niewielki zagajniczek. Drzewa zajmowały wszystkiego może z ćwierć hektara. Ta mała powierzchnia, pod osłoną nocy, stawała się jednocześnie toaletą i miejscem pospiesznej wymiany płynów ustrojowych. W opisywanej chwili, około północy, przy intensywnym świetle będącego w pełni Księżyca, na skraju lasku błyskały sobie dwa światełka. Jedno – to odblaskowy element coraz modniejszych szerokich spodni chłopięcych, drugie zaś – opalizujący wisiorek, dyndający na smukłej dziewczęcej szyi. Światła trzęsły się wspólnym, rozdygotanym tempem. Podejdźmy bliżej…
- Mmh, mmh, yh! – zduszonym głosem charczał jasnowłosy chłopiec z lekko zarysowującym się wąsikiem. Jego chude pośladki rezonowały od pchnięć, które zadawał wypiętej, złożonej „w scyzoryk” i opartej o młodą brzozę dziewczynie. Jej długie, czarne włosy, opadając w nieładzie zasłaniały twarz, uniemożliwiając rozpoznanie. Młodzieniec nie sprawiał jednak wrażenia zainteresowanego fizjonomią partnerki. Całą uwagę koncentrował na jej sprężystej pupie, wyłaniającej się spod podkasanej sukienki. Przed wtargnięciem do wnętrza dziewczyny nie zdążył zdjąć jej majtek. Czerwone stringi ocierały się teraz o jego nabrzmiałego członka, powodując dodatkową porcję wrażeń. Chłopiec czuł, że jego nasienie rozpaczliwie domaga się ujścia. Bezwiednie przyspieszył tempo. Pochylił się, obejmując partnerkę wpół i chwytając ją przez materiał za jędrne, dziewczęce i zaskakująco wydatne piersi.
- Dochodzisz? – wystękała nastolatka, drżąc jak w gorączce.
- Yhmmm – stęknął twierdząco
- Wyciągnij… nie chcę żebyś…
I tak… powiedziała w złą godzinę. Z młodzieńczym impetem, gorący jak rozpalone żelazo penis naładował podbrzusze dziewczyny końską dawką spermy. Młody kochanek eksplodował z siłą, odbierającą mu na moment czucie w nogach. Zamroczony oparł się jeszcze silniej o koleżankę, czym spowodował wspólny upadek na poszycie leśne.
- Czemu, ****a nie wyszłeś? – zapytała rzeczowo małolata, gramoląc się i opanowując seksualną drżączkę.
- No weź przestań… Poniosło mnie – tłumaczył się zapytany
- I teraz co? Do *****! Okres dopiero za dwa tygodnie!
- Mówiłem, mogę w kakao… - zarechotał młodzian
- S********j!
- Sama s********j. Wal się na ryj, kaszalocie! – Chłopak niesprawiedliwie ocenił dziewczynę, która miała delikatne i regularne rysy.
Rozstali się w niezgodzie.
Zadowolony z dobrze wykonanej roboty, pogwizdujący młodzieniec nieco chwiejnym krokiem powędrował w stronę parkingu, gdzie odnalazł swego małego fiata (rocznik...hm…1982?). Czy on ma aby prawo jazdy? Czy zamierza prowadzić, będąc ewidentnie „pod wpływem”??? Nie… Rozpiera się w obitym czarnym skajem fotelu, do ręki bierze… długopis i zeszyt!!!?!!
Z tą młodzieżą nie jest wcale źle… O takiej porze pamięta o lekcjach? Wprawdzie zbliża się czerwiec, wystawianie ocen, ale… to mało prawdopodobne. O co więc chodzi z tym zeszytem? Chłopiec tymczasem zakończył pisanie. Uśmiechnął się jakby sam do siebie i schował kajet na półeczkę w desce rozdzielczej. Zatrzaskując za sobą drzwi powlókł się w kierunku rozbrzmiewającego głośno rytmu – to zdaje się „Kaliber 44”…
Co z tym zeszytem? Zaintrygował Was? Mnie także. Zajrzyjmy do niego…
Okładka:
ZESZYT ĆWICZEŃ
(brak podpisu)
W środku:
Ilość dup w klasie IIc: 16
Ilość dup fajnych: 5
Ilość kaszalotów: 8
Ilość półkaszalotów: 3
Ilość dup do wyruchania: 5 (w porywach 6)
lista
Gośka M.
Sandra W.
Anita C.
Dagmara K.
Marta N.
i może jeszcze:
(Viola L.)
Brygada ruchmistrzów
Mały, Siwy, Paco, Norbi, Dżalas, Łysy, Jaca, Bubu
AKCJA
(pisownia oryginalna)
Gośka M.
„Pisze Siwy. Mówiła że się jej niepodobam i żebym s********ł. Wyrazu s********j użyła jak na przerwie próbowałem jej wsadzić rękę za spodnie na tyłku. Gołej dupy nie dotknęłem bo miała za ciasne te spodnie. Po zatym się szarpała. Weź pędź powiedziałem i spadaj na drzewo pokemonie. Olewam ją.”
„Pisze Paco. Byliśmy na basenie jeszcze z jedną Olgą (półkaszalot). Taki motyw że chciałem wejść za nimi do pszebieralni. Brechtały się ale nie chciały puścić dźwi. Wziąłem się trochę schyliłem i przez szparę widziałem że Gośka ma fajne cyce. Półkaszalot też niezłe ma i może byśmy ją wpisali na listę? Potem na basenie już jak pływaliśmy to pozwoliła się macać. Przyciskałem ją do ściany i masowałem jej cipę przez kostióm. Jak kaszalot trochę odpłynął to wsadziłem Gośce palca do cipy. Było jej fajnie – tak mówiła. Z palcem w cipie powiedziała że czy bym chciał do niej przyjść? Chciałbym. No to i przyszłem po basenie, jej starych nie było tylko brachol – ale zaraz wyszedł na dwór. Zaczeliśmy się lizać. Zdjąłem jej bluzeczkę i macałem cyce. Były za****ste. Jęczała jak jej wsadzałem palce do cipki. Pytała czy ją poliżę odpowiedziałem że nie bardzo bo nie lubię smaku cipy. Powiedziała że ok. i czy jej wsadzę. Założyła mi gumkę miała ją w szufladzie w biurku. Po co jej była? Wsadziłem jej i ruchałem aż się spuściłem. W czasie ****nia siedziała na biurku i rozkładała nogi a ja ****łem. Nawet zadzwonił telefon a ona wciąż z c***em w cipie odebrała i rozmawiała z koleżanką a ja w tym czasie ją ****łem (nie tą koleżankę tylko ją) aż się spuściłem. W sumie była za****sta oceniam na 9/10. Jeszcze raz o kaszalocie – wpiszmy ją na listę bo ma za****ste takie sterczące cycki jak Pamela”.
Sandra W.
„Pisze Jaca. Sandra jest za****aszcza widziałem jej cipę jak kompała się na waleta w jeziorze. Bo w długi łikend jak już było ciepło byliśmy na zalewie i rześmy się z kumplami zaczeli kompać. ****a! Piździawa jak **** aż mi się skurczył ****. A Sandra z kumpelą co nie wiem jak ma na imię polewały z tego, że pa jaki mały wacek! No to my mówimy że lepiej się też rozbierzcie i do wody bo was wrzucimy. One dalej polewka. No to my wrzuciliśmy kumpelę Sandry, trochę w****iona ale zdąrzyła zdjąć buty i bluzę a Sandra cykała się że też chcemy ją i mówi dobra ja sama wejde. Na to my – ale na waleta. Sandra że nie my że tak. Mówi że tylko na chwilę. No i się rozebrała. Za****staaaaaa!!! Ma małe cycki ale fajnie sterczą i w ogóle wygląda jak modelka. Ma ogoloną cipę jak na pornosie!!! Jej kumpela ma zarośniętą – wystawały jej włochy z majtek fuuuuu. Chcę ją ruchnąć tzn Sandrę ale dziś się nie udało.”
„Znowu Jaca. Ruchałem się z nią. Ale prze****ne. Śmierdziało jej cipsko. ****a!!! Chciałem ją polizać, a tu taki kaban, że padłem!!! Ja pierdziu. Ona poliż mnie wsadź mi język a ja już prawie rzygam. Mówie – chcesz przelecę cię. A ona jasne. Jak ją waliłem to nie czułem tak bardzo. Nie miała gumek a ja zapomniałem. Chciałem nawet wyjść ale trochę spermy w niej zostało – nie zdążyłem tak całkiem. Reszta na brzuch. Ogólnie porażka. Nie polecam 3/10”.
Anita C.
„Pisze Norbi. Chcice na mnie Anita miała od dawna. Mówiła mi już na dysce w Terarium. Mówiła do ucha podobasz mi się, ale mam faceta. No miała i dalej ma. Taki ****** ale dziany jeździ beją M5 (stary mu kupił, ****a!). No ale ja *******ę tego ****a i liżę Anitę po uchu. Ona weź ****a przestań bo jak ktoś zobaczy to ci potem przy*******ą. Ehe. Ale po dysce faktycznie dostałem wpierdal. Przyszło dwóch kwadratów jak staliśmy na fajce i dostałem dwie bęcki i po kopie w brzuch. *******e to wypisuję się z klubu.”
„Pisze Bubu. A ja ją właśnie ****łem w kiblu. U nas w ekonomiku! Czaicie? W naszej budzie można też się ****ć!!!!! Byliśmy na szlugach w klopie damskim i opowiadała mi o Norbim. Że ją chciał ruchnąć i dostał bęcki. Ja mówie komplemęt: kto by cie nie chciał ruchnąć! Ona że weź przestań no coty. Ale buraka strzeliła. Mówie dalej – jesteś za****sta z twarzy. Widzę że reszta też na miejscu. Ona: to patż. Patżę a podnosi sukienke i smyra się po cipce. Pochodze i sam zaczynam ją smyrać. Ona mówi – nie możemy się ****ć bo mam płodne. Skąd wie – nie wiem. Klęknęła, wyciągnęła mi ***** i robi obciąg. ****a!!! Ale za****sta lodziara. Coś mi od*******iło i mówię. Mam gumę, chodź. Ona na to, dobra! Założyłem se. zdjeła majtki i jade z koksem. Waliłem ją tylko z minutę bo potem był spust (tym lodem tak mnie rozwaliła). Ale **** z tym. Zaliczona. 8/10 (dziewiątkę dałbym tylko za anala – jeszcze nie próbowałem. A 10 za ****nie Pameli)”.
Daga K.
„Pisze Łysy. Czego się tak jarasz Bubu. W budzie ****łem już dwie laski, to znaczy jedna robiła mi laskę a drugiej normalnie wsadziłem i ****łem jak worek. Ale to nie znaszej klasy. Jakbyś chciał wiedzieć, to Anitka też mi obciągała już dawno jak tylko zaczeła się buda. W ogóle ona podobno obciąga każdemu a nawet dawała dupy koło nowotelu. No normalnie dawała dupska starym dziadom za kasę. Potem ten jej kolo ją wychaczył. Niechciałbym takiej przechodzonej dupczyć. Ale zaraz miało być o Dadze. Ona wiecie – ćwiczy siatę. Za****ście gra ale i tak wszyscy przychodzą na wuef se popatrzeć jak jej balony podskakują. Trzęsawa! No i na tym wuefie się nic nie dało. Dupy poszły pod prysznic i zamkneły za sobą dźwi. No ale potem na przerwie podłaże do niej i mówie Daguś cho ze mną na dyske w sobote. A ona jak ze mną? No razem se pójdziemy mówie do niej. Ehe ja mam faceta mówi Dagmara. Olej go mówie. Nie mogę mówi Daga bo już trzy miechy jesteśmy ze sobą. Wierna jestem. ****a se pomyślałem wierną się jeszcze za****ściej dupczy”.
„Pisze znowu Łysy. Daga była i tak na dysce jak ten jej kolo poszedł wciągnąć działe do klopa to ja do Dagi i pytam czy zatańczy. No ba mówi Dagmarka. W tańcu ją macam po dupie bo miała krutką sukienke. Pytam czy wyjdziemy na fajke. Ona że na pewno o fajke chodzi? ****a a co, pytam. Ona że chce ją na pewno wydymać w aucie. Taka szczera suka z niej. Mówie że nie nocoty dymanie w aucie to nie w moim stylu. Pozatym auto ciasne mam. Wyszliśmy jaramy a potem liżemy się za dyską. Pytam idziemy do lasu? Po ****? pyta daga. No wiesz mówie przejdziemy się. W lesie dala mi dupy od tylca. Nic prawie nie widziałem ale ma fajną ciasną cipę. Było za****ście. 9/10.
Marta N.
„Piszę Mały. Marta to cnotka i kujonka ale dupa z niej za****sta. Myśle że zero szans na jej zaruchanie. Na karzdej przerwie i po budzie podchodze do niej i zagaduje ale zero szans. W****ia mie troche. Mówiłem Siwemu i Bubu rze może ją ruchniemy jak idzie na chate przez park? Teraz podejde do niej i strzele plaskacza w dupe bo po dobroci nie słucha sie”.
- - -
Trwała długa przerwa. Niewysoki chłopiec w granatowej bluzie i spodniach od dresu, o gładko zaczesanych do tyłu czarnych włosach podszedł powoli do grupki dyskutujących dziewcząt. Nie zastanawiając się wiele klepnął potężnie otwartą dłonią w opięte ciasnymi dżinsami pośladki jednej z nich. Uderzona odwróciła się zaskoczona. Odznaczała się niezwykle delikatną urodą i harmonijną kobiecą sylwetką. Miała ciemnobrązowe włosy spięte wysoko w „koński ogon”. Subtelnie wycięte usta wykrzywiły się w grymasie bólu.
- Co robisz, Mariusz?
- To nie ja – zarechotał chłopak
- Marta! To był on, widziałam! – zawołała jedna z koleżanek, stojących z boku.
- Zamknij ryło, paszczaku! – agresywnie uciszył ją „Mały”
Zaczepiona dziewczyna patrzyła tymczasem na „Małego” z mieszaniną zawodu i autentycznego strachu.
- Co mam zrobić, żebyś mnie już nie zaczepiał? – spytała, patrząc błagalnie wielkimi, zielonymi oczami.
- Nie chciałaś ze mną gadać to teraz się ****a nie dziw – wyjaśnił Mariusz. Przysunął się do niej na odległość kilku centymetrów. Jego skisły oddech omiatał zmartwiałe oblicze Marty.
- Mogę zmienić zdanie, pogłaskał ją po policzku. Drugą rękę położył na jej pupie a następnie usiłował przyciągnąć ją do siebie i pocałować w usta. Dziewczyna odepchnęła go mocno aż stracił równowagę i upadł. Zgromadzone obok koleżanki zarechotały.
Mariusz gramolił się z podłogi. Jego wzrok wyrażał bezgraniczną wściekłość.
- Ty dziwko! Masz prze****ne!- darł się. Skoczył ku niej i próbował chyba uderzyć ją pięścią. Nie zdążył tego zrobić bo został potężnie pchnięty z boku na ścianę. Wpadł na nią, obijając się boleśnie i ponownie upadając na podłogę. Zza paska spodni wypadł mu niewielki zeszyt.
Z nieoczekiwaną odsieczą przyszedł Marcie wysoki chłopak. Szatyn o inteligentnym wyrazie twarzy. „Przystojny” pomyślała i spojrzała na niego z wdzięcznością.
„Mały” gramolił się niezgrabnie. Chciał chyba wziąć odwet na „wybawcy” dziewczyny ale szybko ocenił dzielącą ich różnicę wzrostu.
- Nie żyjesz! – powiedział tylko. Okręcił się na pięcie i odszedł. Po minucie wrócił.
- Oddawaj! – wskazał na zeszyt, który podniosła jedna z dziewczyn. Wertowała go z rosnącym zdumieniem na twarzy. Pomimo obecności wysokiego chłopaka wciąż obawiała się Mariusza. Zwróciła mu zeszyt. Mierząc ją wściekłym wzrokiem odszedł.
Marta wciąż przyglądała się wybawcy. Po chwili niepewności podeszła do niego. Zdawało się jej, że kojarzy twarz chłopaka. Nie znała go jednak osobiście. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Dzięki… - wyszeptała
Chłopak spojrzał na nią poważnym wzrokiem.
- Nie ma problemu. Jakby co, wołaj mnie. Jeśli będę w pobliżu…
- Nie wiem nawet jak masz na imię.
- Jestem Darek. Chłopiec wyciągnął swą dłoń. Uścisnęła ją delikatnie.
- Marta. Chodzę do IIc.
- No nic. Muszę lecieć. Na razie – Darek pożegnał się pospiesznie. Następnie odszedł szybkim krokiem.
Odręczny blog z ery przedsieciowej.
Ta historia wydarzyła się w późnych latach 90-tych XX wieku.
Parking za dyskoteką „Iguana” był w sobotni wieczór całkowicie zapchany wszelkiego rodzaju samochodami. Poczesne miejsce – jedyny fragment wyłożony kostką polbrukową – zajmowały, lśniąc metalicznym lakierem cztery wielkie BMW „siódemki” wersja „full wypas edition”. Chcąc połaszczyć się na te wygodne miejsca, właściciele innych pojazdów musieliby uwzględnić w swym grafiku konieczność późniejszej wizyty u protetyka, w celu uzupełnienia braków w uzębieniu. Pozostałą część placu stanowiło ordynarne klepisko, które namakając w słotne dni przysparzało udręk właścicielkom markowego obuwia – czy to na szpilce, czy też sportowego kroju, z trzema dumnymi paskami na cholewce. Na szczęście w zeszłym tygodniu było sucho niczym na Atacamie. Obuwie nastoletnich elegantek było zatem bezpieczne. Gorzej przedstawiała się sprawa z ich cnotą.
Jak świat światem, sobotnie potańcówki zawsze były dla nastolatków wyjątkową okazją do szybkiego wejścia w dorosłość. Wieczory te przysparzały również niemałych radości rachmistrzom partii prawicowych, pomstujących na żenująco niskie wskaźniki przyrostu naturalnego. Młode pokolenie odznaczało się bowiem zaskakującą niechęcią do zagadnień antykoncepcji. Kondomów używano z rzadka, pomimo ich dużej dostępności w placówkach handlowych. Ta awersja do wyrobów z lateksu dziwi – dawniejsze nastolatki nie miały tak daleko idących ułatwień. Prezerwatywy „Eros”, produkcji olsztyńskiego „Stomilu”, wygrzewane tygodniami na oświetlonych słońcem witrynach kiosków „Ruchu” były kupowane wyłącznie przez desperatów. Młodzież stroniła od nich, chroniąc tym samym skórę genitaliów przed paskudnymi uczuleniami. Jechane było przeważnie na żywca, zarówno za Gierka jak też za rządów AWS-u. Chcąc dobrać się do (przeważnie zarośniętej) cipki dziewczęcia epoki „dzieci kwiatów” należało (wedle relacji starszego pokolenia) przetańczyć z nią całą noc, być romantycznym, napoić ją winem marki „Wino”, ewentualnie sprzedać tekst o „dowodzie miłości”. Współczesne nastolatki nie stawiają tak daleko idących wymagań.
Skąd ten wniosek? Ano, z obserwacji. Obok parkingu wyrastał niewielki zagajniczek. Drzewa zajmowały wszystkiego może z ćwierć hektara. Ta mała powierzchnia, pod osłoną nocy, stawała się jednocześnie toaletą i miejscem pospiesznej wymiany płynów ustrojowych. W opisywanej chwili, około północy, przy intensywnym świetle będącego w pełni Księżyca, na skraju lasku błyskały sobie dwa światełka. Jedno – to odblaskowy element coraz modniejszych szerokich spodni chłopięcych, drugie zaś – opalizujący wisiorek, dyndający na smukłej dziewczęcej szyi. Światła trzęsły się wspólnym, rozdygotanym tempem. Podejdźmy bliżej…
- Mmh, mmh, yh! – zduszonym głosem charczał jasnowłosy chłopiec z lekko zarysowującym się wąsikiem. Jego chude pośladki rezonowały od pchnięć, które zadawał wypiętej, złożonej „w scyzoryk” i opartej o młodą brzozę dziewczynie. Jej długie, czarne włosy, opadając w nieładzie zasłaniały twarz, uniemożliwiając rozpoznanie. Młodzieniec nie sprawiał jednak wrażenia zainteresowanego fizjonomią partnerki. Całą uwagę koncentrował na jej sprężystej pupie, wyłaniającej się spod podkasanej sukienki. Przed wtargnięciem do wnętrza dziewczyny nie zdążył zdjąć jej majtek. Czerwone stringi ocierały się teraz o jego nabrzmiałego członka, powodując dodatkową porcję wrażeń. Chłopiec czuł, że jego nasienie rozpaczliwie domaga się ujścia. Bezwiednie przyspieszył tempo. Pochylił się, obejmując partnerkę wpół i chwytając ją przez materiał za jędrne, dziewczęce i zaskakująco wydatne piersi.
- Dochodzisz? – wystękała nastolatka, drżąc jak w gorączce.
- Yhmmm – stęknął twierdząco
- Wyciągnij… nie chcę żebyś…
I tak… powiedziała w złą godzinę. Z młodzieńczym impetem, gorący jak rozpalone żelazo penis naładował podbrzusze dziewczyny końską dawką spermy. Młody kochanek eksplodował z siłą, odbierającą mu na moment czucie w nogach. Zamroczony oparł się jeszcze silniej o koleżankę, czym spowodował wspólny upadek na poszycie leśne.
- Czemu, ****a nie wyszłeś? – zapytała rzeczowo małolata, gramoląc się i opanowując seksualną drżączkę.
- No weź przestań… Poniosło mnie – tłumaczył się zapytany
- I teraz co? Do *****! Okres dopiero za dwa tygodnie!
- Mówiłem, mogę w kakao… - zarechotał młodzian
- S********j!
- Sama s********j. Wal się na ryj, kaszalocie! – Chłopak niesprawiedliwie ocenił dziewczynę, która miała delikatne i regularne rysy.
Rozstali się w niezgodzie.
Zadowolony z dobrze wykonanej roboty, pogwizdujący młodzieniec nieco chwiejnym krokiem powędrował w stronę parkingu, gdzie odnalazł swego małego fiata (rocznik...hm…1982?). Czy on ma aby prawo jazdy? Czy zamierza prowadzić, będąc ewidentnie „pod wpływem”??? Nie… Rozpiera się w obitym czarnym skajem fotelu, do ręki bierze… długopis i zeszyt!!!?!!
Z tą młodzieżą nie jest wcale źle… O takiej porze pamięta o lekcjach? Wprawdzie zbliża się czerwiec, wystawianie ocen, ale… to mało prawdopodobne. O co więc chodzi z tym zeszytem? Chłopiec tymczasem zakończył pisanie. Uśmiechnął się jakby sam do siebie i schował kajet na półeczkę w desce rozdzielczej. Zatrzaskując za sobą drzwi powlókł się w kierunku rozbrzmiewającego głośno rytmu – to zdaje się „Kaliber 44”…
Co z tym zeszytem? Zaintrygował Was? Mnie także. Zajrzyjmy do niego…
Okładka:
ZESZYT ĆWICZEŃ
(brak podpisu)
W środku:
Ilość dup w klasie IIc: 16
Ilość dup fajnych: 5
Ilość kaszalotów: 8
Ilość półkaszalotów: 3
Ilość dup do wyruchania: 5 (w porywach 6)
lista
Gośka M.
Sandra W.
Anita C.
Dagmara K.
Marta N.
i może jeszcze:
(Viola L.)
Brygada ruchmistrzów
Mały, Siwy, Paco, Norbi, Dżalas, Łysy, Jaca, Bubu
AKCJA
(pisownia oryginalna)
Gośka M.
„Pisze Siwy. Mówiła że się jej niepodobam i żebym s********ł. Wyrazu s********j użyła jak na przerwie próbowałem jej wsadzić rękę za spodnie na tyłku. Gołej dupy nie dotknęłem bo miała za ciasne te spodnie. Po zatym się szarpała. Weź pędź powiedziałem i spadaj na drzewo pokemonie. Olewam ją.”
„Pisze Paco. Byliśmy na basenie jeszcze z jedną Olgą (półkaszalot). Taki motyw że chciałem wejść za nimi do pszebieralni. Brechtały się ale nie chciały puścić dźwi. Wziąłem się trochę schyliłem i przez szparę widziałem że Gośka ma fajne cyce. Półkaszalot też niezłe ma i może byśmy ją wpisali na listę? Potem na basenie już jak pływaliśmy to pozwoliła się macać. Przyciskałem ją do ściany i masowałem jej cipę przez kostióm. Jak kaszalot trochę odpłynął to wsadziłem Gośce palca do cipy. Było jej fajnie – tak mówiła. Z palcem w cipie powiedziała że czy bym chciał do niej przyjść? Chciałbym. No to i przyszłem po basenie, jej starych nie było tylko brachol – ale zaraz wyszedł na dwór. Zaczeliśmy się lizać. Zdjąłem jej bluzeczkę i macałem cyce. Były za****ste. Jęczała jak jej wsadzałem palce do cipki. Pytała czy ją poliżę odpowiedziałem że nie bardzo bo nie lubię smaku cipy. Powiedziała że ok. i czy jej wsadzę. Założyła mi gumkę miała ją w szufladzie w biurku. Po co jej była? Wsadziłem jej i ruchałem aż się spuściłem. W czasie ****nia siedziała na biurku i rozkładała nogi a ja ****łem. Nawet zadzwonił telefon a ona wciąż z c***em w cipie odebrała i rozmawiała z koleżanką a ja w tym czasie ją ****łem (nie tą koleżankę tylko ją) aż się spuściłem. W sumie była za****sta oceniam na 9/10. Jeszcze raz o kaszalocie – wpiszmy ją na listę bo ma za****ste takie sterczące cycki jak Pamela”.
Sandra W.
„Pisze Jaca. Sandra jest za****aszcza widziałem jej cipę jak kompała się na waleta w jeziorze. Bo w długi łikend jak już było ciepło byliśmy na zalewie i rześmy się z kumplami zaczeli kompać. ****a! Piździawa jak **** aż mi się skurczył ****. A Sandra z kumpelą co nie wiem jak ma na imię polewały z tego, że pa jaki mały wacek! No to my mówimy że lepiej się też rozbierzcie i do wody bo was wrzucimy. One dalej polewka. No to my wrzuciliśmy kumpelę Sandry, trochę w****iona ale zdąrzyła zdjąć buty i bluzę a Sandra cykała się że też chcemy ją i mówi dobra ja sama wejde. Na to my – ale na waleta. Sandra że nie my że tak. Mówi że tylko na chwilę. No i się rozebrała. Za****staaaaaa!!! Ma małe cycki ale fajnie sterczą i w ogóle wygląda jak modelka. Ma ogoloną cipę jak na pornosie!!! Jej kumpela ma zarośniętą – wystawały jej włochy z majtek fuuuuu. Chcę ją ruchnąć tzn Sandrę ale dziś się nie udało.”
„Znowu Jaca. Ruchałem się z nią. Ale prze****ne. Śmierdziało jej cipsko. ****a!!! Chciałem ją polizać, a tu taki kaban, że padłem!!! Ja pierdziu. Ona poliż mnie wsadź mi język a ja już prawie rzygam. Mówie – chcesz przelecę cię. A ona jasne. Jak ją waliłem to nie czułem tak bardzo. Nie miała gumek a ja zapomniałem. Chciałem nawet wyjść ale trochę spermy w niej zostało – nie zdążyłem tak całkiem. Reszta na brzuch. Ogólnie porażka. Nie polecam 3/10”.
Anita C.
„Pisze Norbi. Chcice na mnie Anita miała od dawna. Mówiła mi już na dysce w Terarium. Mówiła do ucha podobasz mi się, ale mam faceta. No miała i dalej ma. Taki ****** ale dziany jeździ beją M5 (stary mu kupił, ****a!). No ale ja *******ę tego ****a i liżę Anitę po uchu. Ona weź ****a przestań bo jak ktoś zobaczy to ci potem przy*******ą. Ehe. Ale po dysce faktycznie dostałem wpierdal. Przyszło dwóch kwadratów jak staliśmy na fajce i dostałem dwie bęcki i po kopie w brzuch. *******e to wypisuję się z klubu.”
„Pisze Bubu. A ja ją właśnie ****łem w kiblu. U nas w ekonomiku! Czaicie? W naszej budzie można też się ****ć!!!!! Byliśmy na szlugach w klopie damskim i opowiadała mi o Norbim. Że ją chciał ruchnąć i dostał bęcki. Ja mówie komplemęt: kto by cie nie chciał ruchnąć! Ona że weź przestań no coty. Ale buraka strzeliła. Mówie dalej – jesteś za****sta z twarzy. Widzę że reszta też na miejscu. Ona: to patż. Patżę a podnosi sukienke i smyra się po cipce. Pochodze i sam zaczynam ją smyrać. Ona mówi – nie możemy się ****ć bo mam płodne. Skąd wie – nie wiem. Klęknęła, wyciągnęła mi ***** i robi obciąg. ****a!!! Ale za****sta lodziara. Coś mi od*******iło i mówię. Mam gumę, chodź. Ona na to, dobra! Założyłem se. zdjeła majtki i jade z koksem. Waliłem ją tylko z minutę bo potem był spust (tym lodem tak mnie rozwaliła). Ale **** z tym. Zaliczona. 8/10 (dziewiątkę dałbym tylko za anala – jeszcze nie próbowałem. A 10 za ****nie Pameli)”.
Daga K.
„Pisze Łysy. Czego się tak jarasz Bubu. W budzie ****łem już dwie laski, to znaczy jedna robiła mi laskę a drugiej normalnie wsadziłem i ****łem jak worek. Ale to nie znaszej klasy. Jakbyś chciał wiedzieć, to Anitka też mi obciągała już dawno jak tylko zaczeła się buda. W ogóle ona podobno obciąga każdemu a nawet dawała dupy koło nowotelu. No normalnie dawała dupska starym dziadom za kasę. Potem ten jej kolo ją wychaczył. Niechciałbym takiej przechodzonej dupczyć. Ale zaraz miało być o Dadze. Ona wiecie – ćwiczy siatę. Za****ście gra ale i tak wszyscy przychodzą na wuef se popatrzeć jak jej balony podskakują. Trzęsawa! No i na tym wuefie się nic nie dało. Dupy poszły pod prysznic i zamkneły za sobą dźwi. No ale potem na przerwie podłaże do niej i mówie Daguś cho ze mną na dyske w sobote. A ona jak ze mną? No razem se pójdziemy mówie do niej. Ehe ja mam faceta mówi Dagmara. Olej go mówie. Nie mogę mówi Daga bo już trzy miechy jesteśmy ze sobą. Wierna jestem. ****a se pomyślałem wierną się jeszcze za****ściej dupczy”.
„Pisze znowu Łysy. Daga była i tak na dysce jak ten jej kolo poszedł wciągnąć działe do klopa to ja do Dagi i pytam czy zatańczy. No ba mówi Dagmarka. W tańcu ją macam po dupie bo miała krutką sukienke. Pytam czy wyjdziemy na fajke. Ona że na pewno o fajke chodzi? ****a a co, pytam. Ona że chce ją na pewno wydymać w aucie. Taka szczera suka z niej. Mówie że nie nocoty dymanie w aucie to nie w moim stylu. Pozatym auto ciasne mam. Wyszliśmy jaramy a potem liżemy się za dyską. Pytam idziemy do lasu? Po ****? pyta daga. No wiesz mówie przejdziemy się. W lesie dala mi dupy od tylca. Nic prawie nie widziałem ale ma fajną ciasną cipę. Było za****ście. 9/10.
Marta N.
„Piszę Mały. Marta to cnotka i kujonka ale dupa z niej za****sta. Myśle że zero szans na jej zaruchanie. Na karzdej przerwie i po budzie podchodze do niej i zagaduje ale zero szans. W****ia mie troche. Mówiłem Siwemu i Bubu rze może ją ruchniemy jak idzie na chate przez park? Teraz podejde do niej i strzele plaskacza w dupe bo po dobroci nie słucha sie”.
- - -
Trwała długa przerwa. Niewysoki chłopiec w granatowej bluzie i spodniach od dresu, o gładko zaczesanych do tyłu czarnych włosach podszedł powoli do grupki dyskutujących dziewcząt. Nie zastanawiając się wiele klepnął potężnie otwartą dłonią w opięte ciasnymi dżinsami pośladki jednej z nich. Uderzona odwróciła się zaskoczona. Odznaczała się niezwykle delikatną urodą i harmonijną kobiecą sylwetką. Miała ciemnobrązowe włosy spięte wysoko w „koński ogon”. Subtelnie wycięte usta wykrzywiły się w grymasie bólu.
- Co robisz, Mariusz?
- To nie ja – zarechotał chłopak
- Marta! To był on, widziałam! – zawołała jedna z koleżanek, stojących z boku.
- Zamknij ryło, paszczaku! – agresywnie uciszył ją „Mały”
Zaczepiona dziewczyna patrzyła tymczasem na „Małego” z mieszaniną zawodu i autentycznego strachu.
- Co mam zrobić, żebyś mnie już nie zaczepiał? – spytała, patrząc błagalnie wielkimi, zielonymi oczami.
- Nie chciałaś ze mną gadać to teraz się ****a nie dziw – wyjaśnił Mariusz. Przysunął się do niej na odległość kilku centymetrów. Jego skisły oddech omiatał zmartwiałe oblicze Marty.
- Mogę zmienić zdanie, pogłaskał ją po policzku. Drugą rękę położył na jej pupie a następnie usiłował przyciągnąć ją do siebie i pocałować w usta. Dziewczyna odepchnęła go mocno aż stracił równowagę i upadł. Zgromadzone obok koleżanki zarechotały.
Mariusz gramolił się z podłogi. Jego wzrok wyrażał bezgraniczną wściekłość.
- Ty dziwko! Masz prze****ne!- darł się. Skoczył ku niej i próbował chyba uderzyć ją pięścią. Nie zdążył tego zrobić bo został potężnie pchnięty z boku na ścianę. Wpadł na nią, obijając się boleśnie i ponownie upadając na podłogę. Zza paska spodni wypadł mu niewielki zeszyt.
Z nieoczekiwaną odsieczą przyszedł Marcie wysoki chłopak. Szatyn o inteligentnym wyrazie twarzy. „Przystojny” pomyślała i spojrzała na niego z wdzięcznością.
„Mały” gramolił się niezgrabnie. Chciał chyba wziąć odwet na „wybawcy” dziewczyny ale szybko ocenił dzielącą ich różnicę wzrostu.
- Nie żyjesz! – powiedział tylko. Okręcił się na pięcie i odszedł. Po minucie wrócił.
- Oddawaj! – wskazał na zeszyt, który podniosła jedna z dziewczyn. Wertowała go z rosnącym zdumieniem na twarzy. Pomimo obecności wysokiego chłopaka wciąż obawiała się Mariusza. Zwróciła mu zeszyt. Mierząc ją wściekłym wzrokiem odszedł.
Marta wciąż przyglądała się wybawcy. Po chwili niepewności podeszła do niego. Zdawało się jej, że kojarzy twarz chłopaka. Nie znała go jednak osobiście. Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Dzięki… - wyszeptała
Chłopak spojrzał na nią poważnym wzrokiem.
- Nie ma problemu. Jakby co, wołaj mnie. Jeśli będę w pobliżu…
- Nie wiem nawet jak masz na imię.
- Jestem Darek. Chłopiec wyciągnął swą dłoń. Uścisnęła ją delikatnie.
- Marta. Chodzę do IIc.
- No nic. Muszę lecieć. Na razie – Darek pożegnał się pospiesznie. Następnie odszedł szybkim krokiem.
Skomentuj