Witajcie. Forum znam od dawna, czasami czytałam z ciekawości. Teraz przyszedł czas na rejestrację by sprobowac znaleźć rozwiązanie problemu który pojawił się jakiś czas temu w moim małżeństwie.
Jesteśmy w związku ponad 11 lat, małżeństwo 5. Zamieszkaliśmy że sobą na długo przed więc zdążyliśmy się doskonale poznać od każdej strony. Bywały kłótnie, ciche dni czy nawet propozycje rozstania (zawsze po takiej propozycji z którejkolwiek stron nie padała następowało szybkie ugaszenie pożaru). Tak naprawdę jest tak do dzisiaj. Mamy dwójkę dzieci, które śpia prawie że wzorowo więc wieczory od 19 mamy zupełnie dla siebie. Raczej większych problemów nie mamy.
Problem który nas dopadł to moje niskie libido. W sumie to on twierdzi że jest niskie. On ma wysokie. Ja uważam że nie jest ze mną tak tragicznie.
Mniej więcej rok temu temat pierwszy raz wyszedł z jego ust że kochamy się za rzadko, że jestem młodzi, zdrowi, darzymy się dużą miłością a seks między nami jest według niego zbyt rzadko, że kiedyś było inaczej, częściej, bardziej spontanicznie. Sam nie potrafił określić od kiedy według niego seksu jest za mało. Nie potrafil powiedzieć czy od pojawienia się dzieci czy jeszcze przed nimi.
Obecnie kochamy się srednio 5-6 razy w miesiącu. Mnie to jak najbardziej starcza, czasem może i mi za dużo. On najchętniej robiłby to codziennie ale rozumie że jest facetem i tak ma. Ale chciałby przynajmniej dwa razy tyle co teraz.
Wiadomo całą rozmowa wtedy skończyła się kłótnia.
Później próbował jeszcze raz temat ale skończyło się tak samo. Ja nie widzę problemu a nie chce tego robić gdy nie czuję rzeczywistej ochoty. Lubię się przytulić, obejrzeć wspólnie film, coś zjeść, porozmawiać. Ale nie zawsze musi się to kończyć seksem.
Ponad miesiąc temu temat znowu powrócil chyba że zdwojoną siłą. Dalej uważa że za mało się kochamy a dodatkowo zaczął mówić czego mu brakuje w naszych kontaktach seksualnych a co kiedyś było. Głównie chodzi mu o miłość francuska. To prawda nie robiłam mu loda pewnie z 7 lat. Pojawiła się u mnie jakąś blokada przed tym, nie potrafię się przemoc. Tłumaczę sobie i jemu ze to wina wielu złych momentów które przeżyliśmy wspólnie. Choć nigdy mi złego słowa nie powiedział na temat moich zdolności w tej kwestii wręcz przeciwnie zawsze było mi dobrze.
Dodatkowo meczy mnie ze ja też mu nie daje sobie robić minety która kiedyś mógł robić. Jakoś nie sprawia mi to wielkiej przyjemności.
Lubie grę wstępna typu całowanie, ja go podotykam on mnie, krótka palcówką żebym nie doszła i działamy. Pozycje staramy się zmieniać, czy to klasycznie czy ja na nim czy od tyłu, wszystko jest choć on i tak wymysla jeszcze jakieś pozycje.
Ogólnie czuje się teraz źle przez to. Z jednej strony on naciska na to wszystko rozmowa ale to wcale mnie jakoś nie zachęca do częstszych stosunków, do loda tym bardziej.
Proponował terapie ale raczej nic by nie zmieniła w tej kwestii bo ja mam na niego ochotę, podoba mi się jako mężczyzna. Uwielbiam się z nim kochać, jest mi dobrze. Orgazm mam prawie zawsze. Jak chce szybkiego numerku to jest 5 minut i po sprawie, a jak chce dłużej to i 30 minut się kochamy.
Sama już nie wiem czy problem jest we mnie czy w nim, że on chce tak często. Nie jestem typem dziewczyny co w łóżku dominuje, raczej to facet przejmuje inicjatywę częściej. To on częściej iniciuje seks. Próbowałam się jakoś przemoc. Jeden miesiąc udało się 8 razy kochać ale też mu było mało. Teraz jest już 14 dni bez seksu. Zdarzały się miesiące co był raz seks. No ale chyba najważniejsze że się kochamy a seks to dodatek, lepiej smakuje po kilku dniach bez niego.
Już sama nie wiem.
Pomóżcie coś, doradźcie.
Pytajcie postaram się też odpowiedzieć jeśli napisałam za mało szczegółów by ustalić w kim jest problem.
Jesteśmy w związku ponad 11 lat, małżeństwo 5. Zamieszkaliśmy że sobą na długo przed więc zdążyliśmy się doskonale poznać od każdej strony. Bywały kłótnie, ciche dni czy nawet propozycje rozstania (zawsze po takiej propozycji z którejkolwiek stron nie padała następowało szybkie ugaszenie pożaru). Tak naprawdę jest tak do dzisiaj. Mamy dwójkę dzieci, które śpia prawie że wzorowo więc wieczory od 19 mamy zupełnie dla siebie. Raczej większych problemów nie mamy.
Problem który nas dopadł to moje niskie libido. W sumie to on twierdzi że jest niskie. On ma wysokie. Ja uważam że nie jest ze mną tak tragicznie.
Mniej więcej rok temu temat pierwszy raz wyszedł z jego ust że kochamy się za rzadko, że jestem młodzi, zdrowi, darzymy się dużą miłością a seks między nami jest według niego zbyt rzadko, że kiedyś było inaczej, częściej, bardziej spontanicznie. Sam nie potrafił określić od kiedy według niego seksu jest za mało. Nie potrafil powiedzieć czy od pojawienia się dzieci czy jeszcze przed nimi.
Obecnie kochamy się srednio 5-6 razy w miesiącu. Mnie to jak najbardziej starcza, czasem może i mi za dużo. On najchętniej robiłby to codziennie ale rozumie że jest facetem i tak ma. Ale chciałby przynajmniej dwa razy tyle co teraz.
Wiadomo całą rozmowa wtedy skończyła się kłótnia.
Później próbował jeszcze raz temat ale skończyło się tak samo. Ja nie widzę problemu a nie chce tego robić gdy nie czuję rzeczywistej ochoty. Lubię się przytulić, obejrzeć wspólnie film, coś zjeść, porozmawiać. Ale nie zawsze musi się to kończyć seksem.
Ponad miesiąc temu temat znowu powrócil chyba że zdwojoną siłą. Dalej uważa że za mało się kochamy a dodatkowo zaczął mówić czego mu brakuje w naszych kontaktach seksualnych a co kiedyś było. Głównie chodzi mu o miłość francuska. To prawda nie robiłam mu loda pewnie z 7 lat. Pojawiła się u mnie jakąś blokada przed tym, nie potrafię się przemoc. Tłumaczę sobie i jemu ze to wina wielu złych momentów które przeżyliśmy wspólnie. Choć nigdy mi złego słowa nie powiedział na temat moich zdolności w tej kwestii wręcz przeciwnie zawsze było mi dobrze.
Dodatkowo meczy mnie ze ja też mu nie daje sobie robić minety która kiedyś mógł robić. Jakoś nie sprawia mi to wielkiej przyjemności.
Lubie grę wstępna typu całowanie, ja go podotykam on mnie, krótka palcówką żebym nie doszła i działamy. Pozycje staramy się zmieniać, czy to klasycznie czy ja na nim czy od tyłu, wszystko jest choć on i tak wymysla jeszcze jakieś pozycje.
Ogólnie czuje się teraz źle przez to. Z jednej strony on naciska na to wszystko rozmowa ale to wcale mnie jakoś nie zachęca do częstszych stosunków, do loda tym bardziej.
Proponował terapie ale raczej nic by nie zmieniła w tej kwestii bo ja mam na niego ochotę, podoba mi się jako mężczyzna. Uwielbiam się z nim kochać, jest mi dobrze. Orgazm mam prawie zawsze. Jak chce szybkiego numerku to jest 5 minut i po sprawie, a jak chce dłużej to i 30 minut się kochamy.
Sama już nie wiem czy problem jest we mnie czy w nim, że on chce tak często. Nie jestem typem dziewczyny co w łóżku dominuje, raczej to facet przejmuje inicjatywę częściej. To on częściej iniciuje seks. Próbowałam się jakoś przemoc. Jeden miesiąc udało się 8 razy kochać ale też mu było mało. Teraz jest już 14 dni bez seksu. Zdarzały się miesiące co był raz seks. No ale chyba najważniejsze że się kochamy a seks to dodatek, lepiej smakuje po kilku dniach bez niego.
Już sama nie wiem.
Pomóżcie coś, doradźcie.
Pytajcie postaram się też odpowiedzieć jeśli napisałam za mało szczegółów by ustalić w kim jest problem.
Skomentuj