Nie spodziewałem się że zainspiruje mnie coś w najbliższym czasie,
przyznam że z ogromnym zaciekawieniem przeczytałem dzisiaj rano posty pani Jasminy.
Nic tak bardzo nie pobudziło mojego rubasznego humoru i mojego specyficznego postrzegania świata jak posty naszej bohaterki.
Aby zrozumieć przesłanie niniejszego wykładu, muszę cofnąć się kilka miesięcy temu.
W jednej z dyskusji zostałem pouczony przez panią Jasminę o tym że adorowanie kobiety jest bardzo fajne i słodkie.
Jest słodkie zarówno dla niej jako adorowanej i dla pacjenta, który adoruje.
Co więcej panią Jasminę otaczają sami inżynierowie którzy od rana do wieczora ją adorują i są kulturalni i nie są takimi burakami chamskimi jak ja.
Ponieważ jestem dość uparty i cierpliwy postanowiłem z uwagą czytać i śledzić posty naszej bohaterki.
Szybko dostrzegłem w koło pani Jasminy kilku adoratorów, mniejszych i większych. Moją uwagę zwrócił pacjent o nicku Godendag.
Był to rycerz bez skazy, który zagadywał jasminę o pieski i smycze i karmy dla kotów i z ogromnym zapałem zwalczał wszelkich oponentów swej wybranki forumowej w której się z pewnością zakochał lub ot tak prozaicznie chciał ją wy*******ić jak wyjdzie z wojska.
Nie omieszkał nazwać mnie gównem, z którym mu się kojarzę.
Jemu też postanowiłem się przyglądać z zaciekawieniem.
A no niedługo potem czytałem coraz chłodniejsze posty pani jasminy w kierunku Godaga, naszego rycerza aż któregoś dnia przeczytałem ripostę Jasminy do Godaga któren opisywał swój wzrost...
odparła mu że nie wiedziała że jest "Karł".
Nasz "Kareł" szybko począł znikać.
Tutaj mam małe luki bo byłem na banie i praktycznie nie czytałem tych bredni forumowych.
Teraz jednak z rozbawieniem czytam wylewne treści Jasminy, która jak widzę dziś pisze, że poderwał ją inny "Karł" który ma dodatkowo dużego ***** i ją sponiewierał jak nikt inny.
Mam małą nadzieję że "karł" Jasminy to może Godag, ale to chyba by było zbyt piękne.
A teraz moje wnioski.
Wnioski mam takie, że pisałem już o tym parę miesięcy temu, że tak to jest właśnie z kobietami,
tak właśnie kończy się adorowanie ich,
tak kończy się flirtowanie, zabawianie i *******enie bredni o pieskach i innych pierdołach.
Finalnie adorowana chętnie flirtuje aby podnieść sobie samoocenę,
chętnie chłonie komplementy i ot towarzyskie fiubzdziu...
ale...
ALE!
Ale finalnie *******i się z innym "Karełem", który jest twardy i bezkompromisowy "i nie owija w bawełnę"
Jednak stary dobry Chris miał rację, o tym co pisał kiedyś,
że tym kończy się właśnie zabawa z kobietami,
tak kończy się bycie miękką fają i robienie z siebie pajaca przed sukami.
Ciekawe czy godendag czyta o tym jak jego ukochaną *******i inny samiec z dużym c***em.
Zanoszę się śmiechem!
Ryczę ze śmiechu!
chciałbym zobaczyć minę naszego rycerza!
... a może duży **** Jasminy to nasz godendag?
Ciekawi mnie jakie inne doświadczenia w tym zakresie mają nasi forumowicze.
Za****sta historia!
przyznam że z ogromnym zaciekawieniem przeczytałem dzisiaj rano posty pani Jasminy.
Nic tak bardzo nie pobudziło mojego rubasznego humoru i mojego specyficznego postrzegania świata jak posty naszej bohaterki.
Aby zrozumieć przesłanie niniejszego wykładu, muszę cofnąć się kilka miesięcy temu.
W jednej z dyskusji zostałem pouczony przez panią Jasminę o tym że adorowanie kobiety jest bardzo fajne i słodkie.
Jest słodkie zarówno dla niej jako adorowanej i dla pacjenta, który adoruje.
Co więcej panią Jasminę otaczają sami inżynierowie którzy od rana do wieczora ją adorują i są kulturalni i nie są takimi burakami chamskimi jak ja.
Ponieważ jestem dość uparty i cierpliwy postanowiłem z uwagą czytać i śledzić posty naszej bohaterki.
Szybko dostrzegłem w koło pani Jasminy kilku adoratorów, mniejszych i większych. Moją uwagę zwrócił pacjent o nicku Godendag.
Był to rycerz bez skazy, który zagadywał jasminę o pieski i smycze i karmy dla kotów i z ogromnym zapałem zwalczał wszelkich oponentów swej wybranki forumowej w której się z pewnością zakochał lub ot tak prozaicznie chciał ją wy*******ić jak wyjdzie z wojska.
Nie omieszkał nazwać mnie gównem, z którym mu się kojarzę.
Jemu też postanowiłem się przyglądać z zaciekawieniem.
A no niedługo potem czytałem coraz chłodniejsze posty pani jasminy w kierunku Godaga, naszego rycerza aż któregoś dnia przeczytałem ripostę Jasminy do Godaga któren opisywał swój wzrost...
odparła mu że nie wiedziała że jest "Karł".
Nasz "Kareł" szybko począł znikać.
Tutaj mam małe luki bo byłem na banie i praktycznie nie czytałem tych bredni forumowych.
Teraz jednak z rozbawieniem czytam wylewne treści Jasminy, która jak widzę dziś pisze, że poderwał ją inny "Karł" który ma dodatkowo dużego ***** i ją sponiewierał jak nikt inny.
Mam małą nadzieję że "karł" Jasminy to może Godag, ale to chyba by było zbyt piękne.
A teraz moje wnioski.
Wnioski mam takie, że pisałem już o tym parę miesięcy temu, że tak to jest właśnie z kobietami,
tak właśnie kończy się adorowanie ich,
tak kończy się flirtowanie, zabawianie i *******enie bredni o pieskach i innych pierdołach.
Finalnie adorowana chętnie flirtuje aby podnieść sobie samoocenę,
chętnie chłonie komplementy i ot towarzyskie fiubzdziu...
ale...
ALE!
Ale finalnie *******i się z innym "Karełem", który jest twardy i bezkompromisowy "i nie owija w bawełnę"
Jednak stary dobry Chris miał rację, o tym co pisał kiedyś,
że tym kończy się właśnie zabawa z kobietami,
tak kończy się bycie miękką fają i robienie z siebie pajaca przed sukami.
Ciekawe czy godendag czyta o tym jak jego ukochaną *******i inny samiec z dużym c***em.
Zanoszę się śmiechem!
Ryczę ze śmiechu!
chciałbym zobaczyć minę naszego rycerza!
... a może duży **** Jasminy to nasz godendag?
Ciekawi mnie jakie inne doświadczenia w tym zakresie mają nasi forumowicze.
Za****sta historia!
Skomentuj