Temat może i banalny, ale czy chcemy czy nie chcemy kasa rządzi naszym życiem...
Jakie jest wasze podejście do tematu? Ważna, nieważna? Czy status majątkowy partnera jest dla was istotnym kryterium w doborze takiej osoby? Cierpicie na niedobór czy może nigdy nie było to dla was problemem? Nie pytam o stan portfela tylko raczej wasze odczucia w tym temacie, czyli odwieczne pytanie 'mieć czy być'.
Ja akurat pochodzę z rodziny w której nigdy się nie przelewało. Przywykłam do tego, że zawsze trzeba było liczyć każdy grosz, odmawiać sobie wielu rzeczy, na wakacje za dzieciaka można było pojechać najwyżej do babci albo na kolonie nad jakieś podmiejskie jezioro, ciuchy po starszym bracie, zawsze za mało było na wszystko. Miałam przez lata jakiś taki kompleks, bo często musiałam sobie odmawiać różnych wyjazdów ze znajomymi czy innych przyjemności. Dopiero teraz gdy już jestem samodzielna, wyszłam na swoje, zaczynam postrzegać to inaczej. Wreszcie nie trzeba liczyć wydatków od pierwszego do pierwszego i aż dziwnie się z tym czuję... Bogata nadal nie jestem bo do tego mi bardzo daleko, ale po raz pierwszy od lat nie muszę bać się co będzie w ostatnich dniach miesiąca skoro zostało mi jakieś kilkanaście złotych. To jest fajne uczucie, ze można sobie pozwolić nawet na jakieś małe zbytki i poza tym spać spokojnie.
W przypadku doboru partnera nie ma dla mnie znaczenia jego stan majątkowy, właśnie z tego powodu że sama rozumiem jak to jest gdy jest się pod kreską i nie ma się bogatych rodziców którzy w razie czego podrzuca jakiś pomocny grant. I generalnie uważam ze pieniądze są na pewno ważne w życiu, ciężko by było funkcjonować bez nich, ale mimo wszystko - nie są najważniejsze.
Jakie jest wasze podejście do tematu? Ważna, nieważna? Czy status majątkowy partnera jest dla was istotnym kryterium w doborze takiej osoby? Cierpicie na niedobór czy może nigdy nie było to dla was problemem? Nie pytam o stan portfela tylko raczej wasze odczucia w tym temacie, czyli odwieczne pytanie 'mieć czy być'.
Ja akurat pochodzę z rodziny w której nigdy się nie przelewało. Przywykłam do tego, że zawsze trzeba było liczyć każdy grosz, odmawiać sobie wielu rzeczy, na wakacje za dzieciaka można było pojechać najwyżej do babci albo na kolonie nad jakieś podmiejskie jezioro, ciuchy po starszym bracie, zawsze za mało było na wszystko. Miałam przez lata jakiś taki kompleks, bo często musiałam sobie odmawiać różnych wyjazdów ze znajomymi czy innych przyjemności. Dopiero teraz gdy już jestem samodzielna, wyszłam na swoje, zaczynam postrzegać to inaczej. Wreszcie nie trzeba liczyć wydatków od pierwszego do pierwszego i aż dziwnie się z tym czuję... Bogata nadal nie jestem bo do tego mi bardzo daleko, ale po raz pierwszy od lat nie muszę bać się co będzie w ostatnich dniach miesiąca skoro zostało mi jakieś kilkanaście złotych. To jest fajne uczucie, ze można sobie pozwolić nawet na jakieś małe zbytki i poza tym spać spokojnie.
W przypadku doboru partnera nie ma dla mnie znaczenia jego stan majątkowy, właśnie z tego powodu że sama rozumiem jak to jest gdy jest się pod kreską i nie ma się bogatych rodziców którzy w razie czego podrzuca jakiś pomocny grant. I generalnie uważam ze pieniądze są na pewno ważne w życiu, ciężko by było funkcjonować bez nich, ale mimo wszystko - nie są najważniejsze.
Skomentuj