Drużyna pod dowództwem Szarego Strażnika Aedana Couslanda kilka dni temu opuściła wioskę Lothering i skierowała się na północny zachód, w stronę Wieży Kręgu Maginów, gdzie ich przywódca miał zamiar uzyskać wsparcie Pierwszego Zaklinacza i jego podwładnych w walce z Plagą. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, drużyna rozbiła obóz, po czym każdy zajął się swoimi sprawami.
Leliana, niegdyś-bardka i od niedawna była świecka siostra zakonna, jak zwykle oddaliła się od obozu w poszukiwaniu strumienia, jeziorka czy innego zbiornika wodnego, by tam oddać się swojemu codziennemu rytuałowi. Składały się nań kąpiel (jej fereldeńscy towarzysze myli się rzadko, ale cóż innego spodziewać się po fereldeńczykach? ona większość życia mieszkała w Orlais i nauczyła się tam dbać o higienę), długie czesanie (skoro na szlaku niedane jej są ani drogie suknie, ani, co najgorsze, piękne buty, będzie miała przynajmniej odpowiednią fryzurę) i... masturbacja.
Leliana kończyła się właśnie czesać i powoli zaczynała już myśleć o kolejnej czynności. Nie da się ukryć, bardzo brakowało jej seksu. Jako bardka w Orlais nigdy nie mogła narzekać na brak kochanków, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, oczywiście na czele z tą najważniejszą - Marjolaine. Była ona jej mentorką nie tylko w umiejętnościach barda - muzyce, poezji, oszustwie, skrytobójstwie itp. - ale i sztuce miłosnej, w której, Leliana musiała to przyznać, była prawdziwą mistrzynią; minstrelce ciężko było sobie przypomnień chociaż jeden przypadek, gdy podczas uprawiania seksu z tą kobietą nie osiągnęła orgazmu, doskonale pamiętała za to te kilka razy, gdy w chwilach największej przyjemności zmoczyła całe łóżko tryskającymi z niej sokami miłości.
Odkąd jednak parę temu Marjolaine zdradziła Lelianę, wrabiając w szpiegostwo polityczne, a ona sama przybyła do klasztoru w Lothering, by poszukać schronienia, spokoju i odkupienia, regularny seks się skończył. Mimo że Zakon nie zabraniał swoim świeckim członkom w zasadzie niczego (chociaż też do niczego nie zachęcał) jedyne, na co Leliana mogła liczyć od lotherińskich braci i sióstr było kilka nieśmiałych pocałunków skradzionych w ciemnych kątach klasztoru - ilekroć zaczynało się robić bardziej namiętnie, jej wybrańcy i wybranki natychmiast uciekały niczym spłoszone zwierzęta. Jedynych dłuższych pieszczot zaznała z mieszkającą w wiosce Bethany, ale nadopiekuńcza matka i tacyż bracia bardzo rzadko zostawiali ją samą i mogły się spotykać naprawdę sporadyczne. Leliana musiała więc radzić sobie sama i chociaż masturbacja była bardzo przyjemna, nie mogła to zastąpić głowy kochanki pomiędzy jej udami czy penisa kochanka w jej wnętrzu.
Rozmyślając o tym, Leliana odłożyła grzebień i zaczęła delikatne pieszczoty - jedna jej ręka powędrowała do piersi, a druga między nogi. Na razie nie zdejmowała swojej zakonnej szaty - fereldeńskie wieczory bywały chłodne i wolała nie pozbywać się ochrony przed zimnem, póki nie będzie wystarczająco rozpalona. Pieszcząc się przez materiał ubrania Leliana zastanawiała się, kto zostanie jej kochankiem w dzisiejszych fantazjach. Czy przypomni sobie upojne noce z Marjolaine? Będzie pierwszą kobietą byłego templariusza Alistaira? Pozwoli zapomnień o troskach Aedanowi, który interesował ją coraz bardziej z każdym dniem? A może pokaże świat lesbijskich doznań...
- No, no, no, nie wiedziałam, że siostrzyczki bawią się ten sposób - odezwał się drwiący głos za jej plecami.
- Tylko poprawiałam bieliznę, Morrigan - skłamała gładko Leliana (Gdybym tylko jeszcze jakąś miała - pomyślała. - Jakie to szczęście, że trening barda obejmuje nie tylko kłamanie, ale i zachowywanie zimnej krwi w każdej sytuacji.) i odwróciła się do towarzyszki.
Morrigan stała oparta o drzewo, piękna jak zawsze, wpatrując się w Lelianę niezwykłymi jasnożółtymi oczami, podkreślonymi fioletowym makijażem. Jej ciemne włosy, dzięki upięciu w kok odsłaniały regularne rysy twarzy i łabędzią szyję. Ubrana była w swój standardowy strój, który nie zostawiał wiele miejsca dla wyobraźni - czarne, obcisłe czarne spodnie oraz głęboko wydekoltowaną fioletową bluzkę, odsłaniającą z jednej strony spory fragment drobnych piersi i płaskiego brzuszka, a z drugiej górną część pleców; nie miała jednak na sobie ani ćwiekowanej spódniczki, którą nosiła na spodniach, ani swoich licznych, wyglądających na plemienne naszyjników. Nie da się ukryć, że Leliana nieco zazdrościła jej urody, mimo że wiedziała, że jej samej nic nie brakuje. Naturalne rude włosy przyciągały męczyżn, chcących sprawdzić, czy jest ruda również na dole, a duże niebieskie oczy i pełne usta nadawały jej twarzy niewinny wyraz, co poruszało opiekuńcze strony kobiecej natury. Dzięki treningowi bojowemu jej ciało zawsze było w formie, ale na szczęście nie utraciło kobiecych kształtów - Leliana miała większe piersi i pełniejsze biodra od Morrigan. Pomimo tej zazdrości wprost marzyła, by kiedyś pójść z nią na orlezjański bal, wcześniej dobierając jej fryzurę, suknię i buty, które pozwoliłyby jej lśnić jak nigdy dotąd - dobrze wiedziała jednak, że wyciągnięcie zmiennokształtnej Wiedźmy z Głuszy na tańce graniczyłoby z cudem.
Morrigan miała na twarzy swój zwykły drwiący uśmieszek i wydawała się rozluźniona, ale mimo to Leliana wyczuła, że w czarodziejce (a może czarownicy?) coś wręcz się gotuje - jako bardka musiała umieć rozpoznawać stany wewnętrzne i ukryte intencje. Postanowiła jednak zaczekać, aż to jej towarzyszka odezwie się pierwsza.
- Niech ci będzie, poprawiałaś bieliznę - odezwała się Wiedźma po chwili ciszy. - Ale nie możesz zaprzeczyć, że masz spore doświadczenie w tych sprawach. Wszyscy wiedzą, że nikt nie jest tak rozpustny jak orlezjańscy bardowie.
- Tak, mam doświadczenie w TYCH sprawach - odpowiedziała Leliana, drwiąc z niemożności wypowiedzenia przez Morrigan słowa "seks" (tak typowej dla fereldeńczyków, widać nawet dla tych mieszkających w Głuszy Korcari), ale puszczając jej zniewagę mimo uszu, ciekawa, dlaczego Wiedźma porusza ten temat. - Co to ma do rzeczy?
Przez parę sekund Morrigan nie odpowiedziała, po czym wzięła głęboki wdech, szybko podeszła do Leliany i uklękła naprzeciwko niej.
- Naucz mnie się całować - poprosiła.
Lelianę aż zatkało. Nie było tajemnicą, że Wiedźma za nią nie przepadała. Nieustannie wyśmiewała jej oddanie Stwórcy, jej wizję i wszystko co wiązało się z Zakonem. Mimo to przychodziła teraz do niej z taką prośbą. Z drugiej strony, możliwe że Leliana była pierwszą kobietą mniej więcej w jej wieku, z którą udało się jej nawiązać jakąkolwiek więź. Młode orlezjanki często uczyły się całować z najbliższymi przyjaciółkami, a Leliana nie była tutaj wyjątkiem, jednak Morrigan przez całe życie mieszkała z matką w chatce w lesie i aż do tej pory nigdy nie opuściła jej na dłużej.
- C...c...całować? - wykrztusiła wreszcie.
- Tak - odpowiedziała Morrigan. - Wstyd się przyznać, ale ja... nigdy tego nie robiłam. Niczego nie robiłam, chociaż, do Arcydemona, miałam okazję, choćby jako zwierzę. Jestem... dziewicą.
- Przecież to nic złego być dziewicą... - próbowała pocieszyć ją Leliana.
- Nie przerywaj mi, kiedy mówię! - Wiedźma na chwilę ponownie była dawną sobą, ale niemal od razu wróciła do nowej, bezbronnej pozy. - A teraz podoba mi się mężczyzna. I ja mu chyba... może... też. W końcu dojdzie do calowania, a ja obawiam się, że się tylko zbłaźnię - dokończyła i wstydliwie spuściła głowę.
Po tym wyznaniu Leliana na zewnątrz zachowała powagę, ale w duchu zaśmiała się do rozpuku. Proszę, proszę - pomyślała. - Co to zauroczenie robi z człowiekiem. Nawet taka wredna zołza jak Morrigan zachowuje się wtedy jak bezbronna dziewczynka. Któż to taki skradł jej serce? Na pewno nie Alistair, wyśmiewa go jeszcze bardziej niż mnie, a mimo tego, że kto się czubi, ten się lubi, ich niechęć do siebie wydaje się szczera. Stena często kokietuje, ale wyłącznie dla zirytowania go. Musi to więc być Aedan. No, no, mam konkurentkę. Mimo to, pocałunek z Morrigan? Marzyłam o tym nie raz, ba, dotykałam się wtedy nie raz. A na jednym pocałunku się zapewne nie skończy. Może nawet uda się doprowadzić do czegoś więcej? Hm, niby chyba zaczynam coś czuć do naszego przywódcy, ale on jest tam i w sumie nie wiem, czy mnie nie zechce, a Morrigan jest tu i jest chętna przynajmniej zacząć. Cóż, raz kozie śmierć.
- Dobrze - powiedziała na głos, a Morrigan podniosła głowę. - Nauczę cię się całować.
-------------
CDN
Leliana, niegdyś-bardka i od niedawna była świecka siostra zakonna, jak zwykle oddaliła się od obozu w poszukiwaniu strumienia, jeziorka czy innego zbiornika wodnego, by tam oddać się swojemu codziennemu rytuałowi. Składały się nań kąpiel (jej fereldeńscy towarzysze myli się rzadko, ale cóż innego spodziewać się po fereldeńczykach? ona większość życia mieszkała w Orlais i nauczyła się tam dbać o higienę), długie czesanie (skoro na szlaku niedane jej są ani drogie suknie, ani, co najgorsze, piękne buty, będzie miała przynajmniej odpowiednią fryzurę) i... masturbacja.
Leliana kończyła się właśnie czesać i powoli zaczynała już myśleć o kolejnej czynności. Nie da się ukryć, bardzo brakowało jej seksu. Jako bardka w Orlais nigdy nie mogła narzekać na brak kochanków, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, oczywiście na czele z tą najważniejszą - Marjolaine. Była ona jej mentorką nie tylko w umiejętnościach barda - muzyce, poezji, oszustwie, skrytobójstwie itp. - ale i sztuce miłosnej, w której, Leliana musiała to przyznać, była prawdziwą mistrzynią; minstrelce ciężko było sobie przypomnień chociaż jeden przypadek, gdy podczas uprawiania seksu z tą kobietą nie osiągnęła orgazmu, doskonale pamiętała za to te kilka razy, gdy w chwilach największej przyjemności zmoczyła całe łóżko tryskającymi z niej sokami miłości.
Odkąd jednak parę temu Marjolaine zdradziła Lelianę, wrabiając w szpiegostwo polityczne, a ona sama przybyła do klasztoru w Lothering, by poszukać schronienia, spokoju i odkupienia, regularny seks się skończył. Mimo że Zakon nie zabraniał swoim świeckim członkom w zasadzie niczego (chociaż też do niczego nie zachęcał) jedyne, na co Leliana mogła liczyć od lotherińskich braci i sióstr było kilka nieśmiałych pocałunków skradzionych w ciemnych kątach klasztoru - ilekroć zaczynało się robić bardziej namiętnie, jej wybrańcy i wybranki natychmiast uciekały niczym spłoszone zwierzęta. Jedynych dłuższych pieszczot zaznała z mieszkającą w wiosce Bethany, ale nadopiekuńcza matka i tacyż bracia bardzo rzadko zostawiali ją samą i mogły się spotykać naprawdę sporadyczne. Leliana musiała więc radzić sobie sama i chociaż masturbacja była bardzo przyjemna, nie mogła to zastąpić głowy kochanki pomiędzy jej udami czy penisa kochanka w jej wnętrzu.
Rozmyślając o tym, Leliana odłożyła grzebień i zaczęła delikatne pieszczoty - jedna jej ręka powędrowała do piersi, a druga między nogi. Na razie nie zdejmowała swojej zakonnej szaty - fereldeńskie wieczory bywały chłodne i wolała nie pozbywać się ochrony przed zimnem, póki nie będzie wystarczająco rozpalona. Pieszcząc się przez materiał ubrania Leliana zastanawiała się, kto zostanie jej kochankiem w dzisiejszych fantazjach. Czy przypomni sobie upojne noce z Marjolaine? Będzie pierwszą kobietą byłego templariusza Alistaira? Pozwoli zapomnień o troskach Aedanowi, który interesował ją coraz bardziej z każdym dniem? A może pokaże świat lesbijskich doznań...
- No, no, no, nie wiedziałam, że siostrzyczki bawią się ten sposób - odezwał się drwiący głos za jej plecami.
- Tylko poprawiałam bieliznę, Morrigan - skłamała gładko Leliana (Gdybym tylko jeszcze jakąś miała - pomyślała. - Jakie to szczęście, że trening barda obejmuje nie tylko kłamanie, ale i zachowywanie zimnej krwi w każdej sytuacji.) i odwróciła się do towarzyszki.
Morrigan stała oparta o drzewo, piękna jak zawsze, wpatrując się w Lelianę niezwykłymi jasnożółtymi oczami, podkreślonymi fioletowym makijażem. Jej ciemne włosy, dzięki upięciu w kok odsłaniały regularne rysy twarzy i łabędzią szyję. Ubrana była w swój standardowy strój, który nie zostawiał wiele miejsca dla wyobraźni - czarne, obcisłe czarne spodnie oraz głęboko wydekoltowaną fioletową bluzkę, odsłaniającą z jednej strony spory fragment drobnych piersi i płaskiego brzuszka, a z drugiej górną część pleców; nie miała jednak na sobie ani ćwiekowanej spódniczki, którą nosiła na spodniach, ani swoich licznych, wyglądających na plemienne naszyjników. Nie da się ukryć, że Leliana nieco zazdrościła jej urody, mimo że wiedziała, że jej samej nic nie brakuje. Naturalne rude włosy przyciągały męczyżn, chcących sprawdzić, czy jest ruda również na dole, a duże niebieskie oczy i pełne usta nadawały jej twarzy niewinny wyraz, co poruszało opiekuńcze strony kobiecej natury. Dzięki treningowi bojowemu jej ciało zawsze było w formie, ale na szczęście nie utraciło kobiecych kształtów - Leliana miała większe piersi i pełniejsze biodra od Morrigan. Pomimo tej zazdrości wprost marzyła, by kiedyś pójść z nią na orlezjański bal, wcześniej dobierając jej fryzurę, suknię i buty, które pozwoliłyby jej lśnić jak nigdy dotąd - dobrze wiedziała jednak, że wyciągnięcie zmiennokształtnej Wiedźmy z Głuszy na tańce graniczyłoby z cudem.
Morrigan miała na twarzy swój zwykły drwiący uśmieszek i wydawała się rozluźniona, ale mimo to Leliana wyczuła, że w czarodziejce (a może czarownicy?) coś wręcz się gotuje - jako bardka musiała umieć rozpoznawać stany wewnętrzne i ukryte intencje. Postanowiła jednak zaczekać, aż to jej towarzyszka odezwie się pierwsza.
- Niech ci będzie, poprawiałaś bieliznę - odezwała się Wiedźma po chwili ciszy. - Ale nie możesz zaprzeczyć, że masz spore doświadczenie w tych sprawach. Wszyscy wiedzą, że nikt nie jest tak rozpustny jak orlezjańscy bardowie.
- Tak, mam doświadczenie w TYCH sprawach - odpowiedziała Leliana, drwiąc z niemożności wypowiedzenia przez Morrigan słowa "seks" (tak typowej dla fereldeńczyków, widać nawet dla tych mieszkających w Głuszy Korcari), ale puszczając jej zniewagę mimo uszu, ciekawa, dlaczego Wiedźma porusza ten temat. - Co to ma do rzeczy?
Przez parę sekund Morrigan nie odpowiedziała, po czym wzięła głęboki wdech, szybko podeszła do Leliany i uklękła naprzeciwko niej.
- Naucz mnie się całować - poprosiła.
Lelianę aż zatkało. Nie było tajemnicą, że Wiedźma za nią nie przepadała. Nieustannie wyśmiewała jej oddanie Stwórcy, jej wizję i wszystko co wiązało się z Zakonem. Mimo to przychodziła teraz do niej z taką prośbą. Z drugiej strony, możliwe że Leliana była pierwszą kobietą mniej więcej w jej wieku, z którą udało się jej nawiązać jakąkolwiek więź. Młode orlezjanki często uczyły się całować z najbliższymi przyjaciółkami, a Leliana nie była tutaj wyjątkiem, jednak Morrigan przez całe życie mieszkała z matką w chatce w lesie i aż do tej pory nigdy nie opuściła jej na dłużej.
- C...c...całować? - wykrztusiła wreszcie.
- Tak - odpowiedziała Morrigan. - Wstyd się przyznać, ale ja... nigdy tego nie robiłam. Niczego nie robiłam, chociaż, do Arcydemona, miałam okazję, choćby jako zwierzę. Jestem... dziewicą.
- Przecież to nic złego być dziewicą... - próbowała pocieszyć ją Leliana.
- Nie przerywaj mi, kiedy mówię! - Wiedźma na chwilę ponownie była dawną sobą, ale niemal od razu wróciła do nowej, bezbronnej pozy. - A teraz podoba mi się mężczyzna. I ja mu chyba... może... też. W końcu dojdzie do calowania, a ja obawiam się, że się tylko zbłaźnię - dokończyła i wstydliwie spuściła głowę.
Po tym wyznaniu Leliana na zewnątrz zachowała powagę, ale w duchu zaśmiała się do rozpuku. Proszę, proszę - pomyślała. - Co to zauroczenie robi z człowiekiem. Nawet taka wredna zołza jak Morrigan zachowuje się wtedy jak bezbronna dziewczynka. Któż to taki skradł jej serce? Na pewno nie Alistair, wyśmiewa go jeszcze bardziej niż mnie, a mimo tego, że kto się czubi, ten się lubi, ich niechęć do siebie wydaje się szczera. Stena często kokietuje, ale wyłącznie dla zirytowania go. Musi to więc być Aedan. No, no, mam konkurentkę. Mimo to, pocałunek z Morrigan? Marzyłam o tym nie raz, ba, dotykałam się wtedy nie raz. A na jednym pocałunku się zapewne nie skończy. Może nawet uda się doprowadzić do czegoś więcej? Hm, niby chyba zaczynam coś czuć do naszego przywódcy, ale on jest tam i w sumie nie wiem, czy mnie nie zechce, a Morrigan jest tu i jest chętna przynajmniej zacząć. Cóż, raz kozie śmierć.
- Dobrze - powiedziała na głos, a Morrigan podniosła głowę. - Nauczę cię się całować.
-------------
CDN
Skomentuj