tak sie własnie zastanawiam czy istnieje ta prawdziwa miłość.. ja chyba własnie tego doświadczam jestem z moim kochaniem ponad rok i czytałam kiedys ze po roku zwiazku zaczynaja sie problemy u mnie jednak jest zuupełnie inaczej.. wszystko wrecz kwitnie.. i tak sie zastanawiam czy kiedys sie popsuje czy zawsze w zwiazkach jest pieknie a pozniej jednak wszystko sie wali....... czy jednak mozliwa jest ta prawdziwa i jedyna miłosc wiem głupie to co napisałam ale tak mnie to zastanawia. Ehhh w sumie to moze ja sie boje troche ze kiedys sie to wszystko skonczy ze bedzie zle a wy co sadzicie o tym
Prawdziwa miłosc - czy istnieje?
Collapse
Ten wątek jest zamknięty.
X
X
-
Tagi: Brak
-
Nie mysl , tylko rob zeby bylo dobrze ;P
Kiedys na Discovery lecial program o sexie i mowili o milosci . Doktorek jakis mowil , ze kobieta przez okres okolo 2-3 lat wydaje z siebie taki hormon , ktory napedza ja w tej milosci . Objawia to sie tym , ze na widok tego jedynego robi sie jej dobrze , mysli o nim itp . Po tym okresie nagle to sie konczy i albo zostaje z przyzwyczajenia , albo odchodzi .
Chyba sie sprawdza , bo u mnie tak bylo .........
W zasadzie nie ma co myslec Bedzie co bedzie , to jest trudne do zrozumienia , wiec szkoda czasu na myslenie , bo nikt tego nie zrozumial i juz nie zrozumie . -
ja jestem z moja dziewcczyna prawie dwa lata i mimo naprawde ostrych starc momentami nadal sie kochamy i wszystko jest dobrze. Bo moim zdaniem rózniced zdan i spory tak naprawde pozwalaja sie do siebie lepiej dopasowac a nie od siebie oddalaja. A jak chcesz sie naprawde dowiedziec czegos o milosci to musisz przeczytac " Uwodziciela" NIenackiego i " NIeznosną lekkosc bytu" Kundery. Te ksiazki naprawde daja do myslenia o tym czym na prawde jest milosc. Goraco polecamSkomentuj
-
-
nie potrafie powiedziec co to jest prawdziwa miłosc ehh..... ale chyba taka do konca zycia!! nie potrafie tego zdefiniowac .. dlatego mam watpliwosci czy taka w ogole istnieje ......Skomentuj
-
Czytałeś Sapkowskiego?
"O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujcie zdefiniować kształt gruszki."
No pain, no gain.
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam gdzie chcą...Skomentuj
-
prawdziwa milosć to cos subiektywnego dla kazdego z nas... tego sie nie da sprecyzowac! gdyby dla kazdego z nas milosc znaczyła by to samo to nie była by taka piekna prawdziwa milosc istnieje ale jej sie nie opisuje i sie nad nia nie zastanawia tylko sie nia przezywa i czerpie z niej jak najwiecej przyjemnosci.Skomentuj
-
Napisał omgprawdziwa milosć to cos subiektywnego dla kazdego z nas... tego sie nie da sprecyzowac! gdyby dla kazdego z nas milosc znaczyła by to samo to nie była by taka piekna prawdziwa milosc istnieje ale jej sie nie opisuje i sie nad nia nie zastanawia tylko sie nia przezywa i czerpie z niej jak najwiecej przyjemnosci.Skomentuj
-
Napisał Łukasz85Kiedys na Discovery lecial program o sexie i mowili o milosci . Doktorek jakis mowil , ze kobieta przez okres okolo 2-3 lat wydaje z siebie taki hormon , ktory napedza ja w tej milosci . Objawia to sie tym , ze na widok tego jedynego robi sie jej dobrze , mysli o nim itp . Po tym okresie nagle to sie konczy i albo zostaje z przyzwyczajenia , albo odchodzi .
A co z mężczyznami w takim razie?
Ja słyszałam, że w okresie najintensywniejszego zauroczenia u partnerów wydzielane są endorfiny, po tym okresie, czyli po 2, 3 latach zanika ich nadmierna sekrecja, ale za to uwalnia się serotonina, która nie ma takiego silnego działania jak poprzedni hormon, ale wplywa stabilizująco na związek. Tym można wytłumaczyć to "przyzwyczajenie". I jeszcze bardzo ważna rzecz. Szanse na przyszłość mają związki, w których u obojga partnerów teo hormony wydzielają się równoczesnie. Niestety zdarzają się takie sytuacje, kiedy jeden partner jest zakochany, drugi się waha, potem on się zakoc***e, a tamtemu przechodzi albo tylko jeden jest zakochany, a drugi nie wie czego chce i wiele innych możliwości. I niestety według tej teorii takie związki mają większą szansę się rozpaść.
Ja tez jestem od blisko roku w związku i wygląda na to, ze moj partner jest bardzo zakochany. Ale też się boje, zeby mu coś nie odbiło kiedyś, bo jest mi z nim bardzo dobrze. Strach towarzyszy chyba każdemu z nas. I nie pozwala się tak w 100% cieszyć z tego co mamy...ale z drugiej strony gdyby nie on, nie mielibyśmy poczucia, że jesli nei będziemy się starać, to stracimy drugą osobę i miłość byłaby nudna.0statnio edytowany przez Ania86; 23-05-06, 13:59.Skomentuj
-
-
powiem ci tyle, że nie wierzę, żeby w związku zawsze wszystko układało się cacy. oczywiście życzę Tobie, żeby było u Ciebie zawsze ok, ale kiedyś się popsuje. a będzie to próba dla Was dwojga. bo związek to nie tylko piękne chwile...Skomentuj
-
Napisał Ania86A co z mężczyznami w takim razie?
Ja słyszałam, że w okresie najintensywniejszego zauroczenia u partnerów wydzielane są endorfiny, po tym okresie, czyli po 2, 3 latach zanika ich nadmierna sekrecja, ale za to uwalnia się serotonina, która nie ma takiego silnego działania jak poprzedni hormon, ale wplywa stabilizująco na związek. Tym można wytłumaczyć to "przyzwyczajenie". I jeszcze bardzo ważna rzecz. Szanse na przyszłość mają związki, w których u obojga partnerów teo hormony wydzielają się równoczesnie. Niestety zdarzają się takie sytuacje, kiedy jeden partner jest zakochany, drugi się waha, potem on się zakoc***e, a tamtemu przechodzi albo tylko jeden jest zakochany, a drugi nie wie czego chce i wiele innych możliwości. I niestety według tej teorii takie związki mają większą szansę się rozpaść.
Daleko nie musze szukac , ten post jest z tematu Jakie byly u was powody zerwania? :
I "Kasiarzyna" napisala :
Napisał Kasiarzyna1.
-Po dluzszym czasie stwierdzilam ze nic do Niego juz nie czuje.
Life..........Skomentuj
-
Napisał Ania86Strach towarzyszy chyba każdemu z nas. I nie pozwala się tak w 100% cieszyć z tego co mamy...ale z drugiej strony gdyby nie on, nie mielibyśmy poczucia, że jesli nei będziemy się starać, to stracimy drugą osobę i miłość byłaby nudna.
widocznie byłam naiwna...Skomentuj
-
Napisał ona_jaco za ironia... ja wierzyłam bo bedac zakochana miałam klapki na oczach wierzylam ze miłosc wszystko przezwyciezy i pokona...
widocznie byłam naiwna...
A czy istnieje tak naprawdę? Kiedyś bardziej wierzyłam w przyjaźń - taki związek uczuciowy, który może trwać całe życie, a którego nie trzeba budować na fascynacji, przywiązaniu, wierności i seksie. Miłość wymaga specjalnej oprawy, która przechodzi czasem w sztuczność i specjalnego stosunku do drugiego człowieka, w którym często nie dostrzegamy jego wad. Miłość sprzyja idealizowaniu, przyjaźń zakłada uczciwą ocenę partnerów.
Mam takiego przyjaciela, z którym z braku czasu widuję się rzadko. Ale wiem, ze jeśli będzie potrzeba, zawsze mi pomoże, a ja jemu. Z miłością jest inczej - wymaga obecności, stałego kontaktu. Przyjaźń łączy równo dwie strony; w miłości zawsze ktoś kocha bardziej, mocniej. A ktoś mniej lub w ogóle. Można słyszeć codziennie "kocham cię" i dostać kosza w ciągu 15 minut. Przyjaźń, ja tak myślę, obywa sie bez słów. Ona albo jest, obiektywnie, albo jej nie ma.
W miłości fascynujący jest natomiast stan uniesienia, zatracenia sie w kochaniu, niemożliwy w stosunkach przyjacielskich. Fascynujące jest jej zdobywanie, wkradanie się do cudzego serca. Piękna jest w miłości gra słowem i ciałem, nieobecna wśród przyjaciół. Zawód miłosny bywa cięższy, trudniejszy do zniesienia - ten lot w dół, ten upadek może być koszmarem. Ze stratą przyjaciół, jeśli nie następuje wskutek śmierci, godzimy się chyba łatwiej, niestety. Ale... miłość jest piękna. Wielka. Budująca. I niszczycielska zarazem. I boli.Szlachetny człowiek wymaga od siebie. Prostak - od innych.Skomentuj
-
sama prawda... dlatego ja bardziej wierze w przyjaźn... wydaje mi sie teraz z perspektywy czasu i pewnych doswiadczen bardziej szczera i prawdziwa... w miłosci czasem patrzy sie na wszystko przez rozowe okulary jest sie mniej racjonalnym własnie przez stan uniesienia z przyjaźnia natomiast nie ma takich problemow albo jest albo nie ma... i czy mamy czas dla przyjaciela codziennie czy raz na tydzien to nic tej przyjaźni nie zmieni a w zwiazku niestety tak... jednak w przyjaźni nie ma takich uczuc ktore towarzysza w zakochaniu i to jest piekne niestety czasem niszczace... i po tej wielkiej miłosci czasem nie pozostaje juz nic.. nawet przyjaźń!
w przyjaźni latwiej jest wybaczyc czyjs bład i wyrzadzona krzywde niz w milosci ktora bardziej przezywamy...0statnio edytowany przez ona_ja; 24-05-06, 11:07.Skomentuj
Skomentuj