W gabinecie spędziłem godzinę, z czego połowa mniej wiecej to zabieg. Najpierw standardowa formułka czy chcesz na pewno, później gacie w dół i znieczulenie, gadka o dupie Martynie żeby zadziałało, mikronaciecie na worze i przecięcie nasieniowodów, mi związał nicią chirurgiczna, plasterek i prosto do chaty. Sexu nie kazał uprawiać przez 2 tygodnie, później chyba 20 wytrysków lub 2 miesiące z zabezpieczeniem i do kliniki na badanie spermy pod kątem płodności. Ja tyle nie czekałem, po 3 tygodniach się wypstrykałem i do kliniki bocian. Zero plemników.
Wazektomia a zdrowie?? Ktoś po zabiegu może coś powiedzieć??
Collapse
X
Skomentuj